Wysłany: 14 Kwiecień 2008, 12:55 jak zyjecie z fobią??????????
uczycie sie, pracujecie? ja nie wyobrazam sobie teraz pracowac, ze szkoly zrezygnowałem, nie mogłem nawet usiedziec 4 dni w miesiacu na zaocznych. nie pracaowałem , raz miałem staz tylko ale do konca nie dałem rady. nie wiem jak by to było pracowac gdzies, jak ja wsrod ludzi tak zle sie czuje. wczoraj byłem we wrocławiu ze starymi, tyle tam ludzi łazi , normalnie na oczy nie widziałem , łazawiły mi , bolały, miesnie twarzy takie napiete były, zachowywałem sie nienaturalnie, wogole nie mogłbym sie dogadac z nikim w takim stanie. miałem pomoc rodzica wybrac cos tam, ale wogole nie kontaktowałem , nie docierało do mnie co gadaja mi. jak u was jest?
Wiek: 20 Dołączył: 23 Cze 2007 Posty: 344 Skąd: Warszawa
Wysłany: 14 Kwiecień 2008, 22:05
Ja nie żyję, ja sie męcze
Popylam do szkoły, czasem wpadam do roboty (tym sposobem uzbierałem na nowy TV ).
Ale co to za życie.
Ja czuję najwyżej zdenerowawanie i napięcie, drzący głos.
Czasem się zastanawiam czy ja wogole mam fobię czy poprostu zwykłą nieśmiałość połączoną z introwertyzmem oraz dziurami w systemie zachowawczym (wymyślone przezemnie w wielu sytuacjach niewiem jak się mam zachować).
_________________ Chętni do pogadania walić na GG
GG:7078626
ja czasem mysle ze nie mam fobi, ze sobie to wmawiam albo cos, ale szybko zmieniam zdanie gdy gdzies wyjde (np dzis na poczte) mieszkam w małej miejscowosci, mało tu ludzi wiec lepiej to znosze niz np we wrocławiu
Ja pracuję od niedawna, bo ze studiów zrezygnowałem. Po wakacjach mam zamiar rozpocząć naukę w jakiejś szkole na ciekawszym kierunku. "Nie chcem ale muszem".
Kiedy byłem bezrobotny to kiepsko się czułem bo siedziałem w domu, a tu ciągle na coś pieniędzy brakuje w domu. Jak pracuję to może trochę lepiej jest ale myślałem, że będzie jeszcze lepiej. Tak to już jest. Przerw nie lubię.
_________________ Begging mercy for their sins
Satan, laughing, spreads his wings
praca u mnie niewiele zmieniła... robiłem przez jakis czas ale juz po miesiącu monotonia - zabiła moją chęc pracy - i z każdym dniem było tylko gorzej... - tak praca w czyms pomaga - w czym w zdobyciu zła potrzebnego - czyli pieniędzy...
problem w ym że jestem obecnie bez pracy i marna perspektywą zatrudnienia... satysfakcja z pieniedzy jest raczej w mojej hierarchi dość nisko... znów wszystko wraca do nazwy portalu - niesmiałość - a przez to (?) brak partnerki... frustracja - strach - stupor itp... tak teria teorią! ale przekształcić ją w fakt - i zmienić coś konretnie... do tego trzeba odwagi, pewności siebie i kilku inych cenionych zalet których mi raczej brakuje...
a czy mam fobię nie byłem u kaznodzieji wiec nie wiem
hm no cóż przyjaciela żadnego nie mam a tym bardziej drugiej półówki. w szkole jestem postrzegsany jako cichą, skrytą osobę, która jest klasowym odludkiem co prawda zamienię kilka słówek zkimś ale jesli ten ktoś zacznie rozmowę. Z załatwianiem róznych spraw nie mam dużych problemów ale już z rozmawianiem dla rozmowy już o wiele większe. Boję się wielu rzeczy nawet sam nie wiem czemu.Ostatnio zacząłem uczyć się jumpstyle'u ale już po 4 dniach zaczyna mi się on nudzić zreszta jak większość czego się podejmowałem. mam w sobote iśc na wesele i wątpię czy bede dobrze się tam czuł spotkam tam kuzynów mniej więcej w moim wieku ktorych nie widziałem 2 lata i nie wiem o czym z nimi rozmawiać na parkiet boje się wyjśc po pierwsze bo na pewno będę kamerowany a to mnie peszy a po drugie nie umiem wcale żadnego tanca po za tymi kilkoma krokami jumpstyle'u. Tak wiec podsumowując oceniam swoje zycie na + 2
_________________ "Są rzeczy na swiecie o ktorych sie waszym fizjolgom niesniło "
vidkun Twój post jest jakby opisem mnie
Z tym wyjątkiem, że na weselę muszę iść dopiero za rok bo moja siostra wychodzi za mąż. Już widzę te spojrzenia całej rodziny jak przyjdę sam, nie będę tańczył i do tego ciągle siedział przy stole. I jeszcze te pytania w stylu: "Kiedy ty znajdziesz sobie dziewczynę"
_________________ "Everything has been figured out, except how to live." Jean Paul Sartre
Wiek: 18 Dołączył: 14 Wrz 2007 Posty: 163 Skąd: Warszawa
Wysłany: 23 Kwiecień 2008, 00:14
Cytat:
jak zyjecie z fobią??????????
egzystuje w domu. leci już 3 rok jak nie chodzę do szkoły.
hmm muszę się w końcu zebrać na terapię. pasożytuję na matce. od czasu do czasu mam jakiś odjazd i napad dołka, depresji i mam ochotę coś sobie zrobić - tak raz na miesiąc, przeważnie po alkoholu, ale ogólnie dzięki lekom mogę w miarę sprawnie funkcjonować, chodzić do sklepu czy kina, nie boję się ludzi... mam w planach iść do szkoły od września...
hmm jak patrze rok albo nawet pół roku w przeszłość zanim zacząłem chodzić do psychiatry i się leczyć to myślę że byłem w naprawdę poważnym stanie... znajdowałem się w prawie kompletnej izolacji ogromnym problemem było dla mnie wyjście do sklepu a na przykład do fryzjera nie możliwe ;( okropnie irracjonalnie się zachowywałem, byłem bliski samobójstwa. teraz fobia mineła prawie całkowicie... niestety nie wierze aby mogła do końca... z śladowymi jej objawami będę musiał żyć pewnie do końca życia... czyli z taką lekka nieśmiałością... ;/
hmm jak macie fobie to polecam leki no i terapie...
hmm ostatnio towarzyszy mi czasem pewne dziwne uczucie derealizacji ;x
_________________ But I'm a creep,
I'm a weirdo
What the hell am I doin' here?
I don't belong here
Ja całymi dniami siedze w domu. Nie wyobrazam sobie bym mial isc do fryzjera dlatego sam w domu obcinam włosy a nie wychodzi mi to i zarosłem strasznie teraz. U fryzjera niemożliwym byłoby obciecie mi włosów tak bym sie trzasł, jak sie trzase to wyglada to tak jakbym miał padaczke na stojąco. A glowa to juz wogóle tak lata jakbym nią specjalnie kręcił, raz w szkole ktos to zauwazył chyba bo przy mnie tak trzasl glowa jak ja tak jakby drwiac ze mnie, ja oczywiscie czym predzej sie oddalilem.
Mam ten sam problem co inni tutaj. Mam 33 lata (juz) mieszkam z matką (niestety). moją edukacje skończyłem na średniej szkole(z trudnościami). Od jakiegoś czasu pracuje z moim Ojcem(dorywczo) bo tylko tam czuje sie w miarę swobodnie. Teraz sie zastanawiam co będzie dalej kiedy rodzice odejdą hmm i nie za różowo to wygląda. Mam raptem małą grupkę kolegów i z 2 koleżanki bo strasznie ciężko mi zawierać nowe znajomości. Nie dość tego młodo wyglądam i wielu ludzi uważa ze to fajna sprawa a wcale tak nie jest bo czuje ze jak cie widzą tak cie traktują (wielu ludzi myśli ze ma małolata przed sobą i próbują tobą sterować) i dlatego często trzeba pokazywać pazurki ale z 2 strony jak to zrobić skoro nie ma sie na tyle odwagi hmm. dlatego często spuszcza sie głowę i odchodzi w dal tyle. Jedynie gdzie czuje sie bardziej swobodnie to gdy wychodzę z kolegami do pubu gdzie klimat jest bardziej mroczny (oświetlenie) bo tylko tam nie widać że sie czerwienie i w ogóle większa moja pewność siebie.(mam nadzieje ze to co napisałem ma sens bo stukałem w klawiaturę bez opamiętania )
Rolandek
Wiek: 21 Dołączył: 10 Maj 2007 Posty: 26 Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Kwiecień 2008, 20:29
Slawomir - też sobie nie radzę z fobią. Jak żyje...trudno to nawet nazwać życiem, jak prawie cały dzień nie czuję się wyluzowany. Jeśli chodzi o wyjścia to mam tak samo. Idę gdzie z mamą i siostrą, myślę sobie "Tym razem dam radę, będę po prostu sobą". Nic z tego, wystarczy, że dopadnie mnie ten strach, a pozbyć się go praktycznie nie da. Jestem sztywny, sztuczny, jak coś mówię to brzmi to okropnie...po prostu boję się ludzi. To jest koszmar. Siostra coś do mnie mówi, żartuje, a ja po prostu jak kołek - nie wiem co odpowiedzieć, gadadm jakieś żałosne (nawet w moich oczach) bzdury. Takie staczanie się do dna - im dłużej jestem we władaniu lęku, tym mniej mam mu do powiedzenia. Najważniejsze to nie dopuścić do tego aby dać się złapać w szpony ataków fobii. Sposobów nie podam, bo sam jeszcze ich nie mam, niemal nigdy mi się to nie udaje. Porażka za porażką, potem powrót do domu i depresja. Najlepsza napewno jest terapia, tylko trzeba mieć na tyle odwagi by się na nią chociażby zapisać. I to takie zamknięte koło w moim wypadku. Może Tobie się uda, jak już będziesz na coś takiego chodził to wpadnij opisać wrażenia. Może kiedyś i ja się zdecyduje
Feel
Dołączył: 10 Kwi 2008 Posty: 4 Skąd: Z domu :)
Wysłany: 1 Maj 2008, 20:35
Ja ze swoją nieśmiałością jakoś sobie radzę i nie jest aż tak źle... Ale mam teraz inny problem, NIE WIEDZĘ CELU W ŻYCIU. Dziwnie się z tym czuje, matura tuż, tuż a ja nie mam nawet pomysłu na jakie pójść studia, nie mam szczególnych zainteresowań i jakoś wszystko mi jest obojętne. Żyje jakoś monotonie z dnia na dzień.Budze się rano i czuje że coś jest nie tak, często myślę co będzie ze mną za kilka lat. Moi koledzy, mają jakieś plany na przyszłość, wiedzą co chcą robić, a mi wszystko jest obojętne...
moje zycie wyglada tak ze siedze wiekszosc czasu w domu, tzn czym sie tam zajmuje zeby nie mulic, nie wychodze jak nie wpadna koledzy po mnie. jak juz wyjde to im dłuzej jestem gdzies tym bardziej łzawia mi oczy, zasycha w buzi, wracam do domu ze swiadomoscia jaki to jestem inny, potem uspokajam sie w domu, ale to wszystko wraca zawsze, mam coraz powazniejsze mysli o samobojstwie, czasem mam nawet taka chora satysfakcje z mysli ze mogłbym sei zabic
Wiek: 21 Dołączyła: 04 Maj 2008 Posty: 6 Skąd: Wrocław/świdnica
Wysłany: 4 Maj 2008, 20:14
Hej tak na początek to Witam wszystkich . Nie wiem kiedy dopadła mnie fobia społeczna, nie pamiętam w którym momencie . Ale przez ostatnie 3 lata zdążyłam rzucić policealną,potem studia rozpocząć staż , przeżywać koszmar od stanów lękowych po depresje i stany paranoi, oskarżanie wszystkich o wszystko,a takze myśli samobójcze. Doskwiera mi samotność, brak znajomych, dziwne zachowania w grupie ludzi i nieustanny paniczny lęk, na ulicy w sklepie,w pracy. Już myślałam że jestem nienormalna, że powoli mi odbija.
Ostatnio zmieniony przez Redex 5 Maj 2008, 17:49, w całości zmieniany 1 raz
Slawomir nie jestes odosobniony w fobii, każdy z nas większość czasu spędza w domu - nie wiem czy to takie złe. Nie musimy przeciez robić tego co inni, każdy jest wyjątkowy i każdy ma troche inny charakter.
Cieżko jest jak się nie można np. wysłowić przez tą fobię... Bo paraliżuję cię strach do drugiej osoby
Hmm samobójstwo, znowu uzyję słówka każdy , każdy odpowiada za siebię...,ale myśle że to głupie rozwiązanie. Zawsze można zostać pustelnikiem - na jakieś bezludnej wyspie np. Tak na poważnie to świat jest piękny(ludzie może mniej:P) i chyba to dodaje nam optymizmu i sił do życia.
Troche tak niespójnie napisałem chyba
Slawomir na te oczy to pewnie dużo przy komputerze, więc albo idz do okulisty po krople na suche oko, albo sobie zakup Oculosan i do tego nawilżające Oftagel.
Chociaż i tak sugeruję okulistę...
Aktualnie studiuję zaocznie, aczkolwiek ku mojemu poważnemu zmartwieniu wciąż nie udało mi się podjąć (a raczej zdecydować na podjęcie) pracy. Spędzam więc większość mojego czasu siedząc przed kompem i rozmyślając o duperelach... przykra sprawa, ale to chyba norma w przypadku fobika społecznego... obawiam się że trudno będzie mi to przezwyciężyć, ale trzeba próbować...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach