źle sie wyrazilem. Chodzilo mi o to ze ich zachowanie jest do przewidzenia i nikogo nie szokuje. Natomiast jezeli upije sie osoba nieśmiała wszyscy nastepnego dnia komentują czego to ona nie mówiła i nie robiła. Najgorzej jest kiedy ty nie pamietasz co mówiłeś a inni pamietają. Miałem tak pare razy i jest to bardzo nieprzyjeme.
IMHO, jeśli będziesz się śmiał ze swojego zachowania razem z innymi, to zobaczysz, że będzie lepiej. Myslisz, ze towarzystwo też nie wyczyniało głupich lub śmiesznych rzeczy? Gdybyś w czasie tych rozmów powiedział cos o innych, to oni też mogliby głupio sie poczuć albo zaczęliby sie z siebie śmiać. Trochę więcej dystansu i mniej wrażliwego podchodzenia do czyjegoś tekstu. Nie wszyscy są nastawieni przeciwko Tobie. Poza tym jeśli uważasz się za nieśmiałego, to kiedyś musiał nastapić krok, żeby się pokazać w towarzystwie. Własnie o to chodzi w spotkaniach, aby rozmawiać (nawet o głupotach), smiać się ze swoich zachowań itp.
zimny biczu Gość
Wysłany: 22 Sierpień 2005, 14:41
Jestem nieśmiałym alkocholikiem i pójde na każdą ipreze na kturej moge się upić. A to dlatego że po alkocholu jestem inną osobą, wyluzowany, prawdziwy kurde szczry i lubie rozmawiać z ludżmi bo nieśmiałość po alkocholu znika. Chciałbym być wiecznie pijany:) Wiem co pomyślicie- jesteś alkocholik idż na odwyk. Ale ja na to leje ponieważ jestem także anarchistą, nienawidze ludzi, kocham pić i leje na wszelkie normy społeczne. Teraz jestem po browarze dlatego niemam żadnych bariefr żeby pisać takie "głupoty". Kurde ale jestem samotny:(
Wiedzma
Dołączyła: 03 Lip 2005 Posty: 131 Skąd: stąd
Wysłany: 23 Sierpień 2005, 14:26
...
Ostatnio zmieniony przez Wiedzma 6 Lipiec 2006, 16:44, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 19 Dołączyła: 19 Sie 2005 Posty: 5 Skąd: Nie pamiętam
Wysłany: 24 Sierpień 2005, 15:50
Cytat:
czy naprawdę picie pomaga na jakieś porblemy? mi by to nigdy nie przyszło do głowy
Ja bym powiedziala, ze pomaga CHWILOWO.
nataliii
Wiek: 23 Dołączyła: 24 Sie 2005 Posty: 12 Skąd: Poznan
Wysłany: 25 Sierpień 2005, 11:49
COSIK O MOICH KONTAKTACH Z ALKOHOLEM...
Mnie osobiscie alkohol pomaga i to nie tylko w momencie kiedy sie napije (mam tu na mysli 1, 2 piwka ), ale takze i po.Juz tlumaze o co mi chodzi
Kiedy boje sie ludzi,kiedy jestem a imprezie i nie wiem jak zagdac i wlaczyc sie do rzmowy to wtedy rzecz jasna piwko pomaga sie odprezyc, puszcza jezyk i poprostu...rozmwiam.Gadam ze wszystkimi i co mi slina na jezyk przyniesie i sa to nawet madre rozmowy (bo zaznaczam ze pijana nie jestem ale pod lekkim wplywem alkoholu).Tak wiec kiedy na imprezie jest juz spoko i czuje sie "normalnie" to wtedy nawet po imprezie jak spotkam te osoby z ktorymi gadalam to jakos juz mi sie lepiej z nimi rozmawia.Wspomina co bylo, kto co robil i jak sie zachowywal , przy tym sie smiejemy i znow czuje sie "normalnie".A wtedy kiedy ludzie widza ze juz nie jestem zamknieta w sobie, dostrzega to ze tez potrafie opowiadac dowcipy, smiac sie i gadac czasem o wszystkim i o niczym to czesciej mnie gdzies zapraszaja. Ale problem jest w momencie kiedy czasem idziemy np.na mala kawke miedzy zajeciami i jest kilka osob...wtedy juz sie nie napije (z wiadomych przyczyn) wiec siedze...siedze i slucham, obserwuje ich, a oni znow pytaja "dlaczego tak milczysz", a ja probuje sie doezwac ale wychodza tylko sztucznie wypowiedziane pojedyncze slowka...masakra i wszystko zaczyna sie na nowo...
Ale i tak od czau do czasu lubie wypic zeby oszukac swoje "ja", zeby wmowic sobie ze jestem taka jak inni, a nie szara myszka ktora boi sie odezwac, a co tam odezwac...boi sie zyc!
Takze w zasadzie to nie jest dobre wyjscie ale chociaz chwilowo pomagam (mi srednio na okres kilku miesiecy) a potem sie cofam, znow krok do przodu i kolejny w tyl.
Wiem ze to idiotyczne rozwiazanie ale jakos narazie nie znalazlam lepszego
Tak wiec, nie polecam tej metody na dluzsza mete
[ Dodano: 25 Sierpień 2005, 11:52 ]
P.S.
Sorki za bledy w powyzszej wypowiedzi ale bardzo sie spieszylam i nawet nie zdazylam przeczytac tego co napisalam
pozdrawiam
Svartulv
Dołączył: 26 Sie 2005 Posty: 26 Skąd: somewhere
Wysłany: 26 Sierpień 2005, 19:14
wydaje mi się , ze to musi byc cos głebszego w psychice a alkohol tylko na pewien moment moze zatuszowac ten problem ale nie likwiduje go wiec stad łatwa droga do uzaleznienia , takze odradzam na dluzsza mete to nic nie daje..trzeba sie starac jakos wyjsc z tej niesmialosci.Od czasu do czasu oczywiscie się napije na rozluznienie
Ragechemist
Wiek: 26 Dołączył: 23 Sie 2005 Posty: 1 Skąd: The Moon
Wysłany: 28 Sierpień 2005, 20:24
Dla jednych alkohol jest tym co potrzeba na rozwiniecie jezyka ja próbowalem kilka razy ale muj umysl kontroluje moje cialo caly czas az do zgonu, i nic z tego.
Ale alkohol pomaga na krutki czas zapomniec i to jego plus ale jest ryzyko uzaleznienia.
_________________ "Life is not measured by the breaths we take, but by the moments that take our
breath away"
kattaraktyk Gość
Wysłany: 1 Wrzesień 2005, 20:44
Pierwszy dzień w nowej szkole. LO. Alkohol pozwolił mi jakoś przetrwać, nawet się aż tak bardzo nie denerwowałem, coś tam do kogoś zagaiłem - wcześniej wybierając za cel najbardziej niepozornego osobnika (nie wypiłem dużo, coby mnie nie wyrzucili pierwszego dnia, więc zbyt rozmowny i tak nie byłem). Tak, ale jutro trzeba poznać swoją klasę, czeka kocenie... Jakoś nie widzi mi się to na trzeźwo... Ale co będzie potem? Poznam wszystkich i co z tego - skoro w poniedziałek znów będą dla mnie obcy... Fuck! Czemu nie mogę być otwarty jak inni, traktować życie z przymróżeniem oka... Nawet jeśli w wyobraźni wszystko sobie wcześniej ułożę, przygotuję dziesiątki odpowiedzi na najmniej prawdopodobne pytania, wychodząc z domu pewny będę 'sukcesu', to i tak gdy zobaczę ludzi (jakże to okropne słowo) nie potrafię wydusić ani słowa, nie potrafię MYŚLEĆ... Do dupy takie życie.
niesmialosc-dreczy-mnie Gość
Wysłany: 4 Wrzesień 2005, 18:09
ja wypiłem 2 lampki jakiegoś wina bo bez tego ani rusz do kościoła (wśród tylu ludzi :0)
niesmialosc-dreczy-mnie Gość
Wysłany: 4 Wrzesień 2005, 18:15
kattaraktyk jestes wporzo gosc, nie przejmuj sie ze jestes niesmialy, z tym nawet jestes bardzo wartosciowym gosciem. Kolega z klasy jak tylko mial jakis alkohol w klasie to ja zaraz z tego korzystalem nawet jakby to mialo byc picie 5 minut przed lekcja. teraz wypilem ale i tak stchorzylem no moze nie stchorzylem ile co zaczal mnie bolec brzuch i do kibelka marsz. zawsze jak ogarnia mnie niepokoj i przychodza mysli ze bede obcoac wsrod ludzi to boli mnie brzuch i konczy sie kupką
Ja sam ostatnio dochodze do wniosku, że przesadzam z alkoholem. Jakoś tak sie zdarzyło, że pracując sezonowo u mojego ojca w pracy poznałem fajną "ekipę" z którą sie zaprzyjaźniłem... Spotykamy sie co jakiś czas, za każdym razem w pubie, troche wypijemy i gadamy. Niby nic takiego, ale w porównaniu do mojego wcześniejszego kontaktu z alkoholem ( byłem niemal abstynentem) pije naprawdę dużo...
Jasne, parę piw pomaga sie rozluźnić, ale sądze że akurat na moja nieśmiałość powinienem znaleźć inne lekarstwo
A kiedyś byłem święcie przekonany, że nie będe wogóle pił, nawet jak będe mieć dowód... coś podejżanego/złego siedzi w tych butelkach (i nie mówie tu o etanolu )
Nikki Gość
Wysłany: 23 Wrzesień 2005, 23:44
Nie chce narzekac ani mowic jaki ten swiat jest zly czy beznadziejny...bo to juz dawno zostalo odkryte na tym forum:)ale chce tylko powiedziec ze ostatnio bardzo sie sobą rozczarowalam poniewaz spotkalam sie z pewnym chlopakiem na ktorym baardzo mi zalezalo i niestety nie bylo zbyt fajnie a to z powodu no he he mojej niesmialosci..bez sensu..nie wiedzialm o czym z nim rozmawiac,nie potrafilam spojrzec mu w oczy nic kompletna pustka..a wiec postanowilam wypic cos mocniejszego dla rozluznienia.no i okazalo sie ze troche przesadzial,a on musial odprowadzic mnie do domu.he he no z jednej strony to bylo smieszne bo rzeczywiscie wyluzowalam ale potem pomyslalam ze to nieamowicie zalosne...zrobic cos takiego na pierwszym spotkaniu..bylam przerazona ze do tego potrzebny byl mi alkohol no na tym w sumie polega moje rozczarowanie.juz nigdy tego nie zrobie(he he zawsze tak sie mowi)..niee no ale mam bardzo nie mile wspomnie na jesli chodzi o ogulinie alkohol:).nie wiem co o tym sadzicie??moze jednak ten alkohol to jest blogoslawienstwo ale trzeba znac umiar w piciu coz...
Nikki Gość
Wysłany: 23 Wrzesień 2005, 23:48
A jeszcze smieszniejsze jest to ze ten chlopak chce nadal sie ze mną umawiac czyli moze nie bylo tak zle.powiedzialam mu o tym ze jestem niesmiala ale chcialam aby dobrze sie czul w moim towarzystwie-wiec to moze usprawiedliwia moje zachowanie no nie?chyba zrozumial i powiedzial ze docenia to ze nie udaję hmmm...dziwne to wszystko:)
... Gość
Wysłany: 26 Wrzesień 2005, 22:07
Hmmmmmmmmm nieśmiałość i alkohol heh coś o tym wiem;].. na imprezie jak sie cos wypije to od razu lepiej sie na ludzi patrzy.... wali sie niesamowite teksty i wogóle... ale nie zawsze jst tak bosKO.... pamietam jak przed szkołą piwo sobie walnęłam... napięcie nie zesZŁo.... UuUuuu to był obciach .. jak jestem pijaNa jestem czerwoNa.. jak ze mnie scchodzi jestem blada Hmmmm i to jest w tym wszystkim najlepsze.. Muaaa pozDrO
wydaje mi sie ze alkohol wogole jest czesciej naduzywany przez osoby z fobia spoleczna lub ogolnie w sytuacjach stresowych kiedy chcemy sie rozluznic lub dodac sobie odwagi wiem to z wlasnego doswiadczenia bo kiedy ide gdzies na impreze to najczesciej wypijam juz sobie troszke przed przyjsciem zeby sie nie krepowac i nie siedziec szytywno dopuki nie siadzie mi faza niestety to przykre ale nie potrafie sie bawic bez alkoholu gdzies w towarzystwie , za to czesto po wypiciu kilku lykow robia mi sie rumience na co wszyscy zwracaja uwage i czuje sie niekomfortowo i tak zle i tak jesli chodzi o czestotliwosc picia to tak mniej wiecej raz na miesiac, dwa ,a tak zadko dlatego ze staram sie unikac kontaktui z innymi ludzmi i zazwyczaj w weekendy siedze w domu
wydaje mi sie ze alkohol wogole jest czesciej naduzywany przez osoby z fobia spoleczna
Zgadzam się z moim przedmówcą. Ja też pije tylko od czasu do czasu i to w małych ilościach, bo niby po co więcej, żeby się nawalić jak przysłowiowa świnia. Przecież alkoholem niczego się nie zmieni, problemy nie znikną. Jest to najwyżej rozwiązanie na chwilę.
Pozdro dla wszystkich, którzy uważają tak samo jak ja
myslac ze chorzy na fobie spoleczna czesciej siegaja po alkohol nie mialam oczywiscie na mysli wszystkich cierpiacych, bo kazdy z nas jest inny, ale sami widzicie ze wiekszosc postow do tego tematu jest tylko potwierdzeniem tego co napisalam .... oczywiscie zdarzaja sie wyjatki
Jesli o mnie chodzi, to fakt, często piję piwo (inne alkohole znacznie rzadziej) i opinię takiego częstego konsumenta tego trunku mam wśród znajomych, ale... nie sadzę aby miało to wiekszy związek z moją fobią społeczną. Potrafię sie dobrze bawić bez alkoholu (może nie równie dobrze, ale to jest dość normalne, chyba że przyjmiemy iż większość społeczeństwa ma fobię ), jak i nie pić w towarzystwie pijącym. Kiedyś zrobiłem eksperyment i przez miesiąc kompletnie odstawiłem alkohol, a przy każdym spotkaniu w pubie z moja paczką było równie sympatycznie jak zawsze mimo ze pilem cole A juz na pewno nie może być mowy o jakimkolwiek uzależnieniu, mimo wszystko mam zbyt silną osobowość (no oczywiście nie we wszystkich aspektach ). A, i nigdy nie pije w konkretnym celu dodania sobie odwagi, nie potrzebuję tego. Oczywiście, język sie rozwiązuje potem, ale to automatycznie przychodzi, ale nigdy nie był to mój cel przy siegnieciu po butelkę.
I oczywiście, alkohol wyzwala to co siedzi głębiej w człowieku, nie zlicze juz ile razy wyszło to na dobre A w towarzystwie czemu mam sie nie napić, jak piją inni. Ale tez oczywiście z pewnym umiarem. Kiedyś zdarzały mi sie urwane filmy (ale tylko na wiekszych imprezach), ale od dawna już tego unikam, bo i tez zawsze potem żałowałem, że nie przestałem o jedno piwo/wino/cokolwiek mniej. Podczas kilkugodzinnego wypadu do pubu 3-4, max 5 browarków (ale to juz rzadko) i jest fajnie. Zresztą, właśnie w pubach nauczyłem się tego umiaru chyba ze wzgledu na ilość przeznaczanych na ten cel pieniedzy a zwłaszcza, że jestem fanem piw irlandzkich, więc często zdarza mi się wypić mniejszą ilość, ale za to ide w jakość.
A, no i nie mogę zapomnieć o takim aspekcie, że piwo po prostu piję często dla jego walorów smakowych. No bo szczerze mówiąc jeden browar niespecjalnie na mnie działa, a lubie sobie wypić do obiadu, czy na spacerze, czy siedząc w nocy ze słuchawkami na uszach przy dobrej muzyce.
Tak więc alkoholu z akurat moja fobia społeczna bym nie łączył, no może troche początki picia, ale od długiego czasu jedno raczej nie ma zwiazku z drugim. I trudno stwierdzić, czy ogólnie osoby z fobią częściej nadużywaja alkoholu, nie mozna tego uogólnić. Część z nich na pewno, ale też przypuszczam, że część wręcz przeciwnie. I trudno mówić która opcja jest wyjatkiem.
A jesli chodzi o mój stosunek do osób niepijących... to jest taki sam jak do innych, nie widze powodu dla którego miałby być inny. Fakt, nie znam raczej takich osób, wśród znajomych mam osoby pijace bardzo mało, ale jednak czasem pijące. Poza tym, mozna sie szybko przyzwyczaić do tego, że ktos nie pije i nagle jak mu sie zdarzy wiecej, to wtedy dopiero jest zdziwienie
_________________ so much to see, so much to live for, questions to answer, places to go...
student
Dołączył: 19 Maj 2005 Posty: 5 Skąd: Warszawa
Wysłany: 6 Styczeń 2006, 23:51
W małych ilościach to nawet pomaga. Kiedyś myślałem, że alkohol jest skutecznym lekarstwem, teraz uświadamiam sobie, że jest zupełnie odwrotnie. Piję za dużo i zupełnie siebie nie kontroluje a to zazwyczaj konczy sie kilkudniowym kacem moralnym. Zwykły kac nie jest taki zły, nawet przynosi nieco ulgę. Otępiałość i ból z nim związane pozwalają nabrać dystansu do świata i zobojętnieć do tego stopnia, że nawet nieśmiałość znika. Kac moralny w moim przypadku to ból powstały na skutek gwałtownego uzewnętrznienia się pod wpływem alkoholu. Tym większy im bardziej trzeźwi byli inni współbiesiadnicy.
Wiek: 25 Dołączyła: 11 Mar 2005 Posty: 16 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 7 Styczeń 2006, 01:08
Tak sobie myślę o mnie i alkoholu... Nie, w sumie nie mam złych wspomnień z nadmiernego wywnętrzania się, zwykle jak to robiłam to ta druga osoba też była "wstawiona" i również się zwierzała. Albo mam szczęście albo instynkt samozachowawczy Alkohol mnie rozluźnia, staję się bardziej odważna i otwarta, ale nie używam go w celu przełamania nieśmiałości lub NIE TYLKO w tych celach Piję chyba tyle co przeciętny student i nawet to lubię ale na imprezach i z bliźnimi, którzy tez pija. Zawsze wiem kiedy przestać itd. itp.
Z dwóch obserwacji : alkohol zbliża ludzi, nie tylko nieśmiałych ale wszystkich. Nigdy tak nie idzie temat jak wtedy gdy zacznie się gadać co, gdzie i z kim ostatnio się piło i co z tego wynikło Oczywiście o ile nie rozmawia się z abstynentami
No ale przecież nie zawsze po alkoholu jest miło, fajnie i wesoło, nie zdarzało się wam upijac na smutno?
_________________ "Wszyscy chcą naszego dobra, nie dajmy go sobie zabrać!"
student
Dołączył: 19 Maj 2005 Posty: 5 Skąd: Warszawa
Wysłany: 7 Styczeń 2006, 20:34
piotros napisał/a:
student napisał/a:
Zwykły kac nie jest taki zły, nawet przynosi nieco ulgę.
Albo napisałeś to po pijaku, albo nigdy nie miałeś prawdziwego kaca
Masz troche racji, ale ja nie myśle o sytuacji w której żołądek odmawia współpracy, głowa pęka, łapie cie bezdech, robisz się blady zaczynasz tracić obraz oraz stabilność. Momentalnie stajesz sie mokry od potu a całe ciało rozpiera wewnętrzny ból niewiadomego pochodzenia. Czy to jest "prawdziwy kac"? Jeśli tak to odpowiadam: miałem.
Natomiast co do mojej wypowiedzi to miałem na myśli raczej subtelniejszego kaca, który przynosi przyjemnie otępienie i zobojętnienie.
Little Mole
Wiek: 22 Dołączył: 23 Wrz 2005 Posty: 31 Skąd: Z norki
Wysłany: 10 Styczeń 2006, 14:25
Zgadza się. Mogę nawet stwierdzić, że kac jest lepszy niż tabletki ziołowe uspokajające.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach