artykuły - relacje międzyludzkie

Śpieszmy się kochać...

"Wszystkie ludzkie pustynie mogą stać się na nowo żyznym polem dzięki miłości! Bo miłość jest jak życiodajna woda, jak kosmiczna moc, niewyczerpalna praenergia tworzenia"
W czasie, gdy czytałeś tę myśl zmarło 39 ludzi. Każdej godziny około 5417 ludzi odchodzi na spotkanie ze Stwórcą - śpieszmy się zatem kochać i walczmy o swoje szczęście :)

Człowiek jest jednostką społeczną i aby normalnie funkcjonować potrzebuje społecznych więzi. Bliskie relacje z ludźmi zaspokajają pierwotną, uwarunkowaną biologicznie i psychologicznie, potrzebę akceptacji i przynależności. Podstawowym instrumentem nawiązywania więzi jest komunikacja werbalna - dlatego tez nieśmiałość, fobie społeczne zniekształcają dwustronność kontaktów międzyludzkich. Efektem tych problemów jest nierzadko negowanie samego siebie, błędne szukanie winy w sobie. Mimo świadomości własnych wartości głęboko ukryta niepewność, brak wiary w siebie, które rodzą nieśmiałość jest pewnym odzwierciedleniem niepełnej akceptacji siebie. Żyć z takim ciężarem to jakby przechodzić nieustannie "metamorfozy ciała i upadki ducha, powolny rozkład tkanek i miłości", jakby będąc chorym w podróży po szczęście polem wymarłym biegać bez końca, ze strachem na wróble w odległości, golemem odbicia naszego toksycznego wnętrza...Ciężko jest kochać innych nie kochając samego siebie. Bywa tak, że brak miłości i akceptacji samego siebie ludzie próbują wyrównać żądając w końskich dawkach miłości od bliskich, chłonąc bardzo intensywnie wszelakie oznaki uczucia. Tak właśnie pragną uspokoić swój strach. Strach przed odrzuceniem, samotnością. Im bardziej się boją, tym większych żądają dowodów na to, że są kochani. Bo w głębi duszy nie wierzą, że ktokolwiek może ich kochać... Taki człowiek to pułapka na miłość, czarna dziura zasysająca uczucia, lecz nie karmiąca się nimi. Dlatego żaden dowód nie jest dość przekonujący, żadne poświęcenie, troska, czułość nie zaspokajają oczekiwań i "jak gałąź na pniu ścinanym na czubkach zwątpienia lęków pąki - miłość - pobojowisko obojętności"... Dziura w sercu może rodzić frustrację - z jednej strony istnieje potrzeba bycia docenianym, uważanym, kochanym, z drugiej zaś - nie potrafimy kochać tego świata i ludzi, którzy są potencjalnym źródłem miłości, z którego możemy czerpać. Kochać siebie - to brzmi banalnie. Lecz nic na to nie poradzimy, że bez spełnienia tegoż warunku nie jesteśmy w stanie dostrzec niczyich starań i odpowiedzieć miłością na miłość.

Użalać się nad sobą jest najłatwiejszym i najbezpieczniejszym sposobem na żywot w pajęczynie samotności: nic nam nie grozi, nikt nie skrzywdzi, nie odrzuci - krystaliczna forma autodestrukcji. Samotność - jeśli już się pojawia - warto potraktować jak święto, jako okazję do poznania siebie i nauki prawdziwego życia. Jesteśmy stworzeni, by być blisko ludzi, otaczać się przyjaciółmi. Jeśli jednak nie jest to nam dane - zamiast obawiać się izolacji i popadać w depresję, trzeba ją jak najlepiej wykorzystać i dostrzec jej pozytywne strony. Wiele osób bez pary, przyjaciół ucieka przed samotnością w substytuty doznań - w nałogi, wir zabaw, związki budowane na zasadzie odreagowania (zastępcze związki mają nikłe szanse powodzenia, często uniemożliwiają poznanie kogoś szczególnego). Najgorsza jest jednak ucieczka na zamarłe wybrzeże emocji i odczuć, w bezbolesną inercję, obojętność - tam czeka nas tylko palące słońce, które wysusza, aż zrobi z nas małą plamę bez imienia, z napisem "to kiedyś istniało" jako epitafium. Uczucia bowiem świadczą o naszym człowieczeństwie :) Nieśmiałość gwarantuje nam pewną specyficzną wrażliwość, możliwość wejrzenie w siebie, głębokie postrzeganie świata, radość z dostrzegania niewidocznych innym drobiazgów :) Gdzieś na forum wyczytałam, że nieśmiałość nie ma żadnych pozytywnych stron, bzdura :)) To, co negujemy w sobie, ogólnie traktujemy jako złe i mamy wrażenie, że "skoro tak jest" - inni również tak to postrzegają :) Zielona trawa po drugiej stronie płotu zawsze wydaje się być zieleńsza :) W czasach wyścigu szczurów, zmechanizowanego społeczeństwa zarobionych mrówek, psychologiczna analiza, emocjonalne postrzeganie, to nasz zdecydowanie największy atut, to kreatywność, to coś więcej niż płytkie, konsumpcyjne zaledwie życie. Pewne aspekty nieśmiałości to jedne z największych wartości i doceniane przez otoczenie, ale dopóki tego nie zrozumiemy nie będziemy w stanie siebie w pełni polubić. A jak mówi wiersz:

"Może to wszystko jest dla Ciebie
I gdzieś tam jesteś
A o tym nie wiesz
Może to wszystko polega
Na tym, aby żyć
Trwać mimo upadku
Aby cieszyć się małymi rzeczami
Codziennie uczyć się miłości
Na nowo odkrywając świat"

:))))

Warto chyba pamiętać, że źródłem naszego poznania są impresje, na bazie których powstają idee w ludzkim umyśle. Życie nasze jest tego konsekwencją. To, kim jesteśmy, z czym się identyfikujemy i jak kreujemy rzeczywistość zależy od tego, co sobie "powkładamy" do głowy :) Będąc szczęśliwymi, nie potrzebujemy motywacji, by te szczęście okraszać odwagą - ona w nas tkwi, bo szczęście daje moc, siłę i wiarę w to, co pozornie nierealne. Optymistyczne nastawienie owocuje, natomiast głębokie korzenie pesymizmu zrodzić mogą na drzewie braku wiary jedynie śliwki robaczywki. Nie skupiajmy się więc za bardzo nad porażkami, niedociągnięciami, ponurymi aspektami realiów - uczmy się małymi krokami dostrzegania piękna naszej ziemskiej pielgrzymki, delektujmy się nim - przecież JESTEŚMY - czy to jest kurczę, mało??

Uczmy się uśmiechać do ludzi, mówić o swoich odczuciach - jedyna wolność absolutna, do której mamy prawo, to wolność bycia sobą :) Błędem jest przybieranie wbrew sobie narzuconych ról społecznych - nie mamy wtedy świadomości, kto jest naprawdę lubiany - my, czy postać, której maskę nakładamy. Będąc sobą - z całą paletą naszych zalet i wad - otwieramy tym samym podwoje do autentycznej sympatii tych, którzy nasze prawdziwe oblicze docenią. Nie tylko my, nieśmiali mamy problemy z okazywaniem uczuć - większość ludzi wiedzie życie w milczącej beznadziei... Uzewnętrznianie uczuć wiązać się może z odrzuceniem - gustów jednak tyle, ile indywidualności, i zamiast sugerować się oceną jednej, czy kilku nawet osób, należy nieustannie sobie dawać nowe szanse :) Nie każdy musi odwzajemniać naszą sympatię - ale warto postarać się o to, by poznać zdanie drugiej osoby na nasz temat, jeśli nie osobiście, to innymi drogami - w dobie sms-ów, Internetu i jeszcze żywej tradycji korespondencji listownej sposobów od wyboru, do koloru. Jeśli nie wolno, ale się bardzo chce - to można :) A gdy idzie opornie, sięgajmy po większy młotek ;) Jeśli i to nie pomaga i dalej dla nas za wysokie progi - od czego są drabiny!!! W. Whitman powiedział:

"Na bok szkoły i wyznania, za wszelka cenę zezwalam przemówić Naturze, bez dozoru niczyjego i z energią mą prawdziwą!"

Czego wam i sobie bardzo serdecznie życzę :) Nie znamy godziny, w której świeca życia naszego zagaśnie, żyjmy więc tak, by w ostatniej chwili nie mieć świadomości straconych szans i okazji :)

"zgłębij marzenia
bo slogan Cię pożre inaczej
(drzewa są własnymi korzeniami
a wiatr jest wiatrem)
sercu zaufaj
gdy morza ogień ogarnie
(i żyj miłością choć gwiazdy pędzą wspak)"

Peace&Love;,

CosmaMekkanikka