faceci lubią mieć te nawet złudne uczucie, że w razie czego to mają potencjalną kandydatkę na dzieczyne pod reką i gdy jakiś adorator zbliży się do ich koleżanki/przyjaciólki traktują to jako zamach na swoją właśność.
Hm... a jest szansa, że właśnie widząc, że inni mężczyźni interesują się ich koleżanką, sami zapragną "czegos więcej"?
_________________ ''Wczoraj jest historią, jutro- tajemnicą, a dziś- darem''
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Marzec 2008, 20:32
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Marzec 2008, 20:43
Betulka napisał/a:
Hm... a jest szansa, że właśnie widząc, że inni mężczyźni interesują się ich koleżanką, sami zapragną "czegos więcej"?
Hmm myśle, że jest. Niestety akurat moja historia miała inny finał, studia się skończyły i straciliśmy kontakt.
Poza tym to adorowanie innych facetów podobno bywa dość skuteczną metodą na podryw tego właściwego, ale jeszcze nie zdecydowanego. No ale to akurat nie metoda na podryw nieśmiałych, na nich daje raczej skutki odwrotne do zamierzonego.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Poza tym to adorowanie innych facetów podobno bywa dość skuteczną metodą na podryw tego właściwego, ale jeszcze nie zdecydowanego. No ale to akurat nie metoda na podryw nieśmiałych, na nich daje raczej skutki odwrotne do zamierzonego.
Na pewno? Ale skoro, gdy wykazuję ku niemu zainteresowanie to go to nie rusza jakoś (tzn. widać, że się cieszy, ale nic z tym nie robi), to co mam czynić? Wziąć go "za fraki" i "idziemy na kawę"?
(Oczywiście jest możliwość, że po prostu nie jestem w jego typie i nie jest mną zainteresowany, ale wydaje mi się, że to raczej opcja "niezdecydowanie").
_________________ ''Wczoraj jest historią, jutro- tajemnicą, a dziś- darem''
Wiek: 25 Dołączył: 12 Lis 2005 Posty: 701 Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Marzec 2008, 21:39
Może też być tak, że delikwent obawia się, iż mając chłopaka (innego niż on), nie znajdziesz już czasu dla niego.
Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się jednak wytłmaczenie najprostsze — że on się tobą po prostu interesuje. Jeśli rzeczywiście jest nieśmiały, to brak zrozumiałych działań z jego strony nie jest żadną informacją. Ja kiedyś w podobny sposób reagowałem na znajomych koleżanki, która mi się podobała; oczywiście starałem się tę zazdrość ukryć, jednak w jakim stopniu mi się to udawało, tego nie wiem.
ShySe
_________________ Nowe przypadki w polskiej gramatyce:
Pomównik: o kim? co?
Szantażnik: kogo? czym?
Wpierdolnik: komu? za co?
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Marzec 2008, 22:47
"Pies ogrodnika" to taki, co sam nie zje i innym nie da? Nie powie Ci, że wyglądasz wyjątkowo, ale przez trzy dni będzie chodzić obrażony, bo ktoś inny powiedział Ci komplement? Ale próbuj, próbować zawsze warto. Możesz spróbować z kawą, ale nie wiem, czy nie lepiej poprosić go o jakąś drobną przysługę, a dopiero potem w ramach podziękowania zaprosić go na kawę (przy okazji zobaczysz, czy będzie się wykręcać, czy skwapliwie przyjmie propozycję). To wydaje mi się trochę bardziej bezpieczne.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Witajcie :)Zrobiłam sz siebie kretynke.Bo jak ja się czymś mocno denerwuje to mam ataki śmiechu więc jak skończyłam czytać swoja część to sdostałam głupawki.Niestety w trakcie jego czytania nie mogłam sie powstrzymać.Biedak myślał że sie śmieje z niego. żeby go wyprowadzić z błędu to postanowiłam do niego podejść po zajęciach.
Chyba się na mnie nie gniewa bo na koniec posłał mi uśmiech jakich mało.
Jestem pewna że gdyby nmneie mój atak śmiechu to nie odważyłabym się do niego podejsć. A tak się wczuwłam w niego no i stwierdziłam że musze tę sytuację jakoś naprawić. No i chyba jest dobrze.
Podejrzewam ze pogadam sobie z nim ale dopiero na tamtym świecie.Nie daję rady.
Powodem jest to że on się tak śpieszy po tych zajęciach a ja muszę mieć czas zeby coś z siebie wydobyć . Niestety tego czasu mnie ma a myśl o tym żeby go zmnów zatrzymywać napawa mnie lękiem.Pomyśli że jakaś jestem nienormalna.
Potej opisywanej wcześniej sytuacjoi Powiedział mi "cześć co było nowością"
i spytał się czy było coś zadane . Chciałam rozmowę pociągnąć dalej a potem już się zaczęły zajęcia no a po zajęciach chciałam mu złożyć świąteczne życzenia ale mi uciekł.
Czemu ludzie tak szybko chodzą:( Chyba się poddam choć mam jeszcze kilka takich dni przed sobą gdzie będę mogła jeszcze próbować nawiązania kontaktu z maila zrezygnnowałam jednak po przemyśleniach jak dostane maila od niego to będę pisać:(
Dobry żart:(Nie dostane:( No nic zamierzam walczyć do końca zajęć.Pozdrawiam czytelników.
zrezygnnowałam jednak po przemyśleniach jak dostane maila od niego to będę pisać:(
Dobry żart:(Nie dostane:( No nic zamierzam walczyć do końca zajęć.Pozdrawiam czytelników.
głowa do góry uwierz, ze życie tak zaskakuje w tych sprawach, ze sama się kiedyś zdziwisz
Jeżeli ci na nim zależy to walcz... a moze akurat ci sie uda? A moze on, kiedy zobaczy, ze wysyłasz mu jakies sygnały sam se odezwie?
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
Możesz mu wysłać mejla z życzeniami i nawet dopisać, że chciałaś złożyć osobiście, ale Ci uciekł i nie mogłaś. Ręczę własną głową, że jak wyślesz mu życzenia, to na nienormalną nie wyjdziesz.
Wszystkiego najlepszego.
_________________ ,,Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!"
Tak więc czas leci.Życzeń nie wysłałam. Jutro go widze.Tak jutro.Czas sobie biegnie, pędzi ,leci a ja nic tylko patrze jak w obraz i nic poza tym.Tak wiem już co mi przeszkadza i co mnie hamuje.Negatywne wizje w mojej głowie dotyczącejego ewentualne reakcji.Nie zdołam się przełamać nie w tym życiu.Na tamtym świecie. Za życia nie zdołam się odważyć zaryzykowaćnie zdołam się zmienić.
Pozostają mi tylko dwie rzeczy marzenia i wpatrywanie się.
Szkada ze nie wysłaąłś mu tych życzeń Fajny pretekst to był do pierwszego bliższego kontaktu No ale głowa do góry... Może juz nie długo coś się polepszy? Trzeba mieć nadzieję
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
Wiek: 25 Dołączył: 12 Lis 2005 Posty: 701 Skąd: Warszawa
Wysłany: 26 Marzec 2008, 17:29
Serduszko, a jak u ciebie wygląda sprawa kontaktów towarzyskich ogólnie? Czy nieśmiałość przeszkadza ci na co dzień? Jeśli tak, czy próbowałaś wcześniej coś z tym zrobić?
ShySe
_________________ Nowe przypadki w polskiej gramatyce:
Pomównik: o kim? co?
Szantażnik: kogo? czym?
Wpierdolnik: komu? za co?
Witam.Jeśli chodzi o moje kontakty towarzyskie w realu to obecnie mam jednego kolege.Pracowałam nad soba bardzo długo nad obszarem nieśmiałości też. Lęk przed byciem odrzuconą ośmieszoną ciągle wygrywa.
Nie byłam na ostatnich zajęciach.Senerwuje się przed jutrem żeby nadrobić zaległości musiałabym zapytać kogoś co było na zajeciach oi pożyczyc notatki.
No właśnie kto by się zgodził na udzielenie mi pomocy.Sądzę że nikt. Ale swoją drogą to doskonała okazja do tego by się przekonać jaki on jest.
Tylko czy starczy mi odwagi pewnie jej zabraknie jak siebei znam.
Pozdrawiam serdecznie czytelników tego wątku.
Wiek: 25 Dołączył: 12 Lis 2005 Posty: 701 Skąd: Warszawa
Wysłany: 3 Kwiecień 2008, 00:10
No właśnie. Większości nieśmiałych miłość dotyka, gdy są jeszcze kompletnie nieprzygotowani na poważniejsze kontakty damsko-męskie. Też przez to przechodziłem, ze skutkiem opłakanym. Moim zdaniem na tym etapie powinno się zostawiać takie sprawy i zacząć myśleć o związkach, gdy człowiek będzie sobie już jako tako radzić z prostszymi rzeczami. Żeby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić. Poproś o pomoc kogoś innego — to widzę chyba również będzie wyzwanie.
ShySe
_________________ Nowe przypadki w polskiej gramatyce:
Pomównik: o kim? co?
Szantażnik: kogo? czym?
Wpierdolnik: komu? za co?
No właśnie. Większości nieśmiałych miłość dotyka, gdy są jeszcze kompletnie nieprzygotowani na poważniejsze kontakty damsko-męskie. Też przez to przechodziłem, ze skutkiem opłakanym. Moim zdaniem na tym etapie powinno się zostawiać takie sprawy i zacząć myśleć o związkach, gdy człowiek będzie sobie już jako tako radzić z prostszymi rzeczami. Żeby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić. Poproś o pomoc kogoś innego — to widzę chyba również będzie wyzwanie.
ShySe
ale zawsze pierwszy raz będzie, tym pierwszym ... są ludzie, którzy doskonale dają sobie rade na codzień a mają problemy w kontaktach damsko-męskich ... od czego oni mają zacząć ? ... może zamiast odkładać pewne rzeczy w nieskończoność, lepiej wskoczyć na te głęboką wodę (nawet jak sie nie umie pływać) .. w końcu tylko tak sie można nauczyć ...
_________________ Uneasy feeling, burning out my eyes
I hope the end is less painful than my life ...
Myślę, że nie tyko głęboka woda. Trzeba poznać siebie na spokojnie (bez analizy która jest dobijająca).
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 4 Kwiecień 2008, 22:28
Cytat:
ale zawsze pierwszy raz będzie, tym pierwszym ... są ludzie, którzy doskonale dają sobie rade na co dzień a mają problemy w kontaktach damsko-męskich ... od czego oni mają zacząć ? ... może zamiast odkładać pewne rzeczy w nieskończoność, lepiej wskoczyć na te głęboką wodę (nawet jak sie nie umie pływać)
Zgadzam się z tym. Każdy czuje się w pewnym sensie "nieprzygotowany", gdy nieoczekiwanie spotyka go miłość (szansa na stworzenie jakiegoś związku). Wielu ludzi powtarza sobie, że "to jeszcze nie czas" i z założonymi rękami czeka na samoistny rozwój wypadków, usprawiedliwiając się przed sobą swoim "nieprzygotowaniem", ale w rezultacie to ich omija, bo nie chwytają swojego szczęścia za ogon we właściwym czasie. Ci, którzy przełamują swoje lęki mają większe szanse na powodzenie. Serduszko masz do wyboru dwa wyjścia: albo za radą ShySe odpuszczasz sobie (godząc się na konsekwencje, że przez długi czas możesz żałować, że to zrobiłaś, bo możesz mieć w głowie obraz tej osoby przez bardzo długi czas), albo za radą damnyou: rzucasz się na głęboką wodę, mówiąc sobie, że cokolwiek będzie, to będzie to doświadczenie, które w rezultacie jest samo w sobie cenne. Osobiście uważam, że najgorsze w tym wszystkim jest bierne czekanie na cud. Jeśli nie czułabym się na siłach zbudowania kontaktu z tym chłopakiem, to bym zrobiła wszystko, by o nim zapomnieć. Szkoda czasu, który i tak upływa tak szybko, by tracić go na coś co przynosi więcej cierpienia niż nadziei na szczęście.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Witajcie.Niestety jak pech to pech pretekst do rozmowy jak sie okazało był nieaktualny a to za sprawą tego że zajęcia na których nie byłam nie odbyły się z uwagi na to że nikt nie przyszedł.Spytałam go o zajęcia. On mi odpowiedział.Potem jeszcze o o coś spytałam też mi odpowiedzia.Miałam jednak pewność że chęci do dalszej ze mną rozmowy nie ma więc na tym zakończyłam.Nie mam zamiary więcej prób podejmować.Daje sobie definitywnie spokój.
Najgorsze że siedzimy naprzeciwko siebie zawsze i prześladuje mnie myśl że się ze mnie śmieje albo jeszcze gorsza myśl że robi mu się niedobzrze na mój widok.
Dodam jeszcze że zaczynam unikać kontaktu wzrokowego co nie jest łatwe.
Przyjemnie jest na niego patrzeć alw jestem pewna ze mi potrzeba kogoś zupełnie innego.Ten nie będzie w stanie nigdy zobaczyć we mnie kobiety...
Pozdrawiam tych co dobrze życzyli mi i trzyma;i kciuki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach