forum.nieśmiałość.net Strona Główna forum.nieśmiałość.net
dobra strona wszystkich, którzy odczuwają nieśmiałość

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
UWAGA: co TY możesz zrobić dla nieśmiałości w Polsce?

Ogłaszamy zbiórkę na opłacenie domeny i serwera niesmialosc.net!

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie macie wrażenia
Autor Wiadomość
boombel_wr 


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 11
Skąd: dolny sląsk
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 09:09   Nie macie wrażenia

Bo ja czesm mam, szczegolnie w tym okresie przed nowym rokiem. Ze oimja mnie to wszystko co w zyciu jest piekne, ze nie bede mial co wspominac jak bede juz stary. Ludzie sie bawia poznaja innych ludzi, zakochuja sie i rozstaja, a ja wiecznie sam :? :cry: . Zloszcze sie na siebie ze nie potrafie wydostac sie z tej skorupy niesmialosci i otworzyc na swiat. Zloszcze sie gdy widze zakochana pare, szczegolnie denerwuja mnie walentynki :twisted: , maqnifestacja uczuc polana konsumpcyjnym lukrem.
I tak sobie siedze, w samotnosci trujac sie wlasna zolcia, majac poczucie bezradnosci i uplywajacego czasu juz 22 rok, a perspektyw na lepsza przyszlosc jakos nie ma. Normalnie to takie przemyslenia to mnie dopadaja jakos wieczorem, a ze teraz rano? To chyba swiadczy o tym ze wszedlem w nowy poziom zdolowania.
Nie smecie wiecej bo jak bedzie za dlugi post to nikt go nie przeczyta :P
_________________
I don't even see the code any more.... all i see now are blonds,brunets or redheads.
It's just one of dose days you don't wanna wake up everthing is fucked everybody sucks......

I want to live in fire with all the taste I desire...
 
 
piotros 


Wiek: 19
Dołączył: 29 Paź 2005
Posty: 522
Skąd: z Łęcznej
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 10:16   Re: Nie macie wrażenia

boombel_wr napisał/a:
Bo ja czasemm mam, szczegolnie w tym okresie przed nowym rokiem.

Ja to mam szczególnie w wakacje.
boombel_wr napisał/a:
Ze oimja mnie to wszystko co w zyciu jest piekne, ze nie bede mial co wspominac jak bede juz stary. Ludzie sie bawia poznaja innych ludzi, zakochuja sie i rozstaja, a ja wiecznie sam :? :cry: . Zloszcze sie na siebie ze nie potrafie wydostac sie z tej skorupy niesmialosci i otworzyc na swiat. Zloszcze sie gdy widze zakochana pare, szczegolnie denerwuja mnie walentynki :twisted: , manifestacja uczuc polana konsumpcyjnym lukrem.
I tak sobie siedze, w samotnosci trujac sie wlasna zolcia, majac poczucie bezradnosci i uplywajacego czasu juz 22 rok, a perspektyw na lepsza przyszlosc jakos nie ma. Normalnie to takie przemyslenia to mnie dopadaja jakos wieczorem, a ze teraz rano? To chyba swiadczy o tym ze wszedlem w nowy poziom zdolowania.
Nie smecie wiecej bo jak bedzie za dlugi post to nikt go nie przeczyta :P

Identycznie jak umnie tylko że ja się męczę dopiero 17 lat :wink:
 
 
 
Matti 


Wiek: 21
Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 766
Skąd: Lublin
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 15:41   

Cytat:
Bo ja czasemm mam, szczegolnie w tym okresie przed nowym rokiem.

Cytat:
Ja to mam szczególnie w wakacje.

a ja mam tak i w wakacje i przed nowym rokiem i jescze w święta różnego typu, nie znoszę walentynek i to nie dlatego ze jestem samotny to badziewskie święto dla 15latek w różowych spodniczkach :lol:
Boombel mi się wydaje że takie chwile przemysleń i zatrzymania sie nad swoim nędznym życiem to chyba każdy ma . Ja bym jednak apelował o to aby w życiu starać się zauważać też to co było dobre to co nam się udało. Jesteś w wieku kiedy jescze wszystko przed Tobą, nie ma co się zamartwiać i dołować co spie***łem w swoim życiu tylko trzeba patrzeć optymistycznie w przyszłość i żyć tak żeby za rok jak najmniej było do wspominania tych chwil które Ci sie nie udały.
Pozdrawiam Matt :roll:
 
 
 
Promyk 


Wiek: 23
Dołączyła: 28 Maj 2005
Posty: 24
Skąd: Bielsko
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 16:15   

Temat jest:
Cytat:
Nie macie wrażenia
że zycie przecieka wam przez palce??


Mamy wrażenie, aż za bardzo.
Zwłaszcza przed Sylwestrem i paroma innymi dniami, które mają zbliżać ludzi.... :evil:
(Już nie mówiąc o tym, że chcesz się pocieszyć, wchodzisz w internet a tam same dołujące teksty. Czytasz i sam(a) marudzisz dodając kolejny a i tak czujesz się tylko gorzej.)

Mam wrażenie, że ja do normalnego życia po prostu nie pasuję. Jakbym była upośledzona uczuciowo. Co jest dziwne bo jestem wrażliwa podobno. Ale może to złudzenie.
I to tylko powiększa pustkę i gorycz.
Paradoksalnie lubię być sama. Tylko potem się okazuje, że jakoś własne towarzystwo na długo mi nie wystarcza...
OK Nie marudzę już.

Cytat:
Normalnie to takie przemyslenia to mnie dopadaja jakos wieczorem, a ze teraz rano? To chyba swiadczy o tym ze wszedlem w nowy poziom zdolowania.


Hm... Wieczory to najgorsze koszmary. Może lepiej, że dziś dopadło Cię o innej porze. :wink:
 
 
 
a.g.a.t 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 81
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 17:28   

Tak czuję, że życie przecieka przez palce... że wszystko mnie omija... wszyscy wydają mi się tacy doswiadczeni, tyle przeżyli, tak wiele potrafili zmiescic w swoim zyciu chociaż są tacy młodzi, nawet duzo młodsi odemnie... A ja na starość nie bede miała o czym opowiadać... Generalnie mam takie uczucie że wszyscy żyją "na zewnątrz", w kontakcie ze światem, obcując z nim, a ja "wewnątrz", niby mam tam jakieś przeżycia ale dotyczą tylko mojego zamknietego świata... i bez przerwy trawię jedną i tą samą materię, swoją własną substancję, co staje sie niezdrowe... I choć staram się to zmienić, jakos obcowac z ludźmi...bo ja tego chcę, naprawde chce normalnie żyć! Ale czasami wydaje mi sie, że tak juz zostanie. Że moje zycie właśnie tak ma wyglądac... może trza się pogodzić? Tylko przeraża mnie jeszcze to, że życie jest takie długie... jeszcze tyle lat zostało... i jak ja to wytrzymam...
 
 
 
d,,.
Gość
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 21:10   

najgorsze jest to ze nie bedzie co wspominac na stare lata :(
 
 
boombel_wr 


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 11
Skąd: dolny sląsk
Wysłany: 30 Grudzień 2005, 22:57   

Cytat:
i bez przerwy trawię jedną i tą samą materię, swoją własną substancję

Trafnie to napisalas, ludzie sie zakochuja, sa razem, rozstaja sie, przerywaja emocje mniej lub bardziej pozytywne, ale na tym polega zycie a mi wlasnie tego brakuje. Chce czuc !!! A nie popadac w coraz wieksza apatie.
_________________
I don't even see the code any more.... all i see now are blonds,brunets or redheads.
It's just one of dose days you don't wanna wake up everthing is fucked everybody sucks......

I want to live in fire with all the taste I desire...
 
 
enelka
Gość
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 13:15   

a.g.a.t napisał/a:
Tylko przeraża mnie jeszcze to, że życie jest takie długie... jeszcze tyle lat zostało... i jak ja to wytrzymam...


A moze czasami warto uswiadomic sobie, ze wcale nie wiadomo czy na pewno bedzie takie dlugie. Przeciez nie mamy zadnej gwarancji, ze nie zostaniemy za tydzien rozjechani przez autobus, prawda? A skoro jest taka _zupelnie_realna_ mozliwosc, to po co odkladac wszystko na potem, marnowac ten czas na przejmowanie sie glupotami (bo jakby nie patrzec, wiekszosc rzeczy z ktorych robimy tragedie to wlasnie glupoty)? Wydaje mi sie, ze jesli na prawde ma sie ochote wyjsc do ludzi, to trzeba to po prostu zrobic. Nie ma nic do stracenia a przeciez i tak ogromna wiekszosc tego czego zalujemy to rzeczy ktorych _nie_ zrobilismy.
 
 
a.g.a.t 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 81
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 13:55   

enelka napisał/a:
Wydaje mi sie, ze jesli na prawde ma sie ochote wyjsc do ludzi, to trzeba to po prostu zrobic. Nie ma nic do stracenia a przeciez i tak ogromna wiekszosc tego czego zalujemy to rzeczy ktorych _nie_ zrobilismy.


Tak...
I mnóstwo tych rzeczy, mnóstwo...

"w każdej minucie z
zamkniętymi oczami tracimy 60
sekund światła"

enelka napisał/a:
A moze czasami warto uswiadomic sobie, ze wcale nie wiadomo czy na pewno bedzie takie dlugie. Przeciez nie mamy zadnej gwarancji, ze nie zostaniemy za tydzien rozjechani przez autobus, prawda?


"weronika postanawia umrzeć" mi się przypomniała...

Kiedys sobie pomyslałam że się tak pobawię: będę udawać że to ostatni dzień mojego życia i będę się zachowywac tak, jakby rzeczywiście nim był: mówiłam ludziom rzeczy, których normalnie bym nie powiedziała i robiłam rzeczy tak szalone, których normalnie bym nie zrobiła (nie pytajcie jakie :wink: ). Fajnie tak sobie wyobrazic że zaraz zycie sie kończy, dla mnie to taka ulga, jakbym była wolna i nareszcie moge zrobic wszystko... i nie ma nic do stracenia...

Ale to tylko wyobraźnia, realia są takie że prawdopodobieństwo przedwczesnej smierci jest nikłe (chyba że samemu sie to zaplanuje), a nauczyć się z żyć z takim nastawieniem carpe diem nie jest łatwo na dłuższą metę przynajmniej dla mnie.
 
 
 
enelka
Gość
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 14:25   

a.g.a.t napisał/a:

Tak...
I mnóstwo tych rzeczy, mnóstwo...

Za duzo. Dlatego kiedys stwierdzilam ze wystarczy. Skoro i tak mam zalowac to lepiej tego, ze cos zrobilam nie do konca tak jak trzeba, a nie tego ze wcale nie zrobilam. W koncu wieksze jest prawdopodobienstwa trafienia szostki w totka, jesli wysle sie kupon :D

Cytat:
Fajnie tak sobie wyobrazic że zaraz zycie sie kończy, dla mnie to taka ulga, jakbym była wolna i nareszcie moge zrobic wszystko... i nie ma nic do stracenia...

A teraz co jest? No chyba, ze mowimy o przebieganiu na czerwonym swietle i rozrywkach tego typu, ale w takich zwyklych codziennych sprawach nie ma wiele do stracenia. Wlasnie o to chodzi, ze jestesmy wolni.

Cytat:

Ale to tylko wyobraźnia, realia są takie że prawdopodobieństwo przedwczesnej smierci jest nikłe (chyba że samemu sie to zaplanuje) (...)

Optymistka :> To jedna z tych rzeczy ktore spotykaja tylko i wylacznie innych, prawda? :>
 
 
Promyk 


Wiek: 23
Dołączyła: 28 Maj 2005
Posty: 24
Skąd: Bielsko
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 15:19   

Cytat:
najgorsze jest to ze nie bedzie co wspominac na stare lata


No, może akurat na stare lata będziemy mieć tyle ludzi wokół, że czasu na wspomnienia nie wystarczy :P
Akurat o tym nie myślę w ten sposób. Zawsze można zatopić się w lekturze i muzyce. Poza tym nie sądzę by nie było co wspominać. Niekoniecznie życie musi wyglądać jak gwiazdy filmowej albo rozbójnika, żeby uznać je za ciekawe.
Byle nie wspominać CO MOGLIŚMY...:( Bo wtedy rzeczywiście lepiej w ogóle nie wspominać.

Enelka npisał/a:
Cytat:
Przeciez nie mamy zadnej gwarancji, ze nie zostaniemy za tydzien rozjechani przez autobus, prawda?

No, przyjemna perspektywa nie ma co... Nawet biorąc pod uwagę fakt, że już bym nie musiała się męczyć na tym łez padole albo żyjąc tak, jakby to był ostatni dzień życia, to jakoś nie motywuje mnie to... Bo ostatni dzień chciałabym przeżyć bezstresowo mimo wszystko. Bez głupiej walki o przebicie własnego JA. Każde wyjście do ludzi wiąże się z przełamywaniem się i strachem, czasem upokorzeniem własnej ambicji (co się zdarza po przeczytaniu dającej na nowo nadzieję książki lub obejrzeniu takiego filmu / muzyka, przemówienie, wiara/ ).

____________________________________
Życie ciągle gna a gdzieś z tyłu idą powoli inne postacie... Wszystko i wszyscy w przodzie wydaje się ładne, barwne i prawidłowe. Czasem tylko jakiś potwór. Z tyłu szare, cierpiące, lękliwe... Cierpiące bardziej bo bojące się podjąć wyzwanie tych z przodu. Nie ma sensu. Można zostać zrzuconym jescze niżej.
 
 
 
enelka
Gość
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 15:37   

Cytat:
No, przyjemna perspektywa nie ma co... Nawet biorąc pod uwagę fakt, że już bym nie musiała się męczyć na tym łez padole albo żyjąc tak, jakby to był ostatni dzień życia, to jakoś nie motywuje mnie to...

Ale mi raczej nie chodzilo o to traktowanie kazdego dnia jak ostatniego (przeciez nie mozna popadac w skrajnosci i zupelnie nie przejmowac sie konsekwencjami), tylko o sama swiadomosc, ze ten ostatni kiedys przyjdzie, ale nie wiadomo kiedy, wiec nie ma sensu przy kazdej nadarzajacej sie okazji mowic sobie "kiedys w przyszlosci to na pewno zrobie, ale jeszcze nie teraz, jeszcze sobie posiedze i poprzygladam sie scianie".
 
 
a.g.a.t 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 81
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 31 Grudzień 2005, 17:20   

Cytat:
Zawsze można zatopić się w lekturze i muzyce.


Ja tak własnie robię, czasami nawet uciekam do tego i wolę to od kontaktu z ludźmi, i to mi wystarczy, a innym razem czuję czegos istotnego mi brakuje... bo nawet nie ma z kim podzielić swoich przeżyć na temat przeczytanej książki czy jakiegos filmu... i jakoś tak nie ma okazji do pozannia innego punktu widzenia...



Cytat:
To jedna z tych rzeczy ktore spotykaja tylko i wylacznie innych, prawda?


zupełnie nie to miałam na mysli. Wiem że każdego w każdej chwili może to spotkać, ale jednak zdecydowana wiekszość z nas dożyje starości... i nie chodzi tylko o to, żeby sie przygotować na smierć, która może przyjść jutro czy za paredziesiąt lat, ale też o to, żeby się przygotowac do ŻYCIA, a to dopiero sztuka.
 
 
 
boombel_wr 


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 11
Skąd: dolny sląsk
Wysłany: 1 Styczeń 2006, 22:01   

Cytat:
Zawsze można zatopić się w lekturze i muzyce.
Mi to juz od dluzszego czasu nie wystarcza, wydaje mi sie ze mialoby to wiekszy sens gdybym molg wlasnie z kims o tym pogadac (najlepiej z jakas ukochana osoba).
Ostatnio poznalem na prawde fajna dziewczyne, (wiem ze to zalosne ale poznalem ja na gg) dobrze nam sie pisze, zadzwonila kiedys do mnie. Totalnie zepsulem ta rozmowe nawet nie napisze jak bo jeszcze bardziej zalosne niz to ze poznalem ja przez net. Wracajac do tematu myslalem ze zadzwoni do mnie w Sylwestra (bo ja nie mam jej numeru, nie chciala podac, a jak dzwonila to wylaczyla wysylanie swojego). Moze dla was to nie problem ale ja sie strasznie spinam przy takich niespodziewanych rozmowach, ale wczoraj na prawde chcialem zeby zadzwonila. Bardzo mi zalezalo, ale rownoczesnie sie balem, naszla mnie wtedy pewna mysls, skoro tak trzese sie przed telefonem, to co dopiero bedzie gdy sie spotkamy ????? Bo ona cos ostatnio wspominala. Pewnie tez cos zepsuje i bede znowu plul sobie w brode. I znowu poczuje te przeszywajace uczucie ze cos mnie bezpowrotnie ominelo, tego sie boje bardziej niz tego ze mi nie wyjdzie.
_________________
I don't even see the code any more.... all i see now are blonds,brunets or redheads.
It's just one of dose days you don't wanna wake up everthing is fucked everybody sucks......

I want to live in fire with all the taste I desire...
 
 
a.g.a.t 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 81
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Styczeń 2006, 23:38   

boombel_wr napisał/a:
Moze dla was to nie problem ale ja sie strasznie spinam przy takich niespodziewanych rozmowach, ale wczoraj na prawde chcialem zeby zadzwonila.


Nie problem dla nas? Dla mnie ogromny, do tego stopnia że... tylko mi sie nie smiac tutaj :oops: ... czasami przychodzi mi taki strach że ktoś do mnie zadzwoni i wtedy wyłączam głos w tel. bo na dźwięk dzwonka serce podskakuje mi tak jakbym miała dostac zawału.

boombel_wr napisał/a:
Bardzo mi zalezalo, ale rownoczesnie sie balem, naszla mnie wtedy pewna mysls, skoro tak trzese sie przed telefonem, to co dopiero bedzie gdy sie spotkamy ????? Bo ona cos ostatnio wspominala. Pewnie tez cos zepsuje i bede znowu plul sobie w brode.


Hej, ale ja i tak trzymam za ciebie kciuki! Ja też się ostatnio tak spotkałam z kilkoma osobami poznanymi netowo, Spotkanie pierwsze było z poczatku dziwaczne, ale potem się rozkreciło....i trwalo dlugo, tak ze stracilam poczucie czasu...

A wiesz co? jesli moge cos zasugerowac... dobrze jest wczesniej pogadac o spotkaniu, ja tak zrobilam i pomoglo bardzo -mozesz np. wczesniej powiedziec Jej że się boisz spotkania i wytłumacz dlaczego... po prostu pogadajcie o Twoich obawach (może nie tylko Twoich?)

I moze tym razem nie bedzie poczucia ze cos Cie ominelo...

Sorry ale cos mi sie polskie literki nie chca wlaczyc :evil:
Ostatnio zmieniony przez a.g.a.t 3 Maj 2006, 10:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
boombel_wr 


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 11
Skąd: dolny sląsk
Wysłany: 2 Styczeń 2006, 20:10   

No rozmawialismy na ten temat, ale to w sumie nie pomoglo. Mysle ze nie bedzie tak najgorzej (mam chyba lepszy dzien), jak tylko przestane o tym myslec jak o jakims sprawdzianie a skoncentruje sie na tym co wazne czyli na tym zeby milo spedzic ten czas.
Dzis ona do mnie zadzwonila i bylo calkiem dobrze, mimo iz rozmawialem przy koledze. Wiem ze to sie moze wydac glupie ale na prawde sie z tego ciesze (a to w sumie takie nic).
_________________
I don't even see the code any more.... all i see now are blonds,brunets or redheads.
It's just one of dose days you don't wanna wake up everthing is fucked everybody sucks......

I want to live in fire with all the taste I desire...
 
 
iza-91 


Wiek: 16
Dołączyła: 29 Sty 2006
Posty: 31
Skąd: Białystok
Wysłany: 1 Maj 2006, 19:54   iza-91

Cytat:
Bo ja czesm mam, szczegolnie w tym okresie przed nowym rokiem. Ze oimja mnie to wszystko co w zyciu jest piekne, ze nie bede mial co wspominac jak bede juz stary. Ludzie sie bawia poznaja innych ludzi, zakochuja sie i rozstaja, a ja wiecznie sam :? :cry: . Zloszcze sie na siebie ze nie potrafie wydostac sie z tej skorupy niesmialosci i otworzyc na swiat. Zloszcze sie gdy widze zakochana pare, szczegolnie denerwuja mnie walentynki :twisted: , maqnifestacja uczuc polana konsumpcyjnym lukrem.
I tak sobie siedze, w samotnosci trujac sie wlasna zolcia, majac poczucie bezradnosci i uplywajacego czasu juz 22 rok, a perspektyw na lepsza przyszlosc jakos nie ma. Normalnie to takie przemyslenia to mnie dopadaja jakos wieczorem, a ze teraz rano? To chyba swiadczy o tym ze wszedlem w nowy poziom zdolowania.
Nie smecie wiecej bo jak bedzie za dlugi post to nikt go nie przeczyta :P


Ja mam to samo. Dzisiaj też mam ;) Moje koleżanki spotykają się z innymi, jeżdzą do kina... itp. Szczerze mówiąc też bym tak chciała. Nie chcę już całymi dniami siedzieć w domu i dołować się. Mam tego już dosyć! Moja nieśmiałość i brak pewności siebie powodują, że nie korzystam z życia tak jakbym chciała. Ograniczają mnie.
Chciałabym pójść na spacer, do kina, poprostu poszwędać się po mieście. Niestety nie mam z kim.
Nie mam przyjaciół, nawet dobrych znajomych.
Wydaje mi się, że stoję w miejscu jak słup, a reszta świata prześciga mnie. To jest dołujące.
Kończę już te swoje użalanie się ;) Pozdrawiam :)
 
 
 
nana 


Dołączyła: 04 Cze 2006
Posty: 24
Skąd: gdzieś tam...na dole
Wysłany: 8 Czerwiec 2006, 21:21   

dokładnie....często mam takie myśli, żę przez moją nieśmiałość marnuję sobie życie. Na dodatek siedzi we mnie jakiś paradoks jak już byłam mała sobie czasem myślałam-jeju ja to chyba stworzona jestem do samotnosci- i rzeczywiście może tak jest ale z drugiej strony np gdy posiedze sama w domu pare godzin albo sama wyjde na zakupy do miasta to czuję, że już tej samotności mi za wiele. Chciałabym prowadzić normalne życie towarzyskie, ale nie umiem :? I właśnie często takie myśli o zmarnowanym życiu przychodzą wieczorem i jak idę spać to jestem kompletnie zdołowana...
_________________
'zamykam oczy, nie chcę widzieć nie chcę czuć czy to koniec już?...'
 
 
jeden_z_wielu 


Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 315
Skąd: nnn
Wysłany: 8 Czerwiec 2006, 22:26   

A propo zasypania to juz sie przylapalem na tym, ze marze o zwyklej rozmowie z kims, a nie o gwiazdce z nieba:/ Dolujaca sprawa...
 
 
tey22 


Wiek: 24
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 179
Skąd: kraków
Wysłany: 9 Czerwiec 2006, 17:56   

mnie to strasznie dopadlo osatnio bo skonczylem 23 lata :)

najgorsze ze zaawsze sobie powtarzalem ze pojde do szkoly sredniej i sie wszystko zmieni potem to samo mialo sie smienic na studiach a niedlugo skoncze studia i juz nie mam sie jak pocieszac :)

i tez sie strasznie boje ze jak juz wygram z niesmialoscia i innymi rzeczami to bede za stary zeby sie tym cieszyc :)
 
 
 
iza-91
Gość
Wysłany: 9 Czerwiec 2006, 20:29   

A ja tak sobie pomyślałam, że skoro nie potrafię być w towarzystwie innych osób (dobrze sie czuć), to może trzeba nauczyć się najpierw żyć (być) dobrze z samym sobą. Jeżeli nauczę się akceptować swoje towarzystwo, samą siebie, to łatwiej będzie mi zaakceptować innych.
Taka myśl przeszła mi przez głowę ;) Nie wiem czy mnie zrozumiecie ;)
 
 
BartyCrouch
Gość
Wysłany: 9 Czerwiec 2006, 21:45   

Święte słowa Iza-91. Też uważam, że należy nauczyć się przebywania z samym sobą. Idzie mi to na tyle "wspaniale", ze po tygodniu siedzenia w domu praktycznie samemu i przyglądaniu się swojemu zachowaniu uznałem się za skończonego frajera, obrzydliwca, dziwaka, dzikusa, odmieńca, samotnika i kto wie co jeszcze. Po prostu znakomice. Niedługo stuknie mi 19nastka, uznałem, że muszę nad sobą popracować, ale coś mi nie wychodzi.... tak bardzo bym chciał poczuć wreszcie jakieś emocje... żeby mnie ruszyło z tego zastania się w codzienności. Zawsze te same osoby, te same czynności etc. a czas leci jak w temacie - przez palce. Chciałbym spróbować z kobietami, ale boje się że sobie nie poradzę, zresztą mam wrażenie ze samotność jest mi pisana :/
 
 
iza-91 


Wiek: 16
Dołączyła: 29 Sty 2006
Posty: 31
Skąd: Białystok
Wysłany: 9 Czerwiec 2006, 22:46   

BartyCrouch
Cytat:
Chciałbym spróbować z kobietami, ale boje się że sobie nie poradzę, zresztą mam wrażenie ze samotność jest mi pisana :/

Nieprawda BartyCrouch, że samotność jest tobie pisana. Pomyśl sobie, że na świecie jest wiele miliardów ludzi. Jest ich 100000000000000... i tak dalej. Każdy człowiek jest inny. Napewno znajdziesz kogoś. Masz duże szanse ;) Trzymam kciuki i przepraszam że odłączyłam się od głównego tematu ;) Będę juz pisała o czym trzeba, będę grzeczną dziewczynką ;]
 
 
 
BartyCrouch
Gość
Wysłany: 10 Czerwiec 2006, 08:38   

Wiesz w czym problem Iza-91?
Ja nie wiem czy chcę. Nie zależy mi po prostu na takim "zwyczajnym" życiu z kobietą, ale chciałbym po prostu wiedzieć co tracę tak abym mógł w razie czego zmienić swoje nastawienie do płci pięknej :)
 
 
iza-91 


Wiek: 16
Dołączyła: 29 Sty 2006
Posty: 31
Skąd: Białystok
Wysłany: 10 Czerwiec 2006, 14:24   

:?
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,07 sekundy. Zapytań do SQL: 8