Prawda, mam wrażenie, ze ludzie czasami myślą ze my jacyś niedorozwinięci jesteśmy...
Można nas szturchać, popychać, wyśmiewać się, obrażać, a my i tak prawdopodobnie nic z tym nie zrobimy.... no bo jak? Jak odpowiedzieć cwaniakowi klasowemu żeby się odczepił na forum klasy? Wtedy wszyscy by cię chyba zlinczowali .... dziewczyny też umieja być okrutne... Dziwią się i wyśmiewają dlaczego nie ma się chłopaka, ze znowu jest ktoś w tym samym, że ma potargane włosy... ja na takie duperele nie zwracam uwagi, ale nieraz mi o czymś opowiadają ze np. Kasia jest 2 dzień w tej samej bluzce to ja czuję sie jak kosmitka wśród ziemian... a co je do cholery to obchodzi??
Nieśmiali w dzisiejszych czasach są czasem gorzej traktowani niż naprawdę ludzie z jakimiś upośledzeniami...
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
yhh trochę offtopic sie zrobił, ale najpierw nawiąże do tego patrzenia w oczy. Dobrym sposobem jest patrzenie się ludziom w oczy jak jedzie sie tramwajem(jak dwa tramwaje stoją obok siebie na przystanku). Wybierasz sobie ofiarę i starasz sie przeczytać przez oczy co ma wypisane na potylicy(taka sesja nie trwa długo, ale na początek jest dobra) później można sobie wybrać jakąś osobę w tym samym tramwaju/autobusie stojąca gdzieś dalej.
A na twojego posta asura nie wiem co odpisać tak siedzę siedzę i nic mi do głowy nie przychodzi... muszę sie z tobą zgodzić(niestety) łatwo nas(nieśmiałych) popychać, szturchac, nabijać sie, wykorzystywać. Ale my im pokażemy jeszcze " title=":>" border="0" align="top"/>
Umiem zaakceptować jako tako, siebie takim człowiekiem jakim jestem, zrozumieć że jestem nieśmiały i dzięki temu mieć nad tym jakąś kontrolę, obrócić ją.. powiedziałbym w coś "cieplejszego". Niestety nie wszyscy wokoło potrafią zaakceptować mnie, tego jaki jestem.
Zauważyłam, że nawet jeśli jesteśmy zdolni zaakceptować siebie, to prędzej czy później i tak nasza samoocena szybko spada w dół, dzięki towarzystwu, które stara się nas ośmieszać, nie zdając sobie sprawy, jaki wysiłek wkładamy w to, żeby się poczuć wartościowi. Trochę już żyje na tym świecie, ale za każdym razem gdy widzę sytuację, w której ktoś cierpi, to ciągle się zastanawiam ile złośliwości siedzi w niektórych ludziach.
Na pewno nie chcieliby się znaleźć na miejscu osoby wyśmiewanej, ale zawsze jest fajnie ponabijać się z kogoś. Najchętniej to bym zrobiła z tym porządek, ale przeszkadza mi niesmiałość
_________________ The voice is growing
The silence - withdrawing
My blood is dancing
The air tastes sweet
Zauważyłam, że nawet jeśli jesteśmy zdolni zaakceptować siebie, to prędzej czy później i tak nasza samoocena szybko spada w dół, dzięki towarzystwu, które stara się nas ośmieszać, nie zdając sobie sprawy, jaki wysiłek wkładamy w to, żeby się poczuć wartościowi.
święte słowa... my się wyłaniamy z naszej skorupy, a na dzień dobry dostajemy pięścią w łep... jak mamy wyjść z nieśmiałości jak wszyscy "normalni" wolą się nad nami pastwić niż nam pomagać??
Seraphyn napisał/a:
Najchętniej to bym zrobiła z tym porządek, ale przeszkadza mi niesmiałość
hehe ja też, ale moja cierpliwość też ma granice... jeszcze wszyscy zobaczą do czego zdolna jest asurka
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
ech
Dołączył: 29 Sie 2007 Posty: 543 Skąd: mam to wiedzieć...
Wysłany: 17 Październik 2007, 20:38
Hakim, no niestety... Zawsze się znajdą jacyś debile... To jest chamskie strasznie. Sam miałem nie raz takie sytuacje. Jak mnie jakieś osoby zaczepiały (np. gapiły się we mnie przez cały czas tak chamsko) żeby spowodować u mnie objawy nieśmiałości i głupie zachowanie... O docinkach już nawet nie wspominam. To jest bardzo przykre, i bardzo mnie dołowało...
Teraz w nowej klasie też mam takiego "kozaka" (tzn. jest ich więcej ale ten mnie denerwuje ostatnio najbardziej)... Debil zaczyna z każdym, zachowuje się jak jakiś niedojeb. Nie wiem jak reagować na zaczepki, jak siądzie np. debil za mną i zacznie kopać krzesło albo po nogach... Takiego upierdliwego syfu się nie łatwo pozbyć bo jemu to chyba sprawia przyjemność, a jeszcze jak zareaguje źle to jeszcze bardziej go to bawi...
W sumie na razie nie jest jakoś strasznie źle, ale denerwuje mnie ten typ. Mam nadzieję, ze dostanie kiedyś po mordzie porządnie od kogoś (może ode mnie? ) i mu się odechce cwaniakowania.
To jest chamskie strasznie. Sam miałem nie raz takie sytuacje. Jak mnie jakieś osoby zaczepiały (np. gapiły się we mnie przez cały czas tak chamsko) żeby spowodować u mnie objawy nieśmiałości i głupie zachowanie... O docinkach już nawet nie wspominam. To jest bardzo przykre, i bardzo mnie dołowało...
ja nienawidzę jak ktoś nieś na mnie gap... nawet jak jest to moja mama
zaraz sie czerwienię i unikam kontaktu wzrokowego, ale niestety niektóre osoby wykorzystują to w perfidny sposób
Cytat:
Debil zaczyna z każdym, zachowuje się jak jakiś niedojeb. Nie wiem jak reagować na zaczepki, jak siądzie np. debil za mną i zacznie kopać krzesło albo po nogach... Takiego upierdliwego syfu się nie łatwo pozbyć bo jemu to chyba sprawia przyjemność, a jeszcze jak zareaguje źle to jeszcze bardziej go to bawi...
skąd ja to znam... moze to ten sam?? Smalec sie zwie
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
ech
Dołączył: 29 Sie 2007 Posty: 543 Skąd: mam to wiedzieć...
Wysłany: 20 Październik 2007, 19:46
asura napisał/a:
ja nienawidzę jak ktoś nieś na mnie gap... nawet jak jest to moja mama
zaraz sie czerwienię i unikam kontaktu wzrokowego, ale niestety niektóre osoby wykorzystują to w perfidny sposób
Otóż to. Tylko, że ja oprócz czerwienienia się mam jeszcze to cholerne łzawienie...
asura napisał/a:
skąd ja to znam... moze to ten sam?? Smalec sie zwie
Nie ten sam, ale może klon
Swoją drogą dzisiaj sobie rozmawiałem z taką jedną dziewczyną. I zauważyłem, że przez dłuższy czas rozmawiałem z nią normalnie i patrzyłem się na nią (chyba w oczy), a jak sobie nagle przypomniałem o nieśmiałości i patrzeniu w oczy to zacząłem trochę łzawić (opanowałem się ). Tylko gdyby to było takie łatwe, nie pamiętać o swojej nieśmiałości...
Dołączył: 03 Paź 2007 Posty: 280 Skąd: Nova Alexandria
Wysłany: 22 Październik 2007, 23:54
ech napisał/a:
Swoją drogą dzisiaj sobie rozmawiałem z taką jedną dziewczyną. I zauważyłem, że przez dłuższy czas rozmawiałem z nią normalnie i patrzyłem się na nią (chyba w oczy), a jak sobie nagle przypomniałem o nieśmiałości i patrzeniu w oczy to zacząłem trochę łzawić (opanowałem się ). Tylko gdyby to było takie łatwe, nie pamiętać o swojej nieśmiałości...
Weź przypomnij sobie szybko tego anioła z którym gadałeś, przeanalizuj tą sytuacje. Poszukaj tego co Cię tak zaintrygowało w tej sytuacji lub pochłonęło że zapomniałeś o łzawieniu. Ja tak czasem robię , to takie wynajdowanie słabych punktów nieśmiałości
Gdy ktoś patrzy na mnie, najgorszy jest silny stres w środku i myśli w głowie że coś ze mną jest nie tak, wyglądam jakoś dziwnie i śmiesznie, choć wiem że chyba jest w porządku. Każdy śmieszek za plecami, biorę jako celowy, wywodzący się z mojego powodu. Jakieś szepty, w których zawarte są pewnie przykre uwagi na mój temat, ale najprawdopodobniej bez powodu nakręcam się tylko sam siebie. Co powoduje że raczej się nie czerwienie (czasem), nie łzawię, ale za to zaczynam drżeć. Czasem widocznie, czasem tylko na tyle że trzeba by mnie dotknąć aby wyczuć wibracje. Nie jest na pewno jakiś to oryginalny objaw, ale sprawiający jednak niemiłe kłopoty i uczucie dyskomfortu.
_________________ .:: The Things That We Could Share ::.
Wiek: 19 Dołączyła: 15 Wrz 2007 Posty: 22 Skąd: Kraków
Wysłany: 23 Październik 2007, 20:09
Cytat:
Gdy ktoś patrzy na mnie, najgorszy jest silny stres w środku i myśli w głowie że coś ze mną jest nie tak, wyglądam jakoś dziwnie i śmiesznie
Też tak mam, albo zaczynam się strasznie rzucać bo wydaje mi się, że pewnie dzwoni mi komórka i wszyscy to słyszą oprócz mnie. Zaczynam szukać tej komórki i wizja tego, że wyglądam jakoś dziwnie zyskuje na realności. Zresztą kiedy naprawdę mi dzwoni to i tak tego nie słyszę
Tez mi kiedys strasznie lzawily oczy i szczypaly jak komus w oczy patrzałem ale terraz jak patrze to mnie nie szczypią i nie łazwią, jedyne co jest problemem to to że trzęsie mi sie glowa strasznie dlatego albo patrze z byka albo z boku ale nie boje sie patrzec w oczy jak to bylo kiedys. Jak nauczyc sie patrzec w oczy? poprostu patrzec i zmuszac sie do tego by nie uciekac wzrokiem bo to ze patrzysz w oczy komus to ta osoba Ci nic nie zrobi jedynie lepiej bedzie wygladac to jak z kims gadasz bo powinno sie patrzyc w oczy. Np siostra powiedziala mi kiedys: "u nas taka dziewczyna w klasie nikomu nie patrzy w oczy, ona jest jakas dziwna", ja mówie: "nie dziwna tylko nie smiala" a ona "nie rozumiem co tu trudnego zeby komus w oczy patrzeć"... albo np kiedys jak skladalem komus zyczenia to patrzalem sie w bok i moja babcia powiedziala ze jestem falszywy bo nie patrze w oczy... ręce opadają poprostu Ludzie tego nie rozumią bo sami tego nie doswiadczyli.
Mam takie jedno pytanie.
Czy Wy też macie tak, że nie potraficie normalnie, bez skrępowania spojrzeć KOMUKOLWIEK w oczy? Ja nie potrafię nawet rodzicom i rodzinie, czasem normalnie tylko patrzę paru kumplom, ale to też zdarza się rzadko. Dla mnie patrzenie komuś w oczy to męka, co chwila przewracam oczami, to patrzę się na podłogę, to gdzieś w bok... Macie jakieś rady na to, aby patrzenie komuś w oczy było czymś normalnym i nie sprawiało, że wszystko się we mnie gotuje, a ja się czerwienię?
Proszę o rady :]
_________________ Jestem ufcio :]
WWW.UFOINFO.FORA.PL - forum o zjawiskach paranormalnych - zapraszam!
Wiek: 20 Dołączył: 23 Cze 2007 Posty: 321 Skąd: Warszawa
Wysłany: 14 Luty 2008, 16:24
Większośc to ma.
Ale ja nieznam ani powodu tego ani sposobu by patrzenie komuś w oczy nie było krępujmące.
Ja mogę tylko patrzeć komuś w oczy jeśli on mnie nie zna.
Nawet swojej psycholog nie moge patrzeć w oczy.
_________________ Chętni do pogadania walić na GG
GG:7078626
Ja dokładnie tak samo. Jak kogoś pierwszy raz spotykam to jeszcze jakoś umiem temu komuś spojrzeć w oczy, ale jak już kogoś znam ileś czasu... Myślę tak sobie, że to skutek może jakichś podświadomych kompleksów (?) czy coś takiego. Po prostu, tak jakbyśmy mieli coś do ukrycia przed tym, z kim rozmawiamy.
A i jeszcze głupio jest jak sie już zmuszam do patrzenia, to wtedy skupiam się właśnie tylko i wyłącznie na tym patrzeniu i mam kompletną pustkę w głowie. A wtedy o rozmowie czy dyskusji to nie może być mowy...
_________________ Jestem ufcio :]
WWW.UFOINFO.FORA.PL - forum o zjawiskach paranormalnych - zapraszam!
Czy ja wiem? Niby nie należę do wysportowanych, często mi powtarzają, że mam ładne oczy No bo mam długie rzęsy i to fajnie wygląda :]
W sumie do wyglądu nie można mieć wielkich zastrzeżeń, bardziej właśnie odciąga innych ode mnie to moje zamknięcie w sobie i nieśmiałość...
_________________ Jestem ufcio :]
WWW.UFOINFO.FORA.PL - forum o zjawiskach paranormalnych - zapraszam!
ja jesli podpieram głowe ze mi sie nie trzęsie to patrzę w oczy raczej ale robie to tak ze patrze w oczy jakbym wbijał swój wzrok a później jak sobie przypominam ze przecies kiedys unikałem kontaktu wzrokowego a wrecz panicznie sie bałem to odrazu mi zaczynają łzawic oczy i szczypac przez co zaczynam mrugac szybko i zaciskac oczy, inni luzno patrzą innym w oczy a ja tak wbijam ten wzrok- spowodowane to jest napieciem, nie możliwoscią wyluzowania sie, a łzawienie to poprostu jest to taki lęk moim zdaniem, jeśli skupiamy sie na tym to jeszcze bardziej łzawią oczy poniewaz pobudzamy je nerwowo, cięzko nie myslec
Czy Wy też macie tak, że nie potraficie normalnie, bez skrępowania spojrzeć KOMUKOLWIEK w oczy?
Ja mogę, ale tylko dobrym znajomym.
Ostatnio kupiłam sobie taką super czapkę, którą jak się założy na i patrzy się przed siebie a nawet na boki, to widać ludzi, ale bez głów
Jak stoję na przejściu dla pieszych przed moją uczelnią, to widzę tylko dolne części ludzi. Jak stoi też ktoś dobry znajomy to mnie szarpie za rękaw, jak neutralny znajomy, to jak chce to niech sobie ze mną rozmawia, a jak nie to niech spada, a jak stoi ktoś kogo nie lubię (po czterech latach można rozpoznać znajomych po kawałku swetra ), to chowam się za latarnię, i udaję że bardzo się śpieszę.
Na początku znajomi pytali czemu tak sobie naciągam na oczy albo kaptur albo tą czapkę, to im powiedziałam że się ukrywam , a kiedy drążyli - a przed kim? To im odpowiadałam, że przed znajomymi
Ale tak serio, to czuję się bardziej bezpieczna, jak nie natrafiam na wzrok jakichś obcych ludzi w autobusach czy tramwajach. Dlatego taki kaptur to jest świetna rzecz. (gorzej jest latem )
Nie mam problemu z patrzeniem prosto w oczy - czy to znajomym, czy to zupełnie obcym mi ludziom.
Lubię patrzeć iinym w oczy, ale ludzie często się peszą i odwracają wzrok.
top_secret
Dołączył: 02 Sty 2008 Posty: 21 Skąd: z internetu
Wysłany: 18 Luty 2008, 18:26
Cytat:
Ja mogę, ale tylko dobrym znajomym.
pfff... u mnie zalezy... czasami tylko znajomym i rodzinie ( to nie jest problem), ale gorzej jak sie patrze jakiejś lasce co mi sie podoba ;| ehh głupie uczucie ;/ w ogóle to tak mi sie zmienia nastrój, że szkoda gadać ;| jednego dnia może być super wszystko ok, a następnego mega dolina i właśnie zależy przede wszystkim od mojego samopoczucia jak sie zachowuje... heh.. czuje sie normalnie jakbym mial w sobie zaprogramowych dwóch ludzi... tego lepszego: wesoły, towarszyki itd itp... i ten gorszy: smutny, nieśmiały... Pozdrawiam
Nie mam problemu z patrzeniem prosto w oczy - czy to znajomym, czy to zupełnie obcym mi ludziom.
Lubię patrzeć innym w oczy, ale ludzie często się peszą i odwracają wzrok.
Ja tak samo lubię patrzeć prosto w oczy. I ludzie często się peszą. Sam nie wiem jak to jest. Jeszcze całkiem niedawno nie lubiłem patrzeć i nie patrzyłem innym w oczy. Cyba z tym myśleniem jest coś na rzeczy. Im bardziej się myśli tym bardziej się nakręca. Ja tak mam kiedy się stresuje w rozmowie z ludźmi. Jak nie myślę to całkiem wychodzi ok a jak myślę to nakręcam w sobie stres. I tak zastanawiam się jak zrobić, żeby móc kontrolować blokadę przed mówieniem...
Ech, no ja z tym patrzeniem w oczy mam mały problem. Od razu mi gdzieś ucieka wzrok, po ścianach, sufitach, korytarzu, innych ludziach... Po prostu strasznie mnie to męczy, jak komus za dlugo patrze w oczy to czuje sie jakby głowa mi miala zaraz wybuchnąc ;P Dlatego wole z reguly troche popatrzec, potem gdzies na bok, potem znow na rozmówcę chwilę, zeby nie myslal ze nie jestem zainteresowany rozmowa itd. :-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach