Prawdopodobnie nie pujdę na nią bo bym się tylko denerwowała , a nawet nie mam z kim iść zreszto podejrzewam że żaden chłopak by nie chciał ze mną iść, zreszto bym się pewnie źle tam czuła.
mhhh ja też pójdę prawdopodobnie sama, ale nie wiem dlaczego niektórzy traktują pójście samemu na studniówkę za powód do wstydu? Naprawdę dużo ludzi idzie bez partnera a potem to i tak się wszystko wymiesza... moja siostra szła sama na balu poznała jakiegoś chłopaka i razem spędzili ten wieczór Więc wiecie, nadzieja jest, a nawet jeżeli będziemy sami to co... raz sie żyje, nie można w kółko obawiać się że nie mamy prawa do zabawy bo jesteśmy sami..
Cytat:
Jak powiedziałam mamie że raczej nie pójdę to ona powiedziała że musze , prawdopodobnie będzie kłótnia z tego powodu.
hehe jeżeli chcesz iść na bal a boisz się bo będziesz "sama" to moim zdaniem powinnaś pójść, co innego jeżeli naprawdę czujesz ze tego typu zabawy nie są dla ciebie, mama napewno uszanuje twoją decyzję, może być jej przykro bo pewnie się boi że za parę lat możesz pożałować że nie brałaś udziału w czymś takim... Trzeba też zrozumieć rodziców dlaczego im tak na tym zależy.. prawdopodobnie sami byli na studniówce i chcą żeby ich dziecko również przeżyło coś takiego.. nie traciło z życia za dużo...
_________________ ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie..
don pedro
Wiek: 18 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 4 Skąd: inąd;)
Wysłany: 17 Styczeń 2008, 23:23
Witam wszystkich.
Mnie osobiście wydaje się że chyba lepiej zaprosić kogoś niż iść samemu. Zawsze będzie lepsza zabawa jeśli ma sie kogoś przy sobie, ja np. wole tańczyć w parze niż w kółku. Też boję się jak to będzie bo jestem nieśmiały chociaż walczę z tym cały czas;) Na szczęście mam z kim iść zaprosiłem dobrą koleżankę.. Jezu jak ja się denerwowałem przed pójściem do niej Ale walnąłem setkę wódki dla kurażu i poszło. Oczywiście wbrew moim obawom zgodziła się z radością. I jakoś poszło studniówka za 2 tygodnie, jak na razie mam dobre nastawienie. Dlatego na pewno nie zaszkodzi zapytać sie dziewczyny/chłopaka czy nie poszedłby/poszłaby z nami na studniówkę. Prawie zawsze odpowiedź pozytywna Pozdrówka dla wszystkich i tym którzy jeszcze nie mieli studniówki życzę miłej zabawy
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 18:01
Ja poszedłem sam. Nie było zbyt fajnie, zresztą ja nigdy nie przepadałem za imprezami. Nie zaprosiłem żadnej dziewczyny nie tylko dlatego, że jestem strasznie nieśmiały, ale też nie chciałem nikomu psuć zabawy. Nie potrafię tańczyć, nie lubię alkoholu, nie jestem zbyt rozmowny... Pewnie było kilka dziewczyn, które by mi nie odmówiły (często mnie proszą do tańca, ale odmawiam), ale wolałem iść sam...
_________________ "Za mówienie do mnie grozi, 5 lat w zawieszeniu, za jedno dotknięcie, obcięcie rąk, za patrzenie na mnie, ciemna cela w wiezieniu, a myślenie o mnie, to śmiertelny błąd!"
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 19:23
barton fink napisał/a:
Ciebie przynajmniej proszą
Ale i tak muszę odmawiać więc to żaden plus, bo uważają mnie pewnie za chama.
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 19:53
Trzeba nauczyć się tańczyć. Wiem sam bym się nauczył gdyby to było takie proste. Ale łatwo się pisze takie logiczne rady, które nic nie wnoszą i nie rozwiązują problemu prawda?
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 21:29
barton fink napisał/a:
Ciebie przynajmniej proszą
ło matko przecież to wy jesteście facetami! Tego brakowało żeby was dziewczyny do tańca prosiły.
Osobiscie nie wyobrazam sobie isc samemu na studniówke. Napewno partnerk sie znajdzie, zreszta mam jesczr rok na to zeby przelamywac niesmialosc i zawierac nowe znajomosci.
Barrokh napisał/a:
Nie potrafię tańczyć, nie lubię alkoholu, nie jestem zbyt rozmowny...
Ja tez nie tancze, alkoholu pewnie za wiele pic i tak nie bede bo studniówka to nie jest zwykła domówka z której mozna sie wytaczac, takze alkohol tylko troche na rozluźnienie.
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 22:39
Równouprawnienie jest takie, że jak dziewczyna wychodzi z inicjatywą to chłopak ucieka bo "nie lubi takich nachalnych bab". Tyle razy się z tym spotkałam że nic mnie nie przekona, że jest inaczej.
_________________ Nie ma mnie
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27 Styczeń 2008, 22:52
Równouprawnienie działa tylko na szkodę kobietom. Mężczyźni stali się przez nie nieprzyzwoicie bierni i pasywni, bez inicjatywy i rozleniwieni. Oczekują, że w imię tego równouprawnienia inicjowaniem każdego kontaktu zajmie się kobieta, oczywiście musi to jeszcze tak zgrabnie rozegrać, by wydawało się delikwentowi, że "zrobił to sam". Takie są moje spostrzeżenia w tej dziedzinie.
Świadczyć o tym może, choćby ilość wiadomości pisanych przez kobiety "jak do niego trafić, by go nie spłoszyć, żeby nie poczuł się osaczony". Mężczyźni rzadziej się z takimi dylematami wychylają i biernie oczekują na spotkanie przedsiębiorczej księżniczki, która weźmie sprawy w swoje ręce. Myślę, że są w o niebo lepszej sytuacji, bo zawsze znajdzie się gąska, która będzie chciała przedzierać się przez pancerze niedostępności i gęste zasłony milczenia. Czasem wydaje mi się, że powoli role społeczne postulowane przez lata i kulturę, ulegają całkowitemu odwróceniu.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Czasem wydaje mi się, że powoli role społeczne postulowane przez lata i kulturę, ulegają całkowitemu odwróceniu.
A czyż nie o to walczyły i walczą nadal feministki?
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Czasem wydaje mi się, że powoli role społeczne postulowane przez lata i kulturę, ulegają całkowitemu odwróceniu.
A czyż nie o to właśnie walczyły i walczą nadal feministki?
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Kasinka
Dołączyła: 12 Maj 2007 Posty: 204 Skąd: ........
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 00:12
nie, nie o to a jeżeli tak pojmujesz feminizm jestes niedouczony w tej kwestii
Czasem wydaje mi się, że powoli role społeczne postulowane przez lata i kulturę, ulegają całkowitemu odwróceniu.
A czyż nie o to właśnie walczyły i walczą nadal feministki?
Kasinka napisał/a:
nie, nie o to a jeżeli tak pojmujesz feminizm jestes niedouczony w tej kwestii
Aha
No być może, ale cytując powyżej nie chodziło mi o ścisłe zgodne z wikipedią (czy czym tam kto lubi) definiowanie feminizmu, tylko o stwierdzenie jednego z postulatów tego ruchu, co wydaje mi się mogłoby pasować do powyższego zdania w momencie wyeliminowania z niego słowa "całkowicie" a zastąpienie go np. "częściowym".
"Niedouczony" dziękuje za uwagę
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 11:15
Kasinka napisał/a:
ło matko przecież to wy jesteście facetami! Tego brakowało żeby was dziewczyny do tańca prosiły.
Nie proszę żadnej dziewczyny do tańca, bo nie potrafię tańczyć. Wydaje mi się, że wszyscy dookoła patrzą na mnie i śmieją się, że robię to tak beznadziejnie. Chyba już lepiej siedzieć samemu niż się kompromitować.
Raskolnikow napisał/a:
Ja tez nie tancze, alkoholu pewnie za wiele pic i tak nie bede
No sorry, jak nie tańczysz to co ty chcesz z tą dziewczyną na studniówce robić?? Tam się idzie głównie po to, żeby tańczyć, nie licz na to, że będziesz z nią siedział i tylko rozmawiał przez całą imprezę
Paluszek napisał/a:
Mężczyźni stali się przez nie nieprzyzwoicie bierni i pasywni, bez inicjatywy i rozleniwieni. Oczekują, że w imię tego równouprawnienia inicjowaniem każdego kontaktu zajmie się kobieta
Ja tego nie oczekuję. Ale co w tym złego, że to kobieta zrobi pierwszy krok? Przecież to tylko jakieś chore, przestarzałe zasady społeczne mówią nam, że to facet powinien "poderwać" kobietę, a ona musi udawać niedostępną, nawet jak on się jej podoba. Założmy, że jakieś (nie-nieśmiałej) dziewczynie podoba się chłopak, który jest jednak zbyt nieśmiały, by do niej podejść. I co, ma siedzieć i czekać, aż on się przełamie?? Czemu? Bo tak mówią "zasady"?
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 12:24
Barrokh napisał/a:
Ale co w tym złego, że to kobieta zrobi pierwszy krok?
Nic. Problem pojawia się, gdy każdy kolejny i kolejny i kolejny krok robi kobieta. Aż do zaciągnięcia przed ołtarz, a później już przez resztę wspólnego życia wszystko ma na głowie. Problem polega na tym, że to mężczyźni na własne życzenie dają się ubezwłasnowolnić (bo tak jest łatwiej i wygodniej), problem leży też po stronie kobiet, które traktują mężczyzn jak dzieci i za wszystko ich wyręczają (bo te biedne stworzenia są takie nieporadne życiowo...). Nie chodzi mi o zasady, tylko martwi mnie pokolenie mężczyzn "pantoflarzy" i "żelaznych" kobiet. Nie wydaje mi się, bym przesadzała. Nie jestem też feministką.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 12:25
Jeśli chodzi o studniówkę to ja poszedłem sam i się świetnie bawiłem. No później myślałem trochę że a to z tą nie zatańczyłem a to z tą tylko raz ale nieważne. Z mojej klasy to żaden chłopak nie miał osoby towarzyszącej więc był luz. Nie ma co marnować sobie wspomnień lepiej iść ja swoją miałem równo rok temu i poszedłem obejrzeć jak tańczą poloneza tegoroczni maturzyści. Wróciły wspomnienia, ta sama sala, ci sami nauczyciele, tak jakoś w gardle ścisnęło (ale dobra chłopaki nie płaczą ) Co do głupich konwenansów że to chłopak ma zarywać a dziewczyna udawać niedostępną bo tak wypada to po mojemu straszna głupota. Nie lubię niejasnych sytuacji albo w te albo we wte wiesz czego chcesz a jak nie to spadaj A tak na poważnie to chyba nieśmiałych jest sporo więcej panów niż pań i dlatego powstaje ten problem bierności. Chciałbym jakoś to pokazać że dana dziewczyna mi się podoba, wziąć od niej numer, pogadać na inne tematy niż uczelnia i nauczyciele. Nie potrafię jednak. Moja nieśmiałość jest zbyt silna i nigdy nie dochodzi do żadnych perypetii związanych z jakimiś wyjściami czy umawianiem się. Łatwo mają przystojniacy do nich dziewczyny same lgną, to oni wybierają z którą chcą coś działać. My brzydale mamy zawsze pod górę
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
Paluszek napisał/a:
Czasem wydaje mi się, że powoli role społeczne postulowane przez lata i kulturę, ulegają całkowitemu odwróceniu.
A czyż nie o to walczyły i walczą nadal feministki?
Nie, nie o to. Ja bym powiedziała że bardziej o zrównanie szans a nie o odwrócenie. Słowo "częściowe" juz fatkycznie bardziej pasuje .
A jeśli już mowa o definicji to prosze, tu masz na przykład całkiem do rzeczy definicje Równouprawnienie płci występuje wówczas, gdy obu płciom przypisuje się taką samą społeczną wartość oraz kiedy mają oni równe prawa i równe obowiązki, a także równy dostęp do zasobów (środki finansowe, szanse), z których mogliby korzystać.
No sorry, jak nie tańczysz to co ty chcesz z tą dziewczyną na studniówce robić??
Uwazasz ze inni tanczą? Tzn w tym sensie ze umieja? Malo kto umie profesjonalnie tanczyc, osobiscie nie znam nikogo kto by chcoiazby chodzil na kursy tanca o zawodowym ciwczeniu to juz nawet nie wspominam. Główna bariera to jest orzeałamac niesmialosc. Mam na to jescze rok, napewno pomoze to wypicie niewielkiej ilosci alkoholu. Napewno bedzie dobrze
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 16:48
Raskolnikow napisał/a:
Uwazasz ze inni tanczą? Tzn w tym sensie ze umieja? Malo kto umie profesjonalnie tanczyc, osobiscie nie znam nikogo kto by chcoiazby chodzil na kursy tanca o zawodowym ciwczeniu to juz nawet nie wspominam.
Nie chodzi mi o to, czy umieją, czy nie Napisałeś, że nie tańczysz, więc zrozumiałem, że nie tańczysz (w sensie, że "podpierasz ściany"), a nie że nie umiesz. Ja nie potrafię i tego nie robię, więc nikogo nie zaprosiłem.
Paluszek napisał/a:
Nie chodzi mi o zasady, tylko martwi mnie pokolenie mężczyzn "pantoflarzy" i "żelaznych" kobiet
Co innego "pantoflarz", a co innego nieśmiały. Pantoflarz to facet, który boi się swojej kobiety, robi wszystko, co ona mu każe. Nieśmiały poprostu boi się podejść i zrobić ten pierwszy krok. Jeżeli o mnie chodzi, to myślę, że napewno nie byłbym pantoflarzem, myślę że to ty mylisz te pojęcia.
Paluszek napisał/a:
Problem pojawia się, gdy każdy kolejny i kolejny i kolejny krok robi kobieta. Aż do zaciągnięcia przed ołtarz, a później już przez resztę wspólnego życia wszystko ma na głowie
Bez obrazy, ale trochę przesadzasz. Opisujesz jakąś abstrakcyjną sytuację, w której kobieta zaciąga, niemalże siłą, faceta przed ołtarz i każe mu się ze sobą ożenić Nie wiem czy coś takiego ma miejsce. Jeżeli się kogoś kocha, to traci się nieśmiałość, bo ma się zaufanie do tej drugiej osoby.
Paluszek napisał/a:
problem leży też po stronie kobiet, które traktują mężczyzn jak dzieci i za wszystko ich wyręczają
No kolejny raz, piszesz na inny temat. Mi chodziło, że to nic złego, gdy to kobieta podejdzie i zagada do faceta, a ty tu piszesz o niezaradności życiowej. To, że jestem trochę nieśmiały (choć jak czytam niektóre posty na tym forum, to dochodzę do wniosku, że tylko trochę ), nie znaczy, że chcę żeby ktoś mnie w czymś wyręczał. Nie mów mi o niezaradności życiowej, bo to ma niewiele wspólnego z nieśmiałością.
Paweł 19 napisał/a:
Łatwo mają przystojniacy do nich dziewczyny same lgną, to oni wybierają z którą chcą coś działać. My brzydale mamy zawsze pod górę
Eee tam. Po pierwsze to nie uważam się za jakiegoś masakrycznego brzydala. Może jestem trochę niski, ale jak się tak przyglądam to wielu brzydszych ode mnie facetów ma fajne dziewczyny. Po drugie nie każdy przystojniak jest pewny siebie. Po trzecie nie wydaje mi się, żeby wygląd był jedynym na co kobiety zwracają uwagę. Jedne uważają, że najważniejsze jest jak facet wygląda, inne ile ma kasy, jeszcze inne wolą intelektualistów. Więc przestańmy się nad sobą użalać panowie...
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 17:09
Barrokh napisał/a:
No kolejny raz, piszesz na inny temat.
Wiem, o czym piszę i nie wiem, czy jest to na temat, czy nie, ale takie są moje spostrzeżenia. Nie mylę nieśmiałych z pantoflarzami, ale uważam, że prędzej nieśmiałemu do pantoflarza niestety. Nie chodziło mi o to, by kobiety pozostawały niedostępne w imię jakiś "zasad", te pojęcia wprowadziłeś Ty i przypisujesz mojej wypowiedzi niewłaściwe znaczenie. Pisałam o tym, że niedobrze jest, jeśli to kobieta robi każdy kolejny krok i wszystkim się zajmuje. Równie dobrze mogę napisać, że nie może być tak, że jakiś chłopak próbuje dotrzeć do dziewczyny, która pozostaje bierna i całkowicie pasywna. Ale nie pisze tego, bo mężczyzną nie jestem i to już nie moje zmartwienie, jak docierać do takiej niewiasty. chociaż nadal uważam, że więcej jest kobiet, które są zdeterminowane robić piętnaście pierwszych kroków ("bo on jest taki skryty...").
Barrokh napisał/a:
Nie mów mi o niezaradności życiowej, bo to ma niewiele wspólnego z nieśmiałością.
Ten post nie był skierowany bezpośrednio do nikogo, był tylko zapisem moich spostrzeżeń, nie musisz czuć się urażony (jeśli oczywiście tak się czujesz).
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 17:16
Paluszek napisał/a:
Nie mylę nieśmiałych z pantoflarzami, ale uważam, że prędzej nieśmiałemu do pantoflarza niestety.
Nieprawda, dlaczego tak uważasz? Mylisz nieśmiałych z "ciotami" nie posiadającymi własnego zdania i bojącymi się go wyrazić. O pantoflarstwie decyduje uległość, a nie nieśmiałość.
Paluszek napisał/a:
Ten post nie był skierowany bezpośrednio do nikogo, był tylko zapisem moich spostrzeżeń, nie musisz czuć się urażony (jeśli oczywiście tak się czujesz).
Wiek: 19 Dołączył: 17 Sty 2008 Posty: 240 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 17:26
Barrokh napisał/a:
Mylisz nieśmiałych z "ciotami" nie posiadającymi własnego zdania i bojącymi się go wyrazić.
Hmm jeśli dla ciebie "ciotą" jest ktoś kto boi się wyrazić swoje zdanie to kim dla ciebie jest ktoś nieśmiały? Idąc dalej nieśmiały nie jest "ciotą" czyli nie boi się wyrażać swojego zdania tak? To dlaczego jest nieśmiały? Określenie którego użyłeś jest obraźliwe, według mnie niepotrzebne na tym forum.
_________________ Pierwsza setka jest zawsze najlepsza ,ale dlaczego by wzgardzić drugą ?
Barrokh
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 30 Skąd: Polska :)
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 17:36
Paweł 19 napisał/a:
Hmm jeśli dla ciebie "ciotą" jest ktoś kto boi się wyrazić swoje zdanie to kim dla ciebie jest ktoś nieśmiały? Idąc dalej nieśmiały nie jest "ciotą" czyli nie boi się wyrażać swojego zdania tak? To dlaczego jest nieśmiały? Określenie którego użyłeś jest obraźliwe, według mnie niepotrzebne na tym forum.
W stosunku do kogo obraźliwe? Gdzie napisałem, że nieśmiali to wg. mnie "cioty"? Nieśmiały to nie jest ktoś, kto nie ma własnego zdania. Nieśmiałość to raczej trudności w zawieraniu nowych znajomości. Jeżeli ktoś nie ma własnego zdania i robi to co każą mu inni, bo się ich boi, to jest tchórzem i "ciotą", nie oszukumy się. Nie mówię tu o wyrażaniu zdania, dajmy na to w jakichś tam wielkich dyskusjach. Chodzi mi tu raczej o jakąś uległość, konformizm. Te cechy nie muszą iść w parze z nieśmiałością
Paluszek
Wiek: 23 Dołączyła: 11 Sie 2007 Posty: 282 Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Styczeń 2008, 17:41
Barrokh napisał/a:
Mylisz nieśmiałych z "ciotami" nie posiadającymi własnego zdania i bojącymi się go wyrazić.
Tak, to określenie, jak słusznie zauważył Paweł 19 jest obraźliwe, w dodatku znów przypisujesz mi posługiwanie się pojęciem, które sam wymyśliłeś! Nigdzie nie napisałam czegoś podobnego, co mi w tym momencie zarzucasz. Twój komentarz do mojego posta odbiega daleko od tematu. Moja zasadnicza myśl (czego się trzymam) była taka, że zauważyłam, że obecnie bardzo wielu mężczyzn oczekuje od kobiet każdego (nie tylko pierwszego!) kroku, stają się bierni i pasywni, a kobiety tylko ich w tym utwierdzają. To jest niestety cena równouprawnienia. O nieśmiałych osobach nie wypowiadam się krytycznie. Jeśli zaś chodzi o pantoflarstwo a nieśmiałość, to jeśli kryterium pantoflarstwa będzie uległość, to jest to podobne do nieśmiałości w tym sensie, że nieśmiałość wiąże się z uległością (brak jasnego decydowania, wypowiadania swojego zdania, upominania się o swoje itp.). Dlatego śmiem twierdzić, że wśród pantoflarzy może istnieć sporo mężczyzn, którzy wcześniej byli bardzo nieśmiali wobec kobiet i się ich bali. Nadinterpretujesz moją wypowiedź twierdząc, że mylę osoby nieśmiałe z "ciotami". To nie było zawarte w moich postach i się pod tym podpisać nie mogę.
[ Dodano: 28 Styczeń 2008, 16:42 ]
Barrokh napisał/a:
Chodzi mi tu raczej o jakąś uległość, konformizm. Te cechy nie muszą iść w parze z nieśmiałością
Ale mogą. I to się pewnie też zdarza.
_________________ "Miała baba mikołajka i ciągnęła go za jaka!"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach