Wiek: 25 Dołączył: 12 Lis 2005 Posty: 701 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 21:24 Jak to się robi
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o sprawy damsko-męskie.
Wpadł mi do głowy pomysł stworzenia dokumentacji dobrej, nieśmiałej roboty. Proponuję, aby nieśmiali będący w poważnych związkach, ewentualnie mający takowe za sobą, opisywali tu — jeśli oczywiście mają na to ochotę — jak do tego doszło. Najlepiej wszak uczyć się od tych, którym się udało. Zachęcam więc do dzielenia się dla dobra liczebności przyszłych pokoleń — chwalta się, nie zapominając o technikaliach: jak przebiegała pierwsza poważna rozmowa, pierwszy pocałunek, co zazwyczaj robiliście, spotykając się w kluczowym okresie — no i oczywiście: co było w tym trudnego i jak poradziliście sobie z tym.
Chętnie dałbym przykład jako pierwszy, ale mógłbym najwyżej napisać, jak się tego nie robi...
ShySe
_________________ Nowe przypadki w polskiej gramatyce:
Pomównik: o kim? co?
Szantażnik: kogo? czym?
Wpierdolnik: komu? za co?
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
ja tu nie chce byc jakas za bardzo dociekliwa ani w ogóle nic z tych rzeczy ale z kim ShySe ma to cwiczyć? choć ja tam nie wiem może i bedzie miał z kim.... tyle że dla tych co w tej chwili akurat się złożyło że nie mają, to czy nie można by było zapodać jakiegos linka na ten sam temat tyle że ćwiczenia były by w bardziej indywidualnym zakresie ,nie wiem na szkalance na przykład ? (bo to co podałes to akurat mało praktyczne , tym to można tylko dobic ludzi a nie poprawić sytuacje )
Ps. A tak na poważnie to przeciez jest tu kilku Panów co się znają na „zarywania lasek” to czemu ich nie poprosisz żeby Ci wytłumaczyli co i jak
Ostatnio zmieniony przez Maggi 29 Styczeń 2008, 13:01, w całości zmieniany 2 razy
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 01:06
Wydaje mi się, że Autorowi tego tematu chodziło o coś innego. To znaczy nie same porady czysto techniczne, np. jak się całować, bo to się mija z celem i przypomina naukę pływania na sucho, tylko o inspirujące a romantyczne historie miłosne. Chociaż osobiście trochę wątpię w publiczny pożytek takich opowieści, bo każdy przypadek jest indywidualny, jedni rozmawiają tak a inni siak i nie wiem, czy podążanie za schematem i utartymi ścieżkami nie jest sprzeczne z naturą miłości. Ale może z drugiej strony płynąć z tego jakaś pozytywna nauka i takie historie mogą pozytywnie wpłynąć na czytających.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 01:38
Paluszek napisał/a:
Wydaje mi się, że Autorowi tego tematu chodziło o coś innego.
Też mi się wydaje, ze chodziło o coś innego (te linki to trochę żart), ale osobiście wątpie by było wielu chętnych do dzielenia się publicznie bądź co bądź intymnymi sprawami. Łatwiej o tym mówić takim osobom, które są aktualnie w związku niż takim który go mają za sobą, bo skoro to czas przeszły to "robota nie była jednak udana" i wspominaniu często towarzyszą niemiłe emocje. Poza tym Ci, którym jak to ujął ShySe "się udało" raczej niestety nie zaglądają już na to forum.
Pewnie też większa szansa jest by takie historie opowiedziały nieśmiałe dziewczyny, bo one mimo swojej nieśmiałości statystycznie znacznie częściej mają jakieś doświadczenia w związkach. Tylko jaki z ich opowiadań pożytek będzie miał nieśmiały chłopak?
Swoją drogą to na tym forum poznało się już kilka par, a niektóre z nich wstąpiły nawet w związek małżeński, jednak raczej nie sądze by zechcieli o tym tu opowiedzieć. No ale ten fakt daje przynajmniej innym nadzieje.
Dobra już nie sieje już więcej defetyzmu, bo mimo wszystko mam nadzieje, że jednak znajdzie się ktoś odważny i coś napiszę o swoim związku, nawet jeśliby miałby pisac nie pod swoim nikiem tylko założonym specjalnie dla tego wątku.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
absolwent
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 3 Skąd: Pomorze
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 20:57
Po pierwsze chciałbym wszystkich przywitać - to mój pierwszy post na forum!
Po drugie mam dziewczynę i nie jestem nieśmiały. Pewnie zastanawiacie się co tu robię? Ano - swojego czasu byłem nieśmiały, i to strasznie, wobec kobiet. Co tu dużo mówić - byłem żałosny! Z kolegami potrafiłem pogadać (choć tego nie lubiłem i miałem opinię milczka), ale jeśli chodzi o podrywanie dziewczyn, to nawet jak się przemogłem, to wypadałem po prostu marnie...
Coś się zaczęło zmieniać, kiedy poszedłem na studia. Hmmm, nie wiem czy to jest związane z samym studiowaniem, czy "dorosłem" z wiekiem, ale zrozumiałem wtedy kilka ważnych rzeczy i teraz jestem w szczęśliwym związku!
Co takiego zrozumiałem? Ano znalazłem błędy w swoim podejściu, które było co prawda bardzo "romantyczne" ale nie praktyczne i jak już powiedziałem, żałosne.
Schemat wyglądał następująco - zakochanie w "Pani Idealnej", łażenie za nią, staranie się być w pobliżu, zbieranie się na odwagę, żeby "coś powiedzieć", a po dłuuugim czasie (i tylko niekiedy) nagłe wyskakiwałem z tekstem typu: "yyyy, od dawna mi się podobasz, yyy, umówisz się ze mną?".
Takie coś wychodzi tylko na amerykańskich filmach! Teraz to wiem! Otóż nie można "wyskoczyć z takim tekstem" do osoby, której się prawie nie zna. Wywoła się tym w najlepszym razie zaskoczenie, zdziwienie i "spłoszenie". A w najgorszym? W najgorszym śmiech i etykietkę "żałosnego dzieciaka", który nie potrafi niczym oczarować, zaimponować, tylko "błaga o łaskę" spotkania.
I tak właśnie często kończyłem...
Ale wracając do tematu - recepta! Nie wiem czy jest jedna dla wszystkich, ale podam wam moją. Więc od początku:
ZAPAMIĘTAJ kilka ważnych punktów:
1. Nie każdy kontakt z płcią przeciwną to potencjalny romans - i nie traktuj tak każdego!
2. Nie patrz TYLKO na te dziewczyny które ci sie podobają - patrz TEŻ na na te, którym ty się podobasz! Z niektórych rzeczy po prostu i tak nic nie wyjdzie, choćbyś był Cassanovą.
3. Kiedy rozmawiasz z dziewczyną nie masz OBOWIĄZKU (a nawet nie masz prawa) jej zabawiać/zagadywać cały czas! Nie cały ciężar rozmowy spoczywa na twoich barkach.
4. Dziewczny-cele (sorry Panie,nie przychodzi mi do głowy inne określenie ) nie patrzą tylko na to jak się zachowujesz wobec nich samych, ale także wobec innych. Możesz podrywać nie-wprost!
5. Zainteresowanie kimś NAPRAWDĘ WIDAĆ! A jak nie widać, to go nie ma...
6. Szanuj siebie a i inni będą cię szanować! Innymi słowy - nie lataj za swoją "boginią" jak piesek, miej honor i godność. Czasami lepsze wrażenie zrobisz odmawiając np. spełnienia "prośby", niż dając się wykorzystywać. Ale znowu nie przesadzaj w drugą stronę - bądź miły! Bądź pomocny! Ale nie pozwól naruszać swoich interesów.
7. Nie wyrażaj uczuć WPROST. Cokolwiek by nie mówili "propagatorzy romantyzmu", to naprawdę jest żałosne, i w większości przypadków nie popłaca.
A teraz szczegóły (hehe, czuję się jakbym pisał podręcznik):
1.
Przygotowanie. Rozejrzyj się wokół siebie, sporządź listę dziewczyn, które ci się podobają.
2.
Rekonesans. Postaraj się złapać MAŁY kontakt z każdą.
To może być jakiś tam uśmiech, krótkie zagadanie lub pytanie na NEUTRALNY temat (nie zaczynaj flirtować! bo się zbłaźnisz!). Jak taki kontakt złapać? Jak już wspominałem, nie mów że ci sie podoba i nie wysyłaj "swatów". Moje ulubione teksty to zwrócenie uwagi na jakiś szczegół ubioru ("Fajne kolczyki! Co to za kamyki? Cyrkonie?"), jak sąsiadka wyprowadza psa, to powiedz, że "fajny", jak kupuje w stołówce ciastko, to powiedz że "polecasz malinowe, naprawdę pyszne". Ale dobrze jest zawrzeć w takim tekście pytanie, żeby dać jej szansę też powiedzieć coś od siebie. A wtedy SŁUCHAJ.
Dlaczego MAŁY kontakt? Otóż nie możesz do jednej się przylepić i za nią łazić, bo 1) vide: zbłaźnienie się, 2) inne dziewczyny-cele to zobaczą i albo uznają, że interesujesz tą inną, albo uznają że jesteś żałosny w podrywaniu (zależy jak ci wyjdzie!). To nie musi być od razu początek "długiej rozmowy". Dialog:
- Fajna bluzka!
- Dzięki!
naprawdę wystarczy... Już po tym można ocenić zainteresowanie!
3.
Kiedy złapałeś już ten kontakt, zastanów się które dziewczyny odpowiedziały oznakami zainteresowania, wypośrodkuj "zainteresowanie tobą" z "podobaniem się tobie" i WYBIERZ CEL!
Jak poznać zainteresowanie? Poczytaj sobie w necie artykuły o mowie ciała (postawa otwarta/zamknięta), patrz w którą stronę są zwrócone stopy, wsłuchaj się w ton głosu (ożywiony/znudzony), w którą stronę patrzy, czy na pytania odpowiada półsłówkami czy pełnymi zdaniami... czy ucieka od razu do koleżanek... no i uśmiech i kontakt wzrokowy!
4.
Kiedy masz już cel, działaj powoli (ale bez przesady, żebyś nie przespał) i na dwóch frontach. Jakie to fronty?
Front Bezpośredni: Zagaduj tak często jak możesz. O czym? To co pisałem, o bzdury, coś zauważysz, czegoś chcesz się o niej dowiedzieć? - PYTAJ! Oczywiście nie odstawiaj KGB. Ma być miło, a nie masz być ankieterem. Jeszcze raz mój ulubiony schemat:
a) coś zauważyłeś, zacznij miło, pochwal torebkę itp.
b) zapytaj o to
c) WYSŁUCHAJ odpowiedzi (jak będzie za krótka to wracaj do b))
d) ODNIEŚ SIĘ do jej wypowiedzi, i powiedz jak jest z tym u ciebie.
e) albo ona pociągnie rozmowę i będzie się ciebie dopytywac, albo wracaj do b) i tak w kółko.
f) a jak w ogóle zbywa cię i odpowiada półsłówkami, to wracaj do 3., bo źle wybrałeś cel!
Front Pośredni: Jak ona cię widzi to bądź SUPER-GOŚĆ. Pogadaj mądrze z kumplem, żeby to słyszała, pociesz smutnego, opieprz jak ktoś się źle zachowuje itp. Ale jednocześnie nie podrywaj ewidentnie innych dziewczyn! Co nie znaczy że nie możesz się odezwać. Nie lekceważ tego frontu! Ludzie patrzą! Dziewczyna wraca do siebie codziennie do domu, i niech tam sobie czasem o tobie przypomni i dobrze pomyśli!
5.
To już działanie długoplanowe. może to być różny okres - miesiąc, dwa, trzy, ale nie czekaj za długo! Zagaduj, potem jak będzie szło dobrze to rozmowy będą coraz dłuższe, wymienicie się numerami, wpadnie pewnie do ciebie kilka razy "po notatki" itp. Jak to się nie zdarzy i nie będzie wychodzić przez kilka miesięcy, to wracaj do punktu 3. i się nie zrażaj!
6.
Imprezy i Pseudorandki! Żeby przejść do tego etapu musisz już DOŚĆ dobrze zaznajomić się z dziewczyną. Nie wiem czy jest określony czas na pierwszą randkę, raczej nie licz dni tylko odpowiedz sobie na pytanie: "Czy OBOJE dobrze czujecie się w swoim towarzystwie i czy OBOJE chcielibyście spędzić więcej czasu razem?"
Jeśli tak, to zaproś ją, na początek najlepiej na serię randek-nierandek. Czyli powiedz że jest w kinie fajny film, ty idziesz, ale nie lubisz chodzić sam. Pójdźcie na zakupy, niech ci pomoże wybrać np. krawat, czy choćby makaron! Ważne żeby pierwsza randka nie była od razu "romantyczną kolacją", bo będzie w powietrzu (po obu stronach) straszna presja typu: wyjdzie/nie wyjdzie. Macie się dobrze bawić. Nic na siłę.
Imprezy. Jeśli nie lubisz, to czas polubić! Ale jeśli nie masz oporów przed chodzeniem na imprezy, to zaproś ją (albo daj się zaprosić, albo "przez przypadek" pójdź na tą samą). Na imprezie nie musisz pić ani tańczyć, jak nie lubisz. ALE - nie marudź! Malkontenci którzy otwarcie wyrażają, jak to się nudzą, psują innym zabawę! Nikt ich nie lubi! Jak się nudzisz to tego nie okazuj. No i co do zachowania wobec "wybranki" - zwracaj na nią SZCZEGÓLNĄ (w porownani do reszty osób) uwagę podczas takiej imprezy. Ważne żebyć nie rozsiadł się ze zgrają kumpli po drugiej stronie sali, siądź obok niej! Możesz nawet przegadać całą impreze z nią jeśli tylko się da. Ale najlepiej zaprosić do tańca. Jak się nie będzie dawało nawiązać jakiejkolwiek relacji (np.: odmówi zaproszenia do tańca) to zastanów się nad powrotem do punktu 3....
I tu uwaga, bardzo ważna: NIE GADAJ ZA DUŻO! Chcesz przecież znaleźć sobie dziewczynę, a nie przyjaciółkę! Tzn. nie prowadź dysput o religii, polityce (te tematy lepiej w ogóle omijaj...), a luźne, o filmach, muzyce, wspólnych znajomych (dziewczyny lubią plotki! ). I czyń aluzje seksualne. Bo inaczej "wyhodujesz" przyjaciółkę. Oczywiście nie chodzi mi o naużywanie słów "organ", "stoi", "długi" itp. Pamiętaj że są aluzje świńskie i taktowne, którymi normalni ludzie wyrażają zainteresowanie. Możesz powiedzieć "Lubie jak do mnie przychodzisz", albo "Lubie jak się uśmiechasz/ładna jesteś jak się uśmiechasz". Jak nie jesteś dobry w słowach to czyń to mową ciała. Nie wiem, pochyl się w jej stronę, wysuń rękę jakbyś chciał dotknąć itp. (Pamiętaj że są różne stopnie tych "aluzji". Od delikatnych do aż nadto oczywistych.) I OBSERWUJ. Jak na te aluzje nie będzie odzewu (vide: 3., mowa ciała), to nie posuwaj się dalej w "stopniach zaawansowania". Jak przez dłuższy czas nie będzie odzewu na te aluzje, to zaprzyjaźnij się lub wracaj do punktu 3.!
7.
Pierwsza Prawdziwa Randka. Nie wiem jak wygląda, bo nigdy nie byłem! Swoją obecną ukochaną pocałowałem "znienacka" na dyskotece! Nie czuje się kompetentny do wypowiedzi jak powinna wyglądać PIERWSZA randka, jak zaprosić itp... No ale z tego co chadzam z moją na romantyczne wieczory, to dziewczyny lubią szarmanckość, przepych, bajkowość itp. Więc może w tę stronę. (PS - no i zapłać już za nią ten rachunek! ).
8.
Pierwszy pocałunek. Od niego w zasadzie można datować związek... Kika zasad:
a) Nie całuj byle gdzie! Nie całuj w kolejce do kina, na korytarzu uczelni, na ulicy itp. Nawet podczas pobytu w kawiarni nie zawsze warto. A to dlaczego? BO DZIEWCZYNY LUBIĄ ROMANTYCZNE OKOLICZNOŚCI! Dobrze jest na dyskotece, podczas/po wolnym tańcu. Może w jakimś zaułku, w domu, jak jesteście sami.
b) Nie całuj byle kiedy! Ważny jest moment z perspektywy długoterminowej (niech cię chociaż trochę pozna... - kiedyś zaryzykowałem i pocałowałem znienacka dopiero co poznaną dziewczynę, to tak odskoczyła, że walnęła głową w drzwi! ) jak i krótkoterminowej (wieczór). W tej krótkoterminowej zapamiętaj również, że dobre jest pocałować NA ZAKOŃCZENIE czegoś (jak już mówiłem - tańca, odprowadzenia do domu, dnia itp). Bo jak ją pocałujesz na początku tańca, to potem przez cały taniec sytuacja będzie napięta. I nie wiadomo jak zareagujecie. No ale też nie uciekaj od razu po pocałunku!
Jak oddała pocałunek, to wierzę, że już będziesz wiedział co dalej robić! Jak nie, to chociaż nie zaczynaj od razu po pocałunku nawijać i się tłumaczyć! Popatrz chwilę na mimikę twarzy, zachowanie - czy była zadowolona? Jak była wkurzona, to najprawdopodobniej jest to nie do uratowania i możesz najwyżej strzelić tekst typu: "nie wiem co mnie napadło" i wrócić do punktu 3. z bagażem doświadczeń! Jak WYRAŹNIE widzisz, że była zadowolona, to NIE PRÓBUJ NICZEGO "WYJAŚNIAĆ", "DEFINIOWAĆ", "TŁUMACZYĆ", bo to zabije romantyzm - po prostu poczekaj czy coś powie, a jak przez dłuższą chwilę nie, to znowu ją pocałuj! Tym razem powinna oddać, chyba że źle rozpoznałeś i wcale się jej za pierwszym razem nie podobało...
9.
Drogi Kolego, od tego momentu jestem pewien, że będziesz wiedział co robić!
Tak więc na tym kończę mój "podręcznik", mam nadzieję, że jeśli nie pomoże, to chociaż nie zaszkodzi! Ale jakby co to nie biorę odpowiedzialności za efekty. Chyba nie ma czegoś takiego jak "podręcznik" podrywania, bo KAŻDA SYTUACJA JEST INNA. Mogą być najwyżej wskazówki, i czymś takim ma być mój post.
Jest to "mój" schemat, jeden raz z sukcesem zastosowany w całości, 2 razy zdobyłem w ten sposób "przyjaciółkę", w kilku przypadkach kończyło się na punkcie 6., wiele razy na punkcie 4.... No, ale dla mnie liczy się ten jeden udany raz!
absolwent, uwazaj bo zostaniesz za swój tekst zbiczowany według niektórych osób jaki kolwiek podryw=zaliczenie a drugą półówke spotyka sie od tak po prostu jakims cudem
Tekst jest oczywiscie bardzo dobry, daje wiele przydatnych wskazówek, wiele z nich mozna przeczytac na forach internetowych i ksiązkach o podrywaniu.
Wiadomo ze koncepcja NLS jest troche inna niz ta która przedstawiles, ale juz zwyczajny podryw bez uzycia NLS jest bardzo zblizony do tego co napisales.
Tak swoją drogą to gdzie sie tego wszystkiego nauczyles?
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 22:25
Bardzo dobry poradnik pogratulować, że należysz do grona tych szczęśliwców którzy trafili na tę jedyną. Zbiczowany raczej nie będzie przecież on tylko występuje przeciwko bierności facetów w zawieraniu znajomości damsko-męskich i robi ukłon w stronę starych dobrych czasów kiedy właśnie to mężczyźni adorowali kobiety i wszystko było dobrze. Ale poradnik super, wszystko jasno wytłumaczone nic tylko brać się do roboty.
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 22:32
Wypowiedź Absolwenta oczywiście długa i pouczająca, ale pisana z punktu widzenia osoby nie-nieśmiałej i chyba dla takich osób też przeznaczona. Wydaje mi się, że bardziej przydatne (z punktu widzenia osób nieśmiałych) byłoby opisanie trudności jakie się pojawiały w związku, czy przełamywania oporów, czy otwierania się na drugą osobę. Metodologia Absolwenta, bardzo pouczająca, ale myślę, że są też inne drogi (nie chodzi mi o historie jak z kina) do budowania związku, a świadczyć o tym mogą wspomniane małżeństwa zawarte między użytkownikami tego forum i jestem przekonane, że droga do zawarcia tych związków była zupełnie inna niż tzw. klasyczny model jaki stosują przeciętni ludzie. I właśnie ten temat został założony po to, by przedstawić związek z punktu widzenia nieśmiałej osoby. Ale oczywiście wypowiedź Absolwenta cenna.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Absolwent - gratulacje i podziękowania! Wspaniały tekst i w dodatku się pośmiałem - ale tak pozytywnie, bo fajne przykłady podałeś. Jak czytałem, to momentami myślałem: "cholera, to jest aż takie skomplikowane...?", ale nie ma co narzekać - trzeba próbować, bo i naczej nic z tego nie będzie. Jeśli ktoś oczekiwał rzeczowych rad, to je dostał.
_________________ ,,Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!"
absolwent
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 3 Skąd: Pomorze
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 23:07
Raskolnikow napisał/a:
według niektórych osób jaki kolwiek podryw=zaliczenie
Zapewniam, że nie należę do tych "niektórych osób". Według mnie tzw. "zaliczanie", oprócz tego że jest wątpliwe etycznie, jest po prostu płytkie...
Raskolnikow napisał/a:
drugą półówke spotyka sie od tak po prostu jakims cudem
Tak, właśnie, to był cud! Ale z tych "codziennych" - wam też się może przytrafić.
Raskolnikow napisał/a:
Tak swoją drogą to gdzie sie tego wszystkiego nauczyles?
Otóż poznałem baaardzoo dobrego przyjaciela na początku studiów (przyjaźnimy się do dziś), który miał taki sam problem jak ja. Postawiliśmy sobie za punkt honoru znaleźć "drugie połowy" i, można powiedzieć wywiązał się duch tak rywalizacji (pozytywnej) jak i współpracy. Tzn. dzieliliśmy się doświadczeniami, pomysłami itp. Zresztą obaj mamy "naukowe" podejście do życia i wszystkie nasze pomysły układaliśmy w pewien "system".
Wszystko było "sprawdzane w bojach", najczęściej zakończonych porażką, ale jeden drugiemu nie pozwalał się poddać!
Paweł 19 napisał/a:
występuje przeciwko bierności facetów w zawieraniu znajomości damsko-męskich i robi ukłon w stronę starych dobrych czasów kiedy właśnie to mężczyźni adorowali kobiety i wszystko było dobrze.
Występuję też przeciwko technikom NLP (czy NLS), o których słyszałem. Bo oto jest pytanie: Chłopaki, jak byście się czuli, gdybyście wiedzieli, że wasza dziewczyna jest z wami tylko dlatego, że ją zmanipulowaliście? I dziewczyny, jak byście się czuły, gdyby wasz chłopak powiedział wam pewnego dnia "A, bo tak naprawdę to ja tobą manipulowałem"?
To co napisałem miało przedstawić podpowiedzi głównie na temat co i kiedy wypada i pasuje. Ale nie przedstawia "nieczystych sztuczek", w stylu NLP.
Paluszek napisał/a:
pisana z punktu widzenia osoby nie-nieśmiałej i chyba dla takich osób też przeznaczona
Zależy od stopnia nieśmiałości...
A na koniec najprzyjemniejsza część:
Raskolnikow napisał/a:
Tekst jest oczywiscie bardzo dobry
Paweł 19 napisał/a:
Bardzo dobry poradnik
Bat napisał/a:
Wspaniały tekst i w dodatku się pośmiałem - ale tak pozytywnie, bo fajne przykłady podałeś.
Dzięki dzięki dzięki pisałem chyba z godzinę!
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 23:10
Absolwent dobra robota!
Raskolnikow napisał/a:
absolwent, uwazaj bo zostaniesz za swój tekst zbiczowany według niektórych osób jaki kolwiek podryw=zaliczenie a drugą półówke spotyka sie od tak po prostu jakims cudem
Czemu ma być niby zbiczowany? To przecież nie przepis na jak napisałeś zaliczenie, ale na coś poważniejszego, na zbudowanie związku. Nie ma tu przecież manipulacji, ale zwykły zdrowy rozsądek.
Ja bym tu jeszcze dodał, że jeśli się chce by po punkcie 9 nie nastąpił znowu punkt 1, to nie należy na etapie "zdobywania" drugiej osoby udawać kogoś kim się nie jest. Można udawać taką osobe, która według nas spodoba się naszemu "celowi", ale nie da się tak czynić bez końca. Kiedyś te udawanie nas zmęczy, bo przecież tak naprawde to pragniemy by druga osoba kochała prawdziwych nas, a nie ten stworzony dla niej wizerunek. Dobrze jeśli się zrzuci te maske na początku znajomości, a nie po paru latach małżeństwa. Czasem jest tak, że taką samą maską może się posługiwać również ta druga osoba w związku i wtedy "kochają" się dwie maski, a nie dwoje ludzi. Smutne i paradoksalne jest, że gdyby oboje odważyli się zrzucić te maski, to mozliwe, że to co by zobaczyli pod nią spodobało by się bardziej niż maska, która to zakrywała. Niestety ludzie rzadko potrafią zrzucić takie wzajemne prezentowane sobie maski, więc zrywają ze sobą albo jeśli związek trwał dłużej rozwodzą się. Lepiej wieć szukać osób, które akceptują nasze wady i słabości niż tych, którzy podziwiają nasze zalety. Dobrze też pokazywać drugiej osobie, że akceptujemy jej słabości (oczywiście jeśli naprawde jesteśmy w stanie je zaakceptować, a nie tylko udajemy, że nie przeszkadzają by sami być akceptowani na zasadzie wzajemności). Może lepiej dostać kosza od 9 osób, które nie zaakceptują naszych słabości, ale znaleźć tę 10, która nas pokocha pomimo ich. Gdy nie trzeba udawać przed drugą osobą to latwiej w takim związku o bliskość i szczerość, które są konieczne dla utrzymania związku.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Ostatnio zmieniony przez Batkocz 29 Styczeń 2008, 23:23, w całości zmieniany 1 raz
absolwent
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 3 Skąd: Pomorze
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 23:17
Batkocz napisał/a:
nie należy na etapie "zdobywania" drugiej osoby udawać kogoś kim się nie jest. Można udawać taką osobe, która według nas spodoba się naszemu "celowi", ale nie da się tak czynić bez końca. Kiedyś te udawanie nas zmęczy, bo przecież tak naprawde to pragniemy by druga osoba kochała prawdziwych nas, a nie ten stworzony dla niej wizerunek.
A mnie to całe czytanie bardzo zmęczyło... Rób to, nie rób tego... Jak w jakiejś grze gdzie pionki skaczą po wyrysowanych na ziemi kwadratach. Nie toleruję czegoś co każe mi być kimś innym niż jestem, bo... inaczej się nie uda.
Może po prostu mam cięższy dzień
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Batkocz
Dołączył: 02 Lut 2005 Posty: 624 Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Styczeń 2008, 23:57
Redex napisał/a:
Rób to, nie rób tego... Jak w jakiejś grze gdzie pionki skaczą po wyrysowanych na ziemi kwadratach.
Redex zasady (schematy) są przecież po to by je łamać. Absolwent nie napisał, że to jest jedyny sposób, ale taki który się w jego przypadku sprawdził i chyba właśnie tak jak to opisał powstaje znakomita większość związków. Ja w ogólnym zarysie się z tym schematem zgadzam, ale jasne, że z pewnych szczegółowych rozwiązań bym nie skorzystał bo nie odpowiadają one mojemu temperamentowi czy osobowości.
ShySe napisał/a:
A niby skąd miałbym to wiedzieć? To właśnie w tym miejscu zaczyna się czarna dziura!
Ja ci na to pewnie nie odpowiem bo moje "związki" kończyły się niedługo po tym miejscu z powodów o jakich napisałem w poprzednim poście, ale mimo wszystko spróbuj sprecyzować na czym polega ta czarna dziura. Jakieś konkretniejsze pytania, bo na te wcześniejsze w sposób dość wyczerpujący (nie mówie, że jedyny) odpowiedział chyba Absolwent.
_________________ Powyższy post wyraża jedynie słuszną opinię piszącego w dniu dzisiejszym. Nie może on świadczyć przeciwko niemu w przyszłości. Ponadto piszący zastrzega sobie prawo zmiany poglądów w każdym momencie, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny.
Otóż poznałem baaardzoo dobrego przyjaciela na początku studiów (przyjaźnimy się do dziś), który miał taki sam problem jak ja. Postawiliśmy sobie za punkt honoru znaleźć "drugie połowy" i, można powiedzieć wywiązał się duch tak rywalizacji (pozytywnej) jak i współpracy. Tzn. dzieliliśmy się doświadczeniami, pomysłami itp. Zresztą obaj mamy "naukowe" podejście do życia i wszystkie nasze pomysły układaliśmy w pewien "system".
Jezeli sami wymysliscie te techniki, to gratuluje, jakby nie patrzec w duzej częsci sa one podobne do technik uwodzenia których uczy sie na kursach i w internecie.
absolwent napisał/a:
Występuję też przeciwko technikom NLP (czy NLS), o których słyszałem.
Na początku kiedy poznalem NLS bardzo mi sie to spodobalo i ogólnie bylem za. Jednak szybko sie przekonalem ze to po pierwsze nie zawsze dziala, a po drugie to nie etyczne, pozatym poznalem inne techniki podrywu nie związane z bezposrednio z manipulacja tak jak NLS
NLS nie jest do konca zły i tak bardzo nieetyczny jak sie ludzia wydaje. NLS wcale nie daje boskiej mocy manipulacji tak jak sie niektórym wydaje. Pozwala jedynie troche ułatwic w wywolywaniu odpowiednich stanów emocjonalnych u kobiet. NLS to nie(przez pomylke brak jednego słowa i zmieniony sens całej wypowiedzi ) jest kilka zdan i zaklęc po których wypowiedzeniu kazda laska rozłozy nogi. Moze byc on zródłem jednorazowej przyjemnosci zarówno jednej jak i drugiej strony. Jednak staly związek to nie jedna noc w klubie. Aktulanie w podrywie wystrzegam sie NLS.
Ostatnio zmieniony przez Raskolnikow 30 Styczeń 2008, 14:59, w całości zmieniany 2 razy
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 09:14
Raskolnikow napisał/a:
NLS to jest kilka zdan i zaklęc po których wypowiedzeniu kazda laska rozłozy nogi.
a działa to na chłopa?
ach jaki piękny świat, wszyscy faceci rozkładają przede mną nogi. <buja w obłokach>
sprzedaj mi jakies zaklęcie Raskolników
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 10:49
Kasinka napisał/a:
ach jaki piękny świat, wszyscy faceci rozkładają przede mną nogi. <buja w obłokach>
sprzedaj mi jakies zaklęcie Raskolników
Damie nie przystoi takie kosmate myśli posiadać
Także prosiłbym o rozwinięcie terminu czarnej dziury przez absolwenta, aby poradnik był pełny i nie kończył się na pierwszym oddanym pocałunku. Później trzeba chyba być sobą i chodzić, chodzić, chodzić nie wiem nie znam się i zakładać wątki na innych forach o tytule: jak namówić dziewczynę do...
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
absolwent, uwazaj bo zostaniesz za swój tekst zbiczowany
absolwent
A tak poważenie to nie zaóważyła czegoś takiego w tym co napisałes co by znaczyło że traktujesz inne osoby w tym przypadku kobiety przedmiotowo, wogóle to nienajgorszy poradnik
Raskolnikow
Cytat:
NLS to jest kilka zdan i zaklęc po których wypowiedzeniu kazda laska rozłozy nogi.
Raskowit głupoty piszesz
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 11:44
Bzdura, ten poradnik jest tak samo do niczego jak wszystkie inne. Wydaje mi się, że aby znaleźć naprawdę fajną dziewczynę, wszystko musi wyjść tak "naturalnie". Żadne tam udawanie, wymuszone podrywy, idiotyczne komplementy na temat kolczyków. Być może część rzeczywiście leci na coś takiego, ale jak Raskolnikow liczy, że nauczy się paru technik i każda "rozłoży nogi" to jest w ogromnym w błędzie.
Poradnik jest głupi, bo jest tak naprawdę udawaniem. Udajesz, że zależy ci na jakiejś dziewczynie, rzucasz jej komplementy, podczas gdy tak naprawdę chodzi ci o całowanie, a następnie zaciągnięcie jej do łóżka. Nie spotkacie w ten sposób żadnej naprawdę wartościowej dziewczyny (przynajmniej rzadko). Takie coś to jest dobre najwyżej przy zakładach z kumplami kto pierwszy "wyrwie fajną laskę" o czym zresztą pisał absolwent.
W ogóle takie rady są głupie i tylko mącą ludziom w głowach. Naczyta się taki jeden z drugim i liczy, że już "każda przed nim rozłoży nogi".
Cytat:
Moje ulubione teksty to zwrócenie uwagi na jakiś szczegół ubioru ("Fajne kolczyki! Co to za kamyki? Cyrkonie?"), jak sąsiadka wyprowadza psa, to powiedz, że "fajny", jak kupuje w stołówce ciastko, to powiedz że "polecasz malinowe, naprawdę pyszne". Ale dobrze jest zawrzeć w takim tekście pytanie, żeby dać jej szansę też powiedzieć coś od siebie
Matko, jakbym był kobietą to uznałbym cię za jakiegoś psychopatę, serio. "Co to za kamyki? Cyrkonie?" i tak znalazłeś swoją dziewczynę? Ludzie nie bierzcie tego poradnik na serio, bo to się może źle skończyć
Cytat:
Jak ona cię widzi to bądź SUPER-GOŚĆ. Pogadaj mądrze z kumplem, żeby to słyszała, pociesz smutnego, opieprz jak ktoś się źle zachowuje itp. Ale jednocześnie nie podrywaj ewidentnie innych dziewczyn!
No i to jest właśnie to udawanie, o którym mówiłem
Podsumowując, moim zdaniem to jest idiotyzm. Traktowanie kobiety przemiotowo, że jak będę dla niej miły to ona w nagrodę pójdzie ze mną do łóżka. No fajnie, ale nie o to chyba chodzi. Dziwne, że ktoś wierzy w te twoje rady. Wydaje mi się, że część facetów wierzy w jakieś tajemne sposoby uwodzenia, jakby kobiety nie byly ludźmi tylko jakimiś, dajmy na to, robotami. Jeżeli znalazłeś swoją dziewczynę to raczej nie stosując metody z tego, nie oszukumy się, żałosnego poradnika, ale dlatego że w jakiś sposób ją zainteresowałeś i spodobałeś się jej. Takie jest moje zdanie i nie traktuj tego jak obrazę
Chociaż może niepotrzebnie mam takie dobre zdanie o kobietach. Pamiętam, kiedyś taką rozmowę. Jeden kumpel radził drugiemu jak zaciągnąć dziewczynę do łóżka. Ten pierwszy miał w ogóle opinię najlepszego podrywacza w szkole, mógł mieć każdą jaką chciał. No, więc on mówił tak: "najlepiej to się robi przy wódce. dotykasz jej cycków aż się podnieci, potem wsadzasz rękę w gacie i jedziecie". Fajnie, ja bym tak nie mógł dziewczyny traktować, chociaż może to mój błąd.
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
Cytat:
Jak ona cię widzi to bądź SUPER-GOŚĆ. Pogadaj mądrze z kumplem, żeby to słyszała, pociesz smutnego, opieprz jak ktoś się źle zachowuje itp. Ale jednocześnie nie podrywaj ewidentnie innych dziewczyn!
No i to jest właśnie to udawanie, o którym mówiłem
właśnie, ładnie to tak kłamać? ale poradnik patrząc całościowo jest nienajgorszy
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 30 Styczeń 2008, 12:16
Maggi napisał/a:
ale poradnik patrząc całościowo jest nienajgorszy
Matko, skoro już dziewczyny tak mówią to to jest jakaś tragedia. Naprawdę lubicie rozmawiać o "cyrkoniach" ? W ogóle, absolwent napisał ten poradnik jak z jakiejś reklamy kursu podrywania: "byłem żałosny i nieśmialy, ale poznałem parę magicznych zasad i już mogę mieć każdą dziewczynę". No dobra, możetrochę za ostro cię skrytykowałem, ale i tak uważam, że ten poradnik jest guzik warty i raczej niegdy się do niego nie będę stosował
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach