Dołączył: 01 Lut 2005 Posty: 485 Skąd: Warszawa - Wesoła
Wysłany: 19 Maj 2005, 08:51 Co robicie ze swoim strachem?
Gdy (na czacie albo forum) rozmawiamy o różnych wyjściach, wyjazdach, spotkaniach, szczególnie z płcią przeciwną wciąż pojawia się kwestia strachu. "Umówiłbym się, ale się boję...".
Co robicie z tym strachem? Jak sobie z nim radzicie, żeby jednak się spotkać i przeżyć takie spotkanie? :)
U mnie to wyglądało tak:
1. Najpierw strach koncentrował się wokół innych osób. Idealizowanie ich i pogrążanie siebie. Tacy ludzie jak oni nie będą w ogóle zainteresowani mną, co ja im mogę dać itd. Słowem - wycofywanie się na starcie, ewentualnie podczas rozmowy - gdy zamieniałem się w słuch i odzywałem półsłówkami. Zamiast rozmawiać - zajmowałem się podziwianiem tej drugiej osoby.
2. Potem strach dotyczył tego kim jestem. A może kim *nie jestem*, czego nie mam - kasy, kariery, nie jestem przystojny, wygadany itd. Więc co ja tam robię? Ponownie ucieczka i izolacja. Tym razem męki samo-analizowania - i ponownie nie uczestniczę w rozmowie.
3. Z pół roku temu zauważyłem jak strach przesuwa się w taki rejon, w którym go mogę lepiej kontrolować. I już nie dotyczy drugiej osoby, ani mnie, a tego co zrobię, jakie decyzje podejmę. Nadal się boję, ale już nie musi to paraliżować mnie w całości, bo oddzieliłem przedmiot obaw od samego siebie. Obserwuję swoją reakcję i na spokojnie mogę zadecydować, tak... dziś było lepiej, albo... teraz popracujemy nad tym.
I coś jeszcze bardziej magicznego. Udaje mi się o tym strachu mówić ludziom. Gdybym rok temu pomyślał, że o pewnych rzeczach będę w stanie mówić kobiecie.... To działa w obie strony. Dopiero teraz zacząłem dostrzegać strach innych. To, że ta dziewczyna z drugiej strony stolika przeżywa podobne dylematy. I też mi o nich powie.
Wtedy strach nie znika, ale jest już oswojony, znany, nie sprawi niespodzianki. To sprawia, że zachowujemy się jakby on nie miał wielkiego znaczenia - bo przecież tak jest....
Dlatego apel :)
Drodzy nieśmiali - mówcie o swoim strachu ludziom na którym Wam zależy. Jeśli będą Was warci - posłuchają i zaczną mówić o sobie. A nic tak nie zbliża jak wzajemna szczerość.
r.
ps. sponsorem niniejszej notki jest książka: Lee Jampolsky — Leczenie uzależnionego umysłu (15zł w Empiku). Autor zestawia dwa pojęcia: strach i miłość - i udowadnia, że miłość w strachu jest niemożliwa, a jednocześnie jest ona lekarstwem na każde obawy.
"Większość z nas żyje w przeświadczeniu, że trzeba ukryć pewne rzeczy, by nas kochano. Powinniśmy więc wydobyć na światło dzienne strach i złe myśli, i zdać sobie z nich w pełni sprawę, by zobaczyć, że są pozbawione podstaw. Tylko wówczas możemy się ich pozbyć. Dopóki będziemy skrywać nasz strach, nie zostaniemy uleczeni."
No tak mówic o swoim strachu ale nie zawsze sie da o im mówić bo przeciez wszytkiego słowami nie da sie wyrazic! Powinieneś tu też napisać, że ta druga osoba powinna być wyrozumiała i cierpliwa, bo nie kazdy nieśmiały potrafi pwoiedziec o tym co czuje albo o tym czego sie obawia i mzoe potrzebuje na to czasu ! Pozdrawiam
Gdy nieśmiałość zaczęła mi doskwierać tak, że stała się moim problemem nr 1, próbowałem ją zwalczac właśnie przez ograniczanie strachu. W końcu udało mi się jakoś przekonać samego siebie, że stać mi się w sumie nic nie może, że lepiej być nawet uważanym za nudnego, dziwnego czy co tam jeszcze niż nie próbować i stać w miejscu. Paraliżujący strach zniknął, dzisiaj gdy przebywam z ludźmi odzczuwam już raczej tylko niepokój. Ale zamiast strachu przeszkadzać zaczęło coś innego - pustka, brak tematów do rozmów i co za tym idzie smuteek. Można się było tego spodziewac ale i tak mnie to nieźle ubodło . A już nie wystarczy przekonywać samego siebie żeby coś zmienić, tylko trzeba się mocno starać. Życzę wszystkim zapału i wielu okazji (najlepiej stworzonych przez siebie)8)
Dopiero teraz wytropiłem temat Dzięki, Vroobel.
Co do punktów 1 i 2, to mam tak samo, choć próbuję z tym walczyć.
A propos! Przeglądałem polecany przec Ciebie "Shy Man's Guide..." Ciekawie było. Najpierw mi się zrobiło sporo raźniej. Potem doszedłem do wniosku, że ja się do związków zupełnie nie nadaję i przez cały jeden dzień żyłem szczęśliwie(!) pogodzony z moją samotnością . Następnego dnia już pogodzony nie byłem, ale wciąż: "jestem do niczego, więc nie będę próbował".
A teraz mówię (staram się): jestem do niczego, ale mam to gdzieś.
A co ja ze strachem robię? Otóż właśnie w tej chwili go zjadam. I tak do rana. Ostatnio jest kiepsko, a ja muszę... wychodzić z domu. I nie tylko. Zwykle sporo pomaga, dopóki nie zacznę padać z nóg (2-3 noce pod rząd). To są właśnie "przebłyski człowieka" o których gdzieś tu wspominałem...
[ Dodano: Pon Maj 30, 2005 01:25 ]
Ten strach (co go zjadam) ma oczywiście związek z płcią przeciwną (wszystko przez kobiety )
Wysłany: 9 Marzec 2008, 22:13 Re: Co robicie ze swoim strachem?
Co do kwestii "Umówiłbym się, ale się boję...", to u mnie jest inaczej. chętnie umawiam się z kimś, ba nawet ostatnio umówiłem się z koleżanką, której dawno nie widziałem i było nieźle, nawet dowiedziałem się od niej, że wydałem się dla niej osobom, która nie jest małomówna i jest całkiem ciekawa . Ale nie mam okazji do umówienia się z dziewuszkami :*
Ja mam wrazenie, że juz od jakiegoś czasu czuję coś do kumpla, ale nie mogę się przemóc, zeby coś zmienić, on też - oboje jesteśmy nieśmiali..
Ale jutro zamierzam coś zrobić... Juz tak dalej nie mogę zyć. Chociaż strach jest olbrzymi...
Ehhh... Gdy w grę wchodzą uczucia nic już nie jest proste.
_________________ Marzenia to niczym niezmącona rozkosz, a oczekiwanie aż się spełnią to prawdziwe życie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach