Gdybym miala z kim, pewnie tez pilabym duzo... By uciec chociaz na chwile od problemow. By poczuc sie wolna.
Co do kaca... Rzecz okropna, na drugi dzien przewaznie wymiotuje i nic nie moge spozywac Widocznie jestem slaba zarowno wewnetrznie, jak i zewnetrznie.
Wiek: 25 Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 179 Skąd: kraków
Wysłany: 26 Styczeń 2006, 12:53
student napisał/a:
Zwykły kac nie jest taki zły, nawet przynosi nieco ulgę. Otępiałość i ból z nim związane pozwalają nabrać dystansu do świata i zobojętnieć
Czy ktoś jeszcze tego doświadcza?
calkowicie sie zgadzam skacowany ale nie zniszczony to jest calkiem fajny stan
Legend
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 67 Skąd: Anglia
Wysłany: 30 Styczeń 2006, 13:46
U mnie sytuacja była o wiele gorsza. Mam dwadzieśćia lat i jeszce jakiś czas temu piłem bardzo dużo, praktycznie co tydzień byłem ostro pijany, również w tygodniu naduzywałem alkoholu, siedząc sam w pokoju. Pózniej doszły do tego narkotyki, trawka i piguły (po nich na dyskotece chociaz przez te kilka godzin czułem sie naprawde szczesliwy) Teraz jednak od jakiegos czasu zrozumiałem pewną rzecz. Jedyna szansa zeby wyjsc ze swojego stanu, tzn fobi społecznej jest praca nad sobą, moze to sie wyda śmieszne ale od 2 tygodni nie dotknąłem alkoholu , dla mnie te dwa tygodnie ciągneły sie jak nieskonczoność gdyż miałem mnustwo okazji i kuszeń dokładnie za godzine minie drugi tydzien i naprawde teraz czuje sie silniejszy mam siłe zeby przestac brac inne uzywki i w ostatecznosci doprowadze do tego aby pic jedynie minimum gdy jestem na dyskotece dla rozluznienia. Teraz dla mnie najwazniejsza jest praca nad sobą, swoim charakterem, kształtowanie umiejetności i mam nadzieje ze w koncu sie uda .
Wiek: 25 Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 179 Skąd: kraków
Wysłany: 30 Styczeń 2006, 14:57
znajdz sobie jakies ciekawe zajecie paintball plywanie asg wspinaczka itp itd
adrenalina to tez silny narkotyk a nie bedzie ci tak brakowalo alkoholu itp
wypad ze znajomymi na wspolna zabawe jest co najmniej tak samo fajny jak picie i narkotyki
przy tym zdrowsze i nie ma po tym kaca
silnej woli i powodzenia z odstawianiem
Legend- Gość
Wysłany: 30 Styczeń 2006, 23:59
ja chodze na siłownie 3-4 razu w tygodni, do tego prawie codziennie na basen więc rekreacji mi nie brakuje, mimo to byłem wplątany w te używki mocno
ale na szczescie sie zmieniam
jeszce dam jedną rade, nie pakujcie sie nigdy w piguły! przez jedną noc jestescie naprawde szczęsliwy, czujesz się jak bóg, mozesz wszystko, ale nastepnego dnia(albo jak za duzo wezmiesz to za dwa dni) jak z ciebie wszystko opadnie czujesz cały ból milionkroć bardziej, ja własnie dzisiaj to przerzywam, przez calutki dzien nonstop złe, najgorsze mysli, których nie da się odpędzić. Miałem wrazenie jakby w moje serce wbijało się milion igieł, tak na mnie te problemy zleciały
ale z drugiej strony, dzieki moim niepowodzeniom i walce i chyba poniekąd tez dzieki narkotykom co nieco zrozumiałem i wiem ze musze walczyć !
Legend
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 67 Skąd: Anglia
Wysłany: 31 Styczeń 2006, 00:02
przepraszam za błędy i składnie, zapomniałem się zalogowac i nie mam jak poprawic
Wysłany: 10 Marzec 2006, 19:14 southern comfort story
pije dosyc dużo. pije tyle co moi znajomi... z którymi pije ;] .
ostatnio rzadziej, aczkolwiek inaczej to wygląda gdy zawładnie światem summertime ;]
alkochol po prostu lubie. ale nie będę tez zgrywać kiperki, ponieważ lubię go w dużym stopniu ze względu na stan jaki wywołuje. nie jest to zbyt górnolotne ale nic na to nie poradze.
dlaczego? najczęściej dlatego aby coś odreagować, o czymś zapomnieć (choc na chwilę), albo poprostu dla dobrego humorku jak to się mawia.
fakt- jestesmy trochę nieprzystosowani... narazie jednak w nienazbyt "destrukcyjny" sposób... narazie... z reszta co to oznacza być przystosowanym? przystosowanym do czego? moze to po prostu kwestia podejścia do zycia... ale to taka mała dygresja.
"szkody" jakie wyrządził w moim życiu to głównie: kilka (set... tysięcy) szarych komórek mniej, znacznie więcej tolerancji dla wielu spraw... no i kilka sytuacji, dla młodej panny na wydaniu ;] nie koniecznie odpowiednich. no i niekiedy trochę ciężkie, i trochę mętne spojrzenie...
na razie to tyle. pozdrawiam.
j-anis
[ Dodano: 10 Marzec 2006, 19:26 ]
no ale generalnie przyznam ze picie zbyt częste jest niezbyt rozwijające
pozdrawiam
SADBUTTRUE Gość
Wysłany: 24 Marzec 2006, 13:59
Ja osobiście uważam ,żę napić i owszem można się ,byle nie za często i nie za dużo.
Ja jako osoba nieśmiała czasami piję na imprezach ,żeby się"wyluzować', a kończy się tym ,że nie jestem zadowolona z własnego zachowania- czasami np powię za duzo i nie zawsze tej osobie , której chciałabym( ktoś chyba już pisał o nadmiernym uzzewnętrznianiu się- mam trohę właśnie ten syndrom)
Rzecz w tym , aby nie żałować tego co sie robilo po alkoholu , albo przynajmniej móc stwierdzić ,że chciałoby się zrobić to samo na trzeżwo tylko np brakuje odwagi - wtedy to jest ok.W innych wypadkach jest znacznie gorzej, wyrzuty sumienia itd. Wiem ,bo przez to przechodziłam , staram się teraz pić mniej i bardziej się kontrolować. W tym wypadku mają najgorzej ludzie slabi ,nieasertywni i podatni na wplywy. Przyznam,że mi również zdarza mi sie zachowć tak jak bym nie chcial po alkoholu, mimo iż raczej nie jestem wplywowa.
A jeszcze jedno , zauważylam pewną prawidłowość , iż czsami ludzie ( wtym ja)mają tendencje do zapoznawania ludzi na imprezach ,po alkoholu, ktory na trzężwo woleli by nie znać.:shock:
A no i jeszcz jedna sprawa BARDZO WAŻNE - szczególnie dla osob nieśmiałych i z fobią , aby kontakty towarzyskie nie odbywaly się TYLKO po alkoholu, nawet jesli tak łatwiej ,bo to donikąd nie prowadzi , tylko powiększa problem i zmniejsza wiąrę we wlasne siły ( np "tylko po alkoholu jestem fajny , normalnie do d..' itd)
Oczywiście alkohol ma też plusy , mianowicie , jesli osoba niesmiala napije sie i zobaczy ,ze potrafi normalnie rozmawiac i sie bawic jak inni ,moze uwierzy ze nie jest tak zle i pewne zachowania moze spróbować przenieś na grunt życia codziennego . Byle nie stwierdzić,że tylko po jest fajnie i zrobić z tego nawyk -bo to pułapka .SAma postanowila ,że wszędzie gdzie zazwyczaj pije postaram sie teraz nie pić , aby zobaczyć jak bedzie.
Trochę ise rozpisałam, z góry przepraszam za błędy -pisałam to w pośpiechu.
SADBUTRUE Gość
Wysłany: 24 Marzec 2006, 14:28
Wojciech napisał/a:
No to ja też coś napiszę na ten temat...
Mianowicie zachowanie osoby nie-nieśmiałej po alkoholu niewiele się różni od jej zachowania na trzeźwo, natomiast nieśmiały po dużej ilości alkoholu staje się jakby innym człowiekiem. Można powiedzieć że zrzuca maskę nieśmiałości. W ten sposób można się wiele dowiedzieć na temat tej osoby-jaka mogłaby być gdyby nie była nieśmiała Przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Zgadzam sie z tym w 100% i masz racje pisząc że można sie o drugiej osobie wiele dowiedzieć po alkoholu ,problem w tym żę dopóki się z kimś nie porozmawia ,spotka na trzeżwo, to sie tak NAPRAWDĘ nie zna tej osoby tylko wypakową osoby i wpływu alkohaolu na nią.
Coś tam kiedyś pisałem na ten temat... Ostatnio pod wpływem dużej ilości alkoholu wyżaliłem się znajomym z tego i owego. Piajny byłem nieźle, ale wiedziałem co mówię. No i pomogło mi to. Reakcja była zupełnie inna niż się spodziewałem. Znajoma udzieliła fajnej rady i było ok. Bez alkoholu miałbym swoje dziwne reakcje lękowe i nie wyszłoby dobrze.
Własciwie to nie o tym chciałem. Po powyższym piciu, innego dnia wypiłem naprawdę dużo i nie miałem kaca następnego dnia. Kiedyś po o wiele mniejszej ilości bolał mnie łeb. A teeraz nic. Żadnych środków na szybsze zneutralizowanie aldehydu octowego nie brałem. I to mnie zaczęło martwić, że się za bardzo przyzwyczaiłem...
W reklamach tytoniu i alkoholu bardzo zastanawia mnie jedna rzecz. Na paczkach fajek znajdują się napisy, że palenie zabija, powoduje choroby płuc i takie tam. W reklamach alkoholu spotkałem się tylko z jednym ostrzeżeniem, że jedno piwo zawiera ileś tam mg alkoholu oraz że szkodzi kobietom w ciąży. Rozumiem, że facetom nie szkodzi - skoro nie ma ostrzeżeń. (specjalnie nie wspomniałem o siadaniu za kierowncą po %)
Oczko
Dołączyła: 12 Sty 2007 Posty: 51 Skąd: z nikąd
Wysłany: 25 Styczeń 2007, 14:27
nie piję praktycznie wcale, okazjonalnie raz w miesiącu czy kilka razy na wakacjach piwko, boję się, że jestem poddatna na nałogi, więc wolę się nie wciągać, poza tym swoje postępy w kontaktach z ludźmi chcę zawdzięczać sobie a nie alkoholowi...
_________________ "Smutek potrafi zatroszczyć się sam o siebie, lecz by naprawdę się cieszyć, trzeba mieć kogoś, z kim się można podzielić radością".
ja pije alkohol przy spotkaniach z kolegami czy znajomymi.jasne ze rozluznia, jest sie swobodniejszym i robi sie rozne rzeczy ktorych normalnie nie mialoby sie zrobic odwagi ale na nastepny dzien jest sie znowu takim jakim bylo przed piciem.dlatego tez sie zgadzam z oczko ze trzeba probowac robic postepy w kontaktach z ludzmi samemu bez pomocy alkoholu
Ja nie martwię się, że mogłabym wpaść w nałóg alkoholowy dlatego, że alkohol mi raczej nie smakuje. Nie jest to dla mnie jakiś super napój, którego smakiem mogłabym się zachwycać. Jedyne z alkoholi co jeszcze w miarę mi podchodzi to różne smakowe likiery (lecz tego wiele się nie wypije bo by przecież zemdliło) i drinki, no i może jeszcze szampan . Piwo wolę z sokiem niż samo, wódkę tylko z przepitką, wino ujdzie.
No i jeszcze kwestia działania na mnie alkoholu...
Niestety nawet jakbym chciała sobie pomóc alkoholem w mojej nieśmiałości to nic z tego. Po alkoholu szybko robię się senna i ogólnie mnie on otłumania. Wystarczy zbyt dużo piw i już nie potrafię sklecić poprawnie zdania, albo robie to powoli, a pijana nie jestem. Po prostu alkohol powoduje, że mój język zamiast się rozruszać robi się sztywny Wyjątek stanowi szampan, po którym dostaję świetnego humoru, tylko że tak trochę głupio zawsze pić szampana gdy inni piją piwa czy coś innego. Czasem ,lecz bardzo żadko zdarzają się sytuacje kiedy zadziała na mnie wódka a nawet piwo ale muszę mieć maksymalnie dobry humor i totalnie pozytywne nastawienie tego dnia do świata i jeszcze naokoło całe towarzystwo też musi mieć szampańskie nastroje bo gdy tego brak to klapa.
Nigdy nie upiłam się tak by urwał mi się film, zawsze wiem kiedy przestać albo zrobić dłuższą przerwę w piciu. Czasem nawet mam ochotę tak na serio sie upić ale okazuje się, że chyba brak mi w tym odwagi. Myślę, że nieufam ani sobie ani innym ludziom na tyle by móc doprowadzić się do stanu kiedy bym następnego dnia nic nie pamiętała. Zawsze mocno się kontroluję a kiedy np. jesteśnmy gdzieś tylko z koleżankami (same dziewczyny) i widzę, że moje koleżanki dają sobie czadu to ja już wolę pozostać choć jako jedyna w miarę trzeźwa. Wtedy nawet nie potzrebuję być wstawiona tak jak one bo one są na tyle i dostają takiego humoru, że i mnie się on udziela.
Chyba nigdy nie miałam prawdziwego kaca... Z tego co tu czytam to widzę, że taki prawdziwy kac musi być straszny. Mój jedynie zawsze polega na tym, że baaardzoo chce mi się pić i jest mi wszystko obojetne, nie myślę o problemach, wszystko przyjmuję spokojnie i jestem bardzo łagodna
Cóż myślę że mam do napisania coś małego w tym temacie...
Alkohol jest czymś, z czym obcuję dość regularnie. Najczęściej jest to piwo, które z resztą bardzo lubię, ale nie obce mi są również inne trunki. Nie ukrywam że po spożyciu odpowiedniej ilości mój nastrój się zwykle poprawia, czuję się wówczas mocno wyluzowany i teoretycznie zdolny do wielu rzeczy. Myślę wówczas na przykład że następnym razem mógłbym zagadać bardziej na poważnie z tą czy inną dziewczyną... . Tak się jednak nigdy nie dzieje Oznacza to po po prostu (przynajmniej w moim przypadku) że szanse na to iż alkohol pomoże komuś nieśmiałemu są zwyczajnie niewielkie . Moje zdanie jest takie iż leczy lub może leczyć to (alkohol) najwyżej objawy nieśmiałości ale wiadomo - nigdy jej przyczynę... ale cóż... każdy może próbować... może w jego przypadku będzie inaczej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach