autopsja

Ile już straciłem?

Nieśmiałość... Można powiedzieć, że jest moim przekleństwem. Już od małego dziecka zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem trochę inny od reszty moich znajomych. Oczywiście w ich towarzystwie zachowuję się normalnie, a nawet czasami można powiedzieć, że nie powinienem odwiedzać takiej witryny jak ta. Jednak wystarczy jedna nieznajoma osoba bym odrazu umilkł.

Miałem tyle takich sytuacji w życiu, że trudno byłoby spamietać chociaż połowę. Jedna z ostatnich, jakie wpadają mi do głowy to historyjka przed szkołą. Rozmawiam sobie na luzie z moimi kumplami i nagle podchodzą do nas dwie "kotki" z pierwszych klas. Od razu zauważyłem, że jedna jest naprawdę warta zachodu. Ok, w głowie rodzi się tysiąc pomysłów jak tu zagadać itp, a kończy się tylko na "cześć, mam na imię Tomek", czy coś w tym rodzaju. Oczywiście ręcę trzęsły mi się jak szalone, a spociłem się przy tym jak po półgodzinnym bieganiu. Dobrze... mówi się trudno, ale ile razy można wmawiać sobie w kółko to samo.

Następna sprawa to dziewczyna, z którą spotykam się już od chyba pół roku (nie wspomnę o wielu innych znajomościach, które na 90% mogłyby się przerodzić w dłuższe związki gdyby nie mój charakter). Jestem pewien, że bardzo jej się podobam i naprawdę chciałaby być ze mną. Moje przypuszczenia zostały od razu potwierdzone (plotki szybko się rozchodzą :p). Nie będę kłamał i powiem, że chciałbym się z nią związać, ale... zawsze jak się spotykamy, nie mogę się przełamać. Na szczeście nie brakuje nam tematów do rozmów, jednak gdy tak dalej bedziemy sobie tylko rozmawiać, to nic z tego nie wyjdzie (jak zawsze) i dziewczyna prędzej czy później sobie daruje. Wiem to doskonale, ale naprawdę nie mogę się przełamac i na serio z nią porozmawiać. Jedynie nasze szczere rozmowy, które odbyły się gdy byłem wstawiony (a nie jestem z tego dumny) utrzymują naszą przyjaźń. Najgorsze jest, gdy przypominasz sobie wszystkie te sytuacje i znajomości, które mogły zakończyć się bardzo pięknie.

Kolejnym przykładem strat, jakie w moim życiu wyrządza niesmiałość, jest edukacja. Nie zapomnę pewnej sytuacji, gdy mieliśmy nauczyć się inwokacji z Pana Tadzia ;P. Naumiałem się jej perfekto. W domciu szło mi po prostu niesamowicie, wiec byłem pewien, że 5 napewno bedzie. Nauczycielka wybrała mnie i to na dodatek jako pierwszą osobę, która miała recytować. Gdy powtarzałem sobie tekst z kumplami przed lekcją wychodziło mi tak samo jak w domu. Wystarczyło tylko stanąć na środku sali, aby nagle wszystko wyleciało z głowy. Jakoś zacząłem, jednak szło mi fatalnie. Nie mam normalnie kłopotów z dykcją, a tu nagle zaczynam się miejscami jąkać. Tekst znałem calutki, od początku do końca, lecz kilka małych potknięć mi się zdarzyło. Nawet koledzy zauważyli, że poszło mi cieńko, ponieważ słyszeli jak mówiłem przed lekcją. Rezultat: 3+, chociaż pewnie dlatego, że nauczycielka ta bardzo mnie lubiła i zdawała sobie sprawę z moich kłopotów.

Podobnych zdarzeń z mojego życia jest pełno (sklepy, załatwianie spraw, itd). Pewnie osobom, które nie są nieśmiałe, trudno jest wyobrazić sobie, jak można zmarnować tyle dogodnych sytuacji, które przewineły się przez moje życie. Mam jednak cichą nadzieję, że uda mi się przezwyciężyć te lęki i żyć jak każdy normalny człowiek.

Kowal_86

opublikowano 6 października 2003