artykuły - używki

Konopie indyjskie

Jedną z najstarszych roślin narkotycznych, opisywano już w XVI wieku p.n.e. Pochodzą z Azji środkowej i w ciągu wieków rozprzestrzeniły się na całym świecie - mają ponad 350 nazw. Używano ich do osiągnięcia relaksu i uspokojenia, dla odurzenia się lub złagodzenia bólów, np. porodowych.

Były stosowane w Asyrii w VIII wieku p.n.e., hodowali je Chińczycy w IV wieku p.n.e. Pisma indyjskie wspominają o nich w II wieku p.n.e. Znano je również w starożytnej Grecji. Do Hiszpanii i Portugalii dotarły za pośrednictwem Maurów ponad tysiąc lat temu. Stąd zaś z czasem poznała je reszta Europy. W 1758 roku zostały opisane przez Linneusza pod nazwą Cannabis sativa.

Jako lek ziołowy konopie indyjskie rozpowszechniły się w krajach kultury europejskiej dopiero w XVI wieku i zaczęły stanowić konkurencję dla opium - też stosowanego wtedy w celach leczniczych. Działaniem odurzającym obu środków wówczas się jeszcze nie interesowano. Nastąpiło to pod koniec XIX wieku, gdy konopi indyjskich, a ściślej - marihuany, zaczęto używać dla relaksu, zwłaszcza w koloniach brytyjskich. Powołana została nawet Komisja Konopi Indyjskich, która szukała przekonywających dowodów, że palenie marihuany powoduje "szkody psychiczne lub moralne".

Spośród wszystkich narkotyków konopie indyjskie budziły i budzą największe spory między ich przeciwnikami a obrońcami. Dyskusja na temat szkodliwości palenia marihuany toczy się do dnia dzisiejszego. Także Polsce nieobca jest idea wprowadzenia konopi indyjskich do otwartej sprzedaży dla dorosłych. Gdy "owoc nie będzie zakazany - nie będzie kusił". A co z młodzieżą, która jeszcze nie ukończyła 18. roku życia?
Konopie indyjskie - roślina jednoroczna, odporna na mróz -bardzo łatwo przystosowują się do różnych warunków. W zależności od klimatu i podłoża, na którym rosną, zmieniają ilość występującego w nich psychoaktywnego czynnika uzależniającego - Delta 9 THC. Żywica konopi indyjskich zawiera ponad 60 substancji psychoaktywnych, a wspomniana Delta 9 THC jest najsilniejsza.

Z konopi indyjskich otrzymuje się właśnie marihuanę. Są to liście i szczytowe części kwiatowo-owoconośne, które po posiekaniu i wysuszeniu mają postać tytoniu lub herbaty.

Marihuana jest dostępna w wielu odmianach, a zawartość czynnika uzależniającego THC waha się od 1% do 30%. Tak otrzymaną marihuanę pali się podobnie jak tytoń.

Innym produktem otrzymywanym z konopi indyjskich jest haszysz - zagęszczona żywica uzyskiwana z liści, którą pali się po wymieszaniu z tytoniem w postaci jointów lub w specjalnie do tego celu stworzonych fajkach. Sama masa ma postać małych, twardych placków lub tabliczek o mocnym zapachu. Kolor i zawartość czynnika psychoaktywnego zależy od kraju, z którego konopie pochodzą.

Efekty palenia konopi indyjskich mogą być odczuwane już po kilkunastu minutach i utrzymują się nawet kilka godzin. A jakie są te efekty?

Marihuana zaburza koncentrację uwagi i pamięć. Zmienia odbiór otoczenia, podnosi nastrój, zdecydowanie zaburza ocenę odległości, zdolność prawidłowej oceny sytuacji, koordynację ruchów i poczucie czasu, spowalnia też reakcje. Osoby pozostające pod wpływem marihuany częściej więc doznają urazów, częściej ulegają wypadkom na skutek błędnych decyzji wynikających z nieprawidłowej oceny sytuacji.

Ale przecież wszyscy są głęboko przekonani, że "marihuana nie szkodzi", że to tylko "miękki" narkotyk. Ten szeroko rozpowszechniony mit robi bardzo wiele zła.

Wróćmy do opisanych wyżej zaburzeń i wyobraźmy sobie czwórkę młodych ludzi, którzy świetnie bawili się w dyskotece i wracają do domu samochodem. Trzech z nich wypiło po kilka piw, czwarty "tylko palił trawkę". Jest dla wszystkich oczywiste, że wracają samochodem, a prowadzić będzie ten, który "tylko palił". A to właśnie on jako kierowca stanowi największe zagrożenie. Niestety, nie zdaje sobie z tego sprawy, bo przecież jest głęboko przekonany, że "marihuana nie szkodzi".

To zdanie słyszymy bardzo często od naszych młodych pacjentów, którzy prawie zawsze na poparcie swych słów przytaczają informacje z prasy, radia, telewizji. Takie zdanie o marihuanie w sposób nieodpowiedzialny publicznie wypowiadają idole młodzieży. Często powtarzają je dziennikarze oraz... osoby z tytułami naukowymi. Niejednokrotnie po ukazaniu się w prasie artykułu "jak to marihuana nie szkodzi" nasi pacjenci przynoszą taki artykuł do poradni i, machając nim jak transparentem, mówią: "sam pan profesor napisał, że nie szkodzi", "sam pan profesor napisał, że brał na studiach amfetaminę i został profesorem" - "i co pani na to?". W jednej z warszawskich szkół, wysoko stojącej w rankingach, terapeuta oczekiwał w pokoju nauczycielskim na spotkanie z młodzieżą na temat narkotyków. Ponieważ była akurat przerwa, nauczyciele i wychowawcy rozmawiali. Usłyszał m.in., jak dobra, skuteczna i nieszkodliwa jest marihuana. Byli o tym przekonani - więc co przekażą młodzieży?

Często, gdy mówię o szkodliwości konopi, słyszę od dziennikarzy: "oj, przesadza pani z tą szkodliwością" i zaraz pada wiele argumentów, jakie to profity daje palenie marihuany w porównaniu np. z papierosami - argumentów zaczerpniętych z własnych doświadczeń lub doświadczeń kolegów. Niektórzy wielbią marihuanę za to, że dzięki niej "nie mają problemów z alkoholem".

Moich argumentów nikt nie słucha - po co, skoro ma się własne doświadczenia, i te są najważniejsze. A marihuana jest bardzo szkodliwym narkotykiem.

Pierwszą i największą szkodą, jaką się z nią łączy, jest dość powszechne przekonanie o jej zupełnej nieszkodliwości.

I rzeczywiście - marihuana nie daje zależności fizycznej. Organizm żadnym objawem nie sygnalizuje, że coś się dzieje nie tak. Żadnego ostrzeżenia.

Nie rośnie tolerancja - można przez długi czas palić małą, jednakową dawkę i ona wystarcza. Nie czuje się przymusu zapalenia.

Ma się "pełną kontrolę", kiedy się zapali.

Naprawdę jednak to zawsze wiadomo, że będzie "imprezka" i że będzie "marycha" lub "jeszcze lepiej skun" (uważany za "silniejszą holenderską marihuanę") - wiadomo, że przy każdej dyskotece znajdzie się ktoś, kto "wspomoże".

Drugą wielką szkodą wyrządzaną przez marihuanę jest to, że z reguły od niej się zaczyna. To ona pozwala zobaczyć, jak można zmienić sobie świadomość. To ona wskazuje drogę do innych narkotyków, wprowadza w dżunglę uzależnienia.

Gdy do poradni w połowie 1996 roku zaczęli zgłaszać się pacjenci z dolegliwościami fizycznymi spowodowanymi paleniem brown sugar, większość z nich twierdziła, że nigdy wcześniej nie zetknęła się z żadnym narkotykiem. Byli o tym przekonani - mówili swoją prawdę. Ale pytani, ile czasu palili marihuanę, odpowiadali: "trawkę - przecież to nie narkotyk - palę tak ze 3, 4, 6 lat. Ponad 95% naszych pacjentów zaczynało poznawać narkotyki od "nieszkodliwej", "poczciwej" i "nieuzależniającej" "maryśki". To właśnie palona latami marihuana wprowadziła ich w uzależnienie. Brown sugar był tylko nowym środkiem, który "lepiej kręcił".

Marihuana polubiła polską ziemię w całym tego słowa znaczeniu. Mimo - jak by się wydawało - nie najlepszych warunków klimatycznych jest w Polsce hodowana. W doniczkach, skrzynkach balkonowych, na działkach. Bo to hodowla na własny i przyjaciół użytek. Po zbiorach suszy się ściętą roślinę i jest "towar" dla całej klasy, na "imprezki", do następnego zbioru.

Często nieświadomi rodzice sami opiekują się konopiami, gdy młodzież wyjeżdża na wakacje. Znana jest w Warszawie anegdotyczna wręcz historia, gdy rodzice w czasie upalnego lata jeździli po kilkanaście kilometrów na działkę, aby podlewać "doświadczalne poletko" syna, studenta biologii. W końcu ktoś ze znajomych rozpoznał "roślinkę", ale co sobie pojeździli przez całe wakacje... to pojeździli...

Marihuana jest często używana jako środek dający "luz" i ułatwiający zabawę. I rzeczywiście - budzi w człowieku radość, poprawia humor, zwiększa poczucie własnej atrakcyjności. Nastrój wokół też "jest super". Można gawędzić i gawędzić. Każdy mówi swoje, mówi o czymś innym, ale wszyscy razem "rozumieją się doskonale". Wyobraźnia jest wspaniała.

To wszystko wie się, gdy się pali. Ale nie wie się, że palenie marihuany zaburza koncentrację uwagi, zmniejsza zdolność przyswajania sobie nowych informacji, znacznie pogarsza pamięć, a co najważniejsze - osłabia ją w sposób trwały. I często zdarza się, że nawet po wielu tygodniach abstynencji pamięć nie wraca już do normy - taka jest prawda.

Ale jak ma się ta niezaprzeczalna prawda do wypowiedzi w TV zawodowego wygrywacza teleturniejów, który twierdził, że przygotowuje się do nich, paląc marihuanę, i dlatego odnosi sukcesy? Po tej wypowiedzi przez parę miesięcy młodzi pacjenci poradni powoływali się na nią jako na argument.

Wiele miesięcy również argumentem za marihuaną były słowa lidera jednego z zespołów: daję swoim dzieciom marihuanę, bo wolę, żeby paliły ją, a nie papierosy.

Może trochę więcej odpowiedzialności w publicznych wypowiedziach! Wypowiedziach opartych na mitach i własnych doświadczeniach, a nie na rzetelnej wiedzy.

Osoby palące dużo marihuany mogą mieć przykre doznania psychotyczne, np. urojenia prześladowcze, gdy czują się nieustannie śledzone i obserwowane i mimo świadomości, że to tylko wytwór ich wyobraźni, jest im z tym bardzo źle.Po marihuanie czasami występują również halucynacje.

Innym dużym problemem jest destabilizacja emocjonalna.

Z marihuaną wiążą się również zaburzenia, które występują "na zejściu" - obniżenie nastroju, spadek aktywności, ogólna apatia i niechęć do jakiegokolwiek działania, brak koncentracji uwagi i wspomniane już uszkodzenia pamięci. Te wszystkie objawy utrudniają codzienne funkcjonowanie, uczenie się. A zawsze może znaleźć się "kolega", "przyjaciel" albo dealer, który "pomoże" dręczonemu nimi narkomanowi. "Życzliwa" ręka poda następny środek, który usunie dokuczliwe objawy - nadal jednak będzie on brnąć w uzależnienie.

Warto jeszcze wspomnieć o niekorzystnym wpływie marihuany na gonady. Wprawdzie wyników badań nad trwałym z jej powodu uszkodzeniem układu rozrodczego i immunologicznego jeszcze nie ma, ale już wiadomo, że dzieci palaczek marihuany rodzą się mniejsze, że w pierwszym okresie życia są bardziej ospałe i łatwiej zapadają na infekcje.

Bada się również wpływ marihuany na trwałe uszkodzenie komórek mózgowych.

Należy ponadto pamiętać, że dym powstający przy paleniu marihuany zawiera liczne substancje rakotwórcze. Często młodzi "browniarze" w okresach abstynencji od heroiny "zbijają sobie ciśnienie" marihuaną. Bardzo dużymi dawkami tego "miękkiego" narkotyku obniżają napięcie emocjonalne związane z brakiem heroiny. Czyż może być "miękki" środek, który tak działa?

Najczęściej młody heroinista dzieli narkotyki na szkodliwe i "dobre" na podstawie własnych objawów, własnych doświadczeń. Często twierdzi, że od marihuany nie był uzależniony, bo "nie łapał głodów", problemów zaś nie miał, gdyż "palił ją tak, jak inni palą papierosy, więc o co chodzi". Ale pytany, czy brałby brown, gdyby nie palił marihuany, po namyśle ze zdziwieniem odpowiada: "a wie pani, że nie".

Warto, żeby ci, którzy zachwalają marihuanę, pamiętali o tym. Złamanie jednego tabu, bez szybkich i widocznych konsekwencji - pozwała pozbyć się lęku przed złamaniem kolejnego, podobnego tabu.

Podano za "Narkotyki w Polsce. Mity i Rzeczywistość" Ewa Korpetta Ewa Szmerdt-Sisicka.

źródło: http://www.narkotyki.hg.pl