artykuły - używki
PsychostymulantyAmfetamina (amfa, proszek, speed) Chociaż przyjmowanie amfetaminy urosło do rangi problemu w wielu krajach, tak naprawdę mało jest badań i opracowań naukowych na temat tego narkotyku. A to właśnie amfetamina, spośród wszystkich narkotyków, daje najcięższe powikłania zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Nawracające zespoły paranoidalne, które wywołuje, można leczyć wyłącznie w szpitalu psychiatrycznym. Nigdy nie wiadomo, która dawka wywoła chorobę psychiczną - może to zrobić zarówno pierwsza, jak i setna. Nigdy też nie wiadomo, w którym momencie konieczna będzie pomoc innych niż psychiatra specjalistów - kardiologów, gastrologów, neurologów, endokrynologów czy dermatologów. Praktyka psychiatryczna pokazuje, że czasem jednorazowe przyjęcie małej (5O mg) dawki amfetaminy powoduje wystąpienie zespołu paranoidalnego z pełnym obrazem formalnych zaburzeń myślenia, z urojeniami ksobnymi, prześladowczymi, z interpretacjami, którym towarzyszą omamy słuchowe. Narasta również poczucie zagrożenia, a towarzyszący mu lęk często rodzi agresję. Miałam pacjenta, który po jednorazowym przyjęciu amfetaminy przez 3 miesiące był leczony w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Miałam pacjentów, których po kilkakrotnym jej wzięciu trzeba było przez kilkanaście tygodni leczyć w szpitalu psychiatrycznym. Miałam również pacjentów, którzy brali amfetaminę przez dłuższy czas - dochodzili do kilkugramowej dawki speeda, ale wśród różnych ich dolegliwości nie wystąpiły zaburzenia psychiczne. Przy przyjmowaniu amfetaminy nigdy nie jest wiadomo, która dawka zaprowadzi na wiele tygodni do szpitala. Należy o tym pamiętać, zanim weźmie się "ten jeden jedyny, pierwszy raz. Przez długi czas korzystano z amfetaminy przy leczeniu otyłości, ponieważ powodowała utratę łaknienia. Warto dodać, że amfetaminę podawano żołnierzom również w armii angielskiej i niemieckiej, i że również szybko wycofano się z tego pomysłu. Śledząc to, co działo się w czasie II wojny światowej na Dalekim Wschodzie - mamy tu na myśli zwłaszcza wspaniałych, dzielnych i zdolnych do wszystkiego japońskich kamikadze ("boski wiatr") - nie możemy oprzeć się przekonaniu, iż w armii cesarskiej także stosowano amfetaminę, zwłaszcza że to właśnie japońscy uczeni prowadzą do tej pory badania nad psychozą amfetaminową. Na konferencji w Genewie w 1996 roku najwięcej najciekawszych doniesień o psychozie amfetaminowej było właśnie z Japonii. Czwartą część żołnierzy, którzy w czasie II wojny światowej walczyli wspomagani amfetaminą, leczono potem psychiatrycznie. Amfetamina może być przyjmowana w różnych formach - w pigułkach i kapsułkach różnej wielkości. Bywa w postaci płynu. Często występuje jako biały lub beżowy proszek. Może być brana doustnie, wdychana w czasie inhalacji. Można ją również przyjmować dożylnie. Czasem jest sprzedawana czysta, ale w sprzedaży detalicznej często łączy się ją z glukozą lub laktozą - wtedy czystego produktu jest do 40%. Dodatkami mogą być także mąka i kreda. Po przyjęciu doustnym lub wąchaniu na efekty trzeba poczekać od pół do półtorej godziny i utrzymują się one ponad 12 godzin. Przyjęta dożylnie działa szybciej. Amfetamina "wszystko pobudza". Przyspiesza procesy myślenia, lepszego rozumienia i przyswajania sobie wiedzy, przyspiesza czynność serca, przyspiesza pracę wszystkich układów. Początkowo daje poczucie lepszej koncentracji, uwagi i lepszej pamięci. Jednocześnie rozbudza przekonanie o własnej wartości, mocy i sile. Poprawia nastrój. Zapewnia dobry humor i olbrzymią, niczym nieuzasadnioną, pewność siebie. Jednocześnie znosi potrzebę snu i jedzenia. Można nie jeść i nie spać, można niewielkim wysiłkiem przygotować się do egzaminu i zdać go dobrze, o ile dobrze wyliczy się dawki. A to, że dobra pamięć nie trwa zbyt długo, że wiadomości są niepełne i raczej opierają się na skojarzeniach - tym się nikt nie przejmuje. Istotne jest wyłącznie uzyskanie wysokiej oceny i poświęcenie na naukę możliwie najmniejszej ilości czasu. Amfetaminę bierze się "tylko" na bardzo ważny egzamin. "Ten jeden jedyny raz". I nigdy więcej. Tyle że po pewnym czasie jest drugi egzamin - tak samo ważny, a może nawet ważniejszy, więc bierze się tylko "ten jeden jedyny", ale już drugi raz, potem kolejne "bardzo ważne razy". Amfetaminę produkuje się w Polsce nielegalnie. Jest ona wysoko ceniona, ponieważ jej czystość waha się między 90% a 99%. Nielegalna polska produkcja amfetaminy stanowi około 10% produkcji światowej. Chętnie zaopatrują się w nią Skandynawowie, Niemcy, właściwie cała Europa. Na naszym rynku narkotycznym jest łatwo dostępna i stosunkowo tania, bo odpada cały "nawis" dystrybucji. O tym, co zostało już napisane o amfetaminie, wiedzą wszyscy, którzy skorzystali z jej "pomocy". O tym, jaka jest "wspaniała" i jak wiele dobrego daje, mówi się przy podsuwaniu "działki" przyjacielowi w kłopotach. O takim samopoczuciu trzeba wiedzieć, zanim sięgnie się po pierwszą kreskę, bo pojawia się ono zawsze, gdy amfetamina przestaje działać. Wprawdzie można wtedy wziąć kolejną działkę i tak dalej do całkowitego wyczerpania organizmu. Niepokojące jest również to, że amfetaminę bierze coraz młodsza młodzież - niemal dzieci. Właściwie nikt ich do takiej pracy nie zmusza - to oni sami chcą być lepsi, to ich wybór. Dokonują więc wyboru, nie znając zagrożeń, nie licząc się z możliwością uzależnienia i innych powikłań. Przecież są już dorośli i coś w życiu osiągnęli. A amfetamina spełniła jednak nie tylko ich oczekiwania - wchodzą w uzależnienie tak samo jak nastolatki. Tymczasem amfetamina, poza powikłaniem w postaci zespołu paranoidalnego, wywołuje szereg zaburzeń we wszystkich układach naszego organizmu. Daje przyspieszoną pracę serca, podnosi ciśnienie tętnicze, wpływa na stan naczyń krwionośnych, może prowadzić do udarów mózgu i niedowładów, a także do niewydolności serca i całego układu krążenia. Wyobraźmy sobie młodego człowieka, który po zażyciu amfetaminy poszedł do dyskoteki - jest pobudzony, bardzo dużo tańczy, poci się obficie, nie odczuwa pragnienia, więc nie pije płynów, odwadnia się, traci elektrolity. Jego serce pracuje coraz szybciej, wzrasta temperatura ciała, gorzej działają nerki i wątroba - taki stan bardzo łatwo doprowadzi do zapaści i śmierci. Jego mniej tragiczne, ale przecież też bardzo groźne skutki to uszkodzenia narządów miąższowych, zaburzenia hormonalne wynikające z zaburzonej funkcji wszystkich gruczołów dokrewnych, zaburzenia w przewodzie pokarmowym, spowodowane brakiem łaknienia i związanym z nim fizycznym wyniszczeniem. Największe spustoszenie amfetamina czyni w centralnym układzie nerwowym. Pracujące na najwyższych obrotach komórki nerwowe ulegają przemęczeniu. Rozregulowany jest całkowicie system neuroprzekaźników. Występują trudne do opanowania zaburzenia snu - praktycznie każdej jego fazy. Pojawia się "huśtawka nastroju" - od euforii do skrajnego przygnębienia, jednak ze zdecydowanie większym wychyleniem w kierunku obniżenia nastroju. Towarzyszy temu bardzo niska samoocena swojej osoby, którą niejako potwierdza całkowity brak aktywności. Pojawiają się myśli samobójcze - "po co takie zero jak ja ma istnieć", na szczęście często połączone z refleksją: "nic mi się nie udaje - to nawet nie będę potrafił odebrać sobie życia". I zaczyna się brać, żeby móc funkcjonować, a nie po to, żeby być na topie. Taki nastrój, takie samopoczucie towarzyszy każdej przerwie w przyjmowaniu amfetaminy. Te nastroje "falują" - nasilają się, wygasają, by znowu się wzmóc. Czasem można w tych przypadkach swoje zachowania korygować, ale rzadko tak bywa. Zdarzyło się kiedyś, że do poradni przybiegł młody człowiek - roztrącił oczekujących, wpadł do gabinetu, rozejrzał się, opadł na fotel i powiedział: "wiedziałem, że tutaj będę bezpieczny...". Był w poradni kilka tygodni wcześniej, żeby "pogadać o amfetaminie", bo miał wrażenie, że przyjmuje "za często". Zaczął brać w klasie przedmaturalnej. Teraz zaliczał egzaminy zimowego semestru pierwszego roku studiów i właściwie do każdego przygotowywał się "na amfie". Właśnie zdał na piątkę "cholernie" trudny egzamin u "strasznej kosy". Tuż po wyjściu z egzaminu był przekonany, że "jest jednak genialny" i że wszyscy wokół zdają sobie z tego sprawę. Wsiadł do tramwaju. Zorientował się, że współpasażerowie znają jego tajemnicę, podziwiają go, zazdroszczą mu. Widział to w ich spojrzeniach, słyszał, jak mówili, że ma wspaniały mózg i że trzeba to wykorzystać. W końcu zaniepokoił się, ponieważ oczekujący na przystankach ludzie przekazywali sobie informację na jego temat. Uświadomił sobie, że z jego mózgu chce skorzystać mafia. Dojeżdżając do przystanku, zobaczył oczekujących na niego zbirów, którzy mieli go zabić i zabrać mu mózg. Zmylił przeciwników - wyskoczył z tramwaju w ostatniej chwili, wpadł na czerwonym świetle na jezdnię, przemknął się między ruszającymi już ze skrzyżowania autami i - chowając się za ludzi, samochody i drzewa oraz klucząc podwórkami - dotarł do poradni. Wierzył, że tu znajdzie pomoc. Był bardzo napięty i pełen lęku, ale zarazem przekonany, że zapewnimy mu bezpieczeństwo. Do karetki wsiadł pełen optymizmu i nadziei, mimo że niepokoił się długim oczekiwaniem na jej przyjazd. Sanitariusze wzbudzili jego zaufanie - dojechali do szpitala, ale już w izbie przyjęć, oczekując na przyjście lekarza, nasz pacjent zaczął mieć wyraźne wątpliwości, czy powinien zostać w szpitalu. W rozmowie z badającym go lekarzem opowiedział wszystko, co robił i czuł. Opowiedział również dokładnie, co mu się wydawało - powiązał te doznania z przyjętą wcześniej amfetaminą i obydwaj z lekarzem dyżurnym izby przyjęć uznali, że jego hospitalizacja nie jest konieczna. Sanitariusze, którzy odwozili go do domu, nie mogli uwierzyć, że bez leczenia i w tak krótkim czasie objawy ustąpiły zupełnie. Niestety, w domu wieczorem ponownie wystąpił pełny zespół prześladowczy - chłopak bał się kroków na schodach, a nawet bardzo agresywnie zaatakował sąsiada - oczywiście poruszony został cały dom, sprowadzono policję. A potem... karetka pogotowia i znów izba przyjęć, oddział i leczenie psychiatryczne. Amfetamina bywa często łączona z innymi narkotykami - z heroiną albo z barbituranami i benzodiazepinami, które dają "zwolnienie" po przyspieszeniu uzyskanym "dzięki" amfetaminie. Wtedy przychodzi zbawczy sen i objawy depresji ulegają złagodzeniu. Niektórzy nasi pacjenci wpadli nawet na "wspaniały" pomysł: utrzymywali abstynencję od heroiny, stosując amfetaminę. Z dumą opowiadali, że nie muszą już zażywać heroiny, bo "wystarcza" im amfetamina, która wprawdzie nie daje zależności fizycznej, ale jej niszczące działanie na organizm wymaga często intensywnego leczenia w szpitalu ogólnym. Z amfetaminy nie odtruwa się, ale zaprzestanie jej przyjmowania - zwłaszcza dużych dawek - powinno odbywać się w warunkach szpitalnych i to nie tylko z uwagi na występujące "na zejściu" objawy depresyjne, lecz również z uwagi na mogące wystąpić zaburzenia somatyczne, które mogą zagrażać życiu. Podano za "Narkotyki w Polsce. Mity i Rzeczywistość" Ewa Korpetta Ewa Szmerdt-Sisicka. źródło: http://www.narkotyki.hg.pl
|