Wysłany: 27 Czerwiec 2005, 23:48 Nieśmiali -śmiali - skąd ten podział?
Po przeczytaniu kilku tematów doszłam do wniosku, że wiele Osób buduje sztuczną barierę między nieśmiałymi a śmiałymi; dzieli ludzi na 2 typy- "my" i "oni".
A przecież można być w pewnych sytuacjach nieśmiałym, a w innych- wręcz przeciwnie. Naprawde jesteśmy jednym gatunkiem .
Skąd ten dystans?
_________________ ''Wczoraj jest historią, jutro- tajemnicą, a dziś- darem''
Dołączył: 01 Lut 2005 Posty: 485 Skąd: Warszawa - Wesoła
Wysłany: 28 Czerwiec 2005, 15:00
Może dla niektórych jest wygodnie przywoływać wciąż tą "nieśmiałość" jako przyczynę wszystkich ich porażek życiowych... Albo wykorzystują nieśmiałość jako wyjaśnienie ich własnego lenistwa - na propozycję zrobienia czegoś odpowiedzą bezczelnie: "ale przecież jestem nieśmiały!". Całe szczęście więcej nieśmialców stosuje metodę małych kroczków, w ten sposób etykietka "nieśmiałego" coraz mniej do nich pasuje. :)
Dołączyła: 07 Lut 2005 Posty: 111 Skąd: Kraków i nie tylko
Wysłany: 28 Czerwiec 2005, 16:23
Skąd dystans?
Może powstał w związku z tym że my dużo sytuacji przeżywamy głęboko, zwłaszcza analizujemy porażki???
Nie do końca Vroo przyznam Ci rację. Często nieśmiali nie mówią o swoich problemach, nie mówią że mają obawy - nie przyznają się się otwarcie wobec wszystkich do nieśmiałości. Tę prawdę znają nieliczne osoby - np. tutaj na forum;-)
Lenistwo nie- raczej stres i nieumiejetne radzenie sobie z nim.
Ale na pocieszenie śmiali w pewnych sytuacjach też zachowują się nieśmiale.
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Czerwiec 2005, 18:29 Re: Nieśmiali -śmiali - skąd ten podział?
Betulka napisał/a:
A przecież można być w pewnych sytuacjach nieśmiałym, a w innych- wręcz przeciwnie.
No ja bym jeszcze dodał, ze można być dla jednych nieśmiały a dla innych już nie. Można samemu się za takiego uważać, ale otoczenie tego nie widzi i odwrotnie można wyglądać na nieśmiałego, ale takim się nie czuć. Tak często mają introwertycy, którym dobrze w swoim świecie, ale jak trzeba to potrafią "zawalczyć" o siebie.
Myślę, że nieśmiałości nie ma jednej, różni się zarówno sytuacjami, w jakich występuję, jaki i stopniem nasilenia. Dlatego faktycznie nie ma, co się dzielić na śmiałych i nieśmiałych, ale rozmawiać o sytuacjach, które sprawiają nam kłopot. Właściwie to prawie każdy człowiek poza bardzo nielicznymi przypadkami doświadczył w swoim życiu sytuacji, w której czuł się onieśmielony. My chyba tylko różnimy się tym, ze doświadczamy ich częściej i silniej. Tak, więc gdzie przebiega ta granica? Czy da się ją w ogóle ustalić? Jeśli ja miałbym ją ustalić dla siebie to byłby to moment, w którym owszem czasem doświadczam jeszcze uczucia onieśmielenia, ale w swoich działaniach, wyborach, dążeniach nie traktuje jej już jako jakiejś bariery. Po prostu robię to, na co mam ochotę a nie to, na co mi pozwala nieśmiałość, tzn. to Ja rządzę swoim życiem a nie ona.
A co do lenistwa to i owszem zdarzało mi się i to nawet często wykręcać od różnych obowiązków pod pretekstem nieśmiałości, pomimo, że te obowiązki nie przekraczały moich zdolności. Owszem byłoby mi trudno w tej sytuacji, ale mógłbym to zrobić ale wygodniej było zasłonić się nieśmiałością a ktoś już to zrobił za mnie.
Na spotkaniu we Wrocławiu (jak narazie jedynym ) co nieco mówiliśmy o tym, że każdy nieśmiałość troche inaczej rozumie. Każdy z nas inaczej się zachowywał. Jedna osoba ciągle mówiła, druga uparcie milczała, a reszta wtrącała coś czasem. Jednak wszyscy tam byliśmy nieśmiali.
Śmiali poza tym nie zawsze są tacy. Bywają sytuacje, które nawet ich onieśmielają. Fakt, że potrafią dopasować się szybko do towarzystwa i prowadzic rozmowę, a nie milczeć i jedynie potakiwać, czy się uśmiechać (co u mnie dominuje).
Wiek: 25 Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 364 Skąd: Kraków
Wysłany: 29 Czerwiec 2005, 09:58
Ale za to uśmiechasz się bardzo ładnie
_________________ "Chwila światła między wschodem a zachodem, wobec której trudno tak po prostu przejść"
JK
snipe
Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 5 Skąd: z choinki
Wysłany: 21 Lipiec 2005, 01:06
dla mnie nie ma podzialu na smialych i niesmialych
zdaza mi sie na na roznych spotkaniach rzucac kawalami i byc czesciowo dusza towarzystwa
oraz sprawiac wrazenie osoby bardzo smialej
ale jednoczesnie kiedy wroce do mieszkania to unikam spotkania ze wspolokatorami bo mimo tego ze znam ich od dawna to boje sie ze nie bede wiedzial jak sie do nich odezwac
To mój pierwsza notka na tym forum, wiec chciałem wam powidzieć "Cześć" ... tak poprostu.
Jakiś czas temu spotkałem sie z "ciekawą" opinią, może nie odnośnie nieśmiałości ale łatwo to przełożyć, wypowiedzianą przez moich znajomych. Rozmawiali o pewnym stowarzyszeniu *ludzi niskich*... jak to oni sie razem zbierajął, "sztucznie dowartościowujął" zamiast "normalnie siebie traktować"... Tak tego słuchałem i doszedłem do wniosku że tego typu podziały nie są wcale sztuczne. Poprostu ludzie ze "złotego środka" (torche sarkastycznie), nie zawsze potrafią nas zrozumieć i myślą o nas o innych (czasem, ale nie zawsze), bo tak jest łatwiej... A "my" z koleji nie czujac akceptacji z ich strony dalej w to brniemy... Do budowania tego muru potrzeba przynajmniej dwóch par rąk
Ale w sumie, każdy szuka dla siebie miłego otoczenia i ludzi takich jak on/ona
Może dla niektórych jest wygodnie przywoływać wciąż tą "nieśmiałość" jako przyczynę wszystkich ich porażek życiowych... Albo wykorzystują nieśmiałość jako wyjaśnienie ich własnego lenistwa - na propozycję zrobienia czegoś odpowiedzą bezczelnie: "ale przecież jestem nieśmiały!". Całe szczęście więcej nieśmialców stosuje metodę małych kroczków, w ten sposób etykietka "nieśmiałego" coraz mniej do nich pasuje.
jakbym słyszał moją babcie i innych, wszyscy myślą ze jestem leniem a ja mam fobie i chciałbym np wyjsc do sklepu czy spotkać sie ze znajomymi ale potworny lęk mi to uniemożliwia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach