forum.nieśmiałość.net Strona Główna forum.nieśmiałość.net
dobra strona wszystkich, którzy odczuwają nieśmiałość

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
UWAGA: co TY możesz zrobić dla nieśmiałości w Polsce?

Ogłaszamy zbiórkę na opłacenie domeny i serwera niesmialosc.net!

Poprzedni temat «» Następny temat
dlaczego omija mnie nastoletnia miłość?
Autor Wiadomość
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 22:25   dlaczego omija mnie nastoletnia miłość?

witam, jestem na tej stronie po raz pierwszy;) przeczytałam dużo tematów, Waszych postów. świadomość tego, że nie jest sie samym, że inni maja podobne problemy, zmartwienia, podnosi mnie na duchu. Chciałam Was zapytać, czy nieśmiałość sprawiła, że nie przeżyliście lub tez nie przeżywacie żadnej nastoletniej miłości? ja nigdy nie miałam chłopaka. jest to dla mnie olbrzymi problem. bardzo często mam z tego powodu ogromny dół. i nie mogę zrozumieć, co jest ze mną aż tak bardzo nie tak, ze nie jest mi dane przezyć czegos niezwykłego. tak bardzo chciałabym sie przytulić do chłopaka...:( pewnie to głupie, ale przejmuje sie też tym, ze tyle osób w moim otoczeniu miało już i ma chłopaków...a ja nic...nie chce ulegać presji. ale czy myślicie, ze to normalne w wieku 17 lat nigdy nikogo nie mieć?? czy większość w tym wieku ma już za sobą jakąś miłość??? to wszytsko jest chyba smieszne.... przepraszam, jeśli to , co napisałam jest głupie.... Pozdrawiam:)
 
 
Aquarius 


Wiek: 19
Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 198
Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 22:37   

Nie masz czego żałować, tak twierdzę z własnego doświadczenia. :?
_________________
And kingoms rise and kingdoms fall but you go on and on...
 
 
 
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 22:39   

pewnie masz racje:) dzieki
 
 
nimloth 

Dołączyła: 06 Kwi 2007
Posty: 16
Skąd: Katowice
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 22:44   

Może ma racje, może nie, ale fajnie byłoby samemu się o tym przekonać. Ja tak jak Ty nie miałam nigdy chłopaka, czasem mam doła z tego powodu, więc nie jesteś sama. Większość koleżanek ma kogoś albo miało. Może nie nadszedł jeszcze czas? Może nie znalazła się jeszcze odpowiednia osoba? A jaki sens mają chwilowe zauroczenia jak to w większości znajomych mi przypadków bywa? No cóż...zawsze szukam jakiegoś wytłumaczenia... :)
 
 
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 22:51   

dokładnie:) ja sie nad tym wręcz chyba za dużo zastanawiam, bo potem dochodzę do jakichś dziwnych wniosków:D:D a może wcale tak nie jest, ze większość osób już kogoś miała? ja znam wiele dziewczyn i chłopaków, którzy nigdy nikogo nie mieli...no cóż... pocieszam się... :)
 
 
spacja 

Wiek: 21
Dołączyła: 09 Maj 2007
Posty: 303
Skąd: Wrocław
Wysłany: 24 Czerwiec 2007, 23:05   

hej, mam już 20 lat, jestem na pierwszym roku studiów, też jeszcze nigdy nikogo nie miałam (sytuacja zupełnie inaczej przedstawia się u większości moich znajomych...). ale wiecie co? teraz jak jestem na studiach to o dziwo tak na oko 60-70% osób jest bez pary ! :shock: trochę mnie to pociesza, ale jak idę np. po wrocławskim rynku, i widzę że prawie wszyscy młodzi ludzie tam z kimś są za rączki, to zaczynam czuć się trochę samotnie... nie przeszkadza mi mój stan tak zwanego "singla" dopóki nie znajdę się w towarzystwie, otoczeniu, gdzie wszyscy (lub znaczna większość) są sparowani
 
 
Betulka 

Wiek: 24
Dołączyła: 10 Maj 2005
Posty: 146
Skąd: Wrocław
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 01:51   

Ja 'singluję' juz przeszło 24 lata, nie licząc pojedynczych raczej randek. Nie powiem, że mnie to nie boli, ale nie przeszkadzało tak bardzo do czasu, gdy wiekszość znajomych się sparowała (jakieś widmo ślubu nawet u niektórych:) ), a ja zostałam 'na lodzie'. Jeszcze wierzę, że trafię na 'swego', ale problemem staje się to, że chyba za bardzo przywykłam do bycia samej. I czuje się ze sobą całkiem dobrze :) . Oczywiście brakuje mi kochanej osoby, zarówno w aspekcie emocjonalnym, jak i fizycznym i intelektualnym, ale co zrobić? Staram się być otwarta na nowe znajomości, ale raczej pod kątem koleżeństwa, przyjaźni, które mogą, ale nie muszą, przerodzić się w coś więcej.
_________________
''Wczoraj jest historią, jutro- tajemnicą, a dziś- darem''
 
 
SayMyName 


Wiek: 18
Dołączyła: 25 Cze 2007
Posty: 26
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 10:51   

Zupełnie Cię rozumiem... Wiem jak to jest nie mieć chłopaka. Ale jeszcze gorzej jest, jak najlepsza przyjaciółka, z którą spędza się dużo czasu nagle znajdzie sobie chłopaka i wtedy przyjaźń schodzi na drugi plan... To już jest kompletna porażka i wtedy wlasnie można tak naprawde odczuć samotność.
 
 
pjvgt 

Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 236
Skąd: Szczecin
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 12:31   

Ja sobię singluję 22 lata (z kilkumiesięczną przerwą) i jako mężczyzna (bądź co bądź :wink: ) zastanawiam się jak dziewczyna może nie mieć chłopaka (jeśli tego chce) - wiem że dużo wygodniej jest sobie czekać (w końcu i tak się jakiś napatoczy :D ) - ale tak naprawdę wszystko wychodzi od nas samych. Rozumiem, że mężczyzna może kogoś nie znaleźć - bo jest brzydki, biedny albo nudny - no ale drogie Panie... :wink:
 
 
Kasinka 

Dołączyła: 12 Maj 2007
Posty: 204
Skąd: ........
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 12:50   

pjvgt
Nie mozesz zrozumieć bo nie jesteś kobietą. Ja z kolei nie rozumiem Twojego punktu widzenia, że niby skoro jestem kobieta to od razu hordy absztyfikantów składają mi propozycje chodzenia czy tam jak to sie nazywa. Ja bym powiedziała ze faceci są megawybredni i trudno im dogodzić, jak im wyglad nie pasuje to znów powiem cos nie tak, albo za madra jestem albo za głupia jestem...... Nie kumam tego zupełnie jak to działa, efekt - jestem sama i tak pewnie zostanie. Widac mam cos co odstrasza potencjalnych kandydatów, jakas kumulacja nielubianych przez facetów cech :wink:
 
 
pjvgt 

Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 236
Skąd: Szczecin
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 13:08   

Ta cecha to pewnie inteligencja :wink: (wazelinka mode: ON) :D

Ja robiłem ostatnio amatorskie badania na swojej uczelni i kierunku - wyszło mi że na całym roku może 2-3 (dokładnie nie pamiętam) dziewczyny na około 60 są wolne (w tym jedna lesbijka i dwie feministki) :) .

"że niby skoro jestem kobieta to od razu hordy absztyfikantów składają mi propozycje chodzenia czy tam jak to sie nazywa"

Takie stare piękne słowo z Kongresówki - dawno go nie czytałem. Swoją drogą wydaje mi się, że własnie tak jest - nie spotkałem jeszcze w swoim życiu kobiety "niechcianej", znam za to wielu "niechcianych" facetów.
 
 
mat17 

Wiek: 18
Dołączył: 12 Kwi 2007
Posty: 7
Skąd: kolo wawy
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 13:26   

Ehh nie znam sie na tym zupelnie ale... sproboje napisac cos sensownego bo tego tematu nie umiem ominac... zacznijmy tak ze ja tez nigdy nie mialem dziewczyny mnie tez do doluje... a jesli chodzi o panie na forum hmm zdaje mi sie ze chlopak jesli czegos nie lubi to bardzo odrzucenia(chyba jak kazda osoba) i jesli po prostu patrzy sie na was i nie odajecie mu spojrzenia(mozecie chyba nawet czasem nie zaluwazyc) proboje rozmawiac a mu to nie wychodzi wiec jednak rezygnuje w niesmialosci najczesciej chyba ma sie bardzo niska samo ocene wiec jak by podswiadomie mysli ze to nie mozliwe no i ... konczy sie jak sie konczy a jesli chodzi o milosc pewnie tak czy innaczej do was przyjdzie wczesniej czy pozniej i wam to wynagrodzi jesli bedzie spelniona a jesli nie ... bedzie "troszeczke" gorzej
 
 
 
Kasinka 

Dołączyła: 12 Maj 2007
Posty: 204
Skąd: ........
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 14:30   

pjvgt
Hehe to w takim razie jestem pierwszą na Twojej drodze "kobieta niechcianą". Myslę ze to nie jest tak jednostronne że tylko faceci maja trudnosci ze znalezieniem kogos, jak widac z powyższych przykładów dziewczyn i kobietom nie wychodzi i nie zawsze sa "rozchwytywane" jak ciepłe bułeczki. Znalezienie kogos zalezy od wielu czynników, nie gwarantuje tego przynależność do płci.
Co do mojej inteligencji to tez sprawa dyskusyjna, dla jednych jestem dla innych niekoniecznie. :wink:
 
 
nulka 

Dołączyła: 21 Mar 2007
Posty: 27
Skąd: gdzieś blisko morza
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 16:43   

a ja właśnie nie znam żadnego faceta którego by dziewczyna nie chciała :)
Ostatnio zmieniony przez nulka 7 Sierpień 2007, 22:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kropka212 


Dołączyła: 22 Sty 2007
Posty: 145
Skąd: z daleka
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 16:59   

Też jestem sama już ponad 21 lat. Kiedyś nie odczuwałam potrzeby bycia w związku z chłopakiem ale to było dawno temu. Jak tak się teraz zastanowię to oczywiście winą tego, że byłam ciągle sama była nieśmiałość ale i świadome budowanie wokół siebie muru no i jeszcze pewnie po części mój wygląd mógł działać odstraszająco a może nie tyle wygląd co w połączeniu z nieśmiałością wychodził żałosny obraz mojej osoby - nudnej, nietowarzyskiej, przeciętnej z wyglądu kujonki (choć ja osobiście nigdy sie za kujonkę nie miałam). Do tego ja sama nie do końca chciałam wejść w dorosłość. Wszyscy i wszystko się naokoło mnie zmieniało, wszyscy tylko chcieli być dorośli i zaczęli się parować a ja nie czułam takiej potrzeby bo po prostu chciałam pozostać dzieckiem. Ale ludzie są ludźmi i zaraz bycie samemu jest dla nich odstępstwem od normy i zaczynają się spekulacje co jest z taką samotną osobą nie tak no bo przecież bycie samemu jest nienormalne. Zaraz zaczynają siłą wyciągać kto się takiej osobie podoba a jak nie chce powiedzieć bo np. prawda jest taka, że nikt, to zaczynają się domysły, że może taka osoba jest homoniepewna. A oczywiście opcja, że ktoś może sobie spokojnie czekać na miłość swojego życia nie wchodzi w grę bo trzeba już i teraz na chama tworzyć związek.
A prawda jest taka, że każdy inaczej dojrzewa, każdy ma inne priorytety i potrzeby.
U mnie zmiana nastąpiła tak pod koniec liceum choć już wcześniej powolutku zaczynałam odczuwać chęć posiadania chłopaka ale wcześniej wiązało się to bardziej z tym, że wszyscy sie parują więc głupio pozostać samą. Naprawdę smutno zrobiło mi się gdy okazało się, że koleżanki mają kogoś a ja ciągle sama.
Zaczęłam zmieniać w sobie pewne rzeczy. Okulary zastąpiłam soczewkami, zmieniłam radykalnie fryzurę ( w końcu sie odważyłam na grzywkę :D co wcześniej przy okularach raczej nie pasowało), zaczęłam zmieniać styl ubierania się, zaczęłam częściej wychodzić z domu ze znajomymi. Ciągle nad tym wszystkim pracuję i wydaje mi się, że od pewnego czasu mam już dopracowaną sferę wyglądu bo widzę zainteresowanie mną chłopaków czasem, widzę że się podobam i to jest naprawdę miłe :) choć na początku nie dowierzałam niektórym komplementom. teraz muszę jeszcze dopracować sferę charakteru a to już nie jest takie hop-siup i wiem, że potrzeba na to wiele czasu i wysiłku. Trudno jest zbudować zaufanie człowieka, na którym mi naprawdę zależy. jak na razie u mnie wyglądało to tak, że zamiast budować zaufanie i zacieśniać więzy, otworzyć się na niego to ja budowałam wokół siebie mur i nawet tego nie dostrzegałam. A wszytko przez hamowanie swoich emocji i uczuć, przez strach przed byciem spontaniczną. Wszystko muszę mieć zawsze poukładane i w normie, wszystko przemyślane - trudno to zmienić tak z dnia na dzień a chciałabym.
 
 
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 17:50   

tak czy tak....to smutne kiedy nikomu sie nie podobasz... ale w jaki sposób można zmienić charakter?? nie wydaje mi sie, żeby dobre było na siłę zmienianie samej siebie. Taka masz osobowość, takie ukształtowane cechy charakteru i należy pozostać sobą. Oczywiście trzeba walczyć ze swoimi słabościami, ale na pewno nie robić tego wbrew sobie :)

Niestety presja mediów....beznadziejne kolorowe gazety i moda ,,zmuszają'' nas często to zadania sobie pytania: ,,co ze mną nie tak?'' przecież w tym wieku ,,wypada" kogoś mieć... i ja najwyraźniej poddałam sie tej presji, co doprowadziło mnie to pewnego rodzaju depresji... zapewne fakt, ze sie komuś podobamy podnosi nasza samoocenę, pozwala poczuć sie pewniejszym siebie, po prostu dowartościowuje... pozdrawiam:)
 
 
SayMyName 


Wiek: 18
Dołączyła: 25 Cze 2007
Posty: 26
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 18:02   

Oczywiście, nie można być sztucznym w towarzystwie aby się komuś podobać. Bo to także widać...

Hmmm.. jeśli chodzi o presję mediów, to szkoda gadać... Przykładowo moja siostra - wzorując się na nie wiadomo jakich pięknościach popadła w anoreksję i leży od kwietnia w szpitalu...

Nie warto mieć chłopaka dlatego, ze taka jest moda. A w mediach własnie tak to wygląda... Lepiej poczekać na kogoś właściwego, a nie zacząć się spotykać z kimś tylko dlatego, że lepiej to wygląda jak się z kimś jest. Znam wiele takich przypadków...

I zapewniam Cie, że nic z Tobą nie tak :)
 
 
spacja 

Wiek: 21
Dołączyła: 09 Maj 2007
Posty: 303
Skąd: Wrocław
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 19:03   

Heh, tylko co jeśli będę na tę miłość czekać aż do samej śmierci...?.
W ogóle problem moim zdaniem nie polega tylko na tym by się komuś podobać. Bo co z tego, że ktoś zwrócił na mnie uwagę, skoro na tym się zaczeło i na tym się skończy, bo nikt nie zrobi dalszego kroku? Ja raczej odpadam, bo skąd mam wiedzieć jakie są intencje drugiej strony i czy się nie ośmieszę? może mylnie wszystko odczytałam? a druga strona może nie jest aż tak mną zainteresowana by podjąć jakieś działanie? po prostu chciała się np. popatrzeć czy zamienić jedno zdanie i na tym koniec?
też należę do grona "niechcianych"....
 
 
Kropka212 


Dołączyła: 22 Sty 2007
Posty: 145
Skąd: z daleka
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 19:37   

dziwna napisał/a:
ale w jaki sposób można zmienić charakter?? nie wydaje mi sie, żeby dobre było na siłę zmienianie samej siebie. Taka masz osobowość, takie ukształtowane cechy charakteru i należy pozostać sobą. Oczywiście trzeba walczyć ze swoimi słabościami, ale na pewno nie robić tego wbrew sobie :)

No właśnie. Przede wszystkim trzeba samemu chcieć :) I sztuką jest zmienić się ale jednocześnie pozostać sobą. Mnie akurat chodziło głównie o to żeby zmienić w sobie zakres mówienia gdy znajdę sie w większym gronie, przełamać się i zburzyć mur jaki wokół siebie tworzę. Myślę, że żeby to zrobić najpierw muszę zdobyć większą pewność siebie i wzmocnić po0czucie własnej wartości bo wtedy gdy ja się będę dobrze czuła to rozmowa sama wyjdzie :)

spacja napisał/a:
skoro na tym się zaczeło i na tym się skończy, bo nikt nie zrobi dalszego kroku?Ja raczej odpadam, bo skąd mam wiedzieć jakie są intencje drugiej strony i czy się nie ośmieszę? może mylnie wszystko odczytałam? a druga strona może nie jest aż tak mną zainteresowana by podjąć jakieś działanie? po prostu chciała się np. popatrzeć czy zamienić jedno zdanie i na tym koniec?

Jak żadna ze stron się nie ruszy to klapa. Ktoś musi być odważniejszy i się przełamać.
Oczywiście każdy zawsze boi sie odrzucenia ale warto jednak próbować.
A jak nawet się ośmieszysz to taka tragedia? Ktoś się pośmieje chwilę ale Ty przynajmniej będziesz wiedziała, że próbowałaś a nie później pluła sobie w brodę, że może jakbym coś zrobiła to by było inaczej. Człowiek popełnia różne gafy w życiu ale trzeba nauczyć się z nich śmiać. Nigdy nie wiadomo co sobie myśli druga osoba a relacje damsko-męskie często opierają się na pewnej niepewności a przynajmniej w początkowej fazie ale dzięki temu życie ma ten smaczek :)
 
 
cichosza 


Wiek: 22
Dołączyła: 03 Sie 2006
Posty: 158
Skąd: z nikąd
Wysłany: 25 Czerwiec 2007, 22:44   

Jak tak się teraz zastanowię to oczywiście winą tego, że byłam ciągle sama była nieśmiałość ale i świadome budowanie wokół siebie muru no i jeszcze pewnie po części mój wygląd mógł działać odstraszająco a może nie tyle wygląd co w połączeniu z nieśmiałością wychodził żałosny obraz mojej osoby

eh, kropka - smutno mi się zrobiło :cry:

Temat postu: dlaczego omija mnie nastoletnia miłość?
-no mnie już tak właściwie ominęła i powiem wam, że rzeczywiście pustka w środku, czasami nie daje spokoju. ludzie wspominają, czasem dobre, czasem złe rzeczy, a ja po prostu nie mam o czym opowiadać... dobrze, że przynajmniej nikt mnie do tego nie zmusza :P

a najgorsze jest to, że jest dobrze tak jak jest! nie trzeba nikogo szukać, nie trzeba się angażować, nie trzeba nic poświecać, ani nastawiać się na jakąkolwiek porażkę...

a głupie myśli można przecież zdusić w sobie

bycie dorosłym jest beee :562:
 
 
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 26 Czerwiec 2007, 14:25   

właśnie...też często słucham o mniej lub bardziej miłych historiach związanych ze znajomościami. ale to zawsze coś... nabieramy doświadczenia, wyciągamy wnioski ze swoich zachowań. po za tym może ejstem naiwna, ale wydaje mi sie, ze w każdym związku można sobie przypomnieć choć kilka miłych chwil:):)

no ale cóż.,....w sumie nie wiem po co sie wypowiadam...jestem całkowicie niedoświadczonaw tych sprawach:(:(:( może zanadto to przeżywam, ale jest mi z tym ciężko...hmmm.....może brak pokory?? jak myślicie??

Dzięki za tyle wpisów:) :D
 
 
Kasinka 

Dołączyła: 12 Maj 2007
Posty: 204
Skąd: ........
Wysłany: 26 Czerwiec 2007, 14:45   

e tam brak pokory ....jest ciężko bo jest cięzko skoro człowiek czasem potrzebuje bliskości. Poza przypadkami ludzi którzy uprawiaja ascezę i to im daje szczęście nie sądzę zeby samotność na dłuzsza mete była taka cudowna. Mimo wszystko........mimo że lubie mój stan i mimo ze go nie lubie :wink: uważam ze człowiek sie rozwija jesli wchodzi w interakcje z innymi.
 
 
dziwna 

Wiek: 17
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 152
Skąd: k-ce
Wysłany: 27 Czerwiec 2007, 10:46   

Masz rację Kasinka, w końu to najzwyczajniejsza w świecie potrzeba bliskości i czucia się ważnym...Choć to może tylko teoretycznie, bo patrząc na niektórych, trudno jest się oprzeć wrażeniu, że chodzenie ogranicza sie do ,,pokazania się" przed znajomymi....

Niestety, w obecnym świecie, wiele wartości obróciło sie do góry nogami... to smutne :(

[ Dodano: 28 Czerwiec 2007, 09:58 ]
Wiecie, co:D tak szczerze mówiąc to myślałam, że mnie bardziej pocieszycie:):) ale ...

life is brutal

[ Dodano: 29 Czerwiec 2007, 12:51 ]
czyżby temat umarł śmiercią naturalną?:D:D
 
 
Dawider 


Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 36
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 1 Lipiec 2007, 18:36   

moge Cie pocieszyc ze mam 20 lat i nie mialem dziewczyny, a wiekszosc osob w moim wieku juz kogos ma.. i to juz powazne zwiazki nawet a ja moge tylko poaptrzec na takie pary bo sam nie umiem nawet zagadac do dziewczyny
 
 
judyta 

Wiek: 20
Dołączyła: 14 Sie 2007
Posty: 7
Skąd: pomorskie
Wysłany: 14 Sierpień 2007, 23:57   

To co napisałas dotyczy tez mnie tyle ze ja mam juz 20 lat :(
Wiekszosc moich znajomych kogos juz ma i sa to powazne zwiazki. Niektore kolezanki nawet wyszly juz za maz. a ja wciaz jestem sama :( caly czas zastanawiam sie co ze mna nie tak czy jest ze mna az tak zle. tak bardzo chcialabym w koncu miec kogos bliskiego, miec do kogo sie przytulic
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,07 sekundy. Zapytań do SQL: 9