Teoria o dobieraniu sie partnerów chyba nie zawsze ma zastosowanie w praktyce, odnoszę wrażenie że najczęściej w tych sprawach działa zasada: "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma".
Wiele związków miało też początek jednostronny, chłopak czasami tak długo łazi za dziewczyną że w końcu ją poderwie, co ciekawe obserwuje też sporo przypadków odwrotnych: dziewczyna uczepia się chłopaka, ten ją początkowo zlewa ale w końcu z lenistwa się poddaje bo po co ma szukać dalej jak ma już chętną.
To są właśnie mechanizmy zachowań tych dalszych "podtypów", zachowania, które Batkocz określił jako "strategie postępowania/radzenia sobie tych, którzy w doborze naturalnym zajmują niższą pozycje"
_________________
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 629 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Listopad 2007, 19:36
Voltar napisał/a:
odnoszę wrażenie że najczęściej w tych sprawach działa zasada: "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma".
Ależ właśnie o tym mówi teoria doboru naturalnego, podobają się nam ci najatrakcyjniejsi, ale wybieramy tych, na których mamy realne szanse.
Przypomniało mi się jeszcze, że istnieje strategia wybierania partnera o często sporo niższej niż własna atrakycyjności, ale dzięki temu uzyskuje się większe prawdopodobieńswo, że taki partner będzie nam wierny. Robią tak zarówno kobiety jak i mężczyźni.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Przypomniało mi się jeszcze, że istnieje strategia wybierania partnera o często sporo niższej niż własna atrakycyjności, ale dzięki temu uzyskuje się większe prawdopodobieńswo, że taki partner będzie nam wierny. Robią tak zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Tak uważa ten bardziej atrakcyjny, którego motywem wyboru partnera są ukryte lęki przed zdradą lub odrzuceniem. Jednak jest jedna, niewesoła strona takiej strategii, która niewątpliwie czasem ma miejsce... gdy pojawią się jakieś nawet małe problemy w związku, mniej atrakcyjny partner może zacząc czuc sie gorszym od atrakcyjnej partnerki (lub na odwrót), czego efektem może byc spadek samooceny i zainteresowanie innymi kobietami "na poziomie" tegoż. Panowie pięknych żon, i żony pięknych panów czasem asekuracyjnie dowartościowują się, flirtują, bądź zdradzają z kimś przeciętnym lub nawet nieatrakcyjnym. Z kimś przy kim poczują się bardziej męscy/ kobiece, w skrajnych przypadkach- nad kim poczują władzę. Robią tym samym podwójną krzywdę partnerowi- po piersze- zdradzając, po drugie zdradzając z kims gorszym, co upokarza podwójnie. Film "Telefon" pokazuje jak ważna jest silna, stabilna, zdrowa samoocena w związku.
Ależ właśnie o tym mówi teoria doboru naturalnego, podobają się nam ci najatrakcyjniejsi, ale wybieramy tych, na których mamy realne szanse.
Nie do końca mogę sie zgodzić. Problem polega na tym że trudno określić co to znaczy ci najatrakcyjniejsi, bo przecież gusta bywają różne. Jest co prawda teoria o symetryczności, ale przecież symetryczność jeszcze nie określa typu urody. Poza tym to tylko pewna dominanta bo z pewnością są i tacy którym bardziej podoba się niesymetryczność.
Jeśli nasz genotyp były bezpośrednio powiązany z fenotypem to przecież powinien istnieć dominujący typ urody powiązany z genami który podobał by sie wszystkim.
I nie chodzi tu o to że niektórzy obniżają wymagania ze względu na swoją niższa pozycje ewolucyjną. Niektórzy naprawdę mają nietypowy gust, a gusta bywają naprawdę najróżniejsze.
Powiem więcej dominanta w gustach to raczej sprawa kulturowa niż biologiczna. Jeśli amerykanom napisali w playboy'u że mają im się podobać cycate blondynki to takie im sie podobają, ale taki typ urody już w krajach islamskich kariery by nie zrobił.
Zresztą całą socjobiologie uważam raczej za pseudonaukę, nawet jeśli miejscami ma racje.
Batkocz napisał/a:
Przypomniało mi się jeszcze, że istnieje strategia wybierania partnera o często sporo niższej niż własna atrakcyjności, ale dzięki temu uzyskuje się większe prawdopodobieńswo, że taki partner będzie nam wierny. Robią tak zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Samo pojęcie atrakcyjności jest względne więc trudno obiektywnie ocenić kto jest bardziej atrakcyjny, można co najwyżej mówić o potencjale do uwodzenia płci przeciwnej.
I trudno stwierdzić że taka osoba naprawdę kieruje się względami ewolucyjnymi a nie natury psychologicznej (chęć dowartościowania się poprzez poczucie wyższości nad partnerem). Inne możliwie powody to gust odbiegający od dominujących w danej społeczności trendów, lub osoba atrakcyjniejsza tak naprawdę nie kieruję się wyglądem i wybiera ciepłego sympatycznego partnera bez patrzenia na wygląd.
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 629 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Listopad 2007, 23:16
Voltar napisał/a:
Nie do końca mogę sie zgodzić. Problem polega na tym że trudno określić co to znaczy ci najatrakcyjniejsi, bo przecież gusta bywają różne.
Pisząc najatrakyjniejsi mam na myśli, nie jakoś obiektywnie najatrakyjniejsi, ale najatrakcyjniejszy spośród tych jacy są w kręgu naszych zainteresowań, a o nich np. może decydować ten dobór poprzez komplementarność systemu immunologicznego.
Ja nie twierdzę, ze jest jeden typ atrakycyjności, jednym podobają się niskie blondynki innym wysokie brunetki. I tak dla jednego atrakcyjniejsza będzie będzie nieco mniej "symetryczna" brunetka niż bardziej 'symetryczna" tyle, że blondynka. W każdym jednak przypadku takich, którym będzie się ona podobać będzie więcej i jeśli chcą ją zdobyć muszą okazać się dla niej najatrakyjniejszym spośród nich.
Oczywiście rzeczywistość zawsze okazuje się bardziej skomplikowana i niż teoriaw której nie sposób uwzględnić wszystkich możliwych aspektów.
Voltar napisał/a:
Jeśli nasz genotyp były bezpośrednio powiązany z fenotypem to przecież powinien istnieć dominujący typ urody powiązany z genami który podobał by sie wszystkim.
Możlliwe, że on istnieje, ale nie jest on jeden ale wiele, w zależności od różnych genotypów.
Voltar napisał/a:
Powiem więcej dominanta w gustach to raczej sprawa kulturowa niż biologiczna. Jeśli amerykanom napisali w playboy'u że mają im się podobać cycate blondynki to takie im sie podobają, ale taki typ urody już w krajach islamskich kariery by nie zrobił.
Tylko te amerykańskie podobanie sprowadza się tylko do słownych deklaracji, bo jak przychodzi co do czego to mogą wybrać szczupłą brunetke. Tak więc jak rozmawiać o gustach to raczej należy obserwować realne decyzje, a nie jak mówisz wymuszone kulturowo gusty.
Voltar napisał/a:
osoba atrakcyjniejsza tak naprawdę nie kieruję się wyglądem i wybiera ciepłego sympatycznego partnera bez patrzenia na wygląd.
A i owszem może wybrać takiego, ale jak będzie miała do wyboru kilku takich, to wybierze najatrakcyjniejszego fizycznie. Inaczej mówiąc patrzenie na wygląd z punktu widzenia ewolucyjnego się oplaca, bo ma się zdrowsze potomstwo i jeśli już ktoś porzuca tę stategie, to prawdopodobnie szuka innych korzyści np. wspomnianej przeze mnie większej wierności.
Eloise napisał/a:
Jednak jest jedna, niewesoła strona takiej strategii, która niewątpliwie czasem ma miejsce... gdy pojawią się jakieś nawet małe problemy w związku, mniej atrakcyjny partner może zacząc czuc sie gorszym od atrakcyjnej partnerki (lub na odwrót), czego efektem może byc spadek samooceny i zainteresowanie innymi kobietami "na poziomie" tegoż.
Tak to prawda co piszesz. W takim związku atrakyjniejszy partner ma większą "włądzę", a to może powodować frustracje w mniej atrakcyjnym partnerze. Czemu mimo wszystko godzą się na takie związki? Z ewolucyjnego punktu widzenia dostają atrakyjniejszego partnera i atrakcyjniejsze dzieci niż mogliby dostać w związku z mniej atrakcyjnym partnerem. Z psychologicznego punktu widzenia taki partner ich dowartościowuje, mogą się "ogrzać w jego blasku". Inna korzyść to ciekawe zjawisko, że gdy taki związek się rozpadnie mniej atrakcyjny nie spada wcale z powrotem do nizszej ligi atrakyjności, a w każdym razie nie jest to duży spadek. Potencjalni nowi partnerzy takiej osoby wychodzą z założenia, że skoro był partnerem tak atrakyjnej osoby tzn., że coś w nim jest, co wyróżnia go ponad równych mu atrakcyjnością ludzi. To dość łatwo zaobserwować np. w świecie tzw. celebrites, gdy porzucony mało atrakyjny partner jakiejś gwiazy, stosunkowo łatwo znajduje kolejnego dość atrakyjnego partnera.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
]Nie do końca mogę sie zgodzić. Problem polega na tym że trudno określić co to znaczy ci najatrakcyjniejsi, bo przecież gusta bywają różne(...). (...)Jest co prawda teoria o symetryczności, ale przecież symetryczność jeszcze nie określa typu urody
Gusta bywają różne, ale to nie ma żadnego wpływu na obiektywną atrakcyjnośc danej osoby. Na przestrzeni wieków i epok zmieniały się gusta i preferencje, jednak jedno zawsze pozostawało to samo: proporcja plus symetria ciala. Atrakcyjny oznacza prawidłowy, piękny- doskonały, zawsze jest to wartosc estetyczna i zawsze wynika z przypisania przez naturę pewnych konkretnych cech charakterystycznej dla kazdej z płci .Typ urody nie ma w tym przypadku znaczenia, liczą się jedynie stałe wartości charakterystyczne dla wszystkich typów (bądź prawidłowe w obrębie kanonów), ktore odgrywają ważną rolę z biologicznego punktu widzenia. Chociaż wypisałam te cechy w jednym z poprzednich postów (patrz: typ "dawrinista"),Które następnie uzupełnił Batkocz o symetrię, podam kilka z nich ponownie. Współczynnik talia- biodra 0,7 : za budowę tych partii u kobiet odpowiada estrogen, żeński hormon. Szersze biodra i węższa talia to cecha typowo kobieca, prawidłowa. Podobnie ze szczęką- silna i mocno zarysowana to znak rozpoznawczy, że mamy do czynienia z mężczyzną, delikatna jest prawidłowa w przypadku kobiet. Męską cechą jest też np. większa muskulatura, kobiecą zaś- większa ilośc tkanki tłuszczowej. To są wartości prawidłowe, charakterystyczne dla każdej z płci. A to co doskonałe zawsze jest prawidłowe. To, co nie prawidłowe, to niedoskonałe. Tak więc nie ma znaczenia, czy masz zielone oczy, czy niebieskie, włosy brąz, czy blond- to jedynie oznaka różnorodności cech prawidłowych. Innymi słowy- nie ważne, czy mercedes jest czarny, czy biały- ważne, czy ma cztery koła, jaki kształt karoserii i podwozie
Oczywiście ktoś może gustowac w naturalnie muskularnych kobietach, którym wyrosły wąsy (skrajny przykład )albo miec upodobanie do krzywych nóg- nie może jednak powiedziec: to jest atrakcyjne. Może co najwyżej powiedziec: to mi się podoba.
Cytat:
nie chodzi tu o to że niektórzy obniżają wymagania ze względu na swoją niższa pozycje ewolucyjną. Niektórzy naprawdę mają nietypowy gust, a gusta bywają naprawdę najróżniejsze.
Więc jest dwóch panów, którzy stoją ze swoimi parnerkami, wybranymi wedle gustów. Jeden z nich - typowy darwinista, pod rękę trzyma proporcjonalnie zbudowaną kobietę, z pełnymi piersiami, długimi prostymi nogami, bujnymi włosami, pełnymi ustami. Kobieta ubrana jest w sukienkę od Gucciego, ma stonowany, acz podkreślający urodę makijaż. Obok stoi pan od "naprawdę nietypowego" gustu. Jego parnerka ma nogi jak na beczce prostowane, czarne zęby (skrajny przykład , roztlenione na żółto włosy, tatuaż na czole, a cała jej aparycja odziana jest w dres z kreszu i gumowe zabłocone kalosze. Obaj panowie twierdzą: moja partnerka jest atrakcyjna... Który z nich ma rację? oczywiście, że pierwszy. Drugi nieświadomie obniżył wymagania ze względu na niższą pozycję ewolucyjną, wyparł z siebie zmysł estetyczny i podświadomie wyuczył się swoistego gustu. On nigdy nie powie: "ona jest brzydka", bo gdyby sobie to uświadomił ten cały mechanizm obronny broniący go przed faktem, że "Jego pozycja ewolucyjna jest niższa", by runął...To właśnie stąd biorą się irracjonalne teorie o tym, że atrakcyjnośc jest relatywna! Bo nikt nie śmiałby jawnie przyznac: nie mam gustu! Jestem samcem podrzędnym! Jestem podtypem, który wstrętna Papryczka nazywa zaburzonym
Jedynym wyjściem więc pozostaje więc dobry gust w sobie wyrobic, i dla każdego jest nadzieja, bo jak mawia reklama Pilsnera- "dobry smak rodzi się z czasem" A jak się nauczyc? To, zdaje się, naturalnie się nabywa (proporcja i symetrycznośc) i w domu (otoczka zewnętrzna). A jeśli nie było nam dane zawsze można poradzic się specjalistów.
Czy disco polo , czy Wagner to muzyka zacna- powie znawca muzyki.
Czy podac rękę na przywitanie, czy walnąc w głowę młotkiem jest fajne- wyjaśni spec od savoir vivre'u.
Wreszcie- czy atrakcyjna jest proporcjonalna kobieta, czy może miss solarium dress kresz- zapytajmy estetę lub stylistę.
A tak całkiem poważnie- to warto patrzec sercem, a nie oczyma.
Cytat:
Jeśli amerykanom napisali w playboy'u że mają im się podobać cycate blondynki to takie im sie podobają, ale taki typ urody już w krajach islamskich kariery by nie zrobił.
To o czym piszesz, to kwestia tylko i wyłącznie prania mózgu i konformizmu. To tak, jakby uwierzyc, że Doda i Wiśniewski są cool, tylko dlatego, że powiedział to ktoś, kto chce sprzedac komercyjny produkt. Oczywiste jest, że każdy zachwala to, co chce sprzedac, trzeba jednak też wziac poprawkę na to, że każdy produkt ma pewien określony rynek docelowego odbiorcy i daje się mu to, czego on oczekuje. Zatrzymajmy się na chwilę na Playboy'u. Wstępnie powiem, że pomimo pindoplastycznego charalteru kazdego z tego rodzaju magazynów, polski Playboy ma zdecydowanie wyższy poziom niż amerykański, co nie znaczy wcale, że modelki są super atrakcyjne. Co ciekawe, na ten temat wypowiadał się niegdys w jednej z rodzimych stacji telewizyjnych, jeden z redaktorow Playboya. Przyznał że w piśmie sprzedaje się ideę dziewczyny przeciętnej, normalnej, takiej która mogłaby byc sąsiadką każdego i dziewczyną dla każdego!. Że nie może zbyt piękna, by nie wydawac się nieosiągalną.! To, jak również wiele z tego, co co obserwujemy w mediach tylko potwierdza teorię doboru naturalnego . Nie muszę chyba dodawac, że Amerykański Playboy ma tak niski poziom z tego powodu, że amerykańskie społeczeństwo boryka się z takimi problemami jak otyłośc, niezdrowy, prosty tryb życia, umiłowanie do kiczu i tym podobne. Zauważ Voltar, że takie "gwiazdeczki" jak Pam Anderson (która nota bene sama sobie wyreżyserowała film, w którym mówi,że jest piękna ) zajmują zacne miejsca jedynie w prasie bulwarowej, filmach klasy C/ D, inne tym podobne zobaczysz jeszcze w muzyce country (naszym disco- polo)- czyli pewnego rodzaju mediach ukierunkowanych na pewnego rodzaju odbiorce. Świat mody, sztuki, magazyn Voque czy People (czyli tzw. środowiska opiniotwórcze w branży) nigdy nie pohańbiłyby się umieszczeniem cycatej blondi w swoich rankingach. Reasumując- im niższa klasa medium- tym często niższy rangą odbiorca w teorii doboru naturalnego. Często- bo choc mozna to zaobserwowac, nie można z cala pewnościa powiedziec, ze jest to reguła.
Niestety trudno sie nie zgodzic z tymi wszystkimi teoriami o tym że to co symetryczne
i proporcjonalne jest najbardziej atrakcyjne. Ale na szczęście czasami bardziej dobieramy sobie partnera nie pod względem wyglądu tylko pod wzgledem charakteru i nie chodzi mi o to ze ponieważ ktos ma mniejsze szanse to obniza poprzeczke, tylko o to ze inna teoria mowi ze szukamy często partnera w odniesieniu do rodzica np. kobieta może szukać albo kogos podobnego do swojego ojca albo jego zupełne przeciwieństwo , pewnie że jeśli bedzie miała w swoim otoczeniu dwóch mężczyzn z odpowiednimi cechami a jeden bedzie bardziej atrakcyjny fizycznie to pewnie wybierze jego (jesli oczywiscie obydwoje beda nia zainteresowani), ale znowu rzadko się zdarza że by ktos był "ideałem" i pod wzgledem charakteru i pod względem wyglądu dla danej osoby. Może właśnie miedzy innymi o to tez chodzi w tym stwierdzeniu Batkocza ze
Cytat:
Oczywiście rzeczywistość zawsze okazuje się bardziej skomplikowana i niż teoriaw której nie sposób uwzględnić wszystkich możliwych aspektów.
Co do tych teorii o wyborze partnera pod względem fizycznej atrakcyjności to zgadzam się z Eloise że mają duże znaczenie, ale nie zgadzam się ze jest to uniwersalne kryterium a więc ze kultura nie koryguje tych preferencji, oto co oglądałam kiedys w tv: w Afryce (to chyba było ) żyje sobie taka społecznośc gdzie dla mężczyzn atrakcyjne sa tylko kobiety z dużą nadwagą, dziewczynki od najmłodyszch lat tuczy się żeby w przyszłości miały większe szanse na znalezienie partnera, nawet wbrew ich woli, inny program na Discovery przedstawiał mężczyzn dla których atrakcyjna była tylko kobieta tak otyła że nie mogła juz chodzić o własnych siłach, innymi słowy im więcej ważyła (a wagi ich partnerek wahały sie w okolicach 200kg i wzwyż ) tym lepiej- choć to już mniej w temacie kultury, raczej anomalii:
Jeśli chodzi o moje podejście do atrakcyjności to wydaje mi sie że facet nie musi byc przystojny żeby sie podobac (ewentualnie wysoki ), za to kobieta raczej powinna być ładna
Ale na szczęście czasami bardziej dobieramy sobie partnera nie pod względem wyglądu tylko pod wzgledem charakteru
No dokładnie Dobór partnera to już sprawa zupełnie inna, i raczej rzadko ma związek stricte z Jego proporcjonalnością Tu dziala mnóstwo czynników- psychologiczne, osobowościowe, charakterologiczne, i inne. Jednak mimo to odbieramy atrakcyjnośc fizyczną ludzi. Batkocz np. napisał wyżej, " że istnieje strategia wybierania partnera o często sporo niższej niż własna atrakycyjności, ale dzięki temu uzyskuje się większe prawdopodobieńswo, że taki partner będzie nam wierny." Faceci często tak robią, nawet nieświadomie, nawet tu na forum padło zdanie, że piękne kobiety są po to, żeby je oglądac na okładkach magazynów, ale niekoniecznie chciałoby się miec taką kobiete za partnerkę. Najgorsze jest tylko to, że normalny facet mający normalną partnerkę i tak będzie kręcił glową na ulicy za dziewczyną o idealnych kształtach, co jest kurcze- krzywdzące. Ostatnio znalazłam płytę CD mojego brata, która jakiś cudem przypałętała się do moich rzeczy W środku była niezła kolekcja prawie nagich, bąź nagich kobiet- Mila Jovovich, Heidi Klum, i wiele, naprawdę wiele supermodelek cóż, nie da się zaprzeczyc, że były to zdjecia estetyczne, więc nie byłoby w tym nic złego i mogłabym bratu pogratulowac dobrego smaku, gdybye nie fakt, że sąsiedni plik nosil nazwę: "marteriały Agi"- Jego narzeczonej, z którą wkrótce miał brac ślub. Czy można karac za darwinizm? Czy może raczej zaakceptowac fakt,że faceci zawsze będą się oglądac za pieknymi kobietami i powiedziec głośno, jak tysiące Polek- niech sobie patrzy. To normalne... Nie mi to oceniac, wiem jedynie, że gdyby narzeczona mojego brata zobaczyła tę mega kolekcję mojego brata, do ślubu może by nie doszło, załamałaby się, a jej samoocena drastycznie obniżyłaby się. Inny przykład- za mega przystojnego wśród kobiet uchodzi wokalista zespołu Zakopower. Mi osobiście najbardziej podobają mi się blondyni. Może dlatego, że ten kolor włosów jest rzadko spotykany, może dlatego, że sama jestem brunetką, a może dlatego, że mój dominujący tato jest brunetem i mój mózg kwalifikuje ciemny kolor włosów jako "agresywny". Mimo to, kiedy zobaczyłam teledysk z tym ciemnowłosym muzykiem, na chwilę się nad nim zatrzymałam- facet miał wszystko to, co wedle koncepcji darwinizmu miec powienien. Wiem też, że chociaż najbardziej cenię charakter mężczyzny, wrażliwośc, nutkę szaleństwa, uczuciowośc czy inteligencję, na młodego Keanu Reevsa zawsze spojrzę z przyjemnym odczuciem zaspokojenia potrzeb estetycznych.
Cytat:
Co do tych teorii o wyborze partnera pod względem fizycznej atrakcyjności to zgadzam się z Eloise że mają duże znaczenie, ale nie zgadzam się ze jest to uniwersalne kryterium a więc ze kultura nie koryguje tych preferencji
Ależ ja wcale nie twierdzę, że kultura nie koryguje preferencji, twierdzę natomiast, że koryguje je w zakresie wagi i opakowania, nie proporcji w zakresie danego kanonu. Np. w dziwiętnastym wieku modne były bardziej krągłe kobiety niż teraz, mimo to biedulki choc z jednej strony podkreślały krągłości, z drugiej strony opinały się ciasnymi gorsetami, by uformowac talię.
Cytat:
oto co oglądałam kiedys w tv: w Afryce (to chyba było ) żyje sobie taka społecznośc gdzie dla mężczyzn atrakcyjne sa tylko kobiety z dużą nadwagą, dziewczynki od najmłodyszch lat tuczy się żeby w przyszłości miały większe szanse na znalezienie partnera, nawet wbrew ich woli,
No ja wiem, że to jest chore, ale niestety ma też swoje racjonalne przesłanki, również biologiczne. Bieda w krajach afrykańskich wymuszała na mężczyznach wybór partnerek z nadwagą, ponieważ zapas tkanki tłuszczowej gwarantował im (i pośrednio przyszłemu potomstwu) przetrwanie. To raczej, tak jak piszesz- anomalia, wynikająca z realiów życia w Afryce.
Acha, zapomniałabym- Maggi, sto lat ! Oczywiście z partnerem, który Jedyne piękno odkryje tylko w Tobie
Czym innym są fajne dupy, a czym innym piękne kobiety. Te pierwsze ubierają się i malują wyzywająco, śmiało obnażają swe ciało, które jest ich atutem, pewnie jedynym.
Jaq, podaj mi przykład chociaż jednej "fajnej dupy", która ubiera się wyzywająco i mocno maluje. Jak żyję nie widziałam jeszcze takiej osoby, wręcz przeciwnie z moich obserwacji wynika, że takie panny są najczęsciej bardzo nieatrakcyjne, żeby nie powiedziec wprost- brzydkie, nieproporcjonalne i obleśne jak pornogwiazdy.
Naprawdę nie widziałaś nigdy wyzywająco ubranej i wymalowanej kobiety, która byłaby też atrakcyjna? Wystarczy wyjść w jakiś cieplejszy dzień na jakieś bardziej uczęszczane ulice, poczekać chwilę i znajdzie się taka. Zapewniam A racja, że są też takie którym ten ubiór pasuje jak pięść do nosa i wygladają wtedy równie szykownie jak wspomniana przez Ciebie obleśna pornogwiazda
Rozumiem, że dla Ciebie wyzywająca = nie jest atrakcyjna, bo nie jest estetyczna - nie dziwię się, mężczyźni w większość nie mają takich skomplikowanych kryteriów, tylko raczej taki głęboko ukryty darwinizm w sobie (każdy chociaż trochę jest darwinistą, tylko nie każdy mówi o tym otwarcie ).
A jak wspomniałem wcześniej to jest to taka atrakcyjność, która przez ten styl jest bardzo powierzchowna - tzn. zobaczy się, odwróci i zapomni. Nie wzbudza większych emocji na dłuższą metę (no może nie dotyczy to mężczyzn spod znaku fury,skóry i fotki.pl ). Emocje na dłuższą metę wzbudzają inne, ale nie będę się powtarzał... A może jednak?
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę (tak, to kolejna banalna historyjka ). Na początku wydawała mi się bardzo przeciętna z wyglądu, ot taka zwykła dziewczyna. Jednak im bliżej ją poznawałem, tym bardziej "rosła" w moich oczach. Fajna, czyli: inteligentna, skromna dziewczyna, lekko złośliwa, z charakterkiem. Też trochę nieśmiała.
I takie są najlepsze
A jeszcze odnośnie samego tematu, Darwina i ideałów to jakiś czas temu słyszałem opinie, że mężczyzna nawet odrobinę ładniejszy od diabła jest... przystojny. I chyba musi być w tym trochę racji, chociaż nie mam na to obiektywnego, kobiecego spojrzenia.
Patrząc na to jak dobór naturalny funkcjonował wśród ludzi, to nie dziwi takie podejście. Bo mężczyzna nie musi być ładny czy przystojny (w sensie ładny). Mężczyzna przede wszystkim powinien być ZARADNY, sprytny i powinien umiejętnie radzić sobie w tej ludzkiej dżungli. W końcu w czasach gdy nasi praprzodkowie uganiali się za mamutami i żyli w jednorodzinnych szałasach, największym powodzeniem wśród kobiet musieli cieszyć się ci, którzy byli w stanie zapewnić pokarm, bezpieczeństwo rodzinie. Silni, zaradni. I tak pozostało to w nas w pewnym stopniu do dzisiaj, tylko może lekko zmodyfikowane.
Teraz najlepiej przystosowani to ci pewni siebie, inteligentni, bogaci mężczyźni.
Jestem ciekaw, drogie Panie, czy wolałybyście żyć z bardzo przeciętnie wyglądającym, ale dobrze zarabiającym mężczyzną, czy z pięknisiem utrzymującym się z zasiłku?
Tak jest zbudowany ten świat i nie ma się co obruszać na to czy udawać, że naprawdę jest tak jak w amerykańskiej komedii romantycznej.
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 629 Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Listopad 2007, 11:28
jaq napisał/a:
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę (tak, to kolejna banalna historyjka ). Na początku wydawała mi się bardzo przeciętna z wyglądu, ot taka zwykła dziewczyna. Jednak im bliżej ją poznawałem, tym bardziej "rosła" w moich oczach.
Skoro dałeś ten przykład w dyskusji to rozumiem, że można nim się posłużyći.
To nadal może ilustrować funkcjonowanie zgodnie z teorią doboru naturalnego czyli właśnie sytuacje gdy spotykaja się dwie osoby ze środka spektrum atrakyjności. Początkowo ich wzajemna atrakyjność nie wydaje się wielka, z czasem uświadamiają sobie, że ich partner jest najbardziej atrakcyjny spośród tych na jakiego go "stać". Dochodzi jeszcze do tego psychologiczny efekt częstości kontaktów, bardziej podoba nam się to co znane niż to co nieznane; przeciętnie atrakyjna kolezanka z klasy, pracy czy sąsiadka jest dla nas bardziej atrakcyjna niż obiektywnie tak samo atrakyjna obca osoba.
jaq napisał/a:
W końcu w czasach gdy nasi praprzodkowie uganiali się za mamutami i żyli w jednorodzinnych szałasach, największym powodzeniem wśród kobiet musieli cieszyć się ci, którzy byli w stanie zapewnić pokarm, bezpieczeństwo rodzinie. Silni, zaradni.
Tylko, ze ci silni i zaradni to właśnie byli ci "piękni", bo jak pisałem piękno łączyło się ze zdrowiem fizycznym, odpornością na pasozyty, a w przypadku meżczyzn piekno to nie tylko symetria, ale właśnie szerokie ramiona, wysoki wzrost, itd.
W dzisiejszych czasach kiedy nie trzeba walczyć o pokarm przy użyciu siły fizycznej do grupy zaradnych dołączyli mężczyźni inteligentni i pewni siebie, choć niekoniecznie piękni, kiedyś nie mieli na to szans bo albo byli zbyt słabego zdrowia, albo ich inteligencja nie kompensowała mniejszej siły fizycznej.
jaq napisał/a:
Jestem ciekaw, drogie Panie, czy wolałybyście żyć z bardzo przeciętnie wyglądającym, ale dobrze zarabiającym mężczyzną, czy z pięknisiem utrzymującym się z zasiłku?
Tylko, że takich "pieknisiów" nadal jest więcej wśród tych dobrze zarabiających niż utrzymujących się z zasiłku. To dowiedzione, że uroda pomaga ludziom w karierze i nawet może kompensować te pare punktow ilorazu inteligencji.
Swoją drogą warto zauważyć, że w socjobiologicznej teorii doboru naturalnego nie zakłada się, że człowiek jest monogamiczny, mówi się raczej albo o seryjnej monogamii, kiedy człowiek w ciągu życia jest w kilku monogamicznych związkach, albo o "monogamii ze skłonnością do zdrady" gdy żyjemy w jednym związku ale robimy skoki w bok.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Ostatnio zmieniony przez Batkocz 30 Listopad 2007, 16:29, w całości zmieniany 1 raz
Rozumiem, że dla Ciebie wyzywająca = nie jest atrakcyjna, bo nie jest estetyczna
Darwinizm niewiele ma wspólnego z estetyką, ja po prostu jestem wybredna. Ale jeśli dziewczyna ma oczy Angeliny Jolie, usta z reklamy Ives Rocher i figurę Steczkowskiej- nie ma szans, bym jej nie zauważyła, nawet jeśli będzie w stroju stracha na wróble na polu przeganiac ptactwo
Cytat:
mężczyźni w większość nie mają takich skomplikowanych kryteriów, tylko raczej taki głęboko ukryty darwinizm w sobie (każdy chociaż trochę jest darwinistą, tylko nie każdy mówi o tym otwarcie ).
Ja bym raczej powiedziala, że wszyscy rodza sie darwinistami. Z czasem bowiem ranga ich atrakcyjności (bądz ich mnienie o tej randze), ewentualnie pewne mechanizmy pewne zniekształcające , mogą w efekcie doprowadzic do tego,iż:
- osobnik nadal pozostanie darwinistą i pomimo wyboru partnera z podobnego spectrum atrakcyjnosci nadal zauważac będzie bardziej proporcjonalne i wyższe rangą w tym spectrum samice.
- zadziała mechanizm wyparcia faktu przynależności do niższego spectrum, powodując iż osobnik za atrakcyjne będzie uważac to, co podobne do niego.
Jeśli zaś chodzi o estetykę, to myślę, jej brak może czasem zaburzac prawidłowy odczyt atrakcyjności. Czasem mężczyzna prędzej spojrzy np. na zadbaną dziewczynę ze średniego spectrum niż na bliską ideału, w odzieniu o jakim powyżej. Nie zgadzam się również z twierdzeniem, że mężczyźni "nie mają tak skomplikowanych kryteriów" - myślę, że to, czy ktoś jest estetą, czy nie decyduje wiele czynników, jak np wykształcenie, wychowanie, wyczucie smaku i poczucie piękna itp. Inaczej będzie wyglądac słynna "szafka budowlańca" a inaczej studenta malarstwa.
Cytat:
Naprawdę nie widziałaś nigdy wyzywająco ubranej i wymalowanej kobiety, która byłaby też atrakcyjna? Wystarczy wyjść w jakiś cieplejszy dzień na jakieś bardziej uczęszczane ulice, poczekać chwilę i znajdzie się taka. Zapewniam
Jeśli traktujesz np obcisłe dżinsy i krótki top jako wyzywający ubiór to zgodzę się z Tobą. Dla mnie jednak jest to opakowanie klasyczne dla większości nastolatek- nie zas wyzywający ubiór. Poza tym upieram się przy tym, iż atrajcyjnośc jest oceniana inaczej w zależności od spectrum, w jakim się znajdujemy, albo na ile zadzialal mechanizm wyparcia.
Cytat:
A racja, że są też takie którym ten ubiór pasuje jak pięść do nosa i wygladają wtedy równie szykownie jak wspomniana przez Ciebie obleśna pornogwiazda
Nadal nie rozumiesz. Nie ma atrakcyjnych kobiet reprezentujących taki styl, dlatego że taki styl jest próbą odwrócenia uwagi od tego, iż w doborze naturalnym zajmuje się niską pozycję. Podam Ci przykład- łopatologicznie. Nie wybiorę kogoś totalnie do bani, tylko osobę ze średnio- niskiej półki atrakcyjności, żeby pokazac czytelnie na czym owe sztuczki polegają. Z góry przepraszam- ponownie- panią Rabczewską, nie zasięgnę jednak po inny przykład, by nie przesadzic w szastaniu nazwiskami.
Dorota R.:
- spora czaszka i wydatna szczęka (pierwiastek męski)
- bardzo szerokie ramiona (pierwiastek męski)
- brak wcięcia w talii
- krótkie kończyny
- pozbawiona krągłości pupa
To są cechy w większości dyskwalifikujące, jeśli chodzi o dobre miejsce w doborze naturalnym, a jednak Doda wie, co robi, by odwrócic od tego uwagę:
- maluje mocno oczy, które są jej atutem
- chętnie pokazuje nogi bo są proste, fakt, że są niedługie kamufluje wysokimi obcasami
- pokazuje biust- a choc nie jestem zwolenniczka silikonu, uwazam,ze ma ładnie i naturalnie zrobione wkładki.
Doda ze wszystkich wyzywających kobiet jakie do tej pory widziałam prezentuje się najkorzystniej, bo choc kicz jest smieszny i nieestetyczny- jej pomaga uwypuklic pewne atuty, jak wspomniany biust, którym odwraca uwagę od szerokich ramion, czy oczy, ktore poprzez mocny makijaż skutecznie odwracają uwagę od męskiej szczęki. Dlatego tez choc jej naturalna atrakcyjnosc wynosi raptem z 40 procent, niektórzy panowie tego nie widzą, i byc może ty jaq do nich należysz
Ja daję sobie jednak główę uciąc, że prawdziwy darwinista nie zdoła tego przeoczyc, bez względu na to, czy mamy do czynienia z estetą, czy nie.
Cytat:
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę (tak, to kolejna banalna historyjka ). Na początku wydawała mi się bardzo przeciętna z wyglądu, ot taka zwykła dziewczyna. Jednak im bliżej ją poznawałem, tym bardziej "rosła" w moich oczach. Fajna, czyli: inteligentna, skromna dziewczyna, lekko złośliwa, z charakterkiem. Też trochę nieśmiała.
Uwielbiam takie historyjki, bo choc pozornie banalne, są z życia wzięte Co do reszty- zgadzam się z Batkoczem.
Cytat:
Jestem ciekaw, drogie Panie, czy wolałybyście żyć z bardzo przeciętnie wyglądającym, ale dobrze zarabiającym mężczyzną, czy z pięknisiem utrzymującym się z zasiłku?
O tym już była mowa- osobnik mając do wyboru przedstawicieli odmiennej płci o tym samym statusie społeczno-charakterologicznym zawsze wybierze tego atrakcyjniejszego, chyba że zadecydują ukryte obawy i anomalie, jak lęk przed zdradą itp.
Po drugie- mitem jest iż czynnikiem decyzyjnym jest majętnośc partnera. Osobiście wolałabym dobrego i kochającego- nawet bez zasiłku
Batkocz napisał/a:
Tylko, że takich "pieknisiów" nadal jest więcej wśród tych dobrze zarabiających niż utrzymujących się z zasiłku. To dowiedzione, że uroda pomaga ludziom w karierze i nawet może kompensować te pare punktow ilorazu inteligencji.
No niestety tu się również zgodzę. Choc myślę też, że Ci dobrze zarabiający to często po prostu osoby więcej inwestujące w swój wygląd i bardziej zadbane.
Cytat:
Swoją drogą warto zauważyć, że w socjobiologicznej teorii doboru naturalnego nie zakłada się, że człowiek jest monogamiczny, mówi się raczej albo o seryjnej monogamii, kiedy człowiek w ciągu życia jest w kilku monogamicznych związkach, albo o "monogamii ze skłonnością do zdrady" gdy żyjemy w jednym związku ale robimy skoki w bok.
No właśnie, a jak myślisz, co jest tego przyczyną? Biologiczne uwarunkowanie do transeru genów (więcej partnerek- liczniejsze potomstwo), czy raczej czynniki takie jak- zła baza związku, nieumięjętnośc komunikacji, lęk przed odrzuceniem i zangażowaniem, rozczarowanie partnerem, zanik chemii i brak więzi i tym podobne...? Ciekawa jestem co o tym sądzisz.
Więc jest dwóch panów, którzy stoją ze swoimi parnerkami, wybranymi wedle gustów. Jeden z nich - typowy darwinista, pod rękę trzyma proporcjonalnie zbudowaną kobietę, z pełnymi piersiami, długimi prostymi nogami, bujnymi włosami, pełnymi ustami. Kobieta ubrana jest w sukienkę od Gucciego, ma stonowany, acz podkreślający urodę makijaż. Obok stoi pan od "naprawdę nietypowego" gustu. Jego parnerka ma nogi jak na beczce prostowane, czarne zęby (skrajny przykład , roztlenione na żółto włosy, tatuaż na czole, a cała jej aparycja odziana jest w dres z kreszu i gumowe zabłocone kalosze. Obaj panowie twierdzą: moja partnerka jest atrakcyjna... Który z nich ma rację? oczywiście, że pierwszy. Drugi nieświadomie obniżył wymagania ze względu na niższą pozycję ewolucyjną, wyparł z siebie zmysł estetyczny i podświadomie wyuczył się swoistego gustu. On nigdy nie powie: "ona jest brzydka", bo gdyby sobie to uświadomił ten cały mechanizm obronny broniący go przed faktem, że "Jego pozycja ewolucyjna jest niższa", by runął...To właśnie stąd biorą się irracjonalne teorie o tym, że atrakcyjnośc jest relatywna! Bo nikt nie śmiałby jawnie przyznac: nie mam gustu! Jestem samcem podrzędnym! Jestem podtypem, który wstrętna Papryczka nazywa zaburzonym
Ale tutaj zmieszałaś dwie sprawy. Wygląd i zadbanie, a to dwie oddzielne sprawy. Jeśli by ta druga też była zadbana to możliwie że naprawdę samcowi numer dwa bardziej się podoba.
Wiedzma
Dołączyła: 03 Lip 2005 Posty: 131 Skąd: stąd
Wysłany: 30 Listopad 2007, 18:41
Temat: wygląd. Wyszedł z tego wyjątkowo brzydki wątek
Nie cierpię biologizmu! Mężczyźni są z marsa, kobiety z Wenus i całe to pieprzenie…On jest taki bo jego pra pra pra…polował na dzikiego zwierza. Ona jest taka bo jej pra pra pra…itd.
Jedno słowo nasunęło mi się po przeczytaniu waszych wypowiedzi: egoizm (czyli coś radykalnie przeciwstawiającego się miłości, a tyle tu przecież było mowy o kobiecie i mężczyźnie jako życiowych partnerach). Egoizm. Jeśli ktoś postanawia stworzyć związek z kimś to dlatego, że uświadomił sobie, iż na nikogo lepszego nie może liczyć (a czy przypadkiem nie dlatego, że nie chce nikogo lepszego, bo nie chce nikogo INNEGO, bo chce właśnie tego???).
Ważne jest żeby o siebie dbać. Zgoda. Brudas i flejtuch w łachmanach nigdy nie będzie pociągający, nawet jeśli dane mu było urodzić się z najlepszym zestawem genów.
Ważne jest żeby się sobie nawzajem podobać. Zgoda. Ale to czy kandydat na męża/żonę nam się podoba czy nie ma mniej wspólnego z tą obiektywną atrakcyjnością o której pisała Eloise niż nam się wydaje. Komuś może się szalenie podobać własna żona, mimo że niska, gruba, z małymi oczkami, co jednak nie znaczy, że ów ktoś za wyznaczniki idealnej urody uznaje niski wzrost i otyłość (przeciwnie, inne kobiety nadal podobają mu się jeśli są idealne czyli takie jakie opisała Eloise ) a to pewnie dlatego, że kochamy OSOBĘ (indywidualne istnienie tej oto natury rozumnej ) a nie OSOBNIKA (organizm, jednostkę, przedstawiciela gatunku).
Wygląd jest ważny niestety (źle dla tych, którzy mają gorsze geny , dobrze dla tych, którzy mają lepsze), wszędzie jest ważny (chociażby w pracy), ale (paradoksalnie) właśnie w relacji między kobietą a mężczyzną jest ważny chyba najmniej…(chodzi o wygląd rozumiany jako zespół cech wrodzonych, które decydują o atrakcyjności a na które nie mamy wpływu i o relację zwaną miłością, którą należy tu odróżnić od zwykłego zakochania czy tak zwanego pierwszego wrażenia w którym atrakcyjność fizyczna jest cechą najważniejszą, jeśli nie jedyną ważną, bo jedyną do jakiej mamy dostęp przy pierwszym kontakcie).
Cytat:
Swoją drogą warto zauważyć, że w socjobiologicznej teorii doboru naturalnego nie zakłada się, że człowiek jest monogamiczny, mówi się raczej albo o seryjnej monogamii, kiedy człowiek w ciągu życia jest w kilku monogamicznych związkach, albo o "monogamii ze skłonnością do zdrady" gdy żyjemy w jednym związku ale robimy skoki w bok
Otóż to...Zdaje się, że w tej teorii w ogóle nie mówi się o człowieku jako o osobie, ale właśnie o osobniku, o egzemplarzu gatunku, nie ma tu mowy o związku dwojga ludzi będącym rezultatem świadomej decyzji bycia ze sobą na dobre i złe i do śmierci, krótko mówiąc, nie ma tu mowy o miłości.
Jesteśmy zwierzętami, ale nie wyłącznie zwierzętami! nawet nie przede wszystkim zwierzętami!
Ale to czy kandydat na męża/żonę nam się podoba czy nie ma mniej wspólnego z tą obiektywną atrakcyjnością o której pisała Eloise niż nam się wydaje. Komuś może się szalenie podobać własna żona, mimo że niska, gruba, z małymi oczkami, co jednak nie znaczy, że ów ktoś za wyznaczniki idealnej urody uznaje niski wzrost i otyłość (przeciwnie, inne kobiety nadal podobają mu się jeśli są idealne czyli takie jakie opisała Eloise ) a to pewnie dlatego, że kochamy OSOBĘ (indywidualne istnienie tej oto natury rozumnej ) a nie OSOBNIKA (organizm, jednostkę, przedstawiciela gatunku).
Ale co Eloise, co Eloise Zobacz co napisalam w jednym z postow wyzej:
trzeci typ- idealista Dla Niego naprawdę wygląd nie ma znaczenia, liczy się piękno wnętrza, które emanuje na zewnątrz. Gdy już Cię pokocha- staniesz się dla Niego najpiękniejszą i jedyną różą na świecie. Uwielbiam takich mężczyzn, i choc typ to rzadki, to zdarza się!
Zawsze wszystko na mnie
_________________
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 629 Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Listopad 2007, 20:11
Wiedzma napisał/a:
Nie cierpię biologizmu!
Można go nie cierpieć, ale to nie zmieni tego, że tłumaczy on wiele międzyludzkich relacji oraz niestety odziera z romantycznych złudzeń co do miłości. Świat nie jest sprawiedliwy, a oczekiwanie tego od niego przynosi tylko rozczarowania.
Można oczywiście wszystko tłumaczyć romantyczną miłością i żyć sobie szczęśliwie, ale to nie zmienia faktu, że ten związek będzie można opisać "biologizującymi" teoriami naukowymi. Stawiam tezę, że aby naprawde mieć szanse wyzwolić się od tego "biologizmu", należy znać jego zasady.
Wiedzma napisał/a:
Mężczyźni są z marsa, kobiety z Wenus i całe to pieprzenie…
Akurat ta ksiązka choć bardzo popularna jest niewiele warta. Polecam raczej "Psychologie miłości" Bogdana Wojciszke i "Ewolucje pożądania" Davida Buss'a, choć ostrzegam, są to pozycje czerpiące z teorii biologicznych.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Wiedzma
Dołączyła: 03 Lip 2005 Posty: 131 Skąd: stąd
Wysłany: 30 Listopad 2007, 20:25
oj nic na Ciebie . rzekłam jedynie, że pisałaś o czymś takim jak obiektywne piękno (które przecież istnieje)a nie, że twierdzisz jakoby wszystko w życiu zależało od tego czy jesteśmy piękni
Nie chciałam powiedzieć, że nie ważne jest to czy nam się nasza druga połowa podoba czy nie, bo to jest ważne! ale to czy sie podoba czy nie nie koniecznie wiąże się z tym czy jest obiektywnie piękna czy nie. A to, że komuś się podoba ktoś, kto obiektywnie wcale nie jest piękny nie znaczy, że ma zły gust i że nie mógłby zasiadać w komisji wybierającej miss świata Po prostu troche czym innym jest "podoba mi się" o kimś obcym czy nawet znajomym a co innego o kimś kogo kochamy. tak myslę
[ Dodano: 30 Listopad 2007, 20:04 ]
Jak już mówiłam, człowiek jest zwierzęciem, ale nie przede wszystkim zwierzęciem. Jest czymś, kimś więcej! Nie można negować tego, że jesteśmy istotami cielesnymi, że posiadamy inklinacje do zachowania życia, do zachowania gatunku, ale w przypadku człowieka nie są to determinanty, mamy je w sobie rozpoznać i rozumnie nimi pokierować. Zapewne nie uznajesz istnienia wolności, a zatem nigdy się nie dogadamy.
Cytat:
Można oczywiście wszystko tłumaczyć romantyczną miłością
Eh…romantyczna miłości. Dlaczego wszystkim miłość kojarzy się z romantyzmem? (kojarzonym zapewne z naiwnością, górnolotnością, nieokiełznanymi emocjami, samobójstwami z rozpaczy bo ona/on mnie nie chce , czyli krótko mówiąc z zachowaniami nierozumnymi ). Miłość ma niewiele wspólnego z tym, co pamiętamy z literatury romantycznej. Miłość twardo stąpa po ziemi, wiąże się ze świadomą i wolną decyzją człowieka, jest czymś jak najbardziej prawdziwym, jest czymś na zawsze.
Romantyczna miłość znana z literatury to nic innego jak miłość skierowana wyłącznie do CIAŁA drugiej osoby (pożądanie zmysłowe) albo tylko do CZŁOWIEKA DRUGIEJ PŁCI (uczucia) a nie do OSOBY. Zauważ, że właśnie takie romantyczne rozumienie miłości byłoby zgodne z biologizmem (działanie determinowane popędami, emocjami, jakimiś biologicznymi mechanizmami a nie kierowane rozumem i wolą).
Nadal nie rozumiesz. Nie ma atrakcyjnych kobiet reprezentujących taki styl, dlatego że taki styl jest próbą odwrócenia uwagi od tego, iż w doborze naturalnym zajmuje się niską pozycję.
Nie rozumiem, dlaczego tak uparłaś się walczyć z podziałem na "fajne dupy" i piękne kobiety. Nie rozumiem dlaczego z góry zakładasz, że każda kobieta mająca ładne, atrakcyjne ciało, jednocześnie zawsze potrafi gustownie ubrać się.
Ja jestem świeżo po 3 latach gimnazjum, 3 latach liceum i może rzeczywiście ten podział odnosi się przede wszystkim do nastolatek (mini, obcisłe spodnie, krótki top, czasami mocniejszy makijaż) i mam trochę skrzywione spojrzenie na tę kwestię. Ale widziałem też wiele kobiet wyglądających na dwadzieścia parę lat, ubierających się jak takie nastolatki, chętnie eksponujących swoje ciało.
W Polsce i innych krajach słowiańskich kobiet urodziwych jest mnóstwo (słabo powiedziane) i nie ma co oczekiwać, że wszystkie będą ubierały się z wyczuciem i gracją.
A odnosząc to doboru naturalnego: niektóre kobiety widzą, że mają niezłe ciało, podświadomie czują, że to ich jedyny atut, więc tak go eksponują
Podobnie jak wśród ptaków, samice dumnie prezentują swoje upierzenie, gdy zbliża się okres poszukiwania samców (czy właściwie jak samce zaczynają szukać samic)
Cytat:
Z góry przepraszam- ponownie- panią Rabczewską, nie zasięgnę jednak po inny przykład, by nie przesadzic w szastaniu nazwiskami.
Dorota R.:
- spora czaszka i wydatna szczęka (pierwiastek męski)
- bardzo szerokie ramiona (pierwiastek męski)
- brak wcięcia w talii
- krótkie kończyny
- pozbawiona krągłości pupa
To są cechy w większości dyskwalifikujące, jeśli chodzi o dobre miejsce w doborze naturalnym, a jednak Doda wie, co robi, by odwrócic od tego uwagę:
- maluje mocno oczy, które są jej atutem
- chętnie pokazuje nogi bo są proste, fakt, że są niedługie kamufluje wysokimi obcasami
- pokazuje biust- a choc nie jestem zwolenniczka silikonu, uwazam,ze ma ładnie i naturalnie zrobione wkładki.
Nigdy nie analizowałem dokładnie pod względem geometrycznym pupy pani Rabczewskiej, a z powyższym raczej się zgadzam, chociaż ogólnie muszę przyznać, że nigdy nie robiłem tak szczegółowej recenzji jej wyglądu albo innej kobiety . U mężczyzn działa to raczej intuicyjnie, instynktownie i wydaje mi się, że nie skupiają się aż tak bardzo na szczegółach, tylko raczej na całości. I u Dody, być może dzięki tym sztuczkom, ta całość wypada na tyle okazale, że raczej jest uznawana powszechnie za kobietę atrakcyjną.
Cytat:
Po drugie- mitem jest iż czynnikiem decyzyjnym jest majętnośc partnera. Osobiście wolałabym dobrego i kochającego- nawet bez zasiłku
Kobiety zawsze oburzają się na to stwierdzenie, protestują, a życie później pokazuje co innego.
A wydaje mi się, że niepotrzebnie się oburzają, gdyż wcale nie świadczy to źle o nich. Zrozumiałe jest to, że mimo wszystko będą wolały związać się z mężczyzną, którego właśnie taki majątek jest dowodem zaradności. "Oczywistą oczywistością" jest, że kobiety oczekują innych rzeczy od mężczyzn, niż mężczyźni od kobiet. Kobieta oferuje mężczyźnie swoje piękno, wydanie na świat potomstwa, stworzenie ogniska domowego, w którym będzie opiekować się potomstwem; mężczyzna zapewnia kobiecie bezpieczeństwo, fizyczne i finansowe. Kiedyś to była ochrona przed napalonymi tubylcami zza rzeki i przynoszenie świeżego mięska z mamuta, dziś jest to dobra praca i możliwości finansowe mężczyzny, pozwalające na utrzymanie dziecka. I nie musicie mi przypominać - wiem, kobiety w dzisiejszych czasach też pracują i zarabiają, ale każdy z nas chyba zdaje sobie sprawę, że tym głównym "strażnikiem rodziny" mimo tych wszystkich równouprawnień, postępów, jest wciąż ojciec.
Batkocz napisał/a:
Tylko, że takich "pieknisiów" nadal jest więcej wśród tych dobrze zarabiających niż utrzymujących się z zasiłku. To dowiedzione, że uroda pomaga ludziom w karierze i nawet może kompensować te pare punktow ilorazu inteligencji.
Zgadzam się, tylko ja w swojej poprzedniej wypowiedzi, miałem na myśli taką bardziej "akademicką sytuację":
mężczyzna (ładny, biedny) vs mężczyna (brzydki, bogaty)
W naszej kulturze (filmy, książki) od wieków ci drudzy co mecz, to przegrywają. Wieczni przegrani, etatowo robiący za główne czarne charaktery
I stąd później to zdziwienie jak widzi się przeciętnych (na 1st throw of the eye ) samców paradujących w towarzystwie wyjątkowo urodziwych dam. Nieraz, czy to w internecie czy nie w internecie spotkałem się z takim zaskoczeniem, czy czasami nawet oburzeniem sytuacją która po dokładnym przyjrzeniu się pokazuje, że ma racjonalne, naturalne podłoże.
Tak było, jest i chyba będzie (chociaż niektórzy naukowcy są przekonani, że mężczyzna to gatunek wymierający )
_________________ Żyj, a nie gnij.
Wiedzma
Dołączyła: 03 Lip 2005 Posty: 131 Skąd: stąd
Wysłany: 1 Grudzień 2007, 18:29
Cytat:
Podobnie jak wśród ptaków, samice dumnie prezentują swoje upierzenie, gdy zbliża się okres poszukiwania samców (czy właściwie jak samce zaczynają szukać samic)
Kolego, tak sie składa, że u ptaków (i nie tylko) jest zupełnie odwrotnie to samce "dumnie prezentują swoje upierzenie".
Do reszty wypowiedzi się nie odnoszę, bo niebezpiecznie zbliża się ona do dyskutowanych już tematów: czego oczekują kobiety? czego oczekują mężczyźni?
Ubieram się normalnie. Nie lubię się wyróżniać, bo przecież jestem nieśmiały i wolę, kiedy jestem niedostrzegalny w tłumie, ale to chyba nie możliwy bo jako 1 czy 2 chłopak na całą szkołę (niewielką szkołę, raptem 350-400 osób) mam długie włosy. Jednak chcę te włosy w końcu ściąć. Nie dlatego, że czuję, że się za bardzo wyróżniam tylko dlatego, żeby zrobić sobie jeszcze bardziej odlotową fryzurę! Taki nieład, zobaczymy co fryzjerka powie, pooglądam sobie jeszcze, ale mam kilka typów, tylko nie wiem czy do twarzy będzie pasowało.
Ogólnie to wkurza mnie jak widzę, jak ludzie chodzą w tłustych włosach, przylizanych, że się rzygać chcę. Naprawdę umycie włosów to nie jest koniec świata, no ale różnie bywa.
Siemowit
Dołączył: 05 Mar 2007 Posty: 212 Skąd: ....
Wysłany: 3 Grudzień 2007, 13:01
fogee napisał/a:
Ubieram się normalnie. Nie lubię się wyróżniać, bo przecież jestem nieśmiały i wolę, kiedy jestem niedostrzegalny w tłumie, ale to chyba nie możliwy bo jako 1 czy 2 chłopak na całą szkołę (niewielką szkołę, raptem 350-400 osób) mam długie włosy.
To jednak jesteś odważny jeżeli nosisz w dzisiejszych czasach długie włosy, w czasach żelu i techno-kractwa!
Cytat:
Jednak chcę te włosy w końcu ściąć.
A po co? Chyba, że się źle czujesz...ja w długich bardzo dobrze się czułem i nosiłem takie przez blisko 5 lat...
Cytat:
Nie dlatego, że czuję, że się za bardzo wyróżniam tylko dlatego, żeby zrobić sobie jeszcze bardziej odlotową fryzurę! Taki nieład, zobaczymy co fryzjerka powie, pooglądam sobie jeszcze, ale mam kilka typów, tylko nie wiem czy do twarzy będzie pasowało.
Zrób sobie dredy!!! Kurde moje marzenie, które się niestety nie zrealizowało...i jak patrzę na mojego kolegę z dredami to mu zazdroszczę
_________________ "Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem!!!"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach