nieśmiała87
Dołączyła: 28 Mar 2008 Posty: 2 Skąd: pomorskie
Wysłany: 28 Marzec 2008, 11:20 Jakie zachowanie jest poprawne ?
Mój tata jest typem awanturnika i cały czas traktuje mnie bez szacunku, od zawsze tak było. Miewał dobre dni, ale im jest starszy tym częściej się awanturuje. Na szczęście mieszka daleko i przyjeżdża tylko na święta , a ja z moją mamą do niego na wakacje jedziemy. Mam 21 lat i jestem cała przepłniona żalem do mojego taty. Dwa razy się mnie wyparł nawet , powiedział ,że nie ma córki. Bardzo mnie bolą jego słowa...a ostatnio ( są święta, więc przyjechał) codziennie mnie wyzywa i obraża. Mam już tego dość...moja mama siedzi cicho, bo nie chce się wtrącać. Wie, że mój tata jest skłonny do rękoczynów i potrafi byc wcieleniem diabła, jak się zdenerwuje..tyle kiedyś robił awantur, że musiałyśmy z domu uciekać...a teraz...wyzywa mnie...ma takie okropne teksty...zboczone nawet , po prostu jest mi za niego wstyd. Przez to, że często przez całe moje życie traktował mnie bez szacunku, boję się nawiązywać znajomości z chłopakami, choćby na stopie koleżeńskiej..boję się, że wszyscy mężczyżni są tacy jak on . Przez to nie potrafię mieć chłopaka, bo boję się, że w przyszłości będzie mnie traktował tak jak mój tata, bez szacunku...a mój tata mi ciągle życzy takiego chłopaka, co będzie mnie bił Najgorsze jest to ,że mnie to strasznie denerwuje, to jego zachowanie. Nie mozna z nim na zaden temat porozmawiac, nawet jak ma dobry dzien, bo on po prostu nie potrafi rozmawiac, nic o mnie nie wie i nie chce wiedzieć Nie zależy mi juz na kontakcie z nim....jako.ś wytrzymam ten czas, który ma być u nas. Moja mama nic mi nie pomaga , mówi , że chce spokoju, a że ja nie powinnam pyskować Nie wiem, co na to pan Bóg ? Jak kłócę się z tatą ,to mam wrażenie, że nie zachowuję się tak jak powinnam. Jestem osobą wierzącą i mam wtedy wrażenie, że powpełniam grzech...a poza tym czuję się wtedy podlei czuję ,że nie jestem wtedy dobrym człowiekiem. Z drugiej strony jak milczę i cierpliwie wysłuchuję, jak tata mówi te wszystkie okropne rzeczy, poniża mnie i obraża...to mam wrażenie,że nie bronię siebie, że daję się traktować bez szacunku. Nie wiem, co robić...w dodatku jestem przepłniona nienawiścią...i żalem, nie chcę tego, nie wiem, co robić. Bardzo proszę o radę.
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Marzec 2008, 11:51
nieśmiała87, przede wszystkim przeprowadź z mamą kilka szczerych i poważnych rozmów na temat tego, jak traktuje Cię ojciec. Mów o swoich uczuciach, jak bardzo Ci jest wtedy przykro, jak stłamszona się czujesz. Powiedz mamie, że bardzo Cię to boli, że ona nie broni Cię, kiedy Twój ojciec mówi do Ciebie przy niej w ten sposób (podaj przykład: "Bardzo mnie to boli, kiedy ojciec mówi do mnie tak ................., a Ty mnie nie bronisz"). Porozmawiaj z mamą jak można to rozwiązać. Może czas najwyższy przestać z ojcem utrzymywać kontakt? Przestać zapraszać go na święta? Przestać się go bać? Jeśli Twoja mama nic w tym kierunku nie zrobi, zastanów się czy nie lepiej wyjeżdżać na święta z domu, kiedy on przyjeżdża. Masz prawo się na to nie godzić, masz nawet prawo mówić o jego zachowaniu innym członkom rodziny, sąsiadom, znajomym rodziny. To jemu powinno być wstyd a nie Tobie.
Kolejnym krokiem może być w Twoim przypadku psychoterapia, która pozwoli Ci uporać się z ciężkimi uczuciami w stosunku do ojca, poczuciem winy, żalu i nienawiści, a także uchroni Cię na przyszłość, by ciężka i toksyczna relacja z ojcem nie rzutowała negatywnie na Twoje przyszłe związki i kontakty z mężczyznami.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Marzec 2008, 13:23
Zgadzam się w 100 % procentach z Paluszkiem i żeby nieudolnie nie powtarzać po niej takich samych myśli napiszę tylko, że też radziłbym wyjeżdżać w tym czasie gdy Twój ojciec będzie u was.
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
nieśmiała87
Dołączyła: 28 Mar 2008 Posty: 2 Skąd: pomorskie
Wysłany: 28 Marzec 2008, 13:23
Paluszek, dziękuję za Twoją odpowiedż....nie mogę wyjechać, bo niby dokąd ? Sama ?? Nie mogę przestać utrzymywać kontaktu z tatą, bo mama chce z nim utrzymywać kontakt to po pierwsze...a po drugie tata nas utrzymuje...chociaż ostatnio coraz częściej grozi, że przestanie nas utrzymywać. Ja studiuję, nie mogę do pracy pójść , a moja mama też nie pracuje , także sytuacja byłaby beznadziejna...jesteśmy od niego zależne Rozmawiałam z moją mamą nieraz, to mówi tylko " a przestań, nie chcę na ten temat rozmzwiać " i tak jest zawsze...powiedziałam ,że jest mi przykro ,że mnie nie broni, a mama ciągle mówi ,że chce spokoju:/ i dlatego będzie cicho siedzieć i że ja mam też milczeć...ale wtyedy czuję się bezwartościowa, czuję ,że mnie traktuje tata bez szacunku , ale z kolei jak mu odpowiadam....to czuję ,że też żle robię , psychoterapia nic nie da...bo co z tego ,że ja się zmienię, jak mój tata pozostanie taki sam ,a do niego nic nie trafia Członkowie rodziny, tak jak mama , ciocia mówią ,że to moja wina, bo mam nie pyskować , nie odpowiadać, milczeć i wytrzymać to jakoś . Ale ja już nie potrafię
Ehhh współczuje... Najgorsze jest chyba w tym, ze jesteście od niego uzależnione finansowo i on doskonale o tym wie, dlatego pozwala sobie na takie zachowanie, wie, ze nic mu nie powiecie, bo sie po prostu boicie o siebie i o swój byt.. jeżeli ta sytuacja bedzie sie systematycznie pogarszać, to chyba nie masz innego wyjścia jak znaleźć sobie jakąś prace... choćby na weekendy.. moze wtedy poczujesz sie pewniej psychicznie? świadomość, ze powoli uniezależniasz sie od ojca, może sprawi że poczujesz sie pewniej? Szkoda, że mama nie pracuje, bo jestem pewna że gdybyście zaczęły choć same trochę zarabiać, sytuacja poprawiła by sie
Naprawdę nie dziwie ci ie, ze nie masz zaufania do mężczyzn... też bym nie miała, tylko musisz pamiętać, ze nie wszyscy tacy sa.. wiem ze trudno trafić na jakiegoś wartościowego człowieka, ale wierze ze ci sie to uda
A twój tata, żyje sam czy założył sobie nową rodzinę?
Wiesz, to ze jesteś osobą wierzącą wcale nie musi oznaczać, że będziesz męczennicą... musisz zdać sobie sprawę, że to nie ty jesteś winna tej sytuacji i po prostu musisz sie bronić, bo możesz doprowadzić do tego, ze twój ojciec tak cię poniży, ze twoja samoocena będzie strasznie niska, a wtedy istnieje prawdopodobieństwo, że kiedy jakiś mężczyzna sie tobą zainteresuje ty rzucisz mu sie w ramiona, choć nie będzie tego wart.. i sytuacja może sie powtórzyć, tylko ze wtedy nie ojciec, a partner będzie tobą pomiatał... nie pozwól żeby tak sie stało
Głowa do góry
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
Po pierwsze, co mnie zastanawia to to, że Ty masz już 21 lat (pełnoletność amerykańska), a oni nadal Cię traktują jak dziecko, które pyskuje . To naprawdę nie jest normalne. Osobiście sam mam z tym lekki kłopot (lat 22), ale jest to już zupełnie inny wymiar.
Po drugie, musisz wiedzieć, że ta cała sytuacja to NIE JEST Twoja wina. W sumie norma, że nam się też zdoła coś przeskrobać (któż z nas tego nie robił?), ale to, co sama opisujesz, to jest już po prostu patologia.
Trudno powiedzieć, co mam Ci tu doradzić, skoro ani Twój ojciec, ani matka, ani żaden krewny nie chcą z Tobą rozmawiać o tym... To naprawdę smutna sprawa... Ogólnie zastanawiam się, czy to powiedzieć, ale jest w tym pewna szkoda, że studiujesz. Gdybyś nie studiowała, to mogłabyś podjąć pracę, wynająć np. stancję i się od rodziców wyprowadzić i mieć spokój. Nie wiem, jak bardzo Ci na studiach zależy, więc nie chcę Ci od razu doradzać, byś je porzuciła.
Nieśmiała87 napisał/a:
Nie wiem, co na to pan Bóg ? Jak kłócę się z tatą ,to mam wrażenie, że nie zachowuję się tak jak powinnam. Jestem osobą wierzącą i mam wtedy wrażenie, że popełniam grzech...a poza tym czuję się wtedy podle i czuję ,że nie jestem wtedy dobrym człowiekiem.
Powiem Ci jedno: Pan Bóg jest NA PEWNO po Twojej stronie . Wątpię, by Mu zależało na tym, by Ciebie ojciec poniżał, a matka ignorowała.
W ogóle, jeśli nie wstydzisz się opisać, jak wyglądają Twoje rozmowy z ojcem? On atakuje i Ty atakujesz, czy on atakuje a Ty się bronisz, czy też on atakuje a Ty nic nie robisz?
I przy okazji, jak wierzący są właśnie Twoi rodzice? Może trzeba im przemówić do ich sumienia? Może warto się dowiedzieć, jaki jest ich obraz Boga? W moim środowisku kościelnym zostało raz powiedziane, że w jakiego Boga wierzymy, takimi się sami stajemy. Może trzeba ich nauczyć, że Bóg jednak przede wszystkim kocha i uczy kochać swoje dzieci?
Ale nie wiem, to są już głębokie sprawy, nie chcę się w nie zagłębiać już na początku. Mam nadzieję, że sobie poradzisz .
PS. Przepraszam, jeśli coś z moich wypowiedzi o Twojej rodzinie mogło Cię urazić. Czasem sam się zastanawiam, czy powinienem nazywać wszystko po imieniu, czy jednak jakoś to łagodzić...
_________________ "A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność." (2 Kor 3:17)
Na obecną sytuacje, może spróbuj odseparować się od rodziców emocjonalnie, może to coś pomoże, dzieki temu stworzyłabys sobie taką bariere ochronną i łatwiej by Ci było panować nad emocjami. A zamiast dawac się sprowokowac, możesz spróbowac wyładowac złość np. w odosobnieniu na jakiś przedmiotach lub wymyśleć jakiś inny sposób, żeby nie mieć poczucia winy. Powodzenia
Rodzice mają obowiązek prawny utrzymywać swoje dzieci do czasu kiedy te nie osiągną pełnoletności lub studiują (do 26 roku życia chyba - nie znam szczegółów). Gdyby twój tata przestał cię utrzymywać mogłabyś go zaskarżyć i zażądać alimentów. Wiem, że w praktyce różnie to wygląda, ale pamiętaj, że twój ojciec nie robi ci łaski.
Rodzicom bardzo łatwo jest wmówić swoim dzieciom, że są nic nie warte, bo nie pracują itd. Tylko do czego to prowadzi i czy się opłaca? Warunki są jakie są i nie jest łatwo żyć w wieku dwudziestu kilku lat na własny rachunek. Takie gadanie jest po prostu nie w porządku.
Współczuję i życzę wszystkiego najlepszego.
_________________ ,,Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!"
Odpowiedz sobie sama na pytanie czy ojciec jak byłaś mniejsza nigdy nie wykazywał zachowań zachaczających o molestowanie seksualne?
Po drugie nie obowiązuje Cię tutaj żaden szacunek do ojca większy niż do człowieka, poprostu go nie obrażaj i tyle, nie musisz się czuc zobowiązana i tolerować tego człowieka i jego chamskiego i bandyckiego zachowania tylko dlatego że jest Twoim ojcem
Czy on jest warty tego abyś Ty sobie zmarnowała zycie?
Twoja matka jak i Ty jesteście pod jego wpływem bo wpuszczać taką osobę do domu bo jak wnioskuje mieszkacie na co dzień oddzielnie, po co wam ten awanturnik na święta?
Zgłoś się do lekarza rodzinnego i poproś o skierowanie do psychologa, musisz sobie ułożyć życie z chłopakiem jakimś dobrym, a tutaj istnieje po twoim zachowaniu wg. mnie duże niebezpieczeństwo że podswiadomie wybierzesz sobie podobnego potwora.
Bóg istnieje to pewne, a dlaczego pozwala żebyśmy się musieli męczyć w taki sposób hmmm sam się nieraz zastanawiam, ale może właśnie to jest największy prezent od Boga dla nas w myśl słów " kto chce zyskać swoje życie straci je, a kto straci swoje życie (...) zyska je".
Cytat:
nie płacz. To tylko krzyż
przecież tak trzeba
nie drżyj. To tylko miłość
jak rana w przylepce chleba
_________________ "Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość mi wszytko rozwiązała
Dlatego uwielbiam tę Miłość,Gdziekolwiek by przebywała"
Gdyby twój tata przestał cię utrzymywać mogłabyś go zaskarżyć i zażądać alimentów. Wiem, że w praktyce różnie to wygląda, ale pamiętaj, że twój ojciec nie robi ci łaski.
Bat ma racje, a jak ojciec nie ma kasy to dziadkowie:P tak jak u mnie:D
jak coś możesz zawsze starego do pierdla za to wsadzić....
_________________ "Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość mi wszytko rozwiązała
Dlatego uwielbiam tę Miłość,Gdziekolwiek by przebywała"
nieśmiała87
Dołączyła: 28 Mar 2008 Posty: 2 Skąd: pomorskie
Wysłany: 29 Marzec 2008, 08:32
-Nie, mój tata nie miał skłonności kiedyś do molestowania, teraz też nie ma ;p , postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania
-Nie mogę...a raczej nie chcę rzucić studiów, za bardzo mi na nich zależy. Robię to ,co lubię i nie chcę tego stracić...a poza tym , wiecie, koło się zamyka, tata mówi ,że jak rzucę studia, to nie będzie mnie utrzymywał ;p więc....tak czy tak...
-W ogóle bardzo mnie irytuje to, że moi rodzice od małego nie byli słowni, najpierw coś obiecywali, póżniej o tym zapominali i tak często było...i jest do dzisiaj
-Tak, to prawda, traktują mnie jak dziecko, strasznie to jest denerwujące...ale co mogę na to poradzić, powtarzam im ciągle, że dawno jestem dorosła, to oni to nazywają buntem , a od 3 lat już nie mam nastu lat....wqięc nie da się przetłumaczyć. To nie tylko rodzice, ale cała rodzina mnie traktuje jak dziecko...a moja ciocia to by najchętniej mnie bez przerwy kontrolowała...czasami myślę, że jestem za szczera i nie powinnam nic mówić...by się odciąć, ale z kolei z mamą jestem bardzo mocno emocjonalnie związana i mam z nią świetny kontakt...ale jak tata przyjeżdża to ten kontakt się pogarsza.
-Mama mowi ,ze musżę wytrzymać ten tydzień...ech....i dla własnego dobra mam cicho siedzieć. TTylko, że tak się nie da...ale może faktycznie brakuje mi cierpliwości.
-Tata zaczyna, ja się bronię itp. , a moja obrona budzi w nim większy gniew i agresję...
-Tata nie założył nowej rodziny, jest mężem mojej mamy cały czas;p, a nie mieszka z nami ze względu na pracę, którą ma daleko.
-A dzisiaj tata ma dobry dzień....i jest miły...moje życie do istna karuzela...( i tak do czasu będzie miły, bo trzeba chodzić na palcach ,by go czymś nie urazić, a pózniej to wiadomo )
-Ech...myslę, że nie trafię na przyszłego partnera podobnego do mojego taty, bo mam dość, nie chcę mieć chłopaka, nigdy...a męża tymbardziej. Wolę już być sama...mam spore grono znajomych i przyjaciół, to mi wystarczy
Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi...ciągle słyszę ,że wszystko jest moją winą...od rodziny, miło jest przeczytać Wasze odpowiedzi...naprawdę dużo to dla mnie znaczy, dziękuję.
p.s. mój tata ma też dobre dni...ale każdy z dobrych dni może się przeistoczyć w zly dzień...więc marne to pocieszenie. Ale i tak widzę go raz na długi czas, więc może faktycznie lepiej przemilczeć...nie wiem sama Mama mówi ,że ja prowokuje do kłótni i gniewu...a tata sam zaczyna , jak mówię o tym mamie, to ona odpowiada " to niech sobie gada, to Ty nie musisz odpowiadać, możesz przemilczeć "
[ Dodano: 29 Marzec 2008, 08:34 ]
-Nie, mój tata nie miał skłonności kiedyś do molestowania, teraz też nie ma ;p , postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania
-Nie mogę...a raczej nie chcę rzucić studiów, za bardzo mi na nich zależy. Robię to ,co lubię i nie chcę tego stracić...a poza tym , wiecie, koło się zamyka, tata mówi ,że jak rzucę studia, to nie będzie mnie utrzymywał ;p więc....tak czy tak...
-W ogóle bardzo mnie irytuje to, że moi rodzice od małego nie byli słowni, najpierw coś obiecywali, póżniej o tym zapominali i tak często było...i jest do dzisiaj
-Tak, to prawda, traktują mnie jak dziecko, strasznie to jest denerwujące...ale co mogę na to poradzić, powtarzam im ciągle, że dawno jestem dorosła, to oni to nazywają buntem , a od 3 lat już nie mam nastu lat....wqięc nie da się przetłumaczyć. To nie tylko rodzice, ale cała rodzina mnie traktuje jak dziecko...a moja ciocia to by najchętniej mnie bez przerwy kontrolowała...czasami myślę, że jestem za szczera i nie powinnam nic mówić...by się odciąć, ale z kolei z mamą jestem bardzo mocno emocjonalnie związana i mam z nią świetny kontakt...ale jak tata przyjeżdża to ten kontakt się pogarsza.
-Mama mowi ,ze musżę wytrzymać ten tydzień...ech....i dla własnego dobra mam cicho siedzieć. TTylko, że tak się nie da...ale może faktycznie brakuje mi cierpliwości.
-Tata zaczyna, ja się bronię itp. , a moja obrona budzi w nim większy gniew i agresję...
-Tata nie założył nowej rodziny, jest mężem mojej mamy cały czas;p, a nie mieszka z nami ze względu na pracę, którą ma daleko.
-A dzisiaj tata ma dobry dzień....i jest miły...moje życie do istna karuzela...( i tak do czasu będzie miły, bo trzeba chodzić na palcach ,by go czymś nie urazić, a pózniej to wiadomo )
-Ech...myslę, że nie trafię na przyszłego partnera podobnego do mojego taty, bo mam dość, nie chcę mieć chłopaka, nigdy...a męża tymbardziej. Wolę już być sama...mam spore grono znajomych i przyjaciół, to mi wystarczy
Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi...ciągle słyszę ,że wszystko jest moją winą...od rodziny, miło jest przeczytać Wasze odpowiedzi...naprawdę dużo to dla mnie znaczy, dziękuję.
p.s. mój tata ma też dobre dni...ale każdy z dobrych dni może się przeistoczyć w zly dzień...więc marne to pocieszenie. Ale i tak widzę go raz na długi czas, więc może faktycznie lepiej przemilczeć...nie wiem sama Mama mówi ,że ja prowokuje do kłótni i gniewu...a tata sam zaczyna , jak mówię o tym mamie, to ona odpowiada " to niech sobie gada, to Ty nie musisz odpowiadać, możesz przemilczeć "
jak coś możesz zawsze starego do pierdla za to wsadzić....
Przypomina mi to sprawę chłopca który w ZSRR w Stalinizmie zakapował rodziców że chowają zboże przed kochanym państwem, dostawał , dyplomy, czekolady. A potem miał przesrane bo starych przecież posadzili na lata
_________________ "Za mówienie do mnie grozi, 5 lat w zawieszeniu, za jedno dotknięcie, obcięcie rąk, za patrzenie na mnie, ciemna cela w wiezieniu, a myślenie o mnie, to śmiertelny błąd!"
Też mam starego do dupy jak niesmiała87. kłócimy sie o wszystko Ostatnio np. kłócilismy się o moje prawko. Ojciec "oświadczył" mi, że nie da mi samochodu ani tym bardziej nie będzie mnie sam uczył przed kursem i wytłumaczył się tym że jego ojciec nie uczył ( bo dziadek wogule prawka nie miał ani oczywiście samochodu ) i on postapi tak samo. Ale jestem ciekawy co to bedzie jak juz zrobię to prawko i bedzie chciał jechac na jakies spotkanie rodzinne. Bo ja na pewno nie będę robił za kierowcę.
_________________ "Są rzeczy na swiecie o ktorych sie waszym fizjolgom niesniło "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach