autopsja

post-problem

Pierwszy raz cokolwiek tutaj piszę.

Żyję w Warszawie. Po 18 latach egzystencji spodziewałam się gruntownej zmiany w funkcjonowaniu mojej osoby, mojej psychiki... Nie powiem, żeby moje oczekiwania były małe. Zrealizowałam swój cel i w pewnym sensie wyzbyłam się nieśmiałości. Z tymże mój problem nie polega stricte na nieśmiałości, ile na tym, co ona (ten życiożerczy potwór) po sobie pozostawia.

Nieśmiałość to coś, co dręczyło mnie długo i nieprzyjemnie; sami przecież wiecie. Dziś czuję, że nieśmiała nie jestem. Z drugiej strony jestem świadoma, że to cholerstwo nieodwracalnie i ohydnie ukształtowało moją osobowość. Dręczy mnie bezsens, depresja, swoista dychotomia mojego "ja", brak poczucia jednoznaczności w najprostszych sprawach i rzeczach, samotność psychiki. Nieśmiałość nigdy nie pozwoliła mi sprawić, by ktoś mnie zrozumiał. Ta przypadłość bez wątpienia czyni nas ludźmi skomplikowanymi, trudnymi do rozgryzienia dla siebie i dla innych (swoją drogą jest to swego rodzaju urok osobisty...). Doszłam do wniosku, że nigdy nikt mnie nie zrozumiał, ponieważ nigdy z nikim nieśmiałym nie miałam do czynienia. Pomijając moją osobę rzecz jasna. Pewien impuls sprawił, że chce poznać Was.

Nieśmiałość czy post-nieśmiałość, moje doświadczenia mówią mi, że jedno jest gorsze od drugiego. Makabra.

montage

opublikowano 17 lipca 2006