forum.nieśmiałość.net Strona Główna forum.nieśmiałość.net
dobra strona wszystkich, którzy odczuwają nieśmiałość

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
UWAGA: co TY możesz zrobić dla nieśmiałości w Polsce?

Ogłaszamy zbiórkę na opłacenie domeny i serwera niesmialosc.net!

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to się robi
Autor Wiadomość
Maggi 

Wiek: 24
Dołączyła: 11 Gru 2006
Posty: 457
Skąd: Kraków
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 13:00   

Barrokh,
Cytat:
Naprawdę lubicie rozmawiać o "cyrkoniach" ?


Ale tu nie chodzi o cykorie tylko o to że jeśli się komuś ktos podoba to jakos zagadac by wypadało- takie moje zdanie :P
 
 
 
Barrokh 

Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 30
Skąd: Polska :)
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 13:18   

Maggi napisał/a:
Ale tu nie chodzi o cykorie tylko o to że jeśli się komuś ktos podoba to jakos zagadac by wypadało- takie moje zdanie :P


No przecież żarty sobie robię z tymi cyrkoniami :P Chodzi mi o to, że głupio byłoby mi rzucać w kierunku dziewczyny, na której mi zależy takie śmiesznie głupie teksty. Nie potrafię gadać o takich pierdołach i nie wydaje mi się, żeby w ten sposób można było poznać bliżej jakąś miłą i inteligentną dziewczynę

I jeszcze jedno pytanie, może off-topowe, ale nie będę dla takich głupot nowego teamtu zakładał. Po czym mam poznać, że podobam się jakiejś dziewczynie? Znam w sumie jedną, która zawsze mówi mi "cześć", uśmiecha się do mnie jak żadna inna, a nawet usiłuje nawiązać ze mną jakąś rozmowę. Ale nie sądzę, żeby ona coś do mnie czuła, bo ja nie jestem zbyt atrakcyjny, a ona jest chyba najpiękniejszą dziewczyną w szkole. Więc po czym to poznać?
 
 
cichosza 


Wiek: 22
Dołączyła: 03 Sie 2006
Posty: 158
Skąd: z nikąd
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 14:03   

Barrokh napisał/a:

Matko, skoro już dziewczyny tak mówią to to jest jakaś tragedia. Naprawdę lubicie rozmawiać o "cyrkoniach" ? :P W ogóle, absolwent napisał ten poradnik jak z jakiejś reklamy kursu podrywania: "byłem żałosny i nieśmiały, ale poznałem parę magicznych zasad i już mogę mieć każdą dziewczynę". No dobra, może trochę za ostro cię skrytykowałem, ale i tak uważam, że ten poradnik jest guzik warty i raczej nigdy się do niego nie będę stosował :)


poradnik czytałam z uśmiechem, bardzo pozytywny tekst!! tak, nawet ja tak uważam no i w dodatku jestem dziewczyną :P (żeby nie było :wink: )

być może potrzeba nam takiego świeżego spojrzenia, osoby która z tego wyszła (a jednak można?) bo niedługo rozpuścimy się tutaj we własnym sosie i mętnych dociekaniach...

'podryw', mimo że kojarzy się źle (nam dziewczynom no i może jeszcze Selevanowi :lol: ) jest w sumie sprawą naturalną. ludzie spotykają się cały czas i 'grają' ze sobą świadomie lub nie.
manipulacja jest zła, ok. - ale to dobrze, że o tym tyle mówimy, przynajmniej nie tylko 'faceci' będą zorientowani.

naturalność? nie każdy ją ma. a uczenie się takich czy innych metod zawsze daje chociaż trochę doświadczania. -ważne żeby próbować.

jeżeli chodzi o 'poradnik' to sama nabrałabym się na pare chwytów, ale nie widzę w tym nic złego, albo grasz albo wypadasz z gry, a dopóki gra się toczy niewinnie (i żadna ze stron nie ma złych zamiarów) to czemu nie?

i oczywiście, żaden poradnik nigdy nie będzie dobry, bo w kwestii uczuć to zawsze wychodzi nie tak jak się tego spodziewamy, poza tym dochodzi sprawa 'igrania z uczuciami', a tu trzeba bardzo uważać... no ale zakładam, że nieśmiali (empatyczni-wrażliwcy) przecież nie mają złych zamiarów i nie chcą krzywdzić innych.

---------------------------
wybaczcie mi podział na 'my' i 'wy' - ale niestety nie da sie go uniknąć.
 
 
Maggi 

Wiek: 24
Dołączyła: 11 Gru 2006
Posty: 457
Skąd: Kraków
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 14:04   

Barrokh
Cytat:
Znam w sumie jedną, która zawsze mówi mi "cześć", uśmiecha się do mnie jak żadna inna, a nawet usiłuje nawiązać ze mną jakąś rozmowę
.


Wygląda na to że ewidentnie Cie podrywa :P
Wiesz, najlepiej sam sie przekonaj, w końcu co tracisz?, jak nic nie zrobisz to ona pewnie i tak prędzej czy później da sobie spokój, bo ile można czekać jeśli ta druga osoba nie daje żadnych znaków czy jest zainteresowana czy nie. (No nie żebym była jakimś ekspertem 8) , ale wiesz...troche sie żyje na tym swiecie juz to co się będziemy oszukiwać :P )
 
 
 
Raskolnikow 

Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 147
Skąd: skątowni
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 15:04   

Nie czytalem wszytkich postów bo nie mam teraz na to czasu.

Zacytuje moze jak powininna wygladac poprawiona wypowiedz. Przez pomyłke zgubilem jeden wyraz "nie" bardzo kluczowu jesli chodzi o ta wypowiedz. Wiem ze pomyslelsicie ze pisze bzdury i macie do tego prawo bo tak to własnie zabrzmialo.

Cytat:
NLS to nie(przez pomylke brak jednego słowa i zmieniony sens całej wypowiedzi ) jest kilka zdan i zaklęc po których wypowiedzeniu kazda laska rozłozy nogi.


Tak powinna wygladac częsc mojej wypowiedzi. Komu zdarza sie pisac posty o 7 rano ten zrozumie :)
 
 
 
Paweł 19 


Wiek: 19
Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 240
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 15:06   

Chyba dla inteligentnych i że tak powiem pełnych w środku :shock: dziewczyn nie jest najważniejsza uroda. Jest od groma przystojniaków może nie każda zechce mieć takiego dla siebie, może zwróci uwagę na takiego któremu natura poskąpiła walorów fizycznym (piszę o sobie :) ). Powinieneś zrewanżować się jej takim samym zainteresowaniem jakim ona obdarzyła Ciebie.

to "nie" popsuło cały efekt :wink:
_________________
Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
 
 
 
Kasinka 

Dołączyła: 12 Maj 2007
Posty: 204
Skąd: ........
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 15:42   

nożesz prysły moje nadzieje i marzenia!
idę płakać :542:
_________________
Nie ma mnie
 
 
Bat 


Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 79
Skąd: Szczecin
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 16:01   

Barrokh, moim zdaniem twoja krytyka jest za ostra. W poradniku absolwenta nie było przedmiotowego traktowania kobiet - co mówiły same dziewczyny. I na pewno nie chodziło tam o zaciąganie do łóżka. Też odniosłem wrażenie, że wszystko co napisał autor jest strasznie skomplikowane i opiera się na graniu, tak, że nie jesteśmy autentyczni. Tylko w ten sposób możemy powiedzieć, że każdy poradnik jest głupi i każdy nieśmiały powinien być naturalny i radzić sobie sam. Tylko, że ludzie sami sobie nie dają rady i szukają pomocy. Pewnie, że nie ma złotej recepty i prościej by było się zakochać z wzajemnością i już. Ale jeśli któryś raz z rzędu zakochuję się nieszczęśliwie i nie podobam się mojej wybrance, to zaczynam się zastanawiać - dobra raz, czy dwa mogę mieć pecha, ale dziesięć, dwadzieścia razy... może coś robię nie tak? Może powinienem coś zmienić? No i szuka się rozwiązania. Takie rady mogą pomóc - a że nie powinniśmy podchodzić do tego bezkrytycznie to już inna sprawa. Nic nie zwalnia od myślenia (może poza filmami ze Steaventem Seagalem).
_________________
,,Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!"
 
 
Batkocz 

Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 624
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 16:24   

Barrokh napisał/a:
Bzdura, ten poradnik jest tak samo do niczego jak wszystkie inne. Wydaje mi się, że aby znaleźć naprawdę fajną dziewczynę, wszystko musi wyjść tak "naturalnie".

I może właśnie wyszło naturalnie. Ten "poradnik" o ile się nie myle powstał już kiedy Absolwent odbył swoją naturalną droge do związku i z perspektywy czasu opisuje jak do tego doszło. Oczywiście ujęcie w taki schemat tej drogi odziera ją z romantyzmu, ale rzeczywistość jest właśnie zazwyczaj dużo bardziej prozaiczna niż na filmach i trzeźwe myślenie, a nie tylko uleganie gorącym uczuciom może skutkować czymś naprawde dobrym i trwałym. Poza tym autorowi wątku i innym go czytającym te twoje wyjście "naturalnie" nic nie mówi.
Co znaczy wyjść naturalnie? Ma trafić was strzała amora i potem będziecie żyć długo i szczęśliwie?
Moje dotychczasowe związki w dużej mierze odnajduje w tym schemacie Absolwenta, ale jakoś nie miałem uczucia braku ich naturalności. To co w tym schemacie widzianym z zewnątrz wydaje się być wyrachowaniem, nie jest nim kiedy samemu się w tym uczestniczy. To ciągła gra niecierpliwych uczuć ze zdrowym rozsądkiem, który każe przemyśleć, poczekać, sprawdzić czy na pewno jest tak jak czujemy.

Z tego co napisał Absolwent to dla mnie osobiście ważne były dwie sprawy z którymi nader często miałem problemy. Po pierwsze to kwestia tego, że nasz wizerunek to nie tylko to jakimi jesteśmy do osobby w której się zakochaliśmy, ale także jak zachowujemy się do innych ludzi. Co z tego, że jesteśmy szarmancy dla tej jednej dziewczyny, jeśli jesteśmy gburowaci dla innych osób i ona to widzi. I nie radze w cale w tym miejscu manipulować także wizerunkiem poprzez sposób w jaki odnosimy się do otoczenia, tylko zwracam uwage, że lepiej być sobą zarówno dla niej jak i dla reszty. Poza tym to działa w obie strony i samemu też warto obserwować jak nasz "cel" odnosi się do innych ludzi, w relacjach z nimi prędzej może odsłonić tę maskę o której pisałem wcześniej i zobaczymy jaka ona naprawde jest, a nie jaka chce się nam zaprezentować.
Druga kwestia to umiejętność obserwacji kiedy sprawa jest przegrana i nie warto w to dalej grząźć. Niestety nieśmiali (ja też) chyba "lubią" brnąć w takie niemożliwe miłości bo to im daje złudne przeświadczenie, ze jednak coś w życiu robią by znaleźć swą miłość. Tylko, że to jest takie szukanie by nie znaleźć.

Barrokh napisał/a:
Po czym mam poznać, że podobam się jakiejś dziewczynie?

To ja znowu dam linka do filmu, ale akurat ten film jeśli chodzi o to jak po mowie ciała sprawdzić czy się podobamy jest całkiem niezły.
http://www.videojug.com/f...attracted-to-me
Barrokh napisał/a:
Znam w sumie jedną, która zawsze mówi mi "cześć", uśmiecha się do mnie jak żadna inna

To sprawdź czy do innych się uśmiecha tak samo czy tylko do Ciebie.
_________________
Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Ostatnio zmieniony przez Batkocz 30 Styczeń 2008, 17:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Barrokh 

Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 30
Skąd: Polska :)
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 17:18   

Cytat:
Barrokh, moim zdaniem twoja krytyka jest za ostra.

No trochę może jest za ostra, ok, sam przynaję :)

Cytat:
To co w tym schemacie widzianym z zewnątrz wydaje się być wyrachowaniem, nie jest nim kiedy samemu się w tym uczestniczy.

No to czyli ja mam rację. To powinno wyjść naturalnie, a nie że wyuczysz się jakiegoś poradnika i wszystko ci się uda, bo takie wrażenie odniosłem czytając post Absolwenta

Cytat:
Wiesz, najlepiej sam sie przekonaj, w końcu co tracisz?, jak nic nie zrobisz to ona pewnie i tak prędzej czy później da sobie spokój, bo ile można czekać jeśli ta druga osoba nie daje żadnych znaków czy jest zainteresowana czy nie

Nie wiem, nawet bym sobie nie mógł wyobrazić siebie z nią. Nie zakochałem się w niej, może też dlatego, że nie wierzę żeby taka dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Wydaje mi się, że może ona mnie lubi, chociaż też nie wiem za co, bo przecież nie znamy się zbyt dobrze. Co do tego, czy coś zrobię czy nie - raczej nie, nie będę się wygłupiać, są jakieś granice moich "uczuciowych" ambicji i z taką dziewczyną raczej sobie dam spokój. Chodziło mi tylko o to, po czym sprawdzić, że jakaś dziewczyna się mną interesuje, czy też jest tylko dla mnie miła.

Cytat:
To sprawdź czy do innych się uśmiecha tak samo czy tylko do Ciebie.

Nie będę przecież za nią łaził cały dzień i sprawdzał do kogo się uśmiecha, a fo kogo nie. Zresztą, do mnie się mało która dziewczyna uśmiecha (nie dlatego, że jestem brzydki, tylko jestem raczej małomówny), więc fajnie, że chociaż ona :)
 
 
Siemowit 

Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 212
Skąd: ....
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 17:42   

Szczerze mówiąc ten tzw. poradnik Absolwenta to żadna nowość i nawet osoba nie mająca żadnego doświadczenia, mogłaby zawrzeć swoje porady dla każdego z nas....wszystko pięknie jest opisane, ale mało co można przewidzieć i doświadczenie uczy, że nie ma żadnych uniwersalnych technik podrywu czy flirtu...to wszystko wychodzi samo a każdy ma swoje sposoby oparte na wieloletnim doświadczeniu, metody prób i błędów...
A osoby niedoświadczone niech przestaną czytać jakieś głupie książki i poradniki a sami zaczynają działać na tzw. spontanie....bo im bardziej "faszerujemy" się tymi bzdetami tym bardziej izolujemy się od prawdziwego życia, które jest nieprzewidywalne....

Relacje damsko-męskie powinny być naturalne, spontaniczne, nawet przypadkowe...bez planów i przygotowań...nie myśleć o tym, zwyczajnie wykorzystywać jedynie "malutkie" codzienne okazje do poznania nawet przypadkowych osób...sztuka polega na tym aby w pogoni za ideałem i wypatrywaniem tej/tego co ma być w planie poderwany, nie przegapić sytuacji pod samym nosem...sztuka postrzegania jest bardzo trudna i chyba w mojej opinii decyduje o tym czy jesteśmy sami czy nie..czy potrafimy dostrzec kogoś kto jest nami zainteresowany, czy szukamy nie wiadomo gdzie. :roll:
_________________
"Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem!!!"
 
 
rapsodia 

Wiek: 21
Dołączyła: 26 Lis 2007
Posty: 56
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 19:26   

Siemowit napisał/a:
Relacje damsko-męskie powinny być naturalne, spontaniczne, nawet przypadkowe...bez planów i przygotowań...:

Dokładnie :) .Nie wydaje mi się,żeby relacji mężczyzna-kobieta mozna było się nauczyć z poradników.Tego może nas nauczyć wyłącznie życie,nasze porażki i sukcesy.
Cytat:
sztuka polega na tym aby w pogoni za ideałem i wypatrywaniem tej/tego co ma być w planie poderwany, nie przegapić sytuacji pod samym nosem...sztuka postrzegania jest bardzo trudna i chyba w mojej opinii decyduje o tym czy jesteśmy sami czy nie..czy potrafimy dostrzec kogoś kto jest nami zainteresowany, czy szukamy nie wiadomo gdzie. :roll

Własnie ja mam nieco podobny problem:jak przestać szukać ideału tylko spróbować nawiązać więż z kimś,kto niekoniecznie jest do mnie idealnie dopasowany,bo przecież takiej osoby nigdy nie znajde.Dla mnie najtrudniejsze jest to,że uprzedam się z góry do ludzi,zamiast spróbować ich poznać.
Bo chyba nie jest tak,że od razu rodzi się silne uczucie i wiemy momentalnie,że dana osoba jest dla nas stworzona :roll: .
Jak to jest u Was z nawiązywaniem relacji damsko-męskich:od razu wiecie,że z pewną osobą się uda("miłość od pierwszego wejrzenia")?czy jeśli wydaje się Wam,ze z daną osobą nie stworzycie związku,to od razu rezygnujecie z poznania tego człowieka?
 
 
 
norm 


Wiek: 18
Dołączył: 14 Wrz 2007
Posty: 144
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 21:27   

nigdy nie miałem dziewczyny a mimo to nie czuję się z tym źle i nie widzę większego problemu w tym...
myślę sobie że to się nie dzieje pierwsze na siłę, po drugie obie strony muszą tego chcieć, nawet podświadomie...
wydaje mi się że jeśli coś styka to reszta sama się rozwinie... według mnie to idzie tak
poznanie się - głębsze zaznajomienie(koleżeństwo) - kontakty przyjacielskie/bycie ze sobą...
okropnie żałośnie brzmi mi podejście wielu osób które mają okropnie egoistyczne poglądy, próbują kogoś zdobywać(nawet zaliczać!) i to jeszcze jakimiś sposobami i metodami... nawet próbują to trenować... no ludzie bez przesady ale bycie ze sobą dwóch osób to raczej oznaka wzajemnego lubienia się, szanowania, zaufania itd...
zadajcie sobie pytanie w jakim celu chcecie z kimś chodzić....
według mnie tak jak już pisałem dwie osoby się po prostu poznają i jak się lubią to się będą ze sobą spotykać i umawiać na piwo lub kawę a jeśli coś będzie na tym etapie stykało to się przerodzi w związek = chodzenie ze sobą <- głupio brzmi to określenie tak szczeniacko...
ahh co do pierwszego postu chętnie wyłowie pewne słowa... wy nie musicie nonstop podtrzymywać rozmowy i zagadywać i rozmawiać i się wysilać itp... mi dużo czasu zajęło uświadomienie sobie tego...
_________________
But I'm a creep,
I'm a weirdo
What the hell am I doin' here?
I don't belong here

I don't belong here...
 
 
 
Maggi 

Wiek: 24
Dołączyła: 11 Gru 2006
Posty: 457
Skąd: Kraków
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 22:05   

norm
Cytat:
wydaje mi się że jeśli coś styka to reszta sama się rozwinie... według mnie to idzie tak
poznanie się - głębsze zaznajomienie(koleżeństwo) - kontakty przyjacielskie/bycie ze sobą...

To jest tak że fajnie sie to czyta ale obawiam się że to nie jest tak prosto Im bardziej ci sie ktos podoba tym tak naprawdę jest trudniej nawet jesli wiesz że tej drugiej osobie tez sie podobasz. Już pomijam wszystkie gafy to czy nie jest tak że jak ktoś jest nieśmiały to prędzej "wytłumaczy sobie" że nie jest wart tej osoby i po prostu zamiast jak napisałeś poznawać sie będzie raczej jej unikal, żeby ona/on sie nie dowiedziała przypadkiem "jaki jest naprawde" . Takie sa moje spostrzeżenia.
 
 
 
Paluszek 

Wiek: 23
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 282
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 22:40   

Nawiązując do tego poradnika, przyszło mi na myśl, że ludzie są chyba dużo bardziej skomplikowani dla siebie samych i innych, kiedy pojawiają się prawdziwe uczucia. To znaczy mogą zachowywać się nieprzewidywalnie i nie do końca mają kontrole nad tym, co czynią, bo wobec uczuć trudno jest zachować zimną krew. Zimna krew można zachować w sytuacjach, o których pisze Absowent, tzn. jakiś chłopak wybiera sobie kilka celów (jak rozumiem wybiera te dziewczyny, które na pierwszy rzut oka "wpadły mu w oko") i próbuje zagadywać do każdej, a to kolczyki pochwali, zaproponuje ciastko, umówi się nawet na jakąś kawę. Jest tu to zabezpieczenie, że tak naprawdę w tym momencie żadna nie jest mu jakoś specjalnie bliska i dlatego nawet w obliczu rozczarowania żalu nie będzie. Chociaż prawdę powiedziawszy poczułabym się bardzo zawiedziona wiedząc, że jestem takim celem obok trzech innych i to chwalenie kolczyków, to w zasadzie element takiej gry.
Jeśli chodzi o uczucia, które pojawiają sie gdzieś między tą chłodna kalkulacją i planem działania, to sprawa się komplikuje. Tutaj chyba trzeba się już zdać wyłącznie na siebie i wykazać się cierpliwością i otwartością na drugą osobę, a także przygotować się na pewne trudności, bo o ile takie flirty są źródłem beztroskiej zabawy, to już z czyimiś uczuciami nie można sobie tak igrać i zmieniać cele jak komu wygodnie. Chciałam przytoczyć fragment z "Małego Księcia" o takim "oswajaniu" drugiej osoby, kiedy z "celu", o którym pisze Absolwent staje się kimś wyjątkowym:
Mówi Lis: "(...) Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuje ciebie. I ty także mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie".
Wydaje mi się, że kogoś odpowiedniego można poznać nieoczekiwanie, ale jeśli jest się w pewnym sensie wewnętrznie wyciszonym. Bo jeśli co tydzień umawiać się z inna dziewczyną/chłopakiem, to może i to jest rozrywka, nawet ma to swoje plusy, człowiek uczy się większej śmiałości do ludzi, ale nie można w ten sposób poznać kogoś, poznać jego osobowości, zalet i cech, które nigdy nie ujawnią się w pierwszym kontakcie, nie można poznać też siebie, bo siebie poznaje się poprzez drugą osobę, ale w kontakcie długotrwałym. Myślę, że szansę na budowanie głębokich relacji z płcią przeciwną daje bardziej droga, którą zaproponował Norm, czyli poprzez poznawanie siebie i przyjaźń. Nie wydaje mi się, że taki związek będzie letni w stosunku do wybuchu nagłej namiętności i wiązania się "w ciemno".
_________________
"Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
 
 
Batkocz 

Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 624
Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 23:09   

norm napisał/a:
wydaje mi się że jeśli coś styka to reszta sama się rozwinie

Gdyby to było takie proste to ludzie nie zakładali by takich wątków. Nieśmiali nie lubią metody prób i błedów, szczególnie, że często przegapili w życiu ten okres, gdy ich rówieśnicy ponosili na tym polu prorażki i odnosili sukcesy. W pewnym wieku od potencjalnego partnera oczekuje się już pewnego doswiadczenia i obycia i gdy takiego brak człowiek próbuje się posiłkować takimi poradnikami. One oczywiście nie zastąpią doswiadczenia, ale mogą pomóc poczuć się chociaż odrobine pewniej w trudnej sferze kontaktów męsko-damskich.
norm napisał/a:
okropnie żałośnie brzmi mi podejście wielu osób które mają okropnie egoistyczne poglądy, próbują kogoś zdobywać(nawet zaliczać!) i to jeszcze jakimiś sposobami i metodami... nawet próbują to trenować... no ludzie bez przesady ale bycie ze sobą dwóch osób to raczej oznaka wzajemnego lubienia się, szanowania, zaufania itd...
zadajcie sobie pytanie w jakim celu chcecie z kimś chodzić

Co jest żałosne, że jedna osoba potrzebuje bliskośći drugiej?
Że nie nie nauczyła się czym ta bliskość jest? Że skoro nie wie czym jest to szuka jej poomacku i chwyta się róznych sposóbów by ją odnaleźć?
Może to faktycznie żałosne ale ja wśród ludzi zainteresowanych NLS i innymi podobnymi metodami dostrzegam pod maską podrywacza raczej ludzi spragnionych miłości, ale nie umiejących jej znaleźć niź cynicznych graczy na kobiecych uczuciach. Dlaczego takimi kursami interesują sie głównie meżczyźni? Ponieważ nasza kultura nie uczycy chlopców bliskości, karze im tłumić własne uczucia, być twardym, nie okazywać zanadto przywiązania. Miłości i bliskości człowiek uczy się głównie od najbliższych, od rodziny, gdy tego nie ma musi sobie poradzić inaczej.
Najlepszą drogą jest odnalezie bliskości z samym sobą, pokochanie prawdziwego siebie z wadami i zaletami, wtedy faktycznie reszta dzieje się sama bo taki człowiek z bijącym od niego blaskiem przyciąga innych, tylko, że to jest trudna droga i częściej się zdarza, iż jesteśmy w stanie pokochać prawdziwych nas dopiero wtedy gdy inny ktoś nas pokocha.

I jeszcze taka zagadka bo nie wytrzymałem: czy jeśli innych nazwie się żałosnymi to nasza własna żałosność się zmniejsza? Jeśli tak, to może spróbuje.

Paluszek napisał/a:
Wydaje mi się, że kogoś odpowiedniego można poznać nieoczekiwanie, ale jeśli jest się w pewnym sensie wewnętrznie wyciszonym.

Masz racje ale to się wcale wbrew pozorom jakoś bardzo nie kłóci z tym co napisał Absolwent, trzeba być uważnym i obserwować swoje uczucia i reakcje innych na nas. Ja bym nie podszedł do tego w ten sposób jak on i nie sporządzał na piśmie takiej listy potencjalnych partnerek o których on pisze, ale czy chcemy czy nie często ją i tak mamy w głowie. Podobie z innymi jego punktami wiele z nich ma miejsce na etapie zawierania związków ale ludzie sobie tego tak mocno nie uświadamiają i mają złudzenie spontaniczności bo nie podchodzą do tego aż tak metodologicznie.
_________________
Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
 
 
 
norm 


Wiek: 18
Dołączył: 14 Wrz 2007
Posty: 144
Skąd: Warszawa
Wysłany: 31 Styczeń 2008, 00:41   odpowiedź do pana batkocza


PYTANIE:Co jest żałosne, że jedna osoba potrzebuje bliskośći drugiej?
Że nie nie nauczyła się czym ta bliskość jest? Że skoro nie wie czym jest to szuka jej poomacku i chwyta się róznych sposóbów by ją odnaleźć?

ODPOWIEDŹ:
Cytat:
okropnie żałośnie brzmi mi podejście wielu osób które mają okropnie egoistyczne poglądy, próbują kogoś zdobywać(nawet zaliczać!) i to jeszcze jakimiś sposobami i metodami...
nie wiem gdzie wyczytałeś w moim poście że uważam iż potrzeba bliskości według mnie jest żałosna... :570: oj czytanie ze zrozumiem masz na dosyć miernym poziomie...
PYTANIE:czy jeśli nazwie się żałosnymi to nasza własna żałosność się zmniejsza? Jeśli tak, to może spróbuje.
ODPOWIEDŹ:Nie, choć niektórym się może tak wydawać, ja do nich nie należę.
Nieśmiali nie lubią metody prób i błedów,
właśnie dlatego jestem przeciwnikiem "zarywania lasek" sposobem nr.52 kursu "jak zarywać laski" "recytując" wierszyk o ładnych kolczykach...(w sumie to jest także cześć odp. na 1 pytanie "co jest żałosne według mnie") a potem czekaniem na reakcje
bardziej jestem zwolennikiem powolnego zacieśniania kontaktów.... w tej wersji nie ma prób i błędów...
wydaje mi się że jeśli coś styka to reszta sama się rozwinie
Gdyby to było takie proste to ludzie nie zakładali by takich wątków

hmm ależ jesteś dosłowny... tak masz racje nic samo się nie dzieje... trzeba akcji dla reakcji.
ahh a teraz postaram się wyczerpująco napisać co według mnie jest żałosne w temacie o kontaktach.
obieranie sobie kobiet jako celi, pisanie o zawieraniu związku w szczeniacki sposób jak zarywanie lasek, zdobywanie kobiety/dziewczyny, korzystanie i pisanie o rożnych technikach... zalatują mi szarlataństwem, żerowaniem na naiwnych, nieszczerością, pazernością, wykorzystywaniem i nieliczeniem się z uczuciami drugiej osoby oraz EGOISTYCZNĄ KONCENTRACJĄ NA SOBIE i chęci ZDOBYCIA kobiety dla SIEBIE bez patrzenia na jej uczucia... przedmiotowe podejście też mi nie pasuje ok
koniec
jak chcesz rozwijać ten temat to zapraszam na gadu gadu albo skype...
__________
zgadzam się częścią twojego posta... mnie jakoś się nie podoba jak ktoś chwali kolczyki aby kogoś zdobyć(kojarzy mi się z uwodzeniem) a nie aby komuś sprawić komplement ponieważ ma naprawdę ładne kolczyki... ja na miejscu tej kobiety nie chciał bym się zadawać z tym pierwszym typem... nieszczerość...
_________________
But I'm a creep,
I'm a weirdo
What the hell am I doin' here?
I don't belong here

I don't belong here...
Ostatnio zmieniony przez norm 31 Styczeń 2008, 03:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Batkocz 

Dołączył: 02 Lut 2005
Posty: 624
Skąd: Warszawa
Wysłany: 31 Styczeń 2008, 00:58   

norm napisał/a:
oj czytanie ze zrozumiem masz na dosyć miernym poziomie

Dziękuje za tę ocene.

A co do meritum to wcale nie wyczytałem, że uważasz iż potrzeba bliskości jest żałosna, tylko zwróciłem uwagę, że za tym pogardzanym korzystaniem z "metod i sposobów" kryje się rozpaczliwa potrzeba bliskości. Moim zdaniem to nie jest żałosne, raczej budzące współczucie. Niestety częściej niż współczucie i pomoc takie osoby mogą otrzymać litość, która zawiera w sobie pogarde.

norm napisał/a:
bardziej jestem zwolennikiem powolnego zacieśniania kontaktów.... w tej wersji nie ma prób i błędów...

Ależ oczywiście, że są. To, że coś się robi wolniej nie znaczy, że nie podejmuje się ryzyka. Odkrycie nawet powolne i stopniowe swoich uczuć, jest zawsze obarczone ryzykiem odrzucenia, nawet jeśli przy długim poznawaniu się jest ono mniejsze, ale też wtedy chyba bardziej boli. Oczywiście nie powinno się nazywać tego błedem, ale napewno jest to próbą.

norm napisał/a:
zarywanie lasek

Nie mieszają Ci się czasem wątki w tym chyba o tym nie było. Zresztą ja wcale nie bronie tych metod, one są żerowaniem na ludzkiej słabości, ja bronie ludzi, którzy w nich upatrują dla siebie nadziei.

Z resztą niepotrzebnie przywiązujesz taką uwagę do semantyki, dla jednego to "zdobywanie" i "cel" to faktycznie zaliczona kolejna "laska", ale dla drugiego to stworzenie związku dwojga kochających się nawzajem ludzi.
W ogóle to mam niejasne przeczucie, że nasze spojrzenia jak powinien (powinien to nie najzgrabniejszy termin) wyglądać proces powstawania związku dwojga ludzi tak bardzo się nie różni, różni nas język, odmienne rozumienie poszczególnych terminów i pewnie troche moje mniej romantyczne podejscie do przedmiotu. I jeszcze jedna sprawa, która mi przyszła do głowy, te opisywane przez Absolwenta niektóre techniki wcale nie musiały być skuteczne, albo inaczej, nie one zadecydowały o jego powodzeniu. To moze być racjonalizowanie po fakcie dlaczego uważa, że mu się udało, ale w tym akurat może się mylić i zadecydowało coś zupełnie innego. Może to była ta którą postulujesz szczerość, koncentracja na partnerze i myślenie o jej uczuciach, albo coś podobnie nieuchwytnego do feromonów powszechnie znane jako "TO COŚ" :wink:
_________________
Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
 
 
 
Slur 

Wiek: 20
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 35
Skąd: Gliwice
Wysłany: 1 Luty 2008, 05:07   

Witam wszystkich, jestem tu nowy. :)

Autor tematu pytał o nasze doświadczenia, więc napiszę o swoich.
Swoją byłą dziewczynę poznałem dawno temu na osiedlu, nie zwróciliśmy na siebie uwagi. Po kilku latach byłem ciekawy co u niej słychać, zdobyłem jej numer GG i zaczęliśmy czasem pisać. Niedługo potem umówiliśmy się na spacer. Spotykaliśmy się i rozmawialiśmy coraz częściej, rozumieliśmy się wyśmienicie. Po 2-3 miesiącach zaczęliśmy inaczej na siebie patrzeć, ale byłem zbyt nieśmiały by zrobić pierwszy krok. W końcu ona go zrobiła i mnie pocałowała z zaskoczenia. A potem już było z górki. Rozumieliśmy się jak z nikim innym, ufaliśmy całkowicie, więc nie musiałem się niczego obawiać.
Niestety czuję się dobrze tylko w bardzo nielicznym towarzystwie. Przez moją nieśmiałość, nie chodzenie na żadne imprezy, związek zaczął się psuć i w końcu po prawie 2 latach bycia razem (niedawno) rozpadł się.

Poradnik Absolwenta to świetny post. Nie jest to żadna recepta na sukces, tylko opisanie z praktycznego punktu widzenia, kilku podstawowych zasad panujących w damsko-męskiech relacjach, naszej psychice i kulturze. Bez względu na to, co o tym myślimy, musimy się dostosować i nauczyć z tych zasad korzystać, jeśli chcemy być sprawni społecznie.
 
 
Redex 


Wiek: 23
Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 318
Skąd: Wrocław/Strzegom
Wysłany: 1 Luty 2008, 20:19   

Slur napisał/a:
Przez moją nieśmiałość, nie chodzenie na żadne imprezy, związek zaczął się psuć i w końcu po prawie 2 latach bycia razem (niedawno) rozpadł się.

Ja jestem za niechodzeniem na imprezy "z przymusu". Jeżeli jedno lubi życie nocne a drugie nie, to znaczy, że nic z tego nie będzie (w większości przypadków) i od razu można sobie dać spokój :roll:
_________________
"You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
 
 
 
Paluszek 

Wiek: 23
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 282
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2 Luty 2008, 01:43   

Slur napisał/a:
Przez moją nieśmiałość, nie chodzenie na żadne imprezy, związek zaczął się psuć i w końcu po prawie 2 latach bycia razem (niedawno) rozpadł się.

Slur, czy mogę zapytać, co masz na myśli, że "związek zaczął się psuć", tzn. chodzi mi o przykładowe płaszczyzny nieporozumień (poza tymi imprezami). Jeśli po rozstaniu ten temat jest dla Ciebie zbyt bolesny, by o tym rozprawiać, to oczywiście nie odpowiadaj, ale mimo wszystko zapytam jeszcze o jedną kwestię. Mianowicie, co było największą przeszkodą w ciągnięciu tego związku (czy chodziło tylko o te imprezy?) i argumentem za rozstaniem ze strony Twojej dziewczyny?

Zadałam to pytanie, ponieważ chciałam podejść do problemu postawionego w tym temacie od drugiej strony i postawić pytanie: dlaczego związki osób nieśmiałych rozpadają się? Czy przyczyny tego są podobne do rozpadu innych związków (czyli konflikt wartości, różnice charakterów, zdrada, inna wizja przyszłości, niedopasowanie temperamentów)? Czy też przyczyn należałoby szukać w samej nieśmiałości, która w trakcie związku nie zmniejsza się, ale ujawnia inne swoje oblicze i tutaj np. pojawiają się problemy w komunikacji z partnerem wynikające z nieumiejętności jasnego wyrażania swoich potrzeb i zdania, trudności w ujawnianiu swoich emocji i uczuć, przez co partner czuje się niepewnie w takim związku itp.?
Czy mogłyby się wypowiadać także te osoby, których związki rozpadły się i po upływie jakiegoś czasu są w stanie mniej więcej nakreślić, co było przyczyną tego rozpadu i jak to wyglądało?
Czy moglibyście się zgodzić z takim twierdzeniem, że jeśli osoba śmiała wiąże się z nieśmiałą to początkowo jest to fascynacja innością i szczere dobre chęci pomocy w wychodzeniu z tej skorupki i otwieraniu się na drugą osobę i uczucie. I na ten czas osoba śmiała, która jest w związku pewnego rodzaju liderem rezygnuje z zaspokajania własnych potrzeb na rzecz pracy nad tą nieśmiałą, ale w pewnym momencie (po upływie czasu) zaczyna czuć, że jej potrzeby są gdzieś w ciemnym koncie i tak rodzi się frustracja i konflikty? Czy można by tego uniknąć przez jasne określenie swoich potrzeb na samym początku związku. Tzn. każda ze stron jasno precyzuje czego potrzebuje i z czym ma trudność.
Może takie rozważania do niczego nie prowadzą, ale może poprzez taką profilaktykę da się uniknąć błędów w przyszłości i "przestrzec" przed nimi innych?
_________________
"Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
 
 
Slur 

Wiek: 20
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 35
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2 Luty 2008, 18:43   

To nie jest tak, że nie lubię imprez. Mam tylko problem gdy jest tam dużo ludzi, tym bardziej takich, których nie znam. Niestety po pójściu na studia wszyscy znajomi rozjechali się po Polsce, a nowych kotaktów do teraz nie nawiązałem.

Dziewczyna często chodziła na imprezy, a ja zostawałem w domu. To rodziło masę głupich sytuacji - ja byłem zazdrosny, jej było przykro, że nie może się normalnie bawić, itd. W końcu znalazła sobie w tamtym towarzystwie innego chłopaka. Poza tym zaniedbałem dziewczynę i wszystkie inne ważne rzeczy, w zeszłym roku, ale nie chcę się tu o sobie rozwijać.

Na podstawie moich doświadczeń uważam, że nieśmiałości nie powinno brać się pod uwagę, gdy chce się ocenić, czy dane osoby do siebie pasują. Dla mnie nieśmiałość to nie jest cecha charakteru, tylko skorupa na nim, która bardzo przeszkadza.
 
 
Paluszek 

Wiek: 23
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 282
Skąd: Warszawa
Wysłany: 3 Luty 2008, 22:25   

Slur napisał/a:
Dla mnie nieśmiałość to nie jest cecha charakteru, tylko skorupa na nim, która bardzo przeszkadza.

Slur, dziękuję za odpowiedź, już Cię nie będę więcej brać na spytki, bo rozumiem, że ten rozdział życia chciałbyś już zamknąć. Co do tego, że nieśmiałość nie jest cechą charakteru, to się zgadzam. Chodziło mi właśnie o to, by osoby po nieudanych związkach wypowiadały się jak ta "skorupa, która przeszkadza" utrudniała funkcjonowanie w związku. Myślę, że taki anty-poradnik mógłby też być pomocny i osoby, które kiedyś chciałyby się z kimś związać mogłyby mieć szersze pojęcie o tym, nad jakimi zachowaniami warto popracować i czego można się spodziewać. Dla mnie byłoby to ciekawe. Wydaje mi się, że można uczyć się na cudzych błędach niemal równie dobrze jak na własnych.
_________________
"Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
 
 
Bat 


Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 79
Skąd: Szczecin
Wysłany: 3 Luty 2008, 23:08   

Z moich (nielicznych, ale jednak) doświadczeń wynika, że nieśmiałość nie musi być akurat przyczyną rozpadu związku. Kiedy już uda się poznać tę drugą osobę i przejść z nią w stosunki bardziej intymne (stworzyć związek), to w stosunku do tej osoby nieśmiałość może prysnąć - ta druga osoba jest nam wtedy bardzo bliska i już się tak nie boimy. Chociaż mogę sobie wyobrazić sytuację, że do końca tak nie jest - każdy może mieć pewnie inaczej. Ja zresztą jestem nieśmiały tylko w stosunku do dziewczyn kiedy chciałbym nawiązać bliższą relację (z koleżankami czy przyjaciółkami nie mam takich problemów) - może jeśli ktoś jest nieśmiały na codzień wobec wszystkich ludzi, to sytuacja się zmienia.

I jeszcze odnośnie porad. Pamiętam, że na terapii grupowej, po odegraniu psychodramy powiedziano mi kilka rzeczy - porady, obserwacje odnośnie tego co robiłem źle. Nie było to przyjemne, ale dało mi do myślenia. Wkrótce po tym zaczepiłem zupełnie nieznajomą dziewczynę w tramwaju. Nie stosowałem żadnych technik - nic z tych rzeczy. W głowie miałem tylko jedną rzecz, którą usłyszałem na terapii - żeby nie nastawiać się na to jak jestem widziany (czyli na siebie), tylko nastawić się na tę drugą osobę, wykazać zainteresowanie jej osobą. Po prostu luźno z nią porozmawiałem. Po trzecim przypadkowym spotkaniu (jeździliśmy tym samym tramwajem czasami - tak wypadało) spytałem się o jej numer - podała mi. Później coś mi w smsach nie poszło i ostatecznie nic z tego nie wyszło :) Do czego zmierzam - gdybym nie otrzymał wskazówek z terapii moja rozmowa z tą dziewczyną skończyłaby się po pierwszych kilku zdaniach, a już na pewno nie dostałbym jej numeru telefonu. Nie chodzi o złotą radę, nie chodzi o to że ktoś ci coś powie i masz "laskę" podaną na talerzu po kilku gadkach, chodzi o to że korzystając (byle z rozsądkiem) z różnych rad/poradników można dostrzec czasem swoje błędy i już ich nie popełniać. To wszystko.

Swoją drogą być może skuteczną pomocą jest odgrywanie psychodramek. Tylko też trzeba mieć zaufaną osobę i odwagę żeby coś takiego zrobić. Wtedy wcielacie się w rolę - druga osoba w dziewczynę/chłopaka, który się tobie podoba, ty w siebie z zadaniem poderwania/zagadnięcie/zaproszenia danej osoby. Potem wychodzicie ze swoich ról (podobno ważne żeby po odegraniu całej scenki symbolicznie "zdjąć" z siebie role) i mówicie o tym co czuliście, o waszych spostrzeżeniach. Poza tym to oswaja z sytuacją, w której się stresujesz. Może to brzmi nieprzekonująco, ale sam byłem zaskoczony, kiedy wiedziałem, że gram, że to nie jest naprawdę, a ręce zaczęły mi tak latać ze stresu, że nie wiedziałem co zrobić - jak w rzeczywistości zresztą.
_________________
,,Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!"
 
 
panmiódpansmród 

Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 26
Skąd: częstochowa
Wysłany: 3 Luty 2008, 23:15   

a ja zmienie troche temat

dziewczyny a jak chcialbycie byc poderwane?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,62 sekundy. Zapytań do SQL: 8