autopsja

Cały czas na dole...

Już 26 lat chodzę po tym ziemskim padole i jest coraz gorzej. Lęk, nieśmiałość, fobia społeczna, nerwica... wszystko, nasilające się. Jest mi coraz trudniej, wystarczą zwykłe sytuacje życia codziennego, autobus, uczelnia, kino, spotkanie ze znajomymi. Drżenie rąk, pocenie się, rumieńce. PYTAM SIĘ czemu ja. czemu w ten sposób reaguję na ludzi?? To jest dla mnie taki stres emocjonalny, że nie sposób go wytrzymać, konsekwencją tego stanu rzeczy są myśli samobójcze, uciekanie w alkohol... jestem na dnie.

Jedynym pozytywem tego jest fakt iż to widzę, lecz nie panuję. Myślicie że psycholog wam pomoże? Może dużej części tak, ale tego nie da się (chyba się nie da) wyleczyć. Wydałem już fortunę na lekarzy i nadal brak efektów. Jak z tym walczyć? Przecież to takie prozaiczne. To tylko złe myśli, nasze wyobrażenia. Wystarczy ich nie dopuszczać do mózgu i sukces! Tylko JAK TO ZROBIĆ??!?!?!?!?!?!!? Czy komuś z Was udało się być dłużej na "górce"? Zdaję sobie sprawę z tego że mój przypadek jest skrajny, ale może ktoś podzieli się ze mną swoimi uwagami jak sobie z "tym poradzić", bo szkoda życia marnować w tak młodym wieku :-)

Pozdrawiam wszystkich wygrywających. 3-majcie się :-)

Artur

opublikowano 19 kwietnia 2006