no wlasnie, ja nie wychodz od dawien dawna... i nie wiem co i jak...
... ale ponoc niektorzy wychodzą do baru/klubu/etc ... sami...*
niby jak? jak ja to sobie mam w głowie poukladac zeby wyjscie zakonczylo sie dobrze? zarowno do miejsca gdzie beda osoby ktore troche znam jak i takich nie bedzie...
no gdzie?, ja sie pytam gdzie? ja moglbym wysjc sam... zeby oczywiscie mnóstwo ludzi było?
pomijam tańce, i sporty indywidualne... przerobiłem już to...
PS. * ja tu mowie o przypadkach ludzi z fobiami czy ze zwykłą nieśmiałością... aczkolwiek wyjansienie ludzi bez powyzszych też sa mile widziane
PS2. dajcie mi cos, art/e-booka o relacja miedzyludzkich... bo mimo przeczytania wilu ksiazek z pyshcologii nadal mam braki
Hmmm...ja nawet nie wyobrażam sobie, że mogłabym sama gdzieś wyjść. Z jednej strony- amanci (chłopak nie ma tego problemu), z drugiej- świadomość, że jest się samą, takie wewnętrzne uczucie że zostanie to zauważone i przez kogoś skomentowane... oczywiście nie mówię o takich miejscach jak pub, ktore służą głównie do fajnego spędzenia czasu z ludźmi, więc bez nich zanika celowość wyjścia... raczej o wszystkich pozostałych miejscach, które chętnie bym odwiedziła, a samej mi pójśc nie przystoi, jak teatr, koncert, klub itp. Zauważyłam tez, że jak jestem w klubie czasem zdarza mi się tańczyć na drugiej sali niż moje towarzystwo. (oczywiście już wieki temu nigdzie nie wychodziłam, wiec odnoszę to raczje do przeszłości). Wtedy nie odczuwam niepokoju, o którym pisałam wyżej, wystarczy mi nastawienie, świadomość, że ktoś ze mną jest w lokalu..
Myślę, że jako chłopak jesteś w uprzywilejowanej pozycji, i Tobie "przystoi" wyjść samemu, ponieważ ten fakt raczej nie zostanie odnotowany z niechęcią przez otoczenie, jednak chyba nie ma rady na to jak poczuć się w zwiazkuz tym lepiej. ( zaraz ktoś opniżej dopisze- machnąc kilka glębszych )
Ja też za bardzo nie mam z kim wyjść potańczyć, czy skoczyć na soczek , szkoda d, że nie mieszkasz bliżej
Wiek: 19 Dołączył: 23 Sty 2007 Posty: 198 Skąd: Kraków
Wysłany: 20 Kwiecień 2007, 17:31
Samemu to totalnie nie ma sensu. Taka prawda. W pubie nie pogadasz bo nie ma z kim, w klubie też nie pogadasz i nie potańczysz bo jesteś niśmiały/a i nie zagadasz do obcej osoby, do kina niby można iść ale nie ma potem przyjemności rozmowy o obejrzanym filmie, i w ogóle samemu to jakoś dziwnie Dobrze że nie mam takich problemów bo za bardzo pochałni mnie nauka.
_________________ And kingoms rise and kingdoms fall but you go on and on...
rzeczywiście, z czeluści do krainy niby-niby daleeeeeka droga
aquarius napisał/a:
do kina niby można iść ale nie ma potem przyjemności rozmowy o obejrzanym filmie, i w ogóle samemu to jakoś dziwnie
No wczoraj byłem sam w kinie. Nie pogadasz to prawda, ale ja mam tak, że czasami muszę po prostu gdzieś wyjść samotnie i podumać sobie. W grupie może byłoby fajniej, ale nie zawsze komuś pasuje, a po tylu latach człowiek nawet nie odczuwa wielkich rozterek z tego powodu... ot przyzwyczajenie
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
po tylu latach człowiek nawet nie odczuwa wielkich rozterek z tego powodu... ot przyzwyczajenie
po ilu? ja po ilustam juz nie wytrzymuję ;/
mi się wydaje że zyjesz w "swoim" świecie itego nie odczuwasz, ja przez jakiestam kontaktu z ludzmi zacząłem odczuwac potzrebe wyjscia, tym bradziej jak widzę ich szczescie ... co chwile gdzies wychodzą, maja z kim pogadac...
nie dlugą bedzie przerwa majowa pozniej wakacje... tylko po kiego mi wolne jak nie mam go z kim spędzić
... nawet pracy boje się podjąc, co pare dni boje się ze sobie w życiu nie poradzę, nie dam rady... psychika mi ostatnio siada mimo iż staram się tego na zewnatzr nie okazywac,.. na uczelnie ide z usmiechem na ustach(przynajmniej staram sie zeby tak bylo ;/ )
Aquarius
Cytat:
Dobrze że nie mam takich problemów bo za bardzo pochałni mnie nauka
ja tez mam naukę, tyle że wlasnie przez brak wiekszych kontaktow nie jestem sie w stanie uczyc, mam problem z mobilizacją i ogolnie z wkuwaniem ;/
Wiek: 19 Dołączył: 23 Sty 2007 Posty: 198 Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Kwiecień 2007, 17:58
To że mam mobilizację do nauki bez bliższych kontaktów towarzyskich zawdzięczam punktowi widzenia który przyjąłem na jakiś czas, tak do końca matury powiedzmy
Siły nie znajduje się tylko w przyjaźni i pozytywnych rzeczach... jest jeszcze gniew.
_________________ And kingoms rise and kingdoms fall but you go on and on...
Wiek: 22 Dołączyła: 03 Sie 2006 Posty: 159 Skąd: z nikąd
Wysłany: 24 Kwiecień 2007, 23:56
mało znam ludzi, którzy wychodzą sami w miejca typowo zbiorowe, takie jak pub, czy koncerty.
hmm...ale mogę wam polecić pewien sposób, który strrasznie polubiłam:
czasami wychodzę sama, np na jakiś dłuższy spacer do centrum miasta w lecie często znajduję sobie jakis pretekst, np, że muszę kupić czarny cienko-piszący długopis, który mogę znależć tylko w jednym sklepie w centrum, przy okazji można zaglądnąć tu i tam - a to do niczego nie zobowiazuje!! (a pretekst jest)
zawsze to jakieś 'wyjście'
w sumie, nie jest to sposób na poznanie ludzi, niemniej jednak dzięki temu mogę spać spokojnie i powiedzieć sobie, że nie jest najgorzej, bo jeszcze 'gdzieś' wychodzę
można sobie poprzebywać w tłumie, w którym każdy jest zajęty swoimi sprawami, a tępe komentarze (prawie) się nie zdarzają, bo w końcu ulica należy do mas
Kamena
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3 Skąd: 3city
Wysłany: 3 Maj 2007, 16:36
Moim zdaniem wychodzenie samemu do pubu, czy na imprezę kompletnie mija się z celem, bo są to miejsca typowo towarzyskie. Ale muszę przyznać, że do kina przważnie chodzę sama. Bo po prostu lubie!! Tak, lubię i nie ma dla mnie znaczenia, co ktoś powie. Nie ma sensu siedzieć w domu, bo są fajne miejsca gdzie można pójść samemu: kino, kawiarnia, teatr. Tylko, wiadomo nic na siłę...Jeśli ktoś się będzie źle czuł siedząc samemu, to po co ma się męczyć
Wiek: 24 Dołączyła: 06 Maj 2007 Posty: 19 Skąd: Warszawa
Wysłany: 6 Maj 2007, 21:42
Nie wyobrażam sobie siebie samej w kinie, teatrze, klubie, pubie, czy na koncercie.
Natomiast samotny spacer, zakupy, czy wypad rowerem za miasto to zupełnie inna bajka.
Nawet to lubie
-na mecz jak najbardziej
-do kina czy teatru teoretycznie też, ale we dwoje zawsze przyjemniej
-do restauracji zjeść-oczywiscie, przecież nie będę sie głodzić
-do klubu, pubu-never kojarzy mi sie to z ćmami barowymi, wytapetowanymi kobietami po 30tce, które siedzą z drinem przy barze i chcą wyrwać jakiegoś kolesia, trzystapięćdziesiątósmego, którego i tak nazwą sukinsynem....
_________________ ...Women seem wicked when you're unwanted...
Wiek: 18 Dołączyła: 29 Sie 2007 Posty: 61 Skąd: Elbląg
Wysłany: 30 Wrzesień 2007, 17:58
Eloise napisał/a:
świadomość, że jest się samą, takie wewnętrzne uczucie że zostanie to zauważone i przez kogoś skomentowane...
No właśnie trafiłaś tu w samo sedno. Ja ciągle mam wrażenie, że jak jestem sama to wszyscy się na mnie gapią jak na jakieś dziwadło. Dlatego nie wydę sama nawet na głupie zakupy. Nie ma co już wspominać o pubach, kinie czy koncertach. Chociaż co do koncertów to chyba powinnam spróbować się przełamać, bo znajomi słuchają zupełnie innej muzyki niż ja i dlatego nie chadzam wcale a bym chciała. Tylko, że tak samotnie to żadna przyjemność jak dla mnie...
ja sie nie boje autobusow, nawet je lubie, zawsze w czasie jazdy sie zapatrze w okno i swiat mi sprzed oczu znika
ale jak tylko wyjde gdzies bez konkretnego celu, nie potrafie po prostu pospacerowac albo posiedziec, albo obejrzec wystawe przed sklepem, bo wydaje mi sie, ze ludzie patrza na mnie i mysla "po co ona tu przylazla???". wole, zeby ludzie widzieli i zebym ja sama byla tego pewna, ze mam jakis cel wyjscia. inaczej nie wiem jak sie zachowac
p.s. zakupow nie bardzo lubie (czuje, ze ludzie maja mnie za potencjalna zlodzejke jak sie gdzies na dluzej zatrzymam ), a w kinie jeszcze nie bylam sama
_________________ Chcę krzyczeć - siedzę bez ruchu ze łzami w oczach.
Chcę złapać się rękami za obolałą głowę - patrzę bezmyślnie w ścianę.
Chcę mówić - udaję, że nie mam nic do powiedzenia.
www.dramatica.blog.onet.pl
Ja też nie potrafiłabym wyjść gdzieś sama bez konkretnego celu, samotny spacer byłby dla mnie nie lada wysiłkiem, samotne wyjście do kina czy na koncert tez odpada bo głupio bym się czuła
Wiedzma
Dołączyła: 03 Lip 2005 Posty: 130 Skąd: stąd
Wysłany: 1 Październik 2007, 14:12
Cytat:
nie potrafie po prostu pospacerowac albo posiedziec, albo obejrzec wystawe przed sklepem, bo wydaje mi sie, ze ludzie patrza na mnie i mysla "po co ona tu przylazla???". wole, zeby ludzie widzieli i zebym ja sama byla tego pewna, ze mam jakis cel wyjscia. inaczej nie wiem jak sie zachowac
doskonale rozumiem ja do spacerów (czyli łażenia bez celu) zmuszam się, bo patrzę przez okno i żal mi, że, a gdy wracam po spacerze mam satysfakcję, bo nie przesiedziałam kolejnego dnia w domu
Uwielbiam jeździć rowerem, ale jeśli jest to tylko samotna przejażdżka bez celu to zwykle nie mam na nią odwagi. Na szczęście kuzynka, którą często odwiedzam mieszka ponad 40 km stąd, więc mam okazje popedałować (niestety tylko w wakacje )
jeśli chodzi o wyjścia w konkretnym celu. Piwne puby, kluby, korty tenisowe, odpadają z wiadomych względów. W moim przypadku odpadają też miejsca, w których nigdy wcześniej nie byłam(nawet duże supermarkety), musze pójść pierwszy raz z kimś a gdy już poznam teren i wiem jak się po nim poruszać to mogę chodzić sama. Gdzie? Na przykład do kina czy teatru. Do tego nie jest mi potrzebne towarzystwo, nawet lubię chodzić sama, bo nie zawsze po filmie mam ochotę o nim rozmawiać a jak się jest z kimś to nie da się tego uniknąć. Pytasz jak pójść gdzieś samemu? Tam gdzie można pójść samemu wystarczy po prostu…pójść tudzież pojechać . Nie widzę problemu. Nigdy nie czułam się głupio siedząc sama w kinie, tam się chodzi na film a nie na pogaduchy.
Z zakupami różnie bywa, nie lubię sama kupować rzeczy na których się nie znam (dlatego nadal nie posiadam drukarki, choć przydałaby się). Nie znoszę też sama kupować ubrań, ale już po produkty spożywcze chodzę najchętniej sama. Cicho wymykam się z domu, żeby nikt nie chciał się przyłączyć (zakupy w towarzystwie jednej koleżanki to dwa razy więcej straconego czasu, w towarzystwie dwóch koleżanek-trzy razy więcej straconego czasu…a one niestety lubią kupować w towarzystwie).
Ja jak coś planuję kupić, to wcześniej ostro węsze w necie jaki model najlepszy etc.
Nigdy niepytam sprzedawców, bo oni gówno się znają
Heh, u mnie podobnie, większość tak robi chyba. Wybierasz co chcesz kupić w necie i idziesz potem na gotowe. Ze sprzętem komputerowym nie wyobrażam sobie tego inaczej.
_________________ "You'll never have that kind of the relationship in the world, where you're always afraid to take the first step because all you see is every negative thing 10 miles down the road"
Moja siostra zawsze tak robi- przez pare miesięcy czyta wszelkie fora na jakiś temat a później i tak kupuje coś całkiem innego W dużym sklepie nie mam problemów, gorzej w osiedlowych gdzie wszyscy się na ciebie patrzą i oceniają... ehhh
_________________ Dlaczego Bóg stworzył na początku mężczyznę?
Bo chciał zacząć od zera...
Wiek: 20 Dołączył: 23 Cze 2007 Posty: 344 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2 Październik 2007, 13:03
Kupno HDD zajęło mi ok. 1.5 tygodnia, z czego te 0.5 tygodnia to było węszenie na temat owego HDD, szukanie sklepu, a reszta to czekanie na kuriera.
Tydzień spóźnienia
_________________ Chętni do pogadania walić na GG
GG:7078626
powiem szczerze ze ludzie patrząc na nas muszą czasem śmiąc sie z nas w duchu ze takie błahe rzeczy jak zakupy są dla nas wielkim problemem przez które nie możemy zasnąć i mamy koszmarki nocne
Wiek: 20 Dołączył: 23 Cze 2007 Posty: 344 Skąd: Warszawa
Wysłany: 3 Październik 2007, 16:56
ja swoje zakupy robię sam (swoje znaczy:sprzęt RTV czy coś w tym stylu, od innych się bronię jak tylko sięda, nieraz dochodzi do kłutni:) ), ale z reguły nie chce mi się ich robić, tak poprostu (polowanie na autobusy, tramwaje etc.)
_________________ Chętni do pogadania walić na GG
GG:7078626
ja mogę chodzic tylko po rzeczy spożywcze, bo jak mam iść do jakiegoś centrum handlowego i kupić sobie jakiś ciuch to wpadam w popłoch, nienawidzę chodzić po sklepach i kupować tych wszystkich ciuszków... bleee nie znam sie na tym i zawsze robi mi ise gorąco jak mam cos kupić a ja nie mam pojęcia co
_________________ Dlaczego Bóg stworzył na początku mężczyznę?
Bo chciał zacząć od zera...
Jeśli ktoś mieszka w dużym mieście, to gorąco polecam empiki (i podobne)! Jak dla mnie to coś wspaniałego, świetny "teren" na rekonesans w celach towarzyskich. Po prostu, bierzesz książkę, siadasz na kanapie pośród obcych Ci ludzi i czytasz, to bardzo dobry sposób by wyłowić z tłumu kogoś o podobnych zainteresowaniach, co pomoże w przyszłości do nawiązania pierwszego kontaktu. Zresztą wcale nie musisz, wystarczy po prostu posiedzieć sobie w gronie tych obcych ludzi i oddać się czytaniu. W ogóle kocham empiki , stoi on już chyba rok w moim mieście i odwiedzam go dość często... najlepiej podczas ciemnych, pełnych śniegu zimowych wieczorów.. wtedy jest to jakiś najlepszy klimat by wybrać się do Empika.. a potem łyżwy na nogi i hop na lodowisko na dachu galerii .. a na koniec, zanim wyjdzie się na świeży śnieg, rozgrzewająca cherbata czy coś takiego w kawiarni ;].. następnie jeszcze raz można sobie do empika zajrzeć^^. Ech, kocham książki, często w tych działach siedzę (najlepiej fantasy ^^). Dobrze jest też przejść się przez dział z grami i pobić jakiegoś dzieciaka w NFS: Carbon lub powzdychać do Lary Croft :*
Polecam takie miejsca, bo ni to bar gdzie samemu głupio się pokazywać, ani nie jakieś zapomniane i odludne miejsce. Nikt się nie będzie patrzeć że samemu się łazi po działach lub siedzi na kanapie i czyta książkę, bo większość tak robi ^^. Choć te odludne miejsca też nie są takie złe.. nie ma to jak zabłądzić w lesie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach