Forum.nieśmiałość.net Strona Główna Forum.nieśmiałość.net
Dobra strona wszystkich, którzy odczuwają nieśmiałość

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  RSS

Poprzedni temat «» Następny temat
Kasa
Autor Wiadomość
Miroslaw_Hermaszewski 


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 515
Skąd: Polska
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 19:23   Kasa

Niesmialosc a pieniadze a raczej ich brak... Myslicie ze ma to duzy zwiazek? Ja mysle ze tak. Gdy nie ma sie pieniedzy na kino, kregle, basen, wyjazdy czy co tam jeszcze wymyslimy mamy zawezone mozliwosci nie tylko milego zorganizowania sobie czasu ale i poznawania nowych ludzi. Niesmialemu brak pieniedzy odbiera resztki pewnosci siebie, nie wyjdzie z kolegami na piwo, nie zaprosi dziewczyny tu i tam bo go na to nie stac...
Jak to bylo z wami? Mieliscie tego typu problemy?
 
 
Piotr83 


Wiek: 32
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 377
Skąd: Kraków
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 22:38   Re: Kasa

Nie sądzę, żeby istniała wysoka korelacja między małymi zasobami kapitałowymi a nieśmiałością.

Nawet bez pieniędzy można się bawić w grupie, a tony złota nie zapewnią nam prawdziwej przyjaźni... Pieniądze mogą też przeszkadzać w normalnych kontaktach z ludźmi, kiedy wszystko można kupić zamiast się dogadywać i budować bezinteresowne relacje...

W konkretnych przypadkach brak/nadmiar pieniedzy może wpływać na nieśmiałość, ale nie sądzę, by istniały jakieś powszechne zależności...
_________________
"Chwila światła między wschodem a zachodem, wobec której trudno tak po prostu przejść"
JK
 
 
 
pwl 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 22:46   

a ja myślę, że kasa ma taki sam związek z nieśmiałością jak uroda, inteligencja itd. - wszystko to może ułatwiać życie, ale nie gwarantuje śmiałości i bywa, że w nadmiarze przeszkadza...
 
 
dzeus
Gość
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 01:21   

Wydaje mi się, ze status majątkowy ma znaczny wpływ na niesmiałosć. Łączą się one ze sobą poprzez samoocenę. Naprawdę trudno czuć sie osobą wartosciowa, gdy nie ma się kasy na zwyczajne piwo czy kwiatek dla dziewczyny. Gdy nie mozna kupić sobie tego, o czym sie marzy, kiedy wstydzi się człowiek zaprosic kolegów do domu. Kontakty z ludźmi kosztują. Człowiek wtedy, nieustannie natykajac sie na ograniczenia czuje sie gorszy. W najlepszym razie popada więc w kompleksy, które przecież sprzyjaja niesmiałosci. Podobnie sprawa się ma we wczesnym dzieciństwie, dokad zazwyczaj siegaja korzenie niesmiałosci. Jakie kryteria oceniania stosuja wobec nas rówiesnicy? Często jest to własnie kasa, czyli to, co masz (zabawki, rower, płyty, komputer, ciuchy). Dzieci wymieniaja sie nimi, pozyczają, kolekcjonuja przerózne karty. Co moze zaoferowac rówiesnikom dziecko pozbawione kieszonkowego, którego rodziców nie stać na prezenty? Siebie? Czyli co? Rówiesnicy czesto opowiadają jak to nie byli na takim filmie czy innym, gdzie spedzili wakacje. A biedne dziecko nie ma podobnych wspomnien, bo z wakacji spedzonych na trzepaku trudno sklecic ciekawa historię. Narasta więc dystans pomiedzy dzieckiem a rówiesnikami, który moze prowadzic do izolacji i późniejszych problemów w kontaktach społecznych. Mówie tutaj oczywiscie o znacznym ubóstwie, o rodzinach, zyjacych znacznie poniżej granicy minimum socjalnego.
Zgadzam się z pwl... mysle, ze ubóstwo nie jest czynnikiem decydujacym, ale jednym z kilku, równie waznym jak brak atrakcyjnosci fizycznej.
 
 
pwl 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 08:54   

Gromowładny :wink:, oczywiście zgadzam się Twoim postem, ponieważ napisałeś o skrajnym ubóstwie, ale będę tu nieco przekorny...

Myślę, że wartościowa dziewczyna wcale nie mniej, a może nawet bardziej ucieszy się z bukietu polnych kwiatów albo z zaproszenia na wspólny spacer. Mam nadzieję, że można jeszcze takie spotkać...

Dużo większą przyjemność sprawi kupienie czegoś o czym od dawna marzyłeś, niż tego co możesz mieć w każdej chwili.

Kiedy wartościowi ludzie widzą, że ich znajomi nie mają za dużo pieniędzy, starają się zaproponować takie wspólne spędzanie czasu, aby tamci nie czuli się od nich gorsi. Najczęściej okazuje się, że takie spotkania są dużo ciekawsze...

Nadmiar zabawek zabija w dziecku wszelką kreatywność i radość z posiadania czegokolwiek trwa tylko chwilę. Później wyrasta taki bachor z pretensjonalnym nastawieniem do świata i potrafi mówić tylko 'daj, daj i daj'... Nieśmiały to on raczej nie będzie :wink: ale czy takich ludzi chcemy spotykać?
 
 
malgo 


Dołączyła: 07 Lut 2005
Posty: 118
Skąd: Kraków i nie tylko
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 13:26   

Bzdura facet nie ma mieć kasy tylko wspaniałe serce... Kto takie tematy wymyśla z księżyca? Tak samo jak dziewczyna ma wygladać jak modelka bleeee... ;-)
 
 
Julek 

Pomógł: 1 raz
Wiek: 30
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 524
Skąd: Poznań
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 16:58   

Wg. mnie brak pieniędzy może być jednym z tych czynników, które powoduję niskie poczucie wartości, bo się nie ma tego, co inni i nie ma się aż tylu możliwości spędzania wolnego czasu. Może też brak pieniędzy być SKUTKIEM nieśmiałości, bo nieśmiały przy takiej samej wiedzy i umiejętnościach, ma dużo mniejszą siłę przebicia i z tego powodu dostaje gorszą pracę, nie ma odwagi szukać czegoś lepszego.
malgo napisał/a:
Bzdura facet nie ma mieć kasy tylko wspaniałe serce...

Hmm, co to znaczy "ma mieć"? Czy chodzi Ci o to, na czym Ci by zależało, żeby Twój chłopak to miał, czy ogólnie "co jest przydatne, a co nie"? Już kilka razy czytałem, że kobiety (czasem podświadomie) szukają mężczyzn bogatszych, bo tacy daliby ich dzieciom lepsze warunki do życia :) A jeśli ktoś przez np. 10 lat żyje za 300zł na bezrobotnym, to też o czymś świadczy...
 
 
 
kirasjer 

Wiek: 36
Dołączył: 16 Maj 2005
Posty: 36
Skąd: Poznań
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 19:25   

Czy pieniadze wpływaja na poziom niesmiałosci? Jeśłi to jest skrajna bieda to na pewno tak. Jadnak nie przeceniałbym tego. Na pewno ułatwiają nawiązanie kontaktu z dużą częścią ludzi (internet też nie jest art. pierwszej potrzeby). Jednak myslę że zawsze wraz z upływem czasu wazniejsza staje się osobowość. Pieniądze mogą spowodować, że człowiek o tym zapomina. Później pojawia się poczucie flustracji, odrzucenia, nieufność w kontaktach z ludźmi.

Mam w sobie przekonanie, ze jednak pieniadze są obecnie czymś wtórnym. Jest dla mnie pewne, że 95% kobiet w większym lub mniejszym stopniu zwraca uwagę na status materialny przy wyborze życiowego partnera. Przecież pełnia szczęścia (utopia) o krórej marzymy oznacza również brak trosk materialnych. Na tym etapie zycia to właśnie niesmiałość jest jedna z przyczyn problemów finansowych, a nie na odwrót.
 
 
Miroslaw_Hermaszewski 


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 515
Skąd: Polska
Wysłany: 16 Sierpień 2005, 17:15   

malgo napisał/a:
Bzdura facet nie ma mieć kasy tylko wspaniałe serce... Kto takie tematy wymyśla z księżyca? Tak samo jak dziewczyna ma wygladać jak modelka bleeee... ;-)

Hahaha. Malgo(siu), zareagowalas jak rasowa kobieta, jak mowa o pieniadzach to od razu uruchamiasz mechanizmy obronne przed stereotypem ze kobiety leca na kase. A ja przeciez nie o tym mowie. (Zeus dobrze trafil o co mi chodzilo)
Cytat:
Kiedy wartościowi ludzie widzą, że ich znajomi nie mają za dużo pieniędzy, starają się zaproponować takie wspólne spędzanie czasu, aby tamci nie czuli się od nich gorsi. Najczęściej okazuje się, że takie spotkania są dużo ciekawsze...

hymmm... a skad taki wniosek ze duzo ciekawsze??? Ja nie widze zadnego powodu aby tak mialo byc.

(A tak na marginesie ciekawe co na ten temat ma do powiedzenia zawsze pragmatyczna hh?)
 
 
Batkocz 
Admin Emeritus


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 1754
Skąd: Warszawa
Wysłany: 16 Sierpień 2005, 23:26   

No tak powszechnie wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają, ale mimo to chętnie bym to sprawdził.
Co do związku pieniędzy z nieśmiałością to u mnie pewnie był to jeden z elementów układanki (aczkolwiek chyba niewielki składających się na moją nieśmiałość). Nie mogę powiedzieć, żeby w dzieciństwie przeżywał jakąś skrajną biedę, choć pochodzę z rodziny jak na obecne warunki wielodzietnej. Tak, więc na ubranie jedzenie czy zabawki było gorzej z rozrywkami, typu kino, teatr czy choćby szkolna dyskoteka, za którą też trzeba było płacić. Podobnie było ze szkolnymi wycieczkami nie mówiąc już o tzw. zielonych szkołach. To wszystko mogło powodować izolację no i brak okazji nauki pewnych zachowań społecznych np. właśnie w sytuacji dyskoteki czy wspólnych wycieczek. Oczywiście znałem wiele osób znacznie ode mnie biedniejszych tylko, że to nie było środowisko, do którego aspirowałem (poszli do zawodówek a ich rozrywką było przesiadywanie godzinami na boisku szkolnym - grałem z nimi w piłkę, ale w ich rozmowach już nie bardzo się odnajdywałem). Tak, więc wydaję mi się, że nie liczy się tu obiektywna bieda, ale brak pieniędzy na rzeczy, które są cenione w grupie, do której się przynależy czy choćby chciałoby się przynależeć.
A co kasy obecnie to jej brak jest chyba wtórny wobec nieśmiałości. To nieśmiałość spowodowała, że podjąłem takie a nie inne decyzję, co do swojej "kariery" zawodowej, nie zawsze trafne a już na pewno nie kasa była tu na pierwszym miejscu.
Dam jeszcze taki przykład, kiedy idę do sklepu z ciuchami z zamiarem kupienia sobie czegoś i wiem ile to kosztuje, ale mam tylko trochę więcej pieniędzy to czuję się niezbyt pewnie, bo boję, że tej rzeczy np. nie będzie i wcisną mi droższą albo taką, jakiej nie chce, za to jak mam kasy na kilka takich bluzek to bez problemu mogę sobie poprzymierzać po kilka i siedzieć w sklepie godzinę i nic nie kupić.
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 263
Skąd: Ziemia
Wysłany: 17 Sierpień 2005, 15:23   

Mirek - ale mnie połechtałeś :)
nie pisłam nic bo nie jestem nieśmiała więc na swoim przykładzie nie mogłabym zauważyć czy coś te nieśmiałość zwiększa czy nie.
Z drugiej strony nigdy nie miałam problemów polegających na braku pieniędzy (szczęściara :P ) chociaż chyba to wynika raczej z moich skromnych potrzeb.

ale oczywiście uważam, że nie ma takiego związku. tyle że nieśmiały jest chyba szukać przyczyny swojego ciamajdostwa zyciowego już w każdym absurdzie. jestem niesmialy bo mam krzywe nogi, rude wlosy, ojca murzyna, nie mam pieniedzy albo nie mam w domu windy.

byl kiedys watek w ktorym rozwazano wplyw bycia jedynakiem, pierworodnym itd na niesmialosc. jakos chyba nie wysnuto konkretnych wnioskow. ale skoro niesmiali maja smiale rodzenstwo, kotre prawdopodobnie wzrasta w podobnych (jesli nie identycznych) warunkach materialnych, to sami sobie odpowiedzcie. jak kasa wplywa na te smialosc.

oczywiscie jesli jest sie jednym posrod reszty, ktorzy maja kase, to owszem mozna sie czuc zle. podobnie jak gdy wsrode biedakow jedynie sie ma pieniadze. wtedy moze palma odbic. ale chyba w obu tych sytuacjach naturalne jest szukanie towarzystwa, kotre bardziej nam pasuje pod wzgledem materialnym.

wczoraj wyczytalam w necie, ze najszczesliwis sa ludzi ktorych znajomi sa od nich biednijsi - to tak na marginesie.

wracajac do tematu... jestem od wiekszosci z Was starsza, ale nie sadzialm, ze przez tych kilka lat tak sie zminilo w naszym pieknym kraju. za moich szkolnych czasow nikt nie mial komorki, smaochodu czy komputera. nie bylo wyznacznikow bogactwa. moze ciuchy z pewexu, ale nikt raczej nikomu na metki nie patrzyl. jak kots byl bogatszy to sie dzilil z kolegami czekolada z zachodu czy dawal pograc na swojej gierce (pamietacie te malpki co lapia pileczki). cale wyciechki chodzilu do osob kotre mialy wideo. tak samo ustawialy sie kolejki zeby sie przejechac na rowerze dookola podworka :) ale nikt od nikogo nie byl lepszy. potem ten rower lezal na ziemi a wszystkie dzieciaki sie bawily w wyscigi na trawniku itp.
czyli bardziej nalezy ubolwac nie nad brakiem pieniedzy, tylko nad brakiem wyobrazni u mlodziezy.

oczywiscie teraz mowie sobie "gdybym miala pieniadze pojechalabym do meksyku" a wczesniej kupila meble do kuchni, poszla na kurs zeglarstwa, nauczyla sie hiszpanskiego, kupila lepszy smochod, buty do chodzenia po gorach itp.
na czesc z tych rzeczy juz mnie stac i co? i oczywiscie nic. bo nie nadszedl jeszcze czas. pomysl, marzenie nie dojrzalo :)

+++++++++++++++++++++++++++++++
ale moze Mirek mnie pytal co sadze o facetach bez kasy i jakie sa ich sanse u dziewczyn.
moim zdniem marne. taki facet co nie placi nie jest wart dziewczyny o kotra sie stara. nie chodzi (co juz wielkokrotnie na czacie mowilam, ale chlopcy nie wierza) o fakt wylozenia kasy, tylko o gre damsko meska. zasada tej gry jest - facet placi, dziewczyna wie ze facetowi zalezy. to w skrocie :)

kiedys na poczatku karieiry zawodowej poznalam chlopaka bardzo dobrze zarabiajacego. i on za wsyztko placil. czulam sie bardzo zle. czasem przy tanszych rachunkach staralam sie go ubiec i zaplacic. no wlasnie. ale ja jestem feministka :)
z drugiej strony, zalozmy ze mam meza i on traci prace, to oczywiscie moge utrzymywac dom - nie ma sprawy. ale nie uwazam tego za sprawiedliwe. kazdy kot ma dwie zdrowe rece niech rusza do roboty. samo prowadzenie domu nie starczy :)
tak tak. jestem materialistka. chce pieniedzy. duzo pieniedzy. chce sobie pozwlic na wszystko o czym zamarze.
oczywiscie jak wspomnialam na samym poczatku - moje potrzeby nie sa duze.

ale to juz mam na mysli dorosle zycie. gdyby 10 lat temu moj chlopak ciagle mowil "lepiej chodzmy na spacer a nie do kawiarni", to by mi sie odechcialo tych spacerow. przeciez to gosciu bez przyszlosci :) przeciez moglby zbierac butelki zeby raz w tygodniu zaszalec i kupic mi cos za 20 zl (np. bilet do kina), prawda?

ufff przeciez nikt nie lubi czytac dlugich postow. wybaczcie ;P
 
 
Batkocz 
Admin Emeritus


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 1754
Skąd: Warszawa
Wysłany: 17 Sierpień 2005, 17:16   

hh napisał/a:

abyl kiedys watek w ktorym rozwazano wplyw bycia jedynakiem, pierworodnym itd na niesmialosc. jakos chyba nie wysnuto konkretnych wnioskow. ale skoro niesmiali maja smiale rodzenstwo, kotre prawdopodobnie wzrasta w podobnych (jesli nie identycznych) warunkach materialnych, to sami sobie odpowiedzcie. jak kasa wplywa na te smialosc.


No moje rodzeństwo też jest nieśmiałe, tyle, że nie wiem czy to kasa, geny czy wychowanie. Osobiście stawiam na to trzecie.

hh napisał/a:
oczywiscie jesli jest sie jednym posrod reszty, ktorzy maja kase, to owszem mozna sie czuc zle. podobnie jak gdy wsrode biedakow jedynie sie ma pieniadze. wtedy moze palma odbic. ale chyba w obu tych sytuacjach naturalne jest szukanie towarzystwa, kotre bardziej nam pasuje pod wzgledem materialnym.


No tak, ale co kiedy nie pasuje pod względem intelektualnym.

hh napisał/a:
wracajac do tematu... jestem od wiekszosci z Was starsza, ale nie sadzialm, ze przez tych kilka lat tak sie zminilo w naszym pieknym kraju. za moich szkolnych czasow nikt nie mial komorki, smaochodu czy komputera. nie bylo wyznacznikow bogactwa. moze ciuchy z pewexu, ale nikt raczej nikomu na metki nie patrzyl. jak kots byl bogatszy to sie dzilil z kolegami czekolada z zachodu czy dawal pograc na swojej gierce (pamietacie te malpki co lapia pileczki). cale wyciechki chodzilu do osob kotre mialy wideo. tak samo ustawialy sie kolejki zeby sie przejechac na rowerze dookola podworka :) ale nikt od nikogo nie byl lepszy. potem ten rower lezal na ziemi a wszystkie dzieciaki sie bawily w wyscigi na trawniku itp.
czyli bardziej nalezy ubolwac nie nad brakiem pieniedzy, tylko nad brakiem wyobrazni u mlodziezy.

No mam bardzo podobne odczucia tym bardziej, że jestem jeden z niewielu tu starszych. Właściwie to ten brak kasy zaczął mi dopiero doskwierać w liceum, które akurat przypadło na czas tuż po zmianie ustroju i ludzie lekko zwariowali w tym momencie na punkcie kasy. No, ale mi ten brak kasy cały czas raczej dokuczał w kwestii realizowanie potrzeb towarzyskich. Ja się nie bałem pójść na dyskotekę albo imprezę tylko się wstydziłem pójść z pustymi rękami. A co do komputerów to miałem w domu pierwszy komputer w klasie (tzn. brata był) no i miałem swoje pięć minut popularności dopóki się nie okazało, że brat nie chcę go pokazać moim kolegom;(. Ciekawy jestem czy ktoś pamięta taki komputer Commodore +4.
A to coś dla wspominających nostalgicznie swoje dzieciństwo w szarych latach komunizmu, widać wcale nie było tak źle.
http://www.batkocz.republika.pl/mlodziez.ppt
 
 
Miroslaw_Hermaszewski 


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 515
Skąd: Polska
Wysłany: 18 Sierpień 2005, 02:57   

Cytat:
tyle że nieśmiały jest chyba (gotow?)szukać przyczyny swojego ciamajdostwa zyciowego już w każdym absurdzie

hehe, no bez przesady! to ze ktos jest niesmialy nie oznacza od razu ze jest zyciowa ciamajda. Jest wiele kontrprzykladow, ludzi calkiem zaradnych zyciowo a niesmialych.

Chyba taki znowu mlodszy nie jestem do hh i batkocza, bo czasy gdy na podworku dzieci ustawialy sie aby pojezdzic lub chodzilo sie do kogos pograc na Atari doskonale pamietam :). Ale to bylo dziecinstwo. Gdy jest sie juz troszke starszym niz dziecko sytuacja wyglada troche inaczej. Tak jak napisal bat, kontakty z ludzmi kosztuja.
Cytat:
Ja się nie bałem pójść na dyskotekę albo imprezę tylko się wstydziłem pójść z pustymi rękami.
No wlasnie i tak z czasem czlowiek zaczyna zjezdzac na boczny tor, bo ilez razy mozna zostawac czyims dluznikiem, pozwalac aby to nam stawiano. A jesli trwa to dosc dlugo to mozna sie niestety do tego przyzwyczaic i podswiadomie odcinac sie od otoczenia. Skala problemu jest odwrotnie proporcjonalna do ilosci posiadanej gotowki. W moim przypadku problem byl duzy i mysle ze w ilus tam procetach wplynal na moje obecne zachowanie. Wydaje siie wiec, ze to co dla jednych jest skutkiem niesmialosci dla innych moze byc jedna z jej przyczyn :)
 
 
pwl 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Wysłany: 18 Sierpień 2005, 10:48   

Cytat:
Cytat:
Kiedy wartościowi ludzie widzą, że ich znajomi nie mają za dużo pieniędzy, starają się zaproponować takie wspólne spędzanie czasu, aby tamci nie czuli się od nich gorsi. Najczęściej okazuje się, że takie spotkania są dużo ciekawsze...

hymmm... a skad taki wniosek ze duzo ciekawsze??? Ja nie widze zadnego powodu aby tak mialo byc.

Z doświadczenia.

Cytat:
wracajac do tematu... jestem od wiekszosci z Was starsza, ale nie sadzialm, ze przez tych kilka lat tak sie zminilo w naszym pieknym kraju. za moich szkolnych czasow nikt nie mial komorki, smaochodu czy komputera. nie bylo wyznacznikow bogactwa.

Za Twoich czasów media, a zwłaszcza reklamy nie kreowały ludziom stylu życia...

Cytat:
gdyby 10 lat temu moj chlopak ciagle mowil "lepiej chodzmy na spacer a nie do kawiarni", to by mi sie odechcialo tych spacerow. przeciez to gosciu bez przyszlosci Smile przeciez moglby zbierac butelki zeby raz w tygodniu zaszalec i kupic mi cos za 20 zl (np. bilet do kina), prawda?

A gdyby właśnie myślał o przyszłości i każde takie 20 zł inwestował np. w dokształcanie? Jeśli już myślimy tymi kategoriami, to jest to pewniejsza i lepsza inwestycja niż w dziewczynę nastawioną na branie. Łatwo sprawdzić o co drugiej osobie chodzi...
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 263
Skąd: Ziemia
Wysłany: 18 Sierpień 2005, 11:26   

pwl, naprawdę nie wime czy warto żebym odpowiadała, bo juz jak napisałam - nie jedną rozmowe na ten temat z nieśmiałymi chłopcami/mężczyznami na czacie przeprowadziłąm. i wiem że jesteście niereformowalni pod tym względem.
ciekawe, że poza tym środowiskiem nigdy się nie spotkałam z takim oporem przed płaceniem za dziewczynę.
powtórzę więc tylko jeszcze raz - to jest rytuał, a nie sprawdzanie komu na czym zależy.
bo jesli juz przy tym jesteśmy, to oczywiście Wam drodzy panowie chodzi wyłącznie "o jedno".

chociaż oczywiście może Wasze podejście wynika z bogatego doświadczenia z dziewczętami, które laciały TYLKO na Waszą kasę, a zostawiły Was TYLKO dlatego, że nie chcieliście nigdy zapłacić za nią w kawiarni.

w moim przypadku brak pieniędzy byłby ostatnią rzeczą która by mi przyszła do głowy jako powód niezbyt zażyłych stosunków z wiekszością ludzi. skoro nie mam z kimś o czym rozmawiać w szkole czy na ulicy, to nagle znajdziemy wspólny temat gdy wszyscy wyłożymy kilka złotych? nie sądzę.

przez chilę pomyślalam "a co by bylo gdybym miala wspolny jezyk z kims znacznie bogatszym i lubiacym wyszukane rozrywki?". ale znam taka osobe. to moj byly szef. wspanialy czlowiek. a przy tym dobrze sytuowany. ale potrafilismy i potrafimy rozmwaic o wielu sprawach. natomist pamietam ze wybralismy sie np. na DARMOWE pokazy teatralne w ramach festiwalu malta. pozyczal mi plyty, ktorych mial spora kolekcje, filmy DVD o których pozniej dyskutowalismy itp.
 
 
Gość

Wysłany: 18 Sierpień 2005, 13:42   

A ja myślę, że kasa a raczej jej brak nie jest napewno powodem nieśmiałości. I nie wiem tez czy jest to wychowanie czy co innego. Moi bracia nie są wcale nieśmiali a wychowani zostaliśmy przecież tak samo i w takich samych warunkach materialnych. Myślę że szybciej ma to coś wspólnego z genami, osobowością.

Brak pieniędzy może za to pogłębiać nieśmiałość i na pewno dodatkowo odbiera pewność siebie. Każdy chyba chciałby móc zaprosić bez stresów dziewczynę/chłopaka/przyjaciela do kina czy postawić piwo, przynajmniej tak raz na jakiś czas.

Ale brak pieniędzy ma też zaletę, przynajmniej jedną. Ma się chociaż pewność, że nasi przyjaciele są naszymi przyjacółmi z własnej nieprzymuszonej woli, zupełnie bezinteresownie, poprostu dlatego, że nas lubią. Wiem co piszę, bo sama się o tym przekonałam.
 
 
pwl 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Wysłany: 18 Sierpień 2005, 16:41   

hh, nie wiem o czym rozmawiałaś na czacie, bo dawno na nim nie byłem, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego od razu piszesz tu o oporze przed płaceniem za dziewczynę? Jeśli chodzi o któryś z moich postów, to napiszę Ci tu wyraźnie, że nie to miałem na myśli. Po prostu szlag mnie trafia kiedy widzę kobietę, dla której portfel faceta jest głównym wyznacznikiem jego wartości i nie będę pisał szczegółowo dlaczego.

Cytat:
co sadze o facetach bez kasy i jakie sa ich sanse u dziewczyn.
moim zdniem marne. taki facet co nie placi nie jest wart dziewczyny o kotra sie stara. nie chodzi (co juz wielkokrotnie na czacie mowilam, ale chlopcy nie wierza) o fakt wylozenia kasy, tylko o gre damsko meska. zasada tej gry jest - facet placi, dziewczyna wie ze facetowi zalezy. to w skrocie Smile

Tylko że ta gra bywa dwustronna - jeśli facetowi zależy na kobiecie i nie chodzi mu o krótki romans, może spotykać się z nią w miejscach, w których nie trzeba płacić i w ten sposób sprawdzić czy jej rzeczywiście NA NIM, a nie na jego kasie zależy. Czy coś w tym dziwnego, że druga strona też może prowadzić tego typu grę?

Cytat:
jesli juz przy tym jesteśmy, to oczywiście Wam drodzy panowie chodzi wyłącznie "o jedno"

no jasne, idąc tym tropem w ogóle można powiedzieć, że całość relacji d-m sprowadza się do targów "sprzedać to jedno jak najdrożej" / "kupić jak najtaniej"...

PS: A swoją drogą to od kiedy feministki chcą aby ktoś za nie płacił? :wink:
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 263
Skąd: Ziemia
Wysłany: 18 Sierpień 2005, 19:09   

te rozmowy przebiegłay daaawno temu. może i rok temu.

ja osobiście nigdy nie znałam dziewczyny, dla której zasobność portfela faceta jest kluczowa. nie wiem gdzie Wy je spotykacie.

napewno można chodzić gdzieś gdzie nikt nie musi płacić. ale po którymś razie wniosek jest oczywisty. ten facet jest sknerą. nie znaczy to że spacery są nieciekawe. ale co za przyjemność być ze sknerą. a niech sprawa pójdzie tak dalkeo i załozymy prodzinę... przeciez on będzie mi wyliczał ile par rajstop mogę zużyć w roku.

tak więc sknerowaci chłopcy mogą sobie mówić, że to po porstu gra i sprawdzanie dziewczyny. ale niestey - gra D-M nie polega na tym i to niezaleznie co i kto tu naplisze :)

co do pójścia tropem... cieszę się, że w tym punkcie się rozumiemy :)

a feminizm? płacenie nie ma nic do rzeczy. każdy ma swoje dziwactwa. równiez kobiety feministki. a ciekawe, że większość mężczyzn zgadza się tylko z tymi "postulatami" feministek z którymi im wygodnie :)
choiaż to chyba naturalny odruch
 
 
Vroo 


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 1629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 23 Sierpień 2005, 01:01   

1. Nie zgadzam się, że problem dotyczy wyłącznie skrajnego ubóstwa. Raczej występuje gdy dostępne możliwości są niższe niż rówieśników. Jeśli w szkole mówi się o wyjazdach do Hiszpanii, Francji czy Stanów, ten, kto wyjeżdżał najdalej na Mazury ma problem...

Jak już napisali Mirek i Zeus, brak kasy ogranicza możliwości. I pewnych rzeczy się nie przeskoczy, nie każdy umie jeździć stopem i spać po stogach. :)

Nie mam pieniędzy => nie zdobywam doświadczeń => nie mam o czym rozmawiać z ludźmi => nie mam okazji aby zdobywać dalsze doświadczenia => izoluję się => izoluję się nawet jeśli pieniądze już są

2. Miałem problemy wynikające z tego, że moja rodzina zamożna nie jest. Sądzę, że było to jednym z powodów mojego niedostosowania społecznego. W czasach nastoletnich o pewnych możliwościach nawet nie myślałem. Traktowałem jako coś naturalnego że nie wyjeżdżam na żadne obozy, że nie mam komputera, że nie stać mnie na płyty CD mojego ukochanego zespołu. Świat książek i muzyki nagrywanej z radia wystarczał mi w zupełności. Teatry, kina, koncerty - ależ za co, na co i po co? Jednocześnie z niektórymi rzeczami musiałem sobie radzić sam - nigdy np. nie korzystałem z korepetycji, nie chodziłem na prywatne lekcje języków. Dopiero na studiach zorientowałem się jak dużo straciłem. Że teraz poruszam się w społeczności "obytej w świecie", wygadanej w paru językach, dla których wypady weekendowe w góry czy nad morze to normalka.

Ogromną zmianą dla mnie było lato po pierwszym roku studiów (miałem wtedy 20 lat), gdy zacząłem zarabiać swoje pieniądze. Wtedy wreszcie przestałem się czuć w sklepach jak intruz, pozwalałem sobie na luksus zjedzenia na mieście.

3. Przyczyna częściowo znikła (zastąpiły ją kompleksy w rodzaju braku swojego mieszkania, ale to inna sprawa). Problemy pozostały. Zamiast z pieniędzy robić użytek, myślę o tym jak je zaoszczędzić. Nadal kupienie spodni za 160 złotych uważam za ekstrawagancję. Nadal nie pozwalam sobie na większe wyjazdy - bo to przecież kosztuje - lepiej kupić nowy dysk do komputera, który jest wydatkiem "mądrym"... :> Albo kolejne 100 czystych płyt CDR....

Teraz tłumaczenie, że nie pojadę na wakacje bo nie mam kasy już nie działa --> musiałem się przyznać przed sobą, że nie jadę bo brak pomysłów, odwagi, przede wszystkim towarzystwa....

Ale czy mówienie "bo kiedyś nie miałem kasy" w czymś tu pomoże? Kolejna wymówka od brania odpowiedzialności za siebie? Pewnie tak.
 
 
dzeus
Gość
Wysłany: 24 Sierpień 2005, 02:10   

Próba podsumowania. Zdania na temat ewentualnego wpływu statusu materialnego na pojawienie sie niesmiałosci sa podzielone. Wydaje mi się, ze spieramy sie głównie o sam stopien wpływu ubóstwa na niesmiałosc. Osobiscie daleki jestem od twierdzenia, ze ubostwo czy nawet skrajna bieda sa przyczyną nieśmiałosci. Są jednym z czynników jej sprzyjającym, jak kazda inna cecha czy okolicznosc stawiajaca nas w niekorzystnej sytuacji społecznej i wywołujaca poczucie wstydu. Zbyt czeste doswiadczanie poczucia wstydu i gorszosci jest w stanie wywołac trwały odruch, zwany niesmiałoscia.
Trudno operowac pojeciem biedy obiektywnej. Obecnie posługujemy sie przeróznymi kryteriami majacymi okreslać status materialny. Mój ojciec powiedział mi kiedyś: "kiedy byłem dzieckiem nawet nie marzyłem o rzeczach, które masz na codzień". On był biedny, jego koledzy z podwórka byli biedni - nie był to dla niego kompleks. Podobnie dzis - z okna obserwuje dzieci kopiace obdarta piłke wcale nie wygladajace na niesmiałe. Są w grupie, czuja sie pewnie akceptowane przez rówieśników. I wydają sie byc całkiem zadowolone z siebie.
Dlatego wydaje mi sie, ze najbardziej powstawaniu niesmiałosci sprzyja cos, co nas negatywnie wyróznia w grupie do ktorej aspirujemy w polaczeniu z nasza indywidualną wrazliwością. I brak kasy moze byc takim czynnikiem.
 
 
pwl 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Wysłany: 24 Sierpień 2005, 10:39   

dzeus napisał/a:
Dlatego wydaje mi sie, ze najbardziej powstawaniu niesmiałosci sprzyja cos, co nas negatywnie wyróznia w grupie do ktorej aspirujemy w polaczeniu z nasza indywidualną wrazliwością.

Zgadzam się. Zamiast tej grupy można wstawić wymarzony obraz własnej osoby i swojego życia. Im dalej od niego jesteśmy i mniejsze szanse na spełnienie tych marzeń widzimy, tym większa nieśmiałość...

Napiszę jeszcze kilka słów o tym dlaczego twierdzę, że posiadanie dużej ilości kasy może mieć wpływ na zwiększanie nieśmiałości. Przez długi czas miałem okazję obserwować dwóch sąsiadów. Łączyło ich to, że mieli bardzo zamożnych rodziców, ojcowie pracowali a matki ich wychowywały. Mogli sobie pozwolić praktycznie na wszystko o czym marzyli. Tyle że były to raczej rzeczy typu komputery, gry itp. - takie, które przyczyniają się do tego, że człowiek spędza więcej czasu w domu. W ich przypadku zadziałało to jak złota klatka. Mam wrażenie, że rodzice byli bardzo zadowoleni, że ich pociechy nie włóczą się po podwórkach, tylko spędzają ten czas w domu. Ale po jakimś czasie okazało się, że są to ludzie bardzo zamknięci w sobie, nie obyci w towarzystwie i stracili mnóstwo okazji na naukę prawdziwego życia. Co ciekawe jednemu z nich nagle zaczęło się powodzić znacznie gorzej i paradoksalnie dzięki temu "wyszedł do ludzi". A drugi, majacy całkiem śmiałą i zaradną w życiu matkę(!), chyba nadal jest taki jaki był...
 
 
Piotr83 


Wiek: 32
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 377
Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Sierpień 2005, 12:35   

Ja nadal sądzę, że do nieśmiałości trzeba mieć pewne predyspozycje. Zbyt wiele osób wyrastających w niemal identycznych warunkach różni się charakterem... Można by stworzyć wiele wątków "xxx jako przyczyna nieśmiałości" i zawsze znalazłyby się przypadki zarówno potwierdzające, jak i obalające to stwierdzenie... Bardzo wielu biednych ludzi jest całkiem śmiałych, niejednego właśnie bieda uczy śmiałości i upominania się o swoje, walki o polepszenie własnego życia, podczas gdy zamożniejsi podążają drogą zarysowaną przez pwl post wyżej... U różnych ludzi te same przyczyny dają różne skutki i vice versa, nieśmiałość u dwóch osób może wynikać nawet z przeciwstawnych przyczyn.

Nieśmiałość jest, dla mnie, cechą charakteru wynikająco ze splotu przeróżnych przyczyn, od genów przez wychowanie po wszelkie życiowe (szczególnie wczesne) doświadczenia. Nie sądzę, żeby dało się wyizolowac jeden czynnik kluczowy.
_________________
"Chwila światła między wschodem a zachodem, wobec której trudno tak po prostu przejść"
JK
 
 
 
keanu_
Gość
Wysłany: 24 Sierpień 2005, 20:02   

Człowiek przychodzi na swiat jako tabula rasa, z czystym kontem, jednakze z pewnymi predyspozycjami, okresloną odpornoscia systemu nerwowego na bodzce z zewnatrz. W toku wychowania ksztaltuje sie jego osobowosc, na co maja wplyw wychowanie w domu rodzinnym, srodowisko rowiesnicze, przypadki losowe itp. Ludzie wrazliwi do jakich my sie zaliczamy albo bedą w tym procesie pozytywnie wzmocnieni (dobry kontakt z rodzicami, zdrowa grupa rowiesnicza itp.) co moze skutkowac sporymi osiagnieciami w zyciu zawodowym jak i prywatnym dzieki ponadprzecietnym zdolnosciom jakie posiadamy, albo beda negatywnie zdolowani (niewesoło w domu, "życzliwi" rowiesnicy itp) W tym drugim przypadku walka o siebie zajmuje tak duzo czasu i energii ze nie ma juz miejsca na walke ze swiatem.
 
 
olivka 
1936

Pomógł: 6 razy
Wiek: 59
Dołączył: 12 Maj 2011
Posty: 1508
Skąd: Afryka
Ostrzeżeń:
 5/3/6
Wysłany: 27 Październik 2014, 00:17   

keanu_ napisał/a:
Człowiek przychodzi na swiat jako tabula rasa, z czystym kontem, jednakze z pewnymi predyspozycjami, okresloną odpornoscia systemu nerwowego na bodzce z zewnatrz. W toku wychowania ksztaltuje sie jego osobowosc, na co maja wplyw wychowanie w domu rodzinnym, srodowisko rowiesnicze, przypadki losowe itp. Ludzie wrazliwi do jakich my sie zaliczamy albo bedą w tym procesie pozytywnie wzmocnieni (dobry kontakt z rodzicami, zdrowa grupa rowiesnicza itp.) co moze skutkowac sporymi osiagnieciami w zyciu zawodowym jak i prywatnym dzieki ponadprzecietnym zdolnosciom jakie posiadamy, albo beda negatywnie zdolowani (niewesoło w domu, "życzliwi" rowiesnicy itp) W tym drugim przypadku walka o siebie zajmuje tak duzo czasu i energii ze nie ma juz miejsca na walke ze swiatem.


Pierwszy raz na tym forum coś rozsądnego przeczytałam.
Zgadzam się z tym w 100% od pierwszego słowa do ostatniego.
 
 
Vroo 


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 1629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Październik 2014, 23:32   

Olivka, biorąc pod uwagę, że jesteś na tych naszych forach od 10 lat, można powiedzieć rychło w czas ;-)))
_________________
Na emeryturze. Wyłączone PW.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 8