Wysłany: 23 Kwiecień 2008, 13:38 Skąd macie przyjaciół?
Temat może "mało odkrywczy", ale mimo to, jeśli jeszcze takiego nie ma, zapraszam do dyskusji
Dzisiaj chciałbym się Was spytać paru prostych rzeczy:
Skąd macie przyjaciół?
Jak ich poznaliście?
Czy zerwaliście kiedyś kontakt z najbliższymi przyjaciółmi z jakichś tam przyczyn?
Czy w ogóle gdziekolwiek szukacie nowych przyjaciół?
Czy macie jakąś "receptę" na szukanie przyjaciół?
No i oczywiście - czy w ogóle macie prawdziwych przyjaciół?
Zapraszam do wyczerpującej dyskusji
_________________ Jestem ufcio :]
WWW.UFOINFO.FORA.PL - forum o zjawiskach paranormalnych - zapraszam!
Wiek: 22 Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 80 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 23 Kwiecień 2008, 18:50
Osoby, które uważam za przyjaciół poznałem jeszcze w liceum, na studiach poznałem tylko znajomych. Sposób poznania, wtedy byłem mniej nieśmiały, pogadaliśmy, okazało się, że lubimy kompy, gry itp. i tak jakoś znajomość dosyć szybko przerodziła się w przyjaźń.
Nigdy nie zerwałem kontaktu z przyjacielem, żebym kogoś zaliczył do tej grupy muszę być go pewny na 100%, ale z bardzo bliskimi znajomymi owszem zrywałem.
Nowych szukam jak najbardziej, niestety nie wiem jak, nie mam odwagi rozpocząć rozmowy z nieznajomymi.
Mam jedną sztukę, naprawdę dobrego kumpla z którym mogę o wszystkim pogadać.
Przyjaciół mam z mojego starego liceum (to były piękne czasy). Co prawda nie pogadam z nimi na każdy temat bo jednak coś mnie przed tym zatrzymuje, ale i tak mogę ich traktować jak prawdziwych przyjaciół.
Zerwałem kiedyś kontakt z przyjacielem którego miałem od podstawówki, a wszystko to przez jedną kłótnie o jakieś błahe sprawy... no ale trudno się mówi.
Aktualnie nie szukam nowych przyjaciół, ale w pracy przyszli mi stażyści i nie będę ukrywał, że się trochę z tego powodu cieszę. Szczególnie że większa część to dziewczyny
_________________ "Kiedy wycięte zostanie ostatnie drzewo,
ostatnia rzeka zostanie zatruta
i zginie ostatnia ryba,
odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy."
Niestety ja od dawna cierpię na chroniczny brak choćby kawałka przyjaciela. Zawsze miałem z tym problemy. Choć bywały takie osoby w mym życiu, które mogłem z dumą określić tym wspaniałym mianem, niewiele, ale zawsze. Oczywiście wszystko się porozpadało, konkretnie rozjechało, pogubiło i kij wie co jeszcze. Teraz pozostaje mi jedynie net, który oczywiście jest tylko namiastką tego no.. jak mu tam... życia. I na tym się me towarzyskie przygody kończą, ale w sumie ja już chyba przywykłem do samotności, choć nie przeczę... że przydała by się bratnia dusza. Nie mam żadnej recepty na zdobywanie przyjaciół, raczej po prostu staram się bywać sobą, choć niestety wygląda na to że nie jest to najlepsza droga, ale co w takim razie, mam kłamać i udawać kogo innego? Dodatkowo mam też jak się zdaje zawyżoną definicję określenia "przyjaciel/ciółka", przez to bardzo długo trwa nim szczerze będę mógł nazwać kogoś mym przyjacielem, często ta druga osoba robi to wobec mnie szybciej.
_________________ Łaska losu na pstrym koniu jeździ, lepiej umrzeć biegnąc niż siedząc.
Jedną przyjaciółkę - A. (tylko czy aby na pewno przyjaciółkę) poznałam około 17 lat temu przez mamę Po prostu jej mama i moja się kolegowały i tak wyszło, że wprowadziły do tego samego bloku jak go zbudowali, a że ja i ta moja przyjaciółka prawie w tym samym wieku jesteśmy to wtedy jako dzieciaki razem się bawiłyśmy i choć czas leciał kontakt wciąż utrzymywałyśmy Oczywiście po drodze było mnóstwo kłótni i o ile te z dzieciństwa nie mają większego, a właściwie to żadnegi znaczenia dla mnie, to te z ostatniego roku już tak - stąd moja wątpliwość czy A. jest naprawdę taką moją prawdziwą przyjaciółką bo jednak wiele się zmieniło w ostatnim czasie...
Drugą przyjaciółkę - Ż. poznałam jakieś 9 lat temu na początku gimnazjum. Z widzenia znałyśmy się już pod koniec podstawówki (miałyśmy razem w-f) i ja tak średnio ją wtedy trawiłam - zawsze mnie wkurzała jak grałyśmy na w-fie w koszykówkę bo tak się rzucała na piłkę zażarcie A potem jak trafiłyśmy do jednej klasy gimnazjum okazało się, że mieszkamy na tym samym osiedlu i ona zaczęła mnie wyciągać po szkole z domu na miasto i tak z dnia na dzień stałyśmy się sobie dość bliskie, tak myślę Wiele razy przekonałam się, że mogę na nią liczyć. A za rok jestem jej świadkową na ślubie.
No i to właściwie tyle jeżeli chodzi o moich przyjaciół bo resztę mogę nazwać póki co kolegami/koleżankami czy też znajomymi.
ufcio napisał/a:
Czy zerwaliście kiedyś kontakt z najbliższymi przyjaciółmi z jakichś tam przyczyn?
Raz było blisko z A. - jakiś rok temu. Poszło o chłopaka. Nie spodziewałam się wtedy po niej tego. Do dziś twierdzę, że byłam wtedy za łagodna i mogłam dobitniej pokazać jej jaką przykrość mi zrobiła. W każdym bądź razie to wydarzenie spowodowało mój spadek zaufania do niej i właściwie pociągnęło za sobą pewne decyzje. To był dla mnie znak "Uważaj, gdy zapraszasz ją na spotkania. Przemyśl to zanim to zrobisz..." Drugi raz tego błędu nie popełnię.
ufcio napisał/a:
Czy w ogóle gdziekolwiek szukacie nowych przyjaciół?
Czy macie jakąś "receptę" na szukanie przyjaciół?
Nie szukam bo chyba już za stara jestem na to. W moim wieku to każdy już taki zabiegany jest - studia, praca; niektórzy zajęci są zakładaniem rodzin. Nie mają czasu na częste spotkania czy nachodzenie się po domach i przesiadywanie u siebie godzinami na plotach. Najwyżej spotkanie raz na jakiś czas, co dla mnie jest za krótkim okresem czasu by z kimś się naprawdę zaprzyjaźnić.
Chyba nie ma recepty na szukanie nowych przyjaciół. To raczej musi wyjść samo jeżeli ma być prawdziwa przyjaźń.
Sama marzę o przyjacielu, bo mam tylko przyjaciółki, ale niestety wielu chłopaków to szuka dziewczyny - partnerki, a nie koleżanki czy przyjaciółki. Nawet myślałam sobie już dwa razy, że skoro nie wyszło mi stworzenie związku partnerskiego z chłopakami to może chociaż dalej będziemy się spotykać i się zaprzyjaźnimy... Ale gdzie tam Z resztą musi być o czym gadać żeby się zaprzyjaźnić.
Ostatnio też próbowałam się zaprzyjaźnić z jednym kolegą ale zawsze gdy rozmawiam z nim przez gg o tym, że można by sie jakoś spotkać na żywo to gdy do tego spotkania dochodzi to okazuje się, że będzie jeszcze kilka innych osób Może powinnam kiedyś wprost zapytać "Czy jest szansa spotkać się z Tobą kiedyś sam na sam?". Tylko pewnie zaraz by sobie pomyślał, ze do niego startuję...
zależy co się rozumie przez przyjaciela, ja mam raczej kilku kolegów...większość z czasów LO.
_________________ "Za mówienie do mnie grozi, 5 lat w zawieszeniu, za jedno dotknięcie, obcięcie rąk, za patrzenie na mnie, ciemna cela w wiezieniu, a myślenie o mnie, to śmiertelny błąd!"
Rolandek
Wiek: 21 Dołączył: 10 Maj 2007 Posty: 25 Skąd: Warszawa
Wysłany: 25 Kwiecień 2008, 21:13
Mam jednego przyjaciela, któremu mówię więcej niż komukolwiek innemu i garstkę znajomych, z którymi można porozmawiać na tematy luźne. Recepta na poznanie nowych znajomych, przyjaciół...moja to chaty, fora, wszelkie miejsca, gdzie można się wypowiedzieć jak każdy inny człowiek i nikt nie pomyśli, że jesteś "dziwny" bo uciekasz wzrokiem i w ogóle jakoś cicho mówisz.
Jeśli rozmowa się klei, uda się znaleźć kogoś kto nam "leży", to już tylko krok od tego żeby z tym kimś się zakumplować.
Prawdziewgo przyjaciela to miałem chyba tylko w podstawówce, niestety potem się przeprowadziłem i nasze drogi się rozeszły. Teraz mam sporo znajomych, z kolegami/koleżankami już gorzej, a przyjaciela (prawdziwego) nie widać
Skąd? Właściwie tylko ze studiów, z ludźmi z LO czy podwórka kontakt właściwie się urwał, trudno
Wiek: 20 Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 43 Skąd: Stolica
Wysłany: 27 Kwiecień 2008, 14:08
Na jakimś letnim obozie poznałem keidyś jednego chłopaka z Krakowa, który był nieśmiały, choć starannie to maskował. Polubiłem go od razu. Z perspektywy czasu widzę, że mógłby zostać moim przyjacielem, gdybym sie bardziej postarał, ale oczywiście ja, jak to ja, wolałem sie wtedy zamykac przed światem niż podejmowac jakiekolwiek wyzwania. Utryzmywałem z nim kontakt przez kilka lat i jeździliśmy razem na wakacje. Niestety rozmowy nie chciały się kleić. On potrafił gadać tylko o grach komputerowych, a ja wtedy byłem komputerowym ćwokiem, więc tylko go słuchałem. No i w końcu znajomość zerwałem, bo każda rozmowa była dla mnie męką.
Generalnie przyjaciela nigdy nie miałem. Nie wiem nawet jak taka przyjaźń wygląda i czy to, co sam sobie o niej uroiłem, nie odbiega czasem od realnego życia. Dziś na szczęście mam chociaż kilku kolegów w szkole, więc konatakt ze śwaitem złapałem. Ale jeszcze trzy cztery lata temu nie miałem nawet komu podać ręki.
jeśli ktoś mieszka w większy mieście, to może rozglądnąć się za jakimiś kołami zainteresowań, często na forach tematycznych są informacje o różnych zlotach, przykładowo ludzie z forum o Tolkienie orrganizują czasami w róznych miastach takie zloty. jest to okazja do poznania kogoś o podobnych zainteresowaniach. W takiej sytuacji brak tematów do rozmowy nie będzie stanowił aż takiego problemu.
Sorry, ale troche głupie pytanie. Po pierwsze nikt nie urodził się nieśmiały, to są sprawy nabyte. Poza tym osoby nieśmiale i śmiałe znajdują przyjaciół w ten sam sposób...
_________________ --
www.DlaPolski.pl - dla Polski i prawdziwych Polaków !
Mam jedną przyjaciółkę z Internetu. To ona mnie znalazła parę lat temu, zupełnie przypadkiem. Jest wspaniałą osobą, zawsze mnie wspiera i stawia na nogi gdy jest mi źle. Nie wypięła się na mnie nigdy, nawet gdy nie zgadzałyśmy się w różnych sprawach. W realu sprawa wygląda dużo gorzej. Przyjaciół nie mam (przynajmniej na razie). Wydawało mi się już kilka razy, że w końcu znalazłam przyjaciółki, ale to było złudzenie. Gdy przychodziło "złe" zostawałam sama z problemami. A za takich "przyjaciół" to ja dziękuję. W szkole mam kilka koleżanek i kolegów, ale jak na razie wolałabym nie nazywać ich przyjaciółmi. Zbyt wiele razy zawiodłam się na ludziach i jestem teraz nieufna.
Nie, nie szukam przyjaciół. Mam tylko potrzebę kontaktowania się z drugim człowiekiem, kolegowania się z nim, rozmawiania na wszystkie możliwe tematy (oczywiście z nie każdym się da). Recepty na szukanie przyjaciół nie ma. Oni pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie życia, a nie w trakcie poszukiwań. Jak na razie nie szukam nowych znajomości, nie mam takiej potrzeby. Poza tym nie jestem otwartą osobą, tylko raczej skrytą i nieufną, ale we wzajemnych relacjach z drugim człowiekiem czy przyjaźniach staram się być od początku lojalna, nie zakładam żadnej maski, jestem szczera, choć wiem, że ludzie przez to czasem mnie nie lubią (mam nieco sarkastyczny charakter .
_________________ Marzenia to niczym niezmącona rozkosz, a oczekiwanie aż się spełnią to prawdziwe życie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach