autopsjaNic nowego...Dziwne, że jeszcze jakoś funkcjonuję. Że znalazłam pracę, mam kilku przyjaciół i chłopaka. Kiedy tak na to patrzę, to wydaje mi się, że to jakiś cud. Moja nieśmiałość ma korzenie w dzieciństwie i towarzyszy mi do tej pory, a mam 27 lat. Bardzo utrudnia mi życie. Coraz bardziej, bo wciąż muszę stawać w obliczu nowych sytuacji, rozmawiać z obcymi ludzmi, występować publicznie. I tak długo, jak długo będę pracować w moim obecnym zawodzie, nic się nie zmieni. Czasem myślę, że to nawet dobrze, że mam taką pracę a nie inną, bo w przeciwnym razie zamknęłabym się sama ze swoimi myślami i stała kompletnym odludkiem. Teraz jestem takim sobie pół-odludkiem. Czuję się świetnie wśród dobrze znanych mi ludzi - jestem duszą towarzystwa, gadułą sypiącą dowcipami, czasem lekko stuknietą. Wśród obcych ludzi zamieram, nie ma mnie, nie istnieję. Przez to ludzie mnie nie lubią, myślą sobie, że jestem dziwna i "nie do życia". Oni nigdy nie zrozumieją ile wysiłku muszę włożyc, by wejść do pomieszczenia pełnego obcych mi ludzi, lub jeszcze gorzej - do naszej firmowej kuchni, w momencie kiedy koleżanki robią sobie kawę i zaśmiewają sie w głos. Mam różne fazy. Czasem jestem odważna i prę śmiało do przodu (najczęsciej w desperacji). Czasem mam takie dni, że nie wchodzę do sklepu. Nie patrzę ludziom w oczy (bo mogą wyczytac tam mój strach), mało się odzywam (bo jeszcze powiem coś głupiego). Unikam spotkań z dalszą rodziną (bo będą oceniać jak wyglądam - choć z reguły wyglądam dobrze). Nie chodzę na duże imprezy (obecność obcych ludzi mnie peszy i stresuje). Wolę przyjść pół godziny wczesniej, niż 5 minut później (bo kiedy będę wchodzić, oczy wszystkich skierują się na mnie). No i muszę zawsze być zadbana i dopracowana (bo ludzie w autobusie na pewno zauważą, że nie myłam wczoraj głowy). Takie przykłady mogłabym mnożyć. Zdecydowanie wolę rozmowy sam na sam z drugim człowiekiem, niż w większym gronie, bo tylko wtedy mogę się otworzyć. Czasem zastanawiam się czy ja JESTEM taką jaką widzą mnie obcy, czy JESTEM taką jaką naprawdę jestem. Nic nowego tym kawalkiem tekstu nie wymyślę, właściwie to się trochę poużalałam nad sobą. Będę walczyć z tymi słabościami bo muszę, bo chcę, bo powinnam. Życie jest za krótkie, żeby ciągle zasłaniać się nieśmiałością... magda opublikowano 6 czerwca 2005
|