forum.nieśmiałość.net Strona Główna forum.nieśmiałość.net
dobra strona wszystkich, którzy odczuwają nieśmiałość

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
UWAGA: co TY możesz zrobić dla nieśmiałości w Polsce?

Ogłaszamy zbiórkę na opłacenie domeny i serwera niesmialosc.net!

Poprzedni temat «» Następny temat
alkohol
Autor Wiadomość
bubasia 


Wiek: 28
Dołączyła: 07 Lut 2005
Posty: 46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 13:53   alkohol

bo on się w dyskusjach przewija, przewijał i przewijać bedzie.
zacznę asekuracyjnie. Otóż piję tyle, co moi znajomi. Pewnie według jakichś standardów przyzwoitości - dużo.
Problem w tym, że ja bardziej potrzebuję się napić niż wiekszość z nich. Po piwie jest mi lepiej, schodzi napięcie z karku, lepiej patrzy mi się na ludzi.
Wczoraj pomyślałam, że taki typ jak ja, stworzony jest do nadużywania alkoholu. Dwa lata temu, jak szukałam dorywczej pracy i szłam na jakąś rozmowę, to zafundowałam sobie warkę strong na dodanie animuszu. Wtedy ten złoty środek mnie zawiódł, bo napięcie nie zeszło, a jedynym efektem był specyficzny zapach lecący z pyska (nawet po paście do zębów).
To problem ludzi nieprzystosowanych. Nie tylko niesmiałych. Moja koleżanka ze studiów (nie-niesmiała, ale dośc poważnie chora) często zmieniała w liceum szkoły, zawsze to był dla niej potworny stres. Któregoś razu rozpoczęła rok szkolny w nowym miejscu, całkiem pijana. Kiedy miała przedstawić się klasie, wstała i zaczęła cos bełkotać. Oczywiście natychmiast musiała zmienić szkołę.
Chiałabym się zapytać, jak to jest u Was? -ale też praktycznie. W jakich sytuacjach pijecie? jak dużo? (albo czemu wcale?) I - to chyba ważne- jaki stosunek macie do pijących równieśników?
_________________
weź kawałek słońca i utop go w szklance herbaty
 
 
 
Lilka 


Wiek: 24
Dołączyła: 08 Sie 2005
Posty: 24
Skąd: Poznań
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 14:28   

Hmm u mnie jest tak ze ja nie pije praktycznie wogole. To jest jakas nieodlaczna czesc mojej osobowosci, po prostu chce miec zawsze kontrole nad soba i nad tym co robie. Mozna by powiedziec, ze tak wstydze sie swoich reakji po alkoholu ze wybieram abstynencje :)
Co do mojego podejscia do osob pijacych...
Jest cos takiego po alkoholu, ze jednak wyzwala on z nas to co gleboko siedzi, zrywa pewne blokady. Dzieki temu mozna poznac drugiego czlowieka, zwlaszzca gdy samemu jest sie tzrzewym :wink:
Prawda jest tez taka, ze kazdy ma swoje zycie, kazdy sam nim kieruje i samodzielnie dokonuje wyborow. Jezeli spozywanie alkoholu nie szkodzi otoczeniu, jezeli taka osoba nie wsiada do samochodu, nie robi sie agresywna itp to nie widze powodu do potepiania.
Moj wybor jest moim wyborem, ja stwierdzilam ze wole nie pic. Czy ktos pije to tez jego wybor, bo to jego zycie. znam ludzi skarajnie roznych ode mnie pod tym wzgledem i to niczego nie zmienia, bo przeciez oni nadal pozostaja moimi fajnymi znajomymi.
 
 
 
pwl 

Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 101
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 15:04   

Nigdy nie piłem i nie zamierzam pić dla dodania sobie animuszu, bo to moim zdaniem najgłupszy z możliwych pomysłów. Pewnie czasami byłoby łatwiej, ale wtedy to zachęca żeby sięgnąć po niego po raz drugi, trzeci... Wolę nie wystawiać się na próbę czy wpadnę w alkoholową pułapkę czy nie...

Natomiast lubię czasem spróbować w towarzystwie jakiegoś dobrego alkoholu i przyznam się, że będąc za wschodnią lub południową granicą raczej nie przepuszczam okazji tańszego uzupełnienia zapasów :wink: Ale nie lubię pić dużo. Jeśli ktoś w moim towarzystwie chce wypić więcej - proszę bardzo, o ile zachowuje się przyzwoicie. Nigdy nie miałem problemów z odmową.

Zgadzam się, że alkohol ujawia to co siedzi głęboko w człowieku...
 
 
Robe81RT 


Dołączył: 09 Kwi 2005
Posty: 134
Skąd: Gdansk
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 15:57   

Ja pije w dwuch sytuacjach:

1- okazyjnie w towarzystwie najczesciej 1-4 piwa - tak dla rozluznienia, lepiej sie wtedy czuje wsrod innych osob. kontroli nad soba nigdy nie trace... tak mi sie przynajmniej wydaje

2- w samotnosci kiedy mam ochote lub nie jestem w najlepszym nastroju. Uzalezniony od alkoholu sie jednak nie czuje
 
 
 
jutka 


Wiek: 32
Dołączyła: 07 Lip 2005
Posty: 34
Skąd: Warszawa
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 16:29   Re: alkohol

Jak na standardy tego forum piję pewnie dużo :) Ale tak naprawdę nie wiem, czy to jest dużo - jak pytałam lekarza dietetyka, to on bez cienia wstydu czy wahania powiedział, że wypija do kolacji 6 puszek 0,3. Trochę mu upija żona, ale niedużo, bo jest cukrzykiem i właściwie wcale nie powinna :)

bubasia napisał/a:
Problem w tym, że ja bardziej potrzebuję się napić niż wiekszość z nich. Po piwie jest mi lepiej, schodzi napięcie z karku, lepiej patrzy mi się na ludzi.

Wydaje mi się, że to jest zupełnie normalne i wspólne wszystkim ludzikom. Dlaczego uważasz, że tylko ty tego potrzebujesz?

Ja piję mniej więcej co drugi dzień 1-2 piwa, żeby się rozluźnić po pracy. Nigdy nie piję w pracy czy przed pracą, w ogóle przy żadnych formalnych wystąpieniach publicznych.
Poza tym piję na wszelkich imprezach i spotkaniach towarzyskich w celu upodobnienia się do normalnych ludzi :) Wiem, kiedy przestać, nie zwalam się z nóg i nie rzygam po kątach. Myślę, że z alkoholem jest łatwiej i mi, i innym, bo bez alkoholu jestem potwornie poważna i oficjalna, aż się ludzie peszą.

Tu wtracę dla zilustrowania: kiedys w liceum na wycieczce szkolnej byłam z dziewczynami w pokoju i zdarzyło się coś strasznie śmiesznego (nieważne teraz co). Wszystkie zaczęłyśmy pękać ze śmiechu, ja też śmiałam się na całe gardło. Potem jedna z dziewczyn wyznała mi, że wszystkie były zszokowane, że ja się _potrafię_ tak śmiać.
Wrażenie było chyba takie, jakby komandor Data ryknął homeryckim śmiechem :)
_________________
Saepius locutum, numquam me tacuisse poenitet
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 259
Skąd: Ziemia
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 16:46   

kiedyś piłam alkohol wyłącznie przy okazji imprez. imprezy były rzadkie a ja piłam dość duzo - jak teraz to oceniam. ale nigdy nie upiłam sie w trupa. chociaż dobrze wiem co to i kac i klin.
:)
piwa ne lubię właściwie i nigdy mi nie smakowało, wino jakoś za drogo wychodziło - preferowałam czystą
:)
ale nie dlatego żeby sobie polepszyć umiejętności społeczne. po prostu fajny jest szmerek, lekkość w tańcu i ogólna lekkość ciała i ducha
:)

a teraz... chyba juz swoje w żcyiu wypiłam. lubię więc czasem kolorowego drinka bez okazji. czasem wino do podwieczorku z lubym...

pijanych nie lubie. nawet niezdrowo wesołych. już lepsi są tacy co leżą pod stołem bo nie trzeba się nimi zajmować, ani od nich uciekać.
 
 
kirasjer 

Wiek: 29
Dołączył: 16 Maj 2005
Posty: 36
Skąd: Poznań
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 18:01   

Witam!
Na studiach podczas spotkań ze znajomymi zawsze było choć jedno piwo (czesciej wecej). Przeważnie nie umiałem sie aktywnie właczyc do rozmowy, więc delektowałem sie....piwem:-) Jednak nigdy nie piłem wiecej niż inni. Na imprezach pojawiało sie cos mocniejszego, ale zwykle unikałem. Po alkocholu zaczynałem w końcu sie usmiechac:-)
Spotkania z dziewczynami (niewiele ich było) : jakiś dobry drink, a u mnie w mieszkaniu obowiazkowo dobre, słodkie, czerwone wino. Czasem to przynosiło odwrotny skutek: dziewczyna szybko zasypiała (może byłem za nudny:-)
Boje się pić w samotnosci, bo wtedy najłatwiej przesadzić. Napiłbym się z kimś:-)
 
 
mi 

Wiek: 24
Dołączyła: 05 Lut 2005
Posty: 17
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 12 Sierpień 2005, 22:41   

A oto co na temt twierdzą znawcy :wink: wiecej na stronie: www.parpa.pl

Ważne Sygnały Ostrzegawcze

Gdy ktoś pije pomimo szkód spowodowanych przez picie
Gdy ktoś jednorazowo wypija większe ilości płynów zawierających powyżej 100 gramów ETOH (5 dużych piw lub jeden litr wina, lub ćwierć litra wódki)
Gdy ktoś regularnie codziennie wypija więcej niż 20 gramów ETOH (2 piwa lub dwie lampki wina lub kieliszek 50 g wódki) lub gdy zaczyna dzień od picia alkoholu (np. poranne piwo)
Gdy ktoś "klinuje", czyli używa alkoholu do usuwania przykrych skutków poprzedniego picia, a więc sięga po alkohol z samego rana po intensywnym piciu wieczorem
Gdy ktoś pije alkohol w samotności oraz w sytuacjach, gdy odczuwa zmęczenie, dolegliwości fizyczne, smutek i cierpienie.
Gdy ktoś zaniedbuje obowiązki i zadania z powodu picia
Gdy ktoś ma trudności w przypominaniu sobie co się działo poprzedniego dnia w sytuacjach związanych z piciem.
Gdy ktoś uśmierza przy pomocy alkoholu poczucie winy i wyrzuty sumienia z powodu czynów popełnionych pod wpływem alkoholu.
Gdy ktoś kieruje samochodem, motocyklem pod wpływem alkoholu.
Gdy ktoś reaguje napięciem i rozdrażnieniem w sytuacjach utrudniających kontakt z alkoholem lub wobec postulatów ograniczenia picia zaprzecza, ze ma problemy z alkoholem.
Gdy ktoś dostaje od innych ludzi sygnały sugerujące ograniczenie ilości lub powstrzymanie się od picia.
 
 
 
Zimny Biczu
Gość
Wysłany: 13 Sierpień 2005, 20:30   

W moim przypadku alkohol to tymczasowe uśmierzenie bólu spowodowanego nieśmiałością. Po paru browarkach czuje się jak inna osoba, czyli jestem rozmowny, przyjacielski, wesoły i ciesze się z moich kontaktów międzyludzkich. Oczywiście wiem że to stan przejśćowy i po wytrzeżwiniu znowu będe bezsensu. I kocham Boga za to że stworzył alkochol, ale nienawidze go za to że stworzył mnie:(
 
 
Dexter 

Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 147
Skąd: zewsząd
Wysłany: 13 Sierpień 2005, 21:42   

Piję zazwyczaj na imprezach lub spotkaniach towarzyskich. To podobnie jak się do kogoś przychodzi i pije się kawę lub herbatę. ;)

Ilość jest uzależniona od imprezy lub chęci. Ale zazwyczaj wypijam minimum 2 piwa. O maksymalnej wartości nie ma co pisać... ;)

Jak często - tego nie potrafię określić. Na pewno nieregularnie. Czasem jest tak, że piję 3 dni pod rząd, a czasem bywa, że mam przerwę przez miesiąc.

Gdy obok mnie siedzi ktoś niepijący, to ok - jego sprawa. Ale często takie osoby nie chcą się wybrać na imprezę, mimo że są zapraszane. Nie zniósłbym tylko niepijącego, który analizuje moje zmienione zachowanie i je komentuje (wyśmiewa się). Słyszałem, że niepijącym nie można ufać. :lol: Powiedział to nawet jeden z moich wykładowców (bo rozmowa zeszła na inne tematy).


Przed wystąpieniem publicznym tylko raz mi się zdarzyło wypić - jakieś 2 lata temu. Ogólny stres spowodował, że nie poczułem oddziaływania alkoholu, a walnąłem sobie trochę, trochę czegoś wódkopodobnego. Nawet język mi się nie plątał. Strach przed wystąpieniem był silniejszy.

A słowo "alkoholizm" jest często nadużywane tak samo jak pisowania apostrofów przy odmianie obcych wyrazów. :P Gdy ktoś potrafi zacząć dzień, tydzień bez alkoholu, to nie jest alkoholikiem. A w sytuacji, gdy ktoś codziennie popija winem obiad, to nie wiem. Myślę, że to są małe dawki, które nie powodują choroby.
 
 
Miroslaw_Hermaszewski 


Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 13 Sierpień 2005, 22:02   

Cytat:
Gdy ktoś potrafi zacząć dzień, tydzień bez alkoholu, to nie jest alkoholikiem.

No niestety alkoholikiem jest sie cale zycie, nie nalezy mylic alkoholizmu z pijanstwem. Pijak pije bo lubi, alkoholik dlatego ze jak zacznie nie potrafi przestac. Tak przynajmniej mowil mi znajomy, ktory od kilku lat nie mial kropli alkoholu w ustach a za alkoholika sie podawal.
 
 
Dexter 

Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 147
Skąd: zewsząd
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 00:44   

Miroslaw_Hermaszewski napisał/a:

No niestety alkoholikiem jest sie cale zycie


Pod warunkiem, że ktoś zapadł na tę chorobę i cały czas pije.

Miroslaw_Hermaszewski napisał/a:

, nie nalezy mylic alkoholizmu z pijanstwem. Pijak pije bo lubi, alkoholik dlatego ze jak zacznie nie potrafi przestac. Tak przynajmniej mowil mi znajomy, ktory od kilku lat nie mial kropli alkoholu w ustach a za alkoholika sie podawal.


To znaczy był kiedyś alkoholikiem - przeszedł terapię odwykową i już nie jest? Alkoholik oznacza człowieka pijącego nałogowo alkohol. Jeśli Twój znajomy tego nie robi, to raczej nie jest alkoholikiem (chyba, że okresowa abstynencja może trwać kilka lat - ale to chyba niemożliwe). :)
 
 
jim_tulip 


Dołączył: 31 Sty 2005
Posty: 193
Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 08:52   

Oczywiście, że alkoholikiem jest się całe życie. Alkoholizm to nie jest choroba trwająca od punktu A do punktu B w czasie. To pewna dyspozycja, z którą po prostu trzeba nauczyć się żyć.

Dexter napisał/a:
(...) nie jest alkoholikiem (chyba, że okresowa abstynencja może trwać kilka lat - ale to chyba niemożliwe). :)


Możliwe, jak najbardziej. I najsmutniejsze są właśnie takie historie, kiedy po 12 latach abstynencji następuje nawrót.
Głośno się o tym nie mówi, ale tak naprawdę niewielu wytrzymuje w walce do końca. To świadczy zarówno o słabości człowieka jak i o sile nałogu.

A żeby dodać coś od siebie.

Ja nie piję bo nie lubię i nie chcę. Nie lubię bo mi nie smakuje, nie chcę bo lubię mieć nad sobą kontrolę, chcę być zawsze naturalny i taki, jakim jestem. Po prostu preferuję inne sposoby na poprawienie sobie nastroju :)
Nie boję się swojego zachowania po alkoholu, gdyż nie muszę bać się nieznanego ;) Nigdy nie byłem choćby odrobinę wstawiony (wypijając 1/5 piwa (imbirowego :P ) czy naparstek likieru czekoladowego (pozdrowienia dla pewnego kolegi ze zlotu! :D ) najzwyczajniej się nie da :) ) i... nie ciekawi mnie 'jak to jest' " title=":>" border="0" align="top"/>

Ale to nie jest tak, że abstynent z wyboru patrzy z góry na tych co lubią sobie wypić. Często w taki sposób ludzie mnie postrzegają. Toleruję i akceptuję pijących, choć częściej to pierwsze - póki osobiście nie dotyka mnie zachowanie innych po alkoholu, póki nie czuję się zmuszany do 'napicia się z kolegami', póki nie muszę oglądać, za przeproszeniem, festiwalu rzygania :? i różnych innych nieciekawych zachowań, wszystko jest ok.
Całkowicie potępiam, jeśli ktoś pije mimo iż wie, że alkohol jest dla niego zagrożeniem, zaczyna być agresywny, chce prowadzić samochód - wiadomo.

Pozdrawiam
 
 
Miroslaw_Hermaszewski 


Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 108
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 18:58   

Specjanie dla Dextera :):

Alkoholik - człowiek uzależniony od alkoholu, chory na alkoholizm. Na skutek utraty zdolności kontrolowanego picia, alkoholik odczuwa silną, niezależną od jego woli potrzebę regularnego spożywania alkoholu, najczęściej w dużych ilościach. Pozbawienie dostępu do alkoholu, powoduje szereg dolegliwości organizmu o charakterze psychosomatycznym. Dolegliwości te wiążą się z tak zwanym syndromem uzależnienia. Osoby uzależnione, którym udało się zerwać z nałogiem, określa się mianem trzeźwego lub trzeźwiejącego alkoholika. Nie oznacza to wyleczenia, gdyż niezależnie od upływającego czasu, może dojść do nawrotu choroby i powrotu do niekontrolowanego picia. (zrodlo http://pl.wikipedia.org/wiki/Alkoholik)

A jesli chodzi o mnie to lubie sie napic ale nigdy w celach dodania odwagi. Alkohol nie pomaga mi zmienic nastroju ale po prostu smakuje (szczegolnie zimne piwko pod koniec upalnego dnia :) ). No ale jesli ktos pije nie ze wzgledu na wartosci smakowe lecz traktujac jako lekarstwo na swoje doly to jest na najlepszej drodze by miec klopoty.
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 259
Skąd: Ziemia
Wysłany: 14 Sierpień 2005, 21:06   

ja równiez specjalnie dla Dextera ;)
powiedzenie, że niepijącym nie można ufać pochodzi chyba z czasów walki z komunizmem w Polsce. choćiaz byc może mówiono juz tak wczesniej - wszak konspiracji w historii mieliśmy niemało.
W każdym razie rowinięciem tego powiedzenia jest, że kto nie pije ten donosi.
Czyli chce zachować jasność umysłu i słucha co mówią inni.

Teraz na imprazach integracyjnych w pracy mozna się spotkać z tym powiedzeniem. Ale tym razem niepijący ma jakoby donosic szefowi, a nie Władzy.
 
 
Dexter 

Dołączył: 16 Lut 2005
Posty: 147
Skąd: zewsząd
Wysłany: 15 Sierpień 2005, 14:18   

OT

Podziękowania (również specjalne) za wyjaśnienia. :P
 
 
rozalka 


Wiek: 26
Dołączyła: 07 Lut 2005
Posty: 130
Skąd: nie pamietam ;)
Wysłany: 17 Sierpień 2005, 16:48   Re: alkohol

bubasia napisał/a:
W jakich sytuacjach pijecie? jak dużo? (albo czemu wcale?)

Piję zwykle w towarzystwie. Nie chodzę na takie typowe imprezy. Są to raczej posiadówy, gdzie siedzimy i gadamy. Wtedy lampka wina jest wskazana, choć nie jest to reguła. W sumie rzadko się to zdarza, bo moje towarzystwo jest niezbyt pijące. Piję też piwo na spotkaniach nieśmiałych :D
Z alkoholi lubię: słodkie czerwone wino, piwo, jakieś niezbyt gorzkie. Wódkę piłam 3 razy w życiu i nie rozumiem jak można ją pić. Picie czystej kojarzy mi się od razu z pijaństwem, a ja nie lubię i nie chcę być pijana.

Cóż więcej mogę dodać... Dwa razy zdarzyło mi sie kupować wino i pić ukradkiem po lampeczce, by poczuć to ciepełko w brzuchu ;) , kilka razy też piwo. Zastanawiałam się z czego to wynika. Zauważyłam, że myśli o sięgnięciu po alkohol dopadają mnie, gdy chcę się jakoś zrelaksować, poczuć swobodnie. W pewnym momencie nawet o siebie się zaniepokoiłam :( W ogóle jestem podatna na wszelkiego typu używki :( Ale jakoś daję sobie z tym radę ;)

bubasia napisał/a:
jaki stosunek macie do pijących równieśników?

Nie cierpię pijaństwa. Gdy widzę pijanych ludzi, nieważne czy są w moim wieku czy starsi, to słabo mi się robi i bardzo negatywnie to odbieram. Jednak całym sercem jestem za kulturalnym piciem. Każda skrajność jest zła, a ja nie lubię skrajności.

No to Wasze zdrowie :564: :D
 
 
Wiedzma 

Dołączyła: 03 Lip 2005
Posty: 131
Skąd: stąd
Wysłany: 19 Sierpień 2005, 02:15   

...
Ostatnio zmieniony przez Wiedzma 6 Lipiec 2006, 16:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 259
Skąd: Ziemia
Wysłany: 19 Sierpień 2005, 10:49   

czy naprawdę picie pomaga na jakieś porblemy? mi by to nigdy nie przyszło do głowy. piję dla przyjemności (tylko to co mi smakuje). wlasnie to jest fajne w piwie - jest taki okropne, że przy jednym można przesiedzieć cała impreze a nikt nie nagabuje ze nic nie zamawiam hehe

w sytuacjach stresowych po prostu... płaczę i to rzewnymi łzami (głupio mi czesto przez to - zwłaszcza jak ostatnio musiałam zapłaćic 10 zł kary za nie opłacenie 7 minut parkowania w strefie).

no albo jem. jeju - dobrze ze zazwyczaj nie mam nic w domu do jedzenia. ale zauwazylam, ze jem gdy jestem sama w domu. jak mam sie na kogo wyzewnetrznic to nie.
 
 
Julek 


Wiek: 23
Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 143
Skąd: Szczecin, Stargard
Wysłany: 19 Sierpień 2005, 11:27   

hh napisał/a:
czy naprawdę picie pomaga na jakieś porblemy?

Jak dla mnie, ludzie, którzy dużo piją, nadużywają narkotyków i robią inne rzeczy w tym stylu (jedzenie cały czas, ciągłe przekładanie spraw na później) - chcą mieć lepiej TERAZ, nie patrzą przyszłościowo, zależy im na tym, żeby dzisiaj, jutro, nie musiać się zmagać ze swoimi problemami, chcą je przerzucić na później, a jak wiadomo, takie sprawy mają to do siebie, że lubią się coraz bardziej nawarstwiać i to może być jeden z powodów uzależnień (oprócz fizycznego) - jest coraz więcej spraw do załatwienia, więc muszę coraz bardziej odwracać od nich swoją uwagę.
Mało kto myśli, czy jego działania będą miały pozytywny skutek za 30 lat, ale przynajmniej większość zastanawia się, czy to, co zrobią, ma jakiś sens jeśli chodzi o następny tydzień, miesiąc. Ludzie uzależnieni patrzą tylko na DZISIAJ i wolą nie myśleć, co będzie później.
A picie, żeby przez daną sytuację przebrnąć łatwiej (randka dla nieśmiałego, hehe), to już inna sprawa, ale też myślenie "jeśli raz się udało, to czemu nie spróbować jeszcze" może spowodować uzależnienie.
 
 
Wojciech 

Wiek: 23
Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 14
Skąd: Warszawa
Wysłany: 19 Sierpień 2005, 23:32   

No to ja też coś napiszę na ten temat...
Mogę powiedzieć że przez alkohol i moją nieśmiałość od kilku lat żyje "na kredyt".
tzn. gdyby nie pomoc nieznanej mi osoby prawdopodobnie nie byloby mnie już na tym świecie.
Pewnie każdy normalny człowiek po czymś takim przestałby pić ale oczywiscie nie ja...
Ale wcale nie pije tak dużo. Myślę że nawet troche mniej niż przecietny student.
Pije przede wszystkim z powodu mojej nieśmiałości. Nie czuje fizycznego pociągu do alkoholu. Nawet nie przepadam za smakiem piwa, a wódki to juz w ogóle. Ale gdy np. siedze na imprezie w gronie ludzi (rzadko to się zdarza) pije aby nie przesiedziec całego wieczoru nie odzywając się ani słowem. Wódka natomiast ma tę zaletę że integruje tzn. to że co jakis czas trzeba wypic kolejkę daje okazje do zamienienia paru słów chociażby o tym kto polewa i sprawia ze nie siedzi sie cały czas w kącie z piwem w ręku.
Co do reakcji po alkoholu to zauważyłem pewną rzecz.
Mianowicie zachowanie osoby nie-nieśmiałej po alkoholu niewiele się różni od jej zachowania na trzeźwo, natomiast nieśmiały po dużej ilości alkoholu staje się jakby innym człowiekiem. Można powiedzieć że zrzuca maskę nieśmiałości. W ten sposób można się wiele dowiedzieć na temat tej osoby-jaka mogłaby być gdyby nie była nieśmiała Przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Jeśli chodzi o samotne picie to mam taką zasadę że nigdy nie wypijam więcej niż jedno piwo.
Dziś złamałem ją po raz drugi w życiu i wypiłem dwa...

ps. to była moja pierwsza wypowiedź na tym forum, mam nadzieje że nie ostatnia.
 
 
 
hh 

Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 259
Skąd: Ziemia
Wysłany: 20 Sierpień 2005, 08:51   

nie zgodzę się z teorią, że zachowanie ludzi po alkoholu się nie zmienia. Są gadatliwi, wylewni, namolni, obrażalscy, agresywni, weslei, taneczni, przyjacielscy, zacietrzewieni, zbyt szczerzy itp.
ale byc może w całym swoim życiu miałam tylko do czynienia z podpitymi nieśmiałymi. W takim razie "pociecha" - jest ich większość w Polsce. I to łącznie ze mną :)
 
 
pwl 

Dołączył: 01 Lut 2005
Posty: 101
Wysłany: 20 Sierpień 2005, 09:46   

Jeśli nieśmiałym jest ten kto ma jakiekolwiek hamulce, to całe szczęście, że na tym świecie 99,99% osób jest nieśmiałych...
 
 
Kate 


Wiek: 19
Dołączyła: 19 Sie 2005
Posty: 5
Skąd: Nie pamiętam
Wysłany: 20 Sierpień 2005, 16:07   

Witam wszystkich, to mój pierwszy post na tym forum i bardzo się cieszę, że znalazłam niesmialosc.prv.pl.

Jeśli chodzi o mnie, to picie alkoholu wśród dobrych znajomych jest zbędne. Od czasu do czasu mi się zdarzy, ale nie jest konieczne, bo w końcu znam ich i nie mam problemu, by się przełamać.
Jednak zdarzył się kiedyś "zlot", w którym uczestniczyłam. 8 osób z nowego liceum, umawialiśmy się przez internet, takie tam. Było kilku moich znajomych (bo inaczej bym w ogóle się nie wybrała), jednak milczałam jak grób i tylko przysłuchiwałam się innym. W pewnym momencie ktoś zaproponował pójście do sklepu po "zaopatrzenie", jak to się teraz mówi. Z kolegą złożyliśmy się na wino, reszta piła piwo i od razu rozgadałam się, zaczęłam żartować, wygłupiać się i, jak wszyscy, byłam duszą towarzystwa. Alkohol pomaga nieśmiałym, bo gdyby nie on, pewnie źle bym wspominała ów "zlot", a tak poznałam kilka osób i byłam bardzo zadowolona, że się wybrałam tam.

Jestem niepełnoletnia, więc nie piję zbyt często i bardzo mało, bo mi rodzice nie pozwalają, ale jestem pewna, że jakbym nie miała nad sobą bata, to bym częściej dodawała sobie odwagi alkoholem.
 
 
Wojciech 

Wiek: 23
Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 14
Skąd: Warszawa
Wysłany: 21 Sierpień 2005, 00:00   

[quote]
źle sie wyrazilem. Chodzilo mi o to ze ich zachowanie jest do przewidzenia i nikogo nie szokuje. Natomiast jezeli upije sie osoba nieśmiała wszyscy nastepnego dnia komentują czego to ona nie mówiła i nie robiła. Najgorzej jest kiedy ty nie pamietasz co mówiłeś a inni pamietają. Miałem tak pare razy i jest to bardzo nieprzyjeme.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,3 sekundy. Zapytań do SQL: 9